Wartościowa treść z której można wyciągnąć "życiowe morały", do tego ogólny przekaz jest wielowymiarowy, nie dotyczy tylko jednej osoby i jednej sprawy. Niezła obsada jako ogół, artyści nie zawiedli. Shia jako główny aktor robi co może i nawet miejscami daje radę, ale z jego nikłym talentem i sporą charakterystycznością nie daje rady wybić się na niezależność - to nadal Shia, nie Dito. Różnicę robi Chazz Palminteri - może to dojrzałość zawodowa, a może solidny charakter aktorski ukuty w `starych dobrych czasach` , ale jego postać jest tu najlepsza, soczysta i warta zapamiętania.
Fabuła to dość ciekawy splot reminiscencji z fragmentu dzieciństwa głównego bohatera i współczesnego widzowi powrotu na stare śmieci. Zadbano o pewne zróżnicowanie opowieści, elementy lżejsze i mocniejsze w wyrazie, parokrotne podkręcanie tempa.
Niestety to w konstrukcji tej fabuły leży największa i całkiem spora wada filmu, czyli słabe zbalansowanie wszystkich, nie najgorszych składowych. Najlepiej posłużyć się przykładem "Dawno temu w Ameryce", bo to tak naprawdę całkiem podobne produkcje,a przynajmniej traktujące w części o zbieżnych tematach. Tam mamy arcyciekawe przedstawienie młodocianych zbirków z biednej dzielnicy i ich wzrastania, tu pokomplikowane w obrazie nieskomplikowanie wydarzenia fabularne.

To wartościowa produkcja, dramat z dozą wątków kryminalnych. Niestety nie jest specjalnie wstrząsający, nie jest też wartki, za to nieudanie poskładano w nim w całość nie tak prostą treść. Nie odradzam.
5+/10

Ładnie to ująłeś. Mnie również Shia La Boeuf nie przekonał. Trudno mi się odnosić do jego talentu, to bardzo młody aktor. Ma jeszcze czas. Do "Dawno temu w Ameryce" od dłuższego czasu się przymierzam. Przeraża mnie trochę długość filmu, trudno będzie znaleźć na niego czas. Na połknięcie w całości chyba nie ma szans.

Za Shią nie przepadam, właściwie tylko w Eagle Eye bardzo przypadł mi do gustu (polecam swoją drogą, bo jeszcze chyba nie widziałeś), obleci w Transformera 1, bo jednak spełnił swoją rolę i sam film był udany, ale w innych albo jak dla mnie jest nijaki albo nawet irytujacy. Ponieważ zdaje się ma przed sobą długą karierę, to jeszcze będę miał okazję się przekonać do niego, lub jeszcze bardziej zrazić.

Dawno temu w Ameryce polecam tym bardziej. Zdaje się, że sam oglądałem na dwie raty, ale w filmie mającym 4 godziny to nie problem. Takich rzeczy już się chyba po prostu nie robi - nie jest monumentalny, ale małym dziełem sztuki filmowej jest na pewno.

Obejrzę z pewnością. Lubię kino gangsterskie, westerny Leone również. Wymienionych przez Ciebie filmów z Shią również nie widziałem. Pozdrawiam