Rola Meryl jest niezaprzeczalnie fenomenalna, ale jako że zobaczyłam film po przeczytaniu
książki, nie mogłam się przekonać do Meryl jako Polki. I to nie kwestia języka, ale samej
urody - słowiańska to ona nie jest.
Poza tym, jak zwykle w ekranizacjach, jak dla mnie zbyt dużo scen z książki zostało
pominiętych, jak choćby pobyt Stingo na farmie czy pierwsza próba samobójcza Nathana i
Zofii. Ale i tak najbardziej mnie razi płytkość pokazania retrospekcji Zofii z życia w Polsce.
Stanowią 1/3 książki, a tu to zrobiono tak na odwal się. I czy sceny z Auschwitz to zrobione w
Jugosławii - dlatego jest ona wymieniona w miejscach produkcji? Bo to, co pokazali to ani
Auschwitz ani Birkenau. Relacja z obozu, z selekcji są najbanalniejsze ze wszystkich.
Nie czytałem książki, ale Twoja opinia przemawia do mnie w pełni. Świetne aktorstwo Meryl Streep i Kevina Klina nie obroni błędów popełnionych przez reżysera. Perfekcjonista nie może pozwolić sobie na kręcenie scen w innych miejscach niż jest to możliwe (Polska, Oświęcim). Film jest bardzo dobry , ale daleko mu do oceny 9 lub 10 w moim odczuciu. Bez urazy dla kogokolwiek 8- ale, bez przekonania, pozdrawiam. :)
W zupełności się zgadzam. W filmie zbagatelizowano najważniejsze sytuacje,a cały obraz Auschwitz został ukazany powierzchownie i płytko. Mimo tego, ekranizacja godna polecenia. W kwestii, iż Maryl nie ma słowiańskiej urody muszę się nie zgodzić. Ma jasne włosy, cerę, niebieskie oczy, a to są przecież cechy specyficzne owej krasy :]
Możliwe, że to tak zwraca moją uwagę, gdyż jestem brunetką o ciemnych oczach :P I jak już mamy mówić o blondynkach Polkach, to Meryl ma dla mnie trochę za ostre rysy twarzy jak na idealną "Słowiankę" :)
No ale nie musi byc przeciez idealna "slowianka" :) nigdzie nie było o tym mowy... a przeciez Polki sa bardzo rozne z urody.
Mi pasowala akurat i do roli i do tego watku, ze ma Aryjskie rysy :)
Dla mnie sceny z obozu wypadły bardzo słabo i sztucznie. Nie rozumiem dlaczego na siłę wprowadzono język polski, kaleczony okropnie przez aktorów. Mimo, iż uwielbiam Meryl Streep, film zupełnie mnie nie przekonał :(
Do filmu się przymierzam, ale nie pasuje mi tu M. Streep mając w pamięci postać Zofii przedstawionej jako super atrakcyjną kobietę.
Co do scen obozowych to polskie władze nie zezwoliły na kręcenie scen w żadnym z obozów położonych na terenie ówczesnego PRL.
O, dzięki za info, nie wiedziałam o tym, że zakazali. W sumie "Niemców nie lubimy" powinno być argumentem na pokazanie obozów koncentracyjnych.
Ale to byl film krecony w czasach komuny... gdzie kapitalistyczne USA bylo wrogiem komunistycznej Polski i to mysle byl glowny problem
Do dzisiaj nie można kręcić scen w obozach, przykład: "Lista Schindlera" była nagrywana w 1993 roku a film kręcono obok obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Spielberg nie dostał pozwolenia na kręcenie scen w muzeum Auschwitz.
Część serialu "Wojna i pamięć" z Jane Seymour była kręcona u nas, w Auschwitz-Birkenau, a aktorka J. Seymour w wywiadzie mówiła, że była zaszokowana i widokiem obozu, i rozmowami z byłymi więźniami. Mówiła, że kręcenie scen w obozie było dla niej strasznym przeżyciem, bo w Ameryce nic o tym nie wiedziała.
Gdy byłam w Seattle u mojej przyjaciółki, to jej znajomym Amerykanom pokazałam kilka filmów polskich o obozach, zdjęcia z Powstania Warszawskiego i zdjęcia zrujnowanej Warszawy z 1945 r. To był dla nich szok! Amerykanie pojęcia nie mają, co tu się działo podczas ostatniej wojny.
Pewnie nie wszyscy, ale większość tak. My na lekcjach historii w szkole uczyliśmy się historii Stanów Zjednoczonych. Oni w większości myślą, ze Polska jest gdzieś koło Syberii.
nie są debilami, tylko po prostu przykładają dużo uwagi historii samych Stanow ;d historie reszty świata traktują po macoszemu ;p
Polacy za to są geniuszami i tak potrafią ustawić sobie życie w swoim kraju,że cały świat ciągnie do Polski, a żaden Polak z niej nie chce wyjechać:-)
nie sądziłam że rodowita amerykanka moze poradzić sobie tak dobrze z polską wymową. film mnie bardzo pozytywnie zaskoczył :)
Jedyną zaskakującą rzeczą w kontekście tego filmu jest ilość jego "hejterów" na forum filmwebu, biorąc pod uwagę fakt, że sam film został sklasyfikowany jako jeden ze 100 najpiękniejszych obrazów kina, plasując się na 6. miejscu.... ot taka dygresja. ;-)
Film bardzo dobry. Książka również. 100% wierne ekranizacje musiałyby być chyba pięciogodzinne. Kto by to wytrzymał?