Jakim cudem ten film zbiera pozytywne recenzje?! Czasami nie jestem w stanie wyjść z podziwu co kieruje krytykami aby takie "dzieła" oceniać pozytywnie.
Kibicuje DC z całego serca ale porównać ten film do filmów Marvela to jak porównać Krystynę Pawłowicz do Brigitte Bardot.

Filmy Marvela mają to do siebie, że starają się uciekać od ckliwych historyjek. Budowane są w taki sposób aby widz mógł dostrzec również wady bohatera a nie tylko niepowstrzymaną siłę. To co najbardziej lubię w ich filmach to to, że wszystkie czynniki który mogłyby doprowadzić do żenujących sytuacji, które kolidują ze światem kina są zgrabnie usuwane bądź zmieniane. W zależności od potrzeb zmniejszają potęgę przedmiotów bądź bohaterów a czasem ją zwiększają - wszak wiadomo, że nie byłoby nic interesującego w postaci Dr. Strange który cały czas wysyłałby swoich przeciwników w inny wymiar, a mógłby to robić bez końca. Mógłby również cofać się w czasie, przewidywać zakończenie każdej batalii i zmieniać szczegóły ale co by w tym było interesującego? No właśnie nic tak jak nie ma niczego interesującego w postaci Wonder Woman - no może poza urodą Gal Gadot. Biega - skacze - recytuje, Amazonka o nieskazitelnej urodzie oraz charakterze. Nie ima jej się żadna kula mimo, że nie potrafi zwalniać czasu. Strzelają do niej z CKM'a oraz setek karabinów a ta broni się za pośrednictwem tarczy podczas gdy obejmuje ona tylko jej głowę oraz kawałek torsu. No ale w sumie nie o to chodzi nie będę się czepiał braku realizmu w filmach o superbohaterach.

Zdecydowanie mogę się natomiast przyczepić do budowy oraz konwencji w jakiej utrzymany jest ten film.

Zaczynając od początku.

Na start dostajemy niesamowicie banalną historię o Amazonkach które żyją sobie na dziewiczej ziemi, są pięknie, mądre, nieskazitelnie dobre, świetnie wyszkolone w walce i mają chronić świat przed bogiem wojny - Aresem. Pewna dziewczynka która nie słucha się mamy postanawia zostać wojowniczką mimo, iż mama jej na to nie zezwala, czyli standardowa historia małoletniej mącicielki, było takich setki. Poza pięknym krajobrazem z każdej strony otaczają nas kiczowate, przerysowane i nudne charaktery, doprawione jest to tandetną historią o bitwie Aresa z Zeusem.
Amazonki są piękne, dobre, czułe, pełne miłości i ciągle trenują co pokazuje nam ich niesamowite umiejętności walki, trenują ponieważ a nóż widelec Ares powróci - nuda jak 150.

Świat Amazonek otacza mgła która sprawia, że nie widać lądu na którym żyją no chyba, że się…… wkroczy na ich wody, o matko serio?

Płynące tratwy z uzbrojonymi niemieckimi żołnierzami którzy poszukują rozbitego szpiega wkraczają na wyżej wspomniane wody i zaczyna się walka z Amazonkami..

Niesamowite umiejętności Amazonek okazują się niczym w porównaniu z bronią palną co doprowadza do mojego pierwszego facepalma. Siedziały tam tysiące lat aby bronić świat przed wojną o których nigdy by się nie dowiedziały bo niby jak skoro siedziały na miejscu a ich największym odkryciem cywilizacyjnym był łuk. Tak jak wspomniałem miały toczyć walki z Aresem a prawie pokonał ich jakiś pułk losowych niemieckich żołnierzy, no bez jaj.

Scena walk wygląda przekomicznie, tandetnie ale to już do własnej oceny, może komuś się takie coś podoba. W zasadzie ja nie widziałem w tym filmie ani jednego dobrego CGI.

Rozmowa matki z Wonder Woman to również żenująca scena, ona jest dobra do szpiku kości druga też ale matka kieruje się niby rozsądkiem bo nie chce stracić córki, stara się ją chronić, martwi się o jej życie, córka jednak postanawia odejść (matko - odchodzę) a matka ją rozumie (córko - odchodź!) matka zostaje na miejscu co jest KOMPLETNIE nielogiczne. Po co one tam siedzą? Przecież mają chronić rasę ludzką przed Aresem, czyż nie? Okazało się przecież, że jest wojna na świecie czyż nie? Chroni córkę całe życie a tu nagle zostaje chronić coś czego nie trzeba chronić, zresztą życie na tej wyspie to istny Monty Python.

Nie czepiam się realizmu tylko tego jak to jest podane, jak mówiłem wyżej Marvel potrafi to zaserwować ze smakiem - DC nie.

Rozmowa Wonder Woman na morzu z mężczyzną o imieniu Steve - o Cię Panie jakie to było dno 0_0 No ale trzeba było jakieś seksualne smaczki dodać skoro Dianę gra takie bóstwo jak Gal Gadot.

Jedziemy dalej - wojna - naziści - baaardzo zły nazista - baaardzo zła chemiczka nazista - eksperymenty - podstępny Ares który oczywiście nie jest tym kim miał być (niesamowity twist XD)
- Tragiczne CGI - nudne dialogi - znów tragiczne CGI - znów nudne dialogi - niepowstrzymana Wonder Woman niczym Ryszard Kalisz w meczu Politycy kontra TVN, oczywiście nie może trafić ani jedna z miliarda kul które latają gdzieś tu i tam - no i ten fatalnie wyglądające pejcz którym uderza w przeciwników.


A najlepsze w tym wszystkim to TRAGGGGGGICZNE, najgorsze jakie w życiu widziałem postacie poboczne które pomagały WW oraz Steveowi ocalić świat. Turek, indianin oraz niepełnosprawny który jest kulą u nogi, wszyscy trzej mają być głupi i śmieszni niestety udaje im się tylko to pierwsze. Karykaturalne, głupie oraz żałośnie płytkie postacie - naprawdę bardzo niski poziom.

Mógłbym pisać dalej ale w sumie mi się nie chce więc napiszę w skrócie.

Słabe strony:

1. Wonder Woman która próbuje wszystkich ratować i nad każdym się użalać.
2. Walcząca Wonder Woman.
3. Dialog Steve i WW
4. Dialog Steve i chemiczki (bajerował, bajerował po czym zobaczył WW i ta zwątpiła, mehh)
5. Dialog WW oraz Generała podczas tańca
6. Każdy dialog tych trzech kompanów broni.
7. Walka WW z Aresem
8. Monolog Aresa podczas walki
9. Monolog WW podczas walki (bleeeh)
10. Ares który pomaga odkryć prawdę WW kim tak naprawdę jest (po co to robi?! aby go pokonała?)
11. Poświęcenie Steve
12. Postać Aresa
13. Turek
14. Indianin
15. Niepełnosprawny
16. Steve
17. Walka Amazonek z nazistami
18. Każdy dialog matki z WW
19. Dialog WW z Stevem na łodzi.
20. Brak jakiegokolwiek momentu zagrożenia.
21. Każde CGI
22. Patos x 200
23. Zbyt wzniosła muzyka
24. Generał


Plusy

1. Gal Gadot
2. Stroje Amazonek
3. No i niech będzie scenografia