PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=601499}

Wstyd

Shame
6,8 75 029
ocen
6,8 10 1 75029
6,9 36
ocen krytyków
Wstyd
powrót do forum filmu Wstyd

"We are not bad people, we just come from a bad place"
Jak rozumiecie te słowa Sissy?

użytkownik usunięty
delurr

ze mieli straszne dziecinstwo, ze przezyli cos traumatycznego

ocenił(a) film na 9

jest więcej tropów w filmie dotyczących takiej interpretacji?

użytkownik usunięty
delurr

jej samookaleczenia, smigla mi scena gdzie miala przedramienia pociete...i te slowa co napisales powyzej. Obydwoje miaja problemy psychiczne, to widac! Ona ma tendecje samobojcze. On seksoholik i ten sposob w jaki patrzyl na siostre - chory!

użytkownik usunięty
delurr

oczywiscie to moja, wolna interpretacja nie musi tak byc, ja tak to odebralam...

ocenił(a) film na 8
delurr

Dla mnie potwierdzeniem takiej interpretacji jest jedna scena rozmowy między rodzeństwem. To ta rozmowa na kanapie przed telewizorem, poprzedzająca próbę samobójczą Sissy. Ciekawy pomysł na kadr, już wcześniej w tym filmie wykorzystany. - oboje aktorzy tyłem do kamery, tu oglądają program dla dzieci. To tak jakby ktoś wskazywał kierunek interpretacji :) Te kreskówki, zaskakujące w tym kontekście, to wg mnie sygnał, że w ich dzieciństwie jest ukryta jakaś trauma - źródło wstydu, poczucia winy, nie wiem, czego jeszcze...

ocenił(a) film na 7
haanula

Wyglądają na tym kadrze jak małżeństwo, trauma to według mnie ich kazirodcza miłość - tytułowy wsyd.

ocenił(a) film na 8
delurr

Powtarzam się :), ale cieszę się, że ktoś te słowa zauważył, bo dla mnie są kluczem do filmu. Poszłam tym tropem, co Wy.

ocenił(a) film na 10
delurr

Z natury nie jesteśmy źli, ale to świat zewnętrzny nas kształtuje.

ocenił(a) film na 7
delurr

Częściowo powtórzę tu to co już napisałem we wcześniejszym wątku. Te słowa są ostatecznym sygnałem autora wskazującym znaczenie tytułu. Słowa świadczą jak już koś wcześniej zauważył o traumatycznym dzieciństwie/młodości. Bez owijania w bawełnę tytułowym wstydem jest związek kazirodczy pomiędzy Brandonem i Sissy, który miał miejsce w ich młodości. Autor daje nam naprawdę sporo wskazówek naprowadzających nas na tą interpretację. Przede wszystkim mamy zachowanie rodzeństwa. Brandon odpychający siostrę. Wręcz odczuwający paniczny lęk przed jakimkolwiek z nią zbliżeniem. Jednocześnie mamy pokazany jego bardzo ukryty pociąg (scena pod prysznicem) oraz przede wszystkim zazdrość (scena w której słyszy odgłosy seksu pomiędzy Sissy i Fisherem). Mamy też Sissy, która bardzo mocno ciągnie do brata, który jest jedyną miłością w jej życiu. Wydarzenia z dzieciństwa odbiły się na niej inaczej niż na Brandonie. U niej przede wszystkim pozostało uczucie jakim darzyła brata (co dowodzi również iż nie był to związek tylko fizyczny), jednak w przeciwieństwie do brata nie potrafi (albo nie chce) go tak tłamsić. W dorosłym życiu również nie jest w stanie nawiązać z nikim takiego uczucia jakim darzy brata. Kolejnym tropem jest wspomniana wyżej scena z telewizorem. Również bardzo ważna. Oprócz wymienionego wyżej nawiązania do dzieciństwa/młodości mamy tu coś jeszcze. Właśnie sposób kadrowania jest kluczowy. A mianowicie rodzeństwo jest kadrowane jak małżeństwo/para. Zwróćcie uwagę, Brandon siedzi na kanapie i ogląda tv. Wchodzi Sissy, pyta się czy jest głodny. Siadają razem. Mówi obejmij mnie, on ją obejmuję. Według mnie to absolutnie nie jest przypadkowe ze strony reżysera. Ale idźmy dalej. Oglądają tv, rozmawiają po czym Brandon wyrzuca jej związek z szefem. To ewidentna scena zazdrości. Przecież nie robi tego ze strachu przed szefem, takie wytłumaczenie byłoby absolutnie niewiarygodne. W trakcie sceny kłótni mówi jeszcze do siostry - Przestań zgrywać ofiarę. Wręcz łopatologia ze strony reżysera.
Jest to jedyne rozsądne tłumaczenie tytułu. Bo czym innym miałby być Wstyd. Seksoholizmem? No proszę, czy Brandon tak naprawdę się go wstydził? W tym zepsutym NY? Z szefem który również był zbokiem? Nie wierze w takie tłumaczenie. Jest jeszcze wiele czynników świadczących o kazirodztwie, których nie będą tutaj rozwijał (przede wszystkim sama postać Brandona - zagłuszanie seksem, brak możliwości wytworzenia związku z kobietą, brak erekcji podczas jedynego stosunku który zaczął się wiązać z uczuciami, sceny z kobietą w pociągu - zakazany owoc). Wiem że powinienem napisać że to tylko jedna z wielu interpretacji i każdy może to odebrać inaczej, ale jakoś nie potrafię:) Według mnie reżyser nie dał możliwości wielokrotnej interpretacji. Interpretacja jest jedna.

ocenił(a) film na 8
MishaPl

Nie zawężałabym, tak interpretacji. Zakładanie, że jest jedna tylko, to dowód na to że twoja interpretacja, Misha, "jest bardziej mojsza niż twojsza.", jeśli wiesz, o co mi chodzi :)
Nie wykluczam związku kazirodczego między nimi, jest wiele wskazówek, które tę tezę wydają się wspierać. Piszesz o większości z nich bardzo wyczerpująco. Inna sprawa, że te wskazówki, jak symbole z natury są wieloznaczne i na wiele różnych rozwiązań mogą wskazywać w zależności od kontekstu. Myślę, że tutaj jednak chodzi o seksoholizm.
Odniosę się do ostatniego akapitu w Twoim poście, wymieniasz tam "czynniki świadczące o kazirodztwie", te same czynniki dla mnie są dowodami na uzależnienie od seksu i chorej miłości. Oczywiście kazirodztwo, może być jego następstwem. Ale nie musi. Tu widzę tę niepotrzebną próbę zawężenia interpretacji.
Wracając do problemu seksoholizmu, powtórzę się, powtarzając za Carnesem - terapeutą i autorem książek o uzależnieniu od seksu i chorej miłości, że wstyd jest źródłem uzależnienia, nie tylko od seksu zresztą. W skrócie: niskie poczucie własnej wartości, wstyd, sprawiają, że nie umiemy pokochać siebie i w konsekwencji, nie umiejąc kochać siebie, nie potrafimy kochać innych.
Dlatego zakładam, że wstyd jest przede wszystkim źródłem, a nie konsekwencją sytuacji opowiedzianych w filmie. I myślę, znów się powtórzę , że jego korzenie tkwią w dzieciństwie. Może to być cokolwiek, nie koniecznie kazirodztwo.
Inna sprawa, nie mam brata, zastanawiałam się nad tym i wciąż nie wiem, czy relacja między Brandonem i Sissy można nazwać erotyczną, czy nie. Gdybym miała brata, chciałabym żeby mnie przytulił czasem. Przytulanie jest dowodem więzi, NIE KONIECZNIE erotycznej. Ale tu mówię, jako osoba uczuciowa i raczej wylewna - takie gesty nie wydaja mi się podejrzane. Czy słusznie?

ocenił(a) film na 7
haanula

Dlatego napisałem że nie powinienem tak mówić. No ale nie mogłem się powstrzymać:) Po prostu do mnie inne tłumaczenie tytułu nie trafia. Nie są one dla mnie wiarygodne (a oczywiście próbowałem również szukać innego wytłumaczenia).
"Oczywiście kazirodztwo, może być jego następstwem." Tylko według mnie jest właśnie odwrotnie. To seksoholizm jest następstwem kazirodztwa. Tak jak w przytoczonej przez Ciebie wypowiedzi. To kazirodztwo jest tym źródłem. Czy film jest również o seksoholizmie? Oczywiście. Ale według mnie nie na tym autor chciał się skupić. Nie na konsekwencjach ale właśnie na przyczynach, czyli jak już sama wspomniałaś wstydzie (nie bez kozery taki tytuł). Spróbujmy rozważyć też tą drugą interpretację. Załóżmy że film jest o seksoholizmie i samotności. Jak by to świadczyło o tej pozycji? Według mnie nie najlepiej. Seksoholizm to temat bardzo oklepany w kinematografii. Ten film nie wnosiłby nic nowego (no może poza przyrodzeniem Fassbendera:)). Dodatkowo sam seksoholizm byłby tutaj mocno demonizowany (co nie znaczy że nie jest to poważna choroba).
Mówisz też że moja interpretacja nie wynika jasno z filmu. I całe szczęście. Jeżeli wynikałaby jasno to film straciłby swoją wartość artystyczną. Właśnie o te delikatne (chociaż w moim odczuciu nie do końca delikatne) sugestie chodzi. Trzeba pozwolić widzowi na samodzielne wyciągnięcie wniosków.

ocenił(a) film na 7
MishaPl

A jeszcze odnośnie więzi rodzinnych. Ja mam siostrę. I przytulenie jest czymś jak najbardziej normalnym. Tylko chyba nie do końca mnie zrozumiałaś. Nienormalne jest właśnie te odpychanie siostry przez Brandona. Wręcz paniczny strach przed nią. Są jak już wspomniałem również sceny świadczące więzi erotycznej - wspomniana scena pod prysznicem. I również nie są to raczej zachowania normalne. Z własnego doświadczenia powiem tylko że więź pomiędzy Brandonem i Sissy to nie była więź braterska.

użytkownik usunięty
MishaPl

Dokladnie!

ocenił(a) film na 8
MishaPl

Widzisz, co chcesz tam widzieć, Misha. Ja widzę, że oboje są ofiarami przemocy, być może seksualnej. Sissy mówi, "nie jesteśmy źli", wina nie leży po naszej stronie, nie jesteśmy sprawcami, jesteśmy ofiarami. (Brandon zdaje się w innym miejscu, zarzuca jej, że gra ofiarę) Te słowa to próba zrzucenia poczucia winy, jarzma wstydu. Mówi się o tym często, że ofiary przemocy seksualnej często czują się winne, tego co ich spotyka.
"... tylko pochodzimy z niedobrego miejsca" - W tym kontekście scena w barze, kiedy Sissy śpiewa New York, New York. Myślę, że to piosenka z dedykacją dla brata. On to wie, dlatego jest taki poruszony, ona to wie, dlatego ta rewiowa (?!) piosenka w jej wykonaniu brzmi tak smutno, rozpaczliwie smutno. Ona wie, że prowincjonale smutki nie znikną w NY, żeby zacząć od nowa, osiągnąć szczyt, nie wystarczy zamieszkać w NY. Miejsce, NY w tym przypadku, nie ma mocy żeby zmienić cokolwiek w człowieku, który ucieka od problemów. Wprost i bez symboli mówi, to jeszcze raz, w tej rozmowie przed ekranem telewizora, o której już pisałam. Polecam posłuchać jej jeszcze raz. Brandon źle znosi jej towarzystwo, dlatego, że ona zmusza go do konfrontacji, z tym od czego on ciągle próbuje uciekać. Jako siostra, prawdopodobnie świadek i uczestnik traumatycznych wydarzeń ciągle mu o nich przypomina i zmusza do konfrontacji. Panienki, z którymi uprawia seks wychodzą o robocie i do niczego go nie zmuszają, panienki z komputera można wyłączyć jednym guzikiem. Nad siostrą nie ma takiej władzy. Jej obecność przykra dla niego tym bardziej, że uświadamia mu, że jego poukładanie i jego sukcesy - to tylko pozory. Dlatego, jak piszesz, odpycha ją, panicznie się jej boi...On nie chce się czuć ofiarą, pewności siebie dodają mu sukcesy zawodowe, pieniądze, mieszkanie... A ona, która nie ma mieszkania, nie ma stałej pracy mówi mu, mamy ten sam problem, jesteśmy tacy sami.
W terapii postępuje się podobnie, burzy się fasadę (pozory) i konfrontuje się z traumą.
Brandon boi się konfrontacji, ciągle od niej ucieka. Ucieczka, unikanie, to jego sposoby na radzenie sobie z problemem. Dlatego scena nocnego joggingu przez miasto taka symboliczna i znacząca (niektórzy piszą, że długa).
Poza tym, NIE NAPISAŁAM, że twoja "interpretacja nie wynika jasno z filmu". Chyba się nie rozumiemy. Napisałam, że to, co oboje interpretujemy, nazwijmy to; fakty filmowe, są WIELOZNACZNE, a to co innego. Nie sugeruj, proszę, że oczekuję od filmów łopatologii. Ale mam prawo te same fakty interpretować inaczej. Co właśnie robię :)

ocenił(a) film na 9
haanula

świetna interpretacja! super, wielkie dzieki :)

ocenił(a) film na 10
haanula

Bingo! Też mi się tak wydaje. Też na początku myślałam, że mogło być coś więcej między nimi, ale po tej wiadomości, którą Sissi nagrała wyraźnie widać, że sprawa jest bardziej poważna, być może jakaś przemoc w rodzinie, no właśnie nie wiadomo do końca, i o jest najlepsze w tym filmie, że każdy to sobie interpretuje po swojemu. Ale rozkminienie tej sceny z występem Sissi jest bezbłędne, brawo!

haanula

ładnie napisane. trafiło do mnie jako jedna z niewielu interpretacji na filmwebie.

ocenił(a) film na 7
haanula

Dokładnie. Nie wiem jak powierzchownie trzeba patrzeć albo jakie mieć dziwne perwersje, żeby uznać, że mieli oni jakiekolwiek "kazirodcze relacje". Ewidentnie są oboje zagubieni, mieli na pewno ciężką i traumatyczną przeszłość/dzieciństwo. Każdy jednak radzi sobie z nich inaczej, mają też inne charaktery, ale mimo tego oboje odczuwają skutki problemów z młodości. Często też właśnie mężczyźni wpadają w wir kariery, seksu i wypierania negatywnych wspomnień. Zgrywają twardzieli, a tak naprawdę są słabsi. Kobiety znów często są bezpośrednio słabsze i wrażliwsze, kobiecie łatwiej się popłakać, wyżalić, wykrzyczeć, ale dzięki temu w pewnym sensie też nie wypierają aż tak problemu, tylko starają się z tym skonfrontować. Meżczyzni czesciej zamykają się w sobie po traumatycznych przejściach.
Brandon czuje odrazę i niechęć do siostry, bo ona nie udaje twardej, tylko pokazuje mu akcje - reakcje "mielismy złe przejscia, mamy prawo zle sie czuc, ale moze cos z tym zrobmy", Brandon znów woli wmawiać sobie, że jest silny i że sobie z tym radzi i to kontroluje, ale to tylko pozory. Sisi na każdym kroku mu przypomina o przeszłości, nie chce odpuścić rozmów, do tego na pewno denerwują go jej cechy charakteru, ale przede wszystkim, że nie może sobie już codziennie bzykać panienek w swoim mieszkaniu, bo gdzieś w głowie jednak ma to, że Sisi to jego młodsza siostra, ze powinien dawac jej dobry przykład, do tego wstydzi sie swojego seksoholizmu i nie afiszuje sie z nim (nie chwali się np szefowi/kumplowi że wyrwał jakąś panienkę albo, że to on ma super różnorodną zbierankę pornosów na dysku), nie chce zeby siostra patrzyła na niego przez ten pryzmat (dlatego tez wkurza sie na Sisi gdy nakrywa go na masturbacji, czuje wstyd i zamienia to na złość, bo wtedy może przestać być w oczach siostry "silnym starszym niewzruszonym bratem"). A jego reakcja na seks Sisi z jego szefem to nie żadna zazdrość, tylko wtedy Bradon czuje troskę i opiekuńczość wobec młodszej siostry, którą powinien ochronić, pomóc jej, a nie jest w stanie, bo nie potrafi pomóc nawet sobie, więc żyje w ciągłej frustracji. Póki był sobie sam to był odpowiedzialny za siebie, a tutaj pojawia się jego młodsza, zagubiona, "słabsza" siostra. On chce wyzbyć się jakichkolwiek uczuć, bo wtedy czuje się słaby i żałosny, a Sisi powoduje ze nie da sie zabic wszystkich uczuc, chocby tych do siostry. Nie może patrzec na to, ze ona takze niszczy sobie zycie, nawet w bardziej widoczny dla otoczenia sposob. Ona obsesyjnie szuka akceptacji i miłości, a on z całych sił próbuje wyprzeć jakiekolwiek uczucia, woli byc "pusty" byle nie cierpieć.
Scena pod prysznicem? Ja z moim bratem nie paradujemy przy sobie nago, ale znam rodzeństwa gdzie brat i siostra wchodzą drugiemu bez skrępowania gdy np siedzą w wannie. Dla mnie to mega dziwne, ale spotkalam sie z tym i uwazam, ze w glownej mierze to tez podejscie oraz to jaki mieli wzorzec (zazwyczaj rodzice tych osob też sie nie krępują latać nago po domu, bo dla nich to "naturalne"). Naga Sisi według mnie to był wstep wlasnie do ukazania jej osobowosci. Odkryta, naga, bezposrednia, która wyrzuca z siebie wszelakie emocje. Dla Brandona znów nagość sama w sobie nie była czymś nadzwyczajnym, bo widział nagie kobiety 458665313 razy dziennie. Moze widziec nagą siostrę i widzi w niej tylko małą, bezbronną siostrę, bez pociągu seksualnego, a może widzieć ubraną laskę w metrze i już wyobrażać sobie co by z nią zrobił.
"Wstyd" to wstyd przed samym sobą, przed innymi. Wstyd, że jest się słabym, uzaleznionym, że zjada nas strach przed konfrontacją z problemami. Ze idzie się na łatwizne uciekajac od problemow, a pozniej jest sie na samym dnie, bo to i tak zawsze wróci. Ze nie potrafimy zapanować w żaden sposób nad własnym życiem.

ocenił(a) film na 8
MishaPl

Zapomniałam dodać najważniejszego: jej obecność nie jest dla niego zagrożeniem, uważam że jest szansą, żeby "zacząć od nowa" i "osiągnąć szczyt".

ocenił(a) film na 7
haanula

Oczywiście że masz prawo interpretować te fakty inaczej. Ja tylko stwierdziłem że innej interpretacji nie "kupuję". Według mnie Twoja nie do końca pasuje do samego filmu. Jeżeli według Ciebie nie ma w tym zgrzytów, to ok.
Poza tym wszystkie sceny, które wymieniłaś pasują do mojej interpretacji.
Mam tylko pytanie. Jak wytłumaczysz w takim razie sceny zazdrości i scenę pod prysznicem (w jakim celu reżyser umieścił je w filmie)?

ocenił(a) film na 4
MishaPl

Ok. Jesteś na jego miejscu w łazience, nagle wpada twoja siostra co robisz? Ucinasz pogawędkę nie przerywając sobie? Albo masz kolegę który próbuje z każdą, nie chcesz ochronić przed nim siostry? Nie każesz jej przestać zanim on ją jakoś skrzywdzi? Facetowi zwala się rozchwiana emocjonalnie siostra, wszędzie mu brudzi i stara się go "naprawiać" mimo że sama nie radzi sobie ze swoim życiem. Naprawdę nie musieli ze sobą spać żeby on nie chciał z nią mieszkać. Dorośli zdrowi ludzie nie chcą mieszkać z rodzeństwem, tak po prostu jest.

ocenił(a) film na 7
Det

Nie mam ochoty już się powtarzać. Wszystko wyjaśniłem powyżej, a Ty zinterpretuj to sobie według własnego uznania.

użytkownik usunięty
MishaPl

Żartujesz ???
Nie przerzucaj swoich kazirodczych obsesji na biednego McQeena, który zrobił film banalny i nudny, ale na pewno nie jest to trywialny moralitet o zgubnych skutkach kazirodztwa. Litości! Może to co wypisujesz to "jedyne rozsądne tłumaczenie", ale ja mam swoje, przyjmijmy że nierozsądne!

Zaczynając od tytułu - bohater wstydzi się swego życia, choć w rzeczywistości powinien wstydzić się Nowy Jork i wszystko to, co symbolizuje jako stolica współczesnego świata. Dlatego bohater rozkleja się, gdy siostra rzewnie śpiewa piosenkę o NY. Jest świadomy swego kalectwa niedojrzałości emocjonalnej. Chciałby być inny, jak mówi: być sobą to nuda.
W pierwszych scenach majta przed kamerą fredem, żeby uświadomić widzowi, że to jest portret człowieka sprowadzonego do narządu kopulacyjnego, człowieka dla którego życie to tylko kopulacja. (Podobno dość popularna dzisiaj postawa.) Właściwie nie widzimy, by robił cokolwiek innego. W pracy, w domu, czy w knajpie - marszczy freda. A gdy pojawia się choć ślad uczucia, fred jest bezsilny.
Siostrę odpędza od siebie, bo boi się, że w końcu i ją posunie, przekraczając kolejne tabu. Zaś scena, której się tak czepiłeś, czyli rozmowa na kanapie, pokazuje, że bohater jest niezdolny do żadnych głębszych więzi, nawet rodzinnych. Nie czuje się odpowiedzialny za siostrę, bo jej... nie spłodził.
Bójka, sprowokowana przez niego, to kara, pokuta, którą sam sobie wymierza, bo WSTYD mu za siebie.
I na koniec wracając do tytułu: WSTYD to jedyne ludzkie uczucie, jakie w nim pozostało. Tylko ten WSTYD świadczy na jego korzyść, bo dowodzi, że jeszcze coś czuje, jeszcze jest człowiekiem.

ocenił(a) film na 7

W ogóle nie powinienem komentować tak prymitywnych postów. Dziwne jest to że nawet w najspokojniejszą dyskusję zawsze włączy się jakiś prostak.
"na pewno nie jest to trywialny moralitet" A gdzie ja pisałem o moralitecie? To ty o nim piszesz. Twoja interpretacja ma tyle luk że aż nie ma sensu czegokolwiek tłumaczyć.

użytkownik usunięty
MishaPl

1. Nie wiem, czy powinieneś komentować prymitywne posty. Nie moją sprawą są twoje powinności, więc pozostawię to hamletyzowanie tobie.
2. Nie oczekuj po prostaku, takim jak ja, że przedstawi "jedyne rozsądne tłumaczenie". Na takie stać tylko ciebie. Ja skromnie przedstawiłem swoje - nierozsądne i "pełne luk". Wybacz prostakowi.
3. Nie użyłeś określenia "moralitet", to prawda. Ale wg ciebie cierpienia i męki bohaterów "mają swe źródło" w grzechu kazirodztwa. A taką figurę nazywamy moralitetem.
4. Gołym okiem widać, że masz obsesję na punkcie tego kazirodztwa. Obsesja to natarczywość pewnej myśli, nachalnie narzucająca się jakaś idea, od której nie potrafisz się uwolnić. W twoim przypadku ta idee fixe to kazirodztwo. Nikt poza tobą nie dostrzega śladu kazirodztwa w tym filmie. Próbują cię odwieźć od tej fiksacji, ale ty brniesz w nią głębiej, odwołując się już nawet do... relacji ze swoją siostrą! I pora, żebyś się opamiętał dla własnego dobra.
5. Jeśli to kazirodztwo jest tam tak "ewidentne", przedstawione wręcz "łopatologicznie", dlaczego inni go nie dostrzegają? Nie zakładaj, że wszyscy poza tobą są ślepi, i nie widzą tego, co wg ciebie jest "ewidentne". Po prostu zastanów się, dlaczego akurat ty zwracasz na coś uwagę, a inni jakoś nie.
6. Nie zakładaj, że każdy, kto wytyka ci pomyłkę, robi to złośliwie. Większość stara ci się pomóc.
7. Wszystko co piszesz nic nam nie mówi o filmie, za to coraz więcej o tobie. Warto żebyś miał tego świadomość.
8. Postaram się już nie przeszkadzać w tej najspokojniejszej dyskusji. Nie czuję się urażony, po prostu powiedziałem już wszystko co chciałem, może nawet więcej...

ocenił(a) film na 7

Jeszcze nikt nie przedstawił innego tłumaczenia tytułu które by w pełni do całego filmu pasowało (przynajmniej ja takiego nie czytałem). Dlatego ja innego rozsądnego wytłumaczenia nie widzę.
Po pierwsze nie masz pojęcia czym jest moralitet. Proponuję sprawdzić w słowniku. Po drugie ja nigdy o moralitecie nie pisałem. Film jest o wstydzie. O pewnej traumie która ciągnie się za człowiekiem. O czymś co go niszczy. Nie ma tu mowy o moralizowaniu twórcy. Jest wręcz przeciwnie: "We are not bad people, we just come from a bad place". Jak można coś takiego wyciągnąć z tego o czym mówiłem? To u ciebie widać moralitet: "choć w rzeczywistości powinien wstydzić się Nowy Jork i wszystko to, co symbolizuje jako stolica współczesnego świata".
Ty widzisz u mnie obsesje? Żenada. Nikt nie wspomina o kazirodztwie?
http://www.filmweb.pl/film/Wstyd-2011-601499/discussion/Pr%C3%B3ba+interpretacji ,2148184
http://www.filmweb.pl/film/Wstyd-2011-601499/discussion/wstyd+to,2142140
http://www.filmweb.pl/film/Wstyd-2011-601499/discussion/Sissy+i+Brandon+-+proble m+przesz%C5%82o%C5%9Bci+%28teoria%29+spoilery!,1862215
http://www.filmweb.pl/film/Wstyd-2011-601499/discussion/Otw%C3%B3rzcie+si%C4%99+ na+ten+film%2C+bo+naprawd%C4%99+warto,1858057
Mógłbym takich linków podać jeszcze wiele. No ale według ciebie tylko ja to zauważyłem. Teraz oczywiście nawet przez myśl ci nie przejdzie żeby przeprosić. No ale przecież ty stawałeś się mi pomóc:) Ile ty masz lat? Aż dziwnie się czyta takie żenujące wywody.
Sam dyskusja o interpretacji nie ma z tobą sensu. "Nie czuje się odpowiedzialny za siostrę, bo jej... nie spłodził." Takiego czegoś komentować się raczej nie da.

użytkownik usunięty
MishaPl

Misha, naprawdę, daj spokój. Nie zyskasz nic kolejnymi uszczypliwościami pod moim adresem. Cenię wolność słowa, więc toleruję takie zachowania. Mnie nie urazisz, ale sobie wystawiasz kiepskie świadectwo i będzie ci WSTYD, jak bohaterowi filmu...
Każdym wpisem potwierdzasz, że kazirodcza obsesja przysłoniła ci wszystko, co JEST W FILMIE, nawet to, co pada w nim EXPLICITE, i to w twojej ulubionej scenie:

-Jesteś moim bratem.
-I co? Odpowiadam za ciebie?
-Tak.
-Nie.
-Tak, do k... nędzy!
-Nie ja cię spłodziłem.
-Ale jesteś moim bratem, ja twoją siostrą i powinniśmy się o siebie troszczyć...

"Nie czuje się odpowiedzialny za siostrę, bo jej... nie spłodził". Dosłowny cytat, nie moje słowa! Umknęło ci to, trudno. Spróbuj obejrzeć film jeszcze raz, na chłodno, bez zafiksowania na to nieszczęsne kazirodztwo.

ocenił(a) film na 7

Oczywiście dyskretnie prześlizgnąłeś się po stwierdzeniu, że tylko ja dostrzegam tam kazirodztwo. Już nie mam zamiaru komentować tego bełkotu. Pisz sobie co chcesz.

użytkownik usunięty
MishaPl

Przecież mnie nie chodziło o to, żebyś wzorem Macierewicza rozpaczliwie szukał teraz poparcia dla swoich tez. I do tego na forach internetowych, na których znaleźć można wszystkie bzdury świata. Bo czegóż to miałoby dowodzić?
Tylko żebyś zadał sobie pytanie, dlaczego żaden uznany, poważny krytyk, z recenzujących Wstyd, jak np. Sobolewski, Świątek, Wróblewski, Raczek, Pietrzak, Wasowski... itd. nie dostrzegł tego kazirodztwa, które dla ciebie jest tak EWIDENTNE, podane ŁOPATOLOGICZNIE? Znajdziesz ich recenzje w necie! Poczytaj i dla własnego dobra zadaj sobie pytanie: Czy oni wszyscy są ślepi, czy ja jestem w błędzie?

ocenił(a) film na 7

1 minuta obcowania z google.
Chris Tookey
http://www.dailymail.co.uk/tvshowbiz/article-2085921/Shame-film-review-overly-si mplistic-characters-let-study-sex-addiction.html
Tom Carson
http://www.gq.com/entertainment/movies-and-tv/201109/tom-carson-toronto-film-fes tival-shame-michael-fassbender

użytkownik usunięty
MishaPl

A co wpisałeś w google, że wyskoczyły akurat te 2 linki? Ja wpisuję "mcqueen shame review" i dostaję zupełnie inne, znane periodyki, znane nazwiska: np. Paul Mazursky w Vanity Fair (pieje z zachwytu).

Misha, tendencyjność twoich poszukiwań dowodzi, że rozumiesz problem. Bo dajesz wyraz swej desperacji. Nie rozumiesz jednak, że im bardziej rozpaczliwie i dłużej bronisz kazirodztwa w filmie, tym bardziej udawadniasz, że jest ono dla ciebie ważne! I tylko się nakręcasz, utwierdzając w swej obsesji.

Przecież podałem ci nazwiska, polskie nazwiska, polskie recenzje. Po co rozpaczliwie szukasz innych, obcych, nic nikomu nie mówiących? Liczysz na nieznajomość angielskiego? Czy linkowani autorzy są dla ciebie autorytetami? Nie! Wyszukujesz ich gdzie się da, kogokolwiek, nikomu nie znanego... To są uniki. Dlaczego nie skonfrontujesz się z autorytetatmi, z nazwiskami, które wszyscy znamy? Dorzuć jeszcze Mossakowskiego, też recenzował Wstyd (znajdziesz w necie!), i masz komplet polskiej krytyki filmowej, teksty po polsku, łatwe do zrozumienia dla każdego. Przeczytaj je i zastanów się po prostu nad tym, dlaczego twoje spojrzenie na ten film jest tak odmienne od ich spojrzenia. Dlaczego, Misha? Dlaczego? Jakiś jest tego powód. Znajdź go, a pomożesz sobie! Nie uciekaj przed odpowiedzią na to proste pytanie!

(Pierwszy zalinkowany przez ciebie tekst to niemal moje słowa w przekładzie! I identyczna ocena filmu. Diametralnie odmienna od tego, co ty tu wypisujesz. Ktoś ci zrobił głupi kawał, podsuwając ten link. Ale to bez znaczenia, nie o to chodzi!)

ocenił(a) film na 7

Po pierwsze mylisz recenzje z interpretacją/analizą.
Ja tak właśnie zinterpretowałem ten film. Masz prawo uważać inaczej. Tylko dlaczego mnie obrażasz. Mówisz o mojej obsesji na punkcie kazirodztwa, sugerując że sam mam z tym problem. Jestem już stary dziad, mam żonę i dzieci. Mam też rodzeństwo i relacja ze Wstydy wydała mi się dziwna. Nie mam prawa tak uważać? Oglądam też filmy o psychopatycznych mordercach. Analizuje ich postawy z ich punktu widzenia. Czy to mnie do nich zbliża?
Jeszcze jeden link. Tym razem do rozmowy z twórcą filmu. Pata pytanie jak odnosi się do idei więzi kazirodczej, pojawiającej się w licznych recenzjach jak i na premierze filmu. Odpowiada on że nie ma żadnej sceny przesadzającej o takiej interpretacji, że wszystko równie dobrze można interpretować inaczej. Czyli odrzuca alegorie ale nie odrzuca takiej interpretacji:
http://www.youtube.com/watch?v=jyq5uwO8CSQ
A teraz powiedz, jeżeli tyle osób dostrzega taką możliwość w filmie, to dlaczego czepiłeś się akurat mnie? Jeszcze na dodatek atakujesz mnie osobiście. Co tam wszystkie psychoterapie, Koyaanisqatsi postawi zdalną diagnozę na podstawie kliku zdań interpretacji fikcyjnego filmu. Nie widzisz jak śmieszny jesteś?

użytkownik usunięty
MishaPl

Dlaczego "czepiłem się akurat ciebie"?
Najprościej i najkrócej byłoby przyznać, że jestem po prostu śmiesznym prostakiem, zdolnym tylko do prymitywnych postów, żenujących wywodów... i co tam jeszcze nie nawypisywałeś. Stać mnie na taką samokrytykę w duchu bierutowskim. Ale to byłoby nie fair.
Więc poważnie: oczywiście, widziałem tu inne głosy dopuszczające MOŻLIWOŚĆ kazirodczego incydentu w przeszłości rodzeństwa. Sporo osób uważa, że bohaterowie mają za sobą jakąś traumę, może kazirodztwo, może pochodzą z patologicznej rodziny, byli molestowani, albo maltretowani, ich matka była prostytutką, a może nieletnią, może nieodpowiedzialną... cokolwiek to było, nie ma to znaczenia, właśnie dlatego, że mogło to być cokolwiek. Czym innym jednak jest dopuszczanie możliwości, a czym innym obsesyjne przywiązanie do jednej idei. Ludzie zwracali ci na to uwagę, próbowali polemizować, ale ty stawiałeś sprawę kazirodztwa kategorycznie, wg ciebie było to ewidentne, łopatologiczne, jedyne rozsądne... itd.
Nigdy cię nie atakowałem, nie pogardzałem, nie wyśmiewałem, nie sugerowałem, że masz jakieś kazirodcze ciągotki, ani nie stawiałem żadnej diagnozy! Wręcz przeciwnie. Ponieważ "obsesja" ma kilka znaczeń, w tym medyczne, żeby nie było wątpliwości, podałem dokładną definicję znaczenia, w jakim ja go używam. Mało tego: zabrałem głos tylko dlatego, że zacząłeś powoływać się na własne relacje z siostrą, i zaczęło się to robić dwuznaczne.
Zaraz będzie cd.

użytkownik usunięty

A teraz - dla równowagi, żebyś nie czuł się pokrzywdzony - przedstawię własną idee fixe. Tak! Ja też mam taką.
Otóż wg mnie, wszelkie analizy czy interpretacje Wstydu nie mają znaczenia, bowiem nie jest to film sensu stricte! Można korzystać ze Wstydu, puścić wodze fantazji, snuć własne przemyślenia, polemizować z innymi widzami, spierać się albo zwyczajnie zabawić. Bo właśnie w tym celu powstał Wstyd. Nie ma nic do przekazania, ani do opowiedzenia, on niczemu nie służy, jest do zabawy.
Jak niektórym wiadomo, McQueen nie jest filmowcem, to artysta performer. Wstyd to taki sam "film" jak Pies andaluzyjski albo filmy Warhola. Jest jak genitalia na krzyżu, papież pod meteorytem czy palma na Jerozolimskich. To dzieło sztuki, które rodzi się dopiero w zetknięciu z publicznością, w tej przestrzeni pomiędzy nią a ekranem, tworzą go reakcje widzów. Nie obraz tu jest sztuką, nie fabuła, nie przesłanie... lecz sposób w jaki zabierają się do niego widzowie. Macie palmę, albo piramidę ze zwierząt, albo Blue Movie (1969) - pobawcie się tym, ja popatrzę i zabawie się wami.
Tyle.

ocenił(a) film na 7

Ale co mogę na to poradzić że nie pasują mi inne teorie. Nigdy nie ograniczałem innym diametralnie różnych prób interpretacji. To chyba oczywiste że wszystko o czym pisałem było MOIM zdaniem. Uważam że nie ma sensu takich rzeczy pisać. Nie cierpię takich potworków językowych jak "osobiście uważam". Nie podawałem żadnych prawd obiektywnych bo takich w sztuce nie ma. Chyba tutaj również sytuacja jest jasna.
Dlaczego u mnie wszystko jest podporządkowane temu kazirodztwu? Ano dlatego że nie lubię bawić się w półśrodki. Jeżeli przeprowadzam jakąś analizę to chcę aby do mojej teorii (słowo klucz - teorii) pasował każdy element filmu. Dlatego przeanalizowałem wszystkie elementy pod kątem podejrzenia o kazirodczy związek (bo na początku było to zaledwie podejrzenie). Wszystko mi pasuje. Natomiast przy innych teoriach (a takie oczywiście również analizowałem) zawsze mi się coś gryzło. Zawsze jakiś element, zabieg wydawał się zbędny. Dlatego powiedziałem że innych teorii nie kupuję. I żeby była jasność - uważam to za wadę. Wolę rozważać wiele teorii na równych zasadach. I tak właśnie w większości filmów jest. Mam kilka równie prawdopodobnych teorii.
Dlaczego nazwałem Ciebie prostakiem. Bo tak się zachowałeś. Nie inaczej. W pierwszym zdaniu swojej odpowiedzi zaatakowałeś mnie osobiście. Ja takich rzeczy nie cierpię. Według mnie ataki osobiste w dyskusji nie powinny się zdarzać. I był to atak niczym nie sprowokowany. Nikogo wyżej nie obraziłem. Nikomu nie odbierałem prawa głosu.
Co do twojej teorii to ja się w tego typu rzeczy raczej się nie bawię. Nie analizuje czy to była wydmuszka, bo nigdy nie będę w stanie tego stwierdzić. Wolę przedstawić mój punkt widzenia. Czym ten film jest dla mnie. Poza tym nie uważam aby to miało jakiekolwiek znaczenie. Rola twórcy skończyła się wraz z wypuszczenie dzieła. Od tego czasu jest w moich rękach (głowie) i tak naprawdę mało mnie obchodzi czy twórca rzeczywiście zawarł moje teorie w filmie.

Koyaanisqatsi...,

Przykro mi to pisac, ale twoje posty sa oburzajace! To sugerowanie sklonnosci MishaPl... Jakie ty masz prawo pisac cos takiego? I to jeszcze publicznie? Obraziles tego czlowieka i to bardzo! To jest zwyczajnie wstretne! Niczym sie nie popisales, moze tylko brakiem jakiejkolwiek kultury. Zgrywanie inteligenta naprawde kiepsko ci idzie.

MishaPl, bardzo mi przykro, ze cos takiego ktos Ci napisal. Wspolczuje, ale nie przejmuj sie, bo nie warto. Twoja interpretacja rzeczywiscie ma rece i nogi. Ale rownie dobrze mogly to byc inne traumatyczne przezycia z dziecinstwa. To jest ciezki film , zreszta Glod rowniez. Jeden z takich, o ktorych jeszcze dlugo sie mysli i interpretuje. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
kasiak1983

No niestety, takich ludzi na po internecie krąży całkiem sporo.
Co do samej interpretacji to może rzeczywiście troszkę źle się wyraziłem. Nigdy nie próbowałem narzucać jakiejkolwiek interpretacji. Być może niezbyt jasno się wyraziłem i tutaj rzeczywiście mogłem popełnić błąd. W "jedynym rozsądnym wytłumaczeniu..." (niezbyt fortunnie dobrałem tutaj słowa) chodziło mi o fakt, że inne wersje nie do końca mnie przekonywały. Co nie zmienia faktu, że również są możliwe.
Rzeczywiście wersja z traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa (niekoniecznie natury seksualnej), również jest bardzo prawdopodobna. Nie ma w filmie nic co by przeczyło tej wersji. Tylko że w wersji "kazirodczej" sceny bardziej do siebie pasują i praktycznie każda nabiera dużego znaczenia. Właśnie ten brak zbędnych scen przekonuje mnie do tej wersji. No i jeszcze fakt, iż według mnie film w tej wersji jest ciekawszy, bardziej skomplikowany. Jako że wolę doszukiwać się w ludziach tego co dobre, przyjąłem wersję korzystniejszą dla samego reżysera:)

ocenił(a) film na 9
MishaPl

pojechales....................
gdzie ty tu masz watek kazirodczy!?
to jest film o uzaleznieniach, od seksu i od emocji.
rodzenstwo to wlasnie dwie skrajnie przeciwstawne potrzeby.
on ją chroni, bo widzi jej destrukcyjne uzaleznienie od bycia z kims. nie wiem czy masz rodzenstwo, ale raczej to normalne...
ona troszczy sie o niego - odkrywajac jego problem.
to jasno pokazuje, ze u siebie nie moga dostrzec problemu ale u drugiej osoby jak najbardziej.

ogladalam ten film z terapeuta uzaleznien i zdecydowanie jej analiza byla bardziej wiarygodna niz to co ty sie tu dopatrzyles.... fuj

ocenił(a) film na 7
jo_aotearoa

Zapewne gdzieś pojechałem.

użytkownik usunięty
kasiak1983

Przyjmuję do wiadomości.
I zapewniam, że dokładam wszelkich starań, by zgrywać inteligenta jak najlepiej. Jednak wyżej siebie nie podskoczę - cudów nie ma.

MishaPl

Całkiem fajna inerpretacja...

ocenił(a) film na 10
delurr

Że nie jesteśmy źli sami z siebie, tylko otoczenie i sytuacja życiowa nas tak ukształtowały.

delurr

Prawdopodobnie chodzi o jakieś traumatyczne przeżycia z dzieciństwa. Ale przeczytałem większą część wątku i nie rozumiem skąd pomysł o kazirodztwie. Ktoś argumentuje:

"Brandon odpychający siostrę. Wręcz odczuwający paniczny lęk przed jakimkolwiek z nią zbliżeniem."

Nie chodzi o kazirodztwo, tylko o problemy emocjonalne Brandona, który kiedy pojawia się JAKAKOLWIEK głębsza emocja reaguje wręcz panicznie. Kiedy słyszy siostrę z jego szefem nie wie co ma robić, bo się o nią martwi, chociaż nie potrafi jej tego okazać (dopiero pod koniec filmu w końcu coś w nim pęka). Doskonale wie, że jego szef, który co wieczór jest z inną kobietą znowu może ją zranić. Nie chce pokazać łez, kiedy ona śpiewa w restauracji, ale kiedy słyszy jej rozmowę z byłym facetem widać, że pęka mu serce. Wspomnienia z dzieciństwa, ta wspólna zła historia paradoksalnie ich łączy, tak jak wspomnienia wojny łączą weteranów wojennych.
Zresztą Brandon ma problemy emocjonalne nie tylko z siostrą, ale z KAŻDYM. Kiedy pojawia się u niego uczucie, nie jest w stanie się spełnić jako facet.. bo jest przerażony. Ktoś napisał, że to przez narkotyki, a przecież chwilę później już spotyka się z prostytutką. Znowu nie jest w stanie zapanować nad emocjami..

Moim zdaniem seksoholizm to nawet nie główny temat filmu. Problemem jest tu samotność i problemy międzyludzkie. Nie wystarczy dobra praca, pieniądze i pozory. Seksem nasz bohater ratuje się, kiedy denerwuje się w pracy, kiedy nudzi się w domu, kiedy nie wychodzi mu z kobietą poznaną w pracy. Z pozoru spokojny, w mgnieniu oka wpada w panikę, którą stłumić potrafi tylko w ten posób. Nie rozumie siebie, boi się ludzi i tego, co może go z nimi łączyć.
Oczywiście ktoś może to widzieć inaczej :)
Film dopieszczony w scenariuszu, aktorsko i wizualnie. Świetna muzyka!

ocenił(a) film na 7
pawelqcm

Nie będę się upierał przy tym, co napisał MishaPl, ale jednak fakt faktem, że ta relacja między rodzeństwem została tu pokazana w dość specyficzny sposób, zdecydowanie różniący się od innych filmów. Wtedy chyba "Wstyd" miałby największy sens, a seksualność była by takim motywem spajającym problemy Brandona związane z niewyżyciem i właśnie jakieś wspomnienia z przeszłości wspólne dla dwójki bohaterów. W innym przypadku to wszystko średnio trzymało by się kupy. No ale kto wie. Być może to jest wszystko faktycznie nieco płytsze i prostsze niż wskazują te wszystkie dyskusje, ale ja jednak zakładam opcję, że reżyser chciał dać do myślenia i próbował naprowadzić na konkretną interpretację, a nie w bezsensowny i bezmyślny sposób przeplatał sceny z udziałem Brandona i kolejnych prostytutek ze scenami z Sisi.

Generalnie dobrze się ogląda, film świetnie zagrany, oddający emocje, bardzo dobra muzyka i zapadające w pamięć zdjęcia.

ocenił(a) film na 8
pawelqcm

zgadzam się z tobą. Nie widzę tam wątków kazirodczych. To normalne że rodzeństwo, nawet dorosłe troszczy się o siebie. Ona (nadmiar uczuć, chęć bycia kochaną za wszelką cenę) rozumie to i chce pomóc bratu, on (totalnie wyprany z uczuć) nie chce lub nie potrafi przyznać, że się o siostrę martwi. Może się boi. Nie jej jako osoby, ale jej uczuciowości, tego że gdyby pozwolił sobie na jakieś emocje mogła by kruszyć jego skorupę. A przecież ma dobrą pracę i mieszkanie w NY. Wmawia sobie, lub innym, że ma takie wymarzone, wspaniałe, ułożone życie..tylko pozazdrościć ;)
Myślę, że Brandon doskonale zdaje sobie sprawę kim jest i jak daleko zabrnął, ale już nie potrafi się od tego odciąć...chociaż próbuje. Min. scena w której wyrzuca wszystkie świerszczyki, pornosy, laptop do śmieci i przykrywa to jedzeniem, bo się wstydzi. mniejszy wstyd jeśli ktoś zobaczy że wyrzucasz jedzenie niż stertę "zboczeństw". To samo w pracy. Na dysku miał takie świństwa, że nawet szef uznał, ze tylko ktoś NAPRAWDĘ zboczony mógłby to oglądać..pewnie stażysta (dokładnie nie pamiętam, ale sugeruje mu, że pewnie ktoś inny mu to nawrzucał na dysk, a Brandon nie zaprzecza- ze wstydu ?) Seks jest teraz wszechobecny, wstyd się przyznać że może być nałogiem i pod przykrywką świetnej zabawy rujnować nam życie.

(Nawet postać tej mężatki w metrze. Pierwszym razem uciekła, spanikowała. Ale jednak ziarno zostało zasiane. Seks z nieznajomym..czemu nie. Czekała aż znowu go spotka, nie znając dnia ani godziny. Już się wkręciła w machinę pożądania i szukania zaspokojenia)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones