Nie lubię westernów. Natomiast motyw podróży i przygody sobie cenię. Lubię takie kino. A w jakiej epoce zostanie dana akcja osadzona to już schodzi troszeczkę dalej. I tym sposobem takie "Seraphim Falls" czy "Broken Trail" albo "Open Range" bardzo mi się podoba.
Tutaj zanosiło się na solidne kino od samego początku. I solidne może i pozostałe, ale mi osobiście do gustu nie przypadło. Nie wiem czy książkowy pół-indianyn tez był miałki jak w tym filmie czy nie. Denerwowała mnie jego postać. Jakiś taki niechętny do wszystkiego był, sprawiający wrażenie jakby mu tak właściwie na niczym nie zależało. Sam nie wie czego chce. Sam nie potrafi wydusić czegoś z siebie.

Napisałbym jeszcze coś, ale niestety jestem zmęczony i ide spać. Chciałem tylko zaznaczyć tym wpisem zaledwie kilka rzeczy, które warte były mej wzmianki.