PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=12023}

Zaginiona bez śladu

The Vanishing
6,6 6 283
oceny
6,6 10 1 6283
6,0 3
oceny krytyków
Zaginiona bez śladu
powrót do forum filmu Zaginiona bez śladu

Aż mi się nie chce pisać bo przez głowę przelatują mi takie słowa że ten topic się nie ukaże. Nie raz myślę że już widziałem najgorsze przekręty w kinie a twórcy holywoodu wciąż mnie zaskakują. Ludzie po prostu obejrzyjcie oryginał! To co tutaj prezentują to jest za przeproszeniem jedno wielkie g...o a nawet gorzej - to jest jeden wielki "hamerykański" remake! Sieka dla amerykańskich pożeraczy popcornu przyrządzona tak żeby przypadkiem w mózgu im nie pękła żyłka.
KATASTROFA!

doman18

Nic dodać nic ująć, świetne podsumowanie :) Zgadzam się z przedmówcą.

doman18

To jest jakieś totalne nieporozumienie!.... Prosty przykład: W oryginale scena z pająkami przy obiedzie to po prostu psychodeliczny KOSMOS.
Taki aż ciary przechodzą. A to dopiero początek przecież... W remake'u nagle mamy jedno krzyknięcie - to się nawet kupy nie trzyma z późniejszym dialogiem, czy sąsiad coś słyszał...

Kurde, nie mogę zrozumieć, że to ten sam reżyser (??!!)...

ocenił(a) film na 1
Bruno

To akurat jest proste - za pierwowzór George Sluizer dostał trochę guldenów i może dyplom z francuskiej akademii filmowej. Gdy przyszli amerykanie z workiem zielonych i propozycją zrobienia "lepszej wersji" mógł pomyśleć: dobry film już zrobiłem a o tej szmirze zapomnę jadąc 260 km/h nowym ferrari ;)

doman18

Nie wspomnę o kiczowatym zakończaniu amerykańskiej wersji:) Oryginał po prostu ściął mnie z nóg.

babella

w takim razie chyba pierw zobacze pierwowzór;)

doman18

BEZ PRZESADY, żeby aż takie psy wieszać. Oryginał z 1988 rewelacyjny, głebszy, ciekawszy, bardziej surowy ze względu na inną okolicę i mniejszy budżet, ale wersja z 1993 też jest świetna. Bardzo wierna z wyjątkiem zakończenia, które rzeczywiście może zrazić.
CYTAT Z CIEKAWOSTEK, MOŻE NIECH TEŻ DA TROCHĘ DO MYŚLENIA:
"Chociaż amerykański remake filmu był krytykowany za sztuczny happy end, w rzeczywistości pierwsza wersja - holenderski "Spoorloos" - zawierała podobne zakończenie. Dopiero później reżyser George Sluizer zmienił końcówkę pierwszego filmu na bardziej mroczną."

ocenił(a) film na 7
doman18

Amerykańskie "Zniknięcie" nie jest remake'm, ale drugą ekranizacją powieści Tima Krabbe'a. Wiem, że to nie zmienia faktu, że film z 1988 jest lepszy, ale tak tylko chciałem wyjaśnić:)

Mr_Myers

Chyba jednak jest:)
Remake (wym. 'riːmɛɪk, ang. wytwarzać coś ponownie) – termin odnoszący się do filmów, w mniejszym stopniu także do gier komputerowych, które zostały nakręcone bądź stworzone na nowo, z różnym stopniem zmian.

Remakiem nie jest zazwyczaj nazywana ponowna adaptacja tego samego materiału źródłowego np. sztuki, książki, opowiadania, a jedynie film nakręcony ponownie, na podstawie tego samego, bądź do pewnego stopnia zmienionego scenariusza.

Za Wikipedią.


ocenił(a) film na 7
babella

To to chyba jednak nie:) Skoro sama napisałaś: "Remakiem nie jest zazwyczaj nazywana ponowna adaptacja tego samego materiału źródłowego np. sztuki, książki..." Przecież "Zaginiona bez śladu" jest "ponowną adaptacją tego samego materiału źródłowego":)

Mr_Myers

To nie jest ponowna adaptacja. Scenariusz i reżyser ten sam. Poproszono go tylko, aby film zakończył się happy endem. Ale to w sumie nie istotne. Remake czy nie - film cienki. Sorry dla wielbicieli tej edycji:)

ocenił(a) film na 7
babella

Co z tego, że reżyser ten sam? A że scenariusz niemal identyczny? No cóż, tak samo jest przy "Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" i "Dziewczynie z tatuażem", a to raczej dwie adaptacje niż oryginał i remake, prawda?

Ale to w sumie nie jest ważne, racja:) W każdym razie ja "Zaginioną bez śladu" uważam za dobry film, choć oczywiście pierwsze "Zniknięcie" lepsze.

Mr_Myers

Fajnie, że w ogóle ludzie oglądają filmy, jeszcze fajniej jak czytają książki;) Na temat gustów nie powinno się dyskutować. Czasami popełniam ten błąd. Pozdrawiam:)

Mr_Myers

A w amerykańskiej jakie jest zakończenie?
I w ogóle jak ktoś juz krytykuje amerykańską wersje to niech napisze dlaczego,jakieś argumenty a nie jak założyciel tematu:
"Pierwowzór z 1988r bije tą bzdurę pod każdym względem" i weź się teraz domyśl dlaczego....

ocenił(a) film na 1
aronn

Nikt nie chce spoilerować. Hamerykańskie gówno kończy się happy endem, który totalnie rujnuje odbiór, wymowę i siłę rażenia oryginału.

ocenił(a) film na 8
doman18

Całkowicie się nie zgadzam. Widziałem oryginał i jest całkiem na odwrót,może tylko nie licząc finału.

ocenił(a) film na 1
kinoman77_filmweb

Pisanie "Widziałem oryginał i jest całkiem na odwrót,może tylko nie licząc finału" to tak, jakbyś napisał "Wielki Kanion Kolorado jest beznadziejny, może tylko nie licząc widoku z krawędzi".

Właśnie ten finał to coś, co sprawia, że "Zniknięcie" (1988) odciska się w pamięci niczym wypalone rozżarzonym żelazem. "The Vanishing" (1993) może być super poprawnym i trzymającym w napięciu thrillerem, ale za tę jedną jedyną decyzję o zmianie zakończenia genialnego na żałosne zasługuje na każdą obelgę i każde wiadro pomyj, które zostanie na niego wylane.

Marac

Brawo

ocenił(a) film na 8
Marac

Nie do końca trafione porównanie, w dodatku bez sensu. Każdy film to zamknięte uniwersum (nie licząc serii filmowych) i ma bronić się sam, bez względu na to, czy to remake, czy adaptacja książki i ten film doskonale się broni i jako thriller i jako dramat psychologiczny. I zupełnie nie przeszkadza mi w nim (faktycznie dopisany) happy end.

ocenił(a) film na 5
doman18

nooo , kolego , właśnie na stopklatce leci to remake , a kiedys ogladałem podobny film , ale tamten to był dobry film ....

ocenił(a) film na 8
doman18

Chyba masz cos z okiem, bo wersja amerykanska jest duzo lepsza, zaraz napisze dlaczego. Wiec tak, pierwowzór ma totalnie slabą gre aktorsk,a tracą czasem sztucznoscia, takie teatralne granie nie nadaje sie do filmu. Jednak co amerykanska szkola aktorska, to amerykanska i to widac roznice od razu. Francuska wersja pozbawiona jakichkolwiek emocji w zachowaniach bohaterow, Koles szuka panienki, chce odkryc prawde, ktora mu nie daj zaznac spokoju, a jego emocje sa na poziomie jakby szedl na grzyby, albo do mcDonalda po kanapke. Gdy juz probuje cos tam z siebie wyzwolic to traca to takim nienaturalnym zrywem, ze mnie az skrecalo ze smiechu. Przyklad jak lezy na ziemi i wola Saskie, albo jak poznaje "oprawce". Podobnie z porywaczem, chociaz tu juz jest lepiej, ale i tak przy Jeffie Bridgesie to jakas totalna amatorka.
Film ogolnie mial wzbudzac emocje, a jest totalnie wyprany z tej warstwy. Juz bardziej kibicowalem porywaczowi.
W jankeskiej wersji film 3ma napiecie, jest dynamiczny i wyzwala spore dawki emocji, juz wiadomo, dlaczego powstal remake.
Do tego slabe zdjecia, kiepska sceneria, idiotyczne dialogi.
Teraz mi powiedz gosciu od tematu, czym ty sie tak podniecasz i wieszasz psy na wersji amerykanskiej, bo sieka i gowno to jedynie w twoim komentarzu. Oba film robil ten sam rezyser, pewnie zatrybil spore knoty w 1 wersji, nie dziwota, ze chcial to zrobic profesjonalnie od nowa.

master_of_vinyl_donuts

Amerykańska? pff Nie ma to jak Łódzka Filmówka! HollyŁódź Skurczybyki!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones