Obejrzałam póki co 52 min. filmu i nie wciągnął mnie. Ciągłe przeskakiwanie z jednej historyjki w drugą.:/
To nie jest "przeskakiwanie" z jednej historyjki na drugą. To są filmy krótkometrażowe, połączone w jeden film.
taka jest metoda tego filmu, to nie całość, tylko kilkanaście małych form. są super! dla mnie bardzo dobre z Natalie Portman (bo ją lubię;)) i z klaunami.
Mnie film rozczarował. Gdy zobaczyłam obsadę, pomyślałam " tyle znanych dobrych aktorów, muszę obejrzeć" Teraz żałuję, bo straciłam dobre dwie godziny na filmie w którym (jak dla mnie) nic się nie działo. Cały czas czekałam na rozwój akcji, na jakiś punkt kulminacji, przełom, a tu nic. Nie mam nic do krótkometrażowych filmów 'sklejonych' w jeden dłuższy, pod warunkiem, że niesie to ze sobą jakieś przesłanie, następuje jakiś zwrot, ważny moment.. a jedyną 'głęboką' myślą czy było udowodnienie za pomocą kilkunastu historyjek miłosnych, ze Paryż to miasto miłości. Jak na film, to myśl zbyt płytka.
Twórcy filmu, mogli postawić bardziej na jakość aniżeli ilość, wielokrotne, kilkuminutowe wątki miłosne powinny być zastąpione jedynie kilkoma epizodami, bardziej rozbudowanymi, dodającymi nieco ożywienia fabuły, przez co bardziej moglibyśmy przyjrzeć się grze aktorskiej, której w tym wypadku nie sposób ocenić, bo nie ma do tego odpowiedniego podłoża.
Wg mnie nie sztuką jest skleić kilka banałów w jedno długie "coś" i nazwać do bardzo dobrym filmem, bo w rzeczywistości nikt się tu niczym nie wykazał :)
Takie są moje wrażania. Rozumiem, że innym ta forma może się podobać.
Zgadzam sie z Tamit i Beatrice_A!! Juz myslalam ze poza mna wszyscy sie tym filmem zachwycaja. Moim zdaniem nie ma czym. Zasnelam 3 razy podczas filmu i jedyne co wzbudzilo we mnie emocje to historia z czarnoskorym facetem z gitara.
Jak dla mnie reszta slaba.
film był slaby, nudziły mnie te historyjki, kilka dało sie obejrzec
ale ja w tym filmie nic nie widziałem fantastycznego
Mnie się film bardzo podobał. Istotą krótkometrażówek jest często niedopowiedzenie. Widz może się zastanowić- co dalej. Co stało się z muzułmanką i młodym Paryżaninem? Czy faceta, który pomógł kobiecie, która zemdlała na ulicy coś z nią połączyło? A może odwiózł ją do nikotynolożki i nigdy więcej się nie spotkali? Czy w naszym życiu też tak nie bywa, że drogi z innymi ludźmi przecinają się i jednocześnie urywają na zawsze?
Do Beatrice_A: film nie miał zadania pokazać, że Paryż to miasto miłości. Tytuł jest niefortunnie przetłumaczony. Dosłownie brzmi: "Paryżu, kocham cię" i miał pokazać miłość reżyserów do miasta, ich indywidualne spojrzenie na Paryż. Miasto zostało pokazane w 20 krótkich, ale treściwych sekwencjach. Daje obraz tego, że nic nie jest schematyczne i jednostronne. Widzimy samotność, radość, konsumpcjonizm... Sekwencje nakreślają obraz Paryża, wskazują punkt widzenia reżysera i jednocześnie zostawiają widzowi tyle autonomii, to cudowne.
Ludzie ten film pokazuje Paryż. Pokazuje różne aspekty miłości. To nie są zwyczajne historyjki. To są etapy jakie przechodzimy podczas gdy kochamy. Jeśli oglądasz ten film, to po to by docenić kunszt 20 wybitnych reżyserów, bądź po to by zwiedzić Paryż nie wychodząc z domu, albo żeby spróbować utożsamić się z jednym z tych etapów miłości. Jeśli zaś dalej uważasz film za nudny, to polecam Szybkich i Wściekłych, tam masz dużo akcji i zero człowieczeństwa...
Jedne historyjki lepsze, inne gorsze, ale w całości świetnie się komponują. Pomysł na film świetny. Najbardziej mi się podobała ta historia o facecie, który chciał zerwać z żoną, a ona wcześniej mu powiedziała o chorobie.