...żeby nadać filmowi odpowiedni, powiedzmy, smaczek... Mimo że ginie śmiercią nader tragiczną dwóch niewątpliwie pozytywnych bohaterów, ich strata nie przyćmiewa ogólnie happy-endowego klimatu - nikt się nimi specjalnie nie przejmuje - ani widz, ani wojownicza Blanchett - córka jednego, kochanka drugiego. Ale film warto zobaczyć, choćby dla uroczej i ujmującej Jenny Boyd i pociętego na kawałki Eckhart'a :)