Tragiczny scenariusz, reżyseria i aktorzy. To nawet nie jest parodia, ale nieudolna realizacja ukochanej przez nastolatków tamtych lat książki. Jak coś takiego można stworzyć. Chyba że będą dawać brylantowe maliny.
Nie tylko nastolatków, Maya czytali wszyscy. Ale to prawda: kto za młodu połknął bakcyla, w tym sentyment i uwielbienie dla tych książek pozostanie na zawsze.
Są filmy których nie powinno się nagrywać po za drugi i takim był film o Winnetou. Zmieniona fabuła , Karol May pokazany jako mieszczuch nawet Sam nie do przyjęcia a Winnetou nie ma nic wspólnego ze szlachetnym Apaczem.Raziło brak wspaniałych plenerów byłej Jugosławii .Nawet skopiowana nieudolnie melodia z Winnetou. Dla mnie Winnetou zawsze będzie miał twarz Pierra Brisa.