PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=111711}

Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna

Bom yeoreum gaeul gyeoul geurigo bom
7,8 23 646
ocen
7,8 10 1 23646
7,5 13
ocen krytyków
Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna
powrót do forum filmu Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna

Bo chyba nie o ukazanie treści egzystencjalnych chodziło autorowi, ale o oddanie hołdu buddyjskiej tradycji. Nie bez przyczyny film ten był o wiele większym sukcesem na Zachodzie i raczej skierowany jest do tych, którzy nie są obeznani z nauczaniem Buddy. Za pomocą bardzo prostej (czasami wręcz naiwnej) opowiastki koreański reżyser próbuje przedstawić naczelną prawdę buddyzmu: pragnienie jest przyczyną nieszczęścia, można je jednak ujarzmić za pomocą medytacji, mantry, ćwiczeń fizycznych itp.

Też byłem lekko zawiedziony, ponieważ spodziewałem się jakiegoś głębokiego dzieła traktującego o skomplikowanych zagadnieniach moralnych i labiryntach ludzkiej duszy, dostałem jednak bardzo prostą historię, bajkę pełną symboli o niemalże banalnym przekazie. Na szczęście dość dobre zdjęcia, muzyka i przede wszystkim fantastyczna lokalizacja sprawiły, że seans był miłym doświadczeniem.

Jak do tej pory po paru spotkaniach z filmami Kim ki-duka czuję spory niedosyt i póki co wśród filmowych twórców z półwyspu koreańskiego prym dla mnie wiedzie Lee chang-dong.

Cóż, pozostań przy pornosach.

To film o filozofii Zen i pełen azjatyckiej symboliki. Mój Ojciec mi go kiedyś tłumaczył ,ale on był kiedyś nauczycielem koreańskiego Zen.
Faktem jest ,że nie ma większego sensu by Europejczyk oglądał filmy związane z tą dosyć specyficzną obcą kulturowo filozofią bo nic z tego nie wyniesie.

ocenił(a) film na 5
Ottiss14

Zgadzam się z tym, że dla mnie - dla przeciętnego Europejczyka ten film jest niezrozumiały. Mimo usilnych starań (doszukiwania się egzystencjalnych metafor) ciężko się go ogląda. Właściwie często łapałem się na uczuciu znudzenia, albo nawet irytacji. I jedyny łagodzący aspekt to piękno natury ukazanej na przykładzie malowniczego zakątka.
Nietypowy film, w nietypowej scenerii (już samo miejsce akcji daje dużo do myślenia), która mimo wielkiego wrażenia nie jest sama w stanie udźwignąć sensu filmu, bez odpowiedniego zaplecza wiedzy (znajomości kultury), lub ogromnej wytrwałości odbiorcy.

ocenił(a) film na 7
srick.pl

boże, co XD

film cię nudzi dlatego, że jest powolny i niewiele się w nim dzieje. brak przyzwyczajenia po prostu, a nie żadna mityczna nieznajomość kultury - gdyby sieknąć podobną historię dziejącą się w pustelni na jakimś Wołyniu, nie byłaby dla Polaka o wiele ciekawsza.

i naprawdę, nie ma tu żadnego głębokiego przesłania. zwykłe rozważania na temat cyklicznej natury ludzkiego życia i cierpienia płynącego z pragnień (absolutnie podstawowe prawdy buddyjskie). nie trzeba szczególnego obeznania w buddyzmie, żeby te treści zrozumieć; wystarczy wiedzieć dosłownie cokolwiek.

ocenił(a) film na 5
xenakiss

Tak. Masz trochę racji. Nic się w nim nie dzieje i mnie wynudził. Kwestia mojego przyzwyczajenia do takich filmów, to twój osąd bez znajomości rzeczy, więc go zmilczę. Natomiast będę bronił poglądu o tzw. różnicach kulturowych. Jeśli byłby to film mniej "buddyjski" pewnie byłby bardziej akceptowalny. Wiedzielibyśmy jakie i gdzie są w nim odpowiednie konotacje. I jeśli pomijasz kwestie wpływu kultury na "tworzywo" i jego odbiór, to niestety ale jesteś ignorantem. Sorry ale to mniej więcej tak wygląda. Słowa te nie piszę by ci dopiec, czy się odgryźć - po prostu zwykła opinia.

ocenił(a) film na 7
srick.pl

tylko że sam Kim Ki-duk niewiele wie o buddyzmie, wychowany był w religii chrześcijańskiej, sam przyznawał się w wywiadach, że ten film przede wszystkim jest o tym, jak on sobie buddyzm wyobraża. jeśli chodzi o świat buddyzmu to jest nie mniejszym outsiderem niż ty. za to zresztą jechali go niektórzy krytycy koreańscy (że nie wie o czym kręci, a film przeznaczony jest przede wszystkim dla widowni zachodniej).

no ale zamiast rzeczywiście próbować się dowiedzieć, lepiej machnąć "inna kultura" i nie grzebać.

Ottiss14

Pomimo, że nie znam się na rzeczy, film mi się baaardzo podobał. Zrozumiałam go na swój sposób. Zresztą. Ten człowiek chyba nie jest, a raczej nie był zbyt dobry w odbiorze i rozumieniu kwestii egzystencjalnych. Może jestem nienormalna, ale ich tam trochę było... I kolejna rzecz... Jak można porównać taki film do pornosa? Ręce opadają.... No ale cóż, może rzeczywiście powinien zostać przy pornosach. Może je lubi? XD

ocenił(a) film na 10
Ottiss14

wyniesie. jeśli tylko chce wynieść. filozofia buddyjska jest tak uniwersalna, że znajduje zastosowanie w każdym kręgu kulturowym

glasseye

Oczywiście ,powiem nawet więcej. Siddhartha Gautama był z plemienia Ariów ,był Biały z resztą twórca Zen też był przez chińczyków nazywany "niebieskookim diabłem" i musiał przynajmniej częściowo byc Bialy ,a moze i w pelni ,nie wiem bo tematu nie badalem. Chodzi o to ,iż trzeba nieco poznać buddyzm by ten film byc w stanie interpretować. A zen to juz w ogóle inne bajka. Zenu nie da się zrozumieć ,nie ma czego rozumiec. Zen to droga Buddy w czystej postaci.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones