i tak za każdym razem bawię się jak dziecko na karuzeli. Teksty znam na pamięć, muzykę również.
Bezbłędne kino. Ogromny szacunek dla Ennio Morricone i wspaniałego duetu Eastwood- Van
Kleef.
Obraz bardzo udany, ale jakże różni się od "poprzednika" (Za garść dolarów).
Pierwsza "część" jest nieco dramatyczna i mroczna. Może być naprawdę szkoda mieszkańców miasteczka, rozłączonej rodziny. Scena z paleniem domu w moim odbiorze była dość smutna. Obraz prosił o sprawiedliwość, której nie było.
W "części" drugiej otrzymujemy, moim zdaniem, mniej dramatyzmu (jeśli jakiś jest w ogóle, poza perypetiami głównych bohaterów pod koniec), za to jest więcej elementów przygodowych, awanturniczych. Film jest świetny, i dużo się w nim dzieje. Scenariusz jest trochę rozdmuchany. Brakuje w nim głębi, choć narracja jest bardzo wciągająca. To jednak zupełnie inny film.
Kapitalnie odegrana postać El Indio - nie wiem, czy Volontè nie jest jaśniejszy od Eastwooda czy Cleefa, którzy grali "na jedno kopyto", choć też wyśmienicie. Na plusy także świetna muzyka, niesamowite ujęcia, niezłe i przemyślane dialogi.