Wielowątkowy obraz o ludzkiej chciwości, zdradzie, słabościach, hipokryzji, ale też przyjaźni, wierności, miłości, nadziei i honorze. Nieco inne spojrzenie na konkwistadorów - których tu widzimy jako zwykłych ludzi takich samych jak inni. Wszystko to udało się zmieścić w przeciętnej długości filmie, który wciąga nie tylko fabułą, ale też znakomitym klimatem i krajobrazami oryginalnej, pełnej niebezpieczeństw dżungli. Świetna muzyka, dźwięk i umiejętnie tworzone napięcie sprawiają, że cały czas film ogląda się z zainteresowaniem.

Nie wszystko jest oczywiście doskonałe, zwłaszcza sceny potyczek, no ale film nadrabia innymi walorami. Doskonała alternatywa dla przewidywalnego kina amerykańskiego, które chyba wyczerpało już pomysły na kręcenie interesujących filmów i zamiast fabuły i przesłania oferuje widzowi jedynie efekty specjalne już prawie rutynowo z mdłymi agentami specjalnymi i mięśniakami z marines ratującymi oczywiście świat przed zagładą, czy przestępcami. No, oczywiście dla nieco "ambitniejszego" widza, Hollywood ma jeszcze zapas paru setek filmów o zombie :).

Tak, że brawo Hiszpania - kolejny film, który mnie nie zawiódł i prawdopodobnie kino hiszpańskie jest najlepszym kinem europejskim i zaraz po (mimo wszystko) amerykańskim, najlepszym na świecie.