PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1323}

Zawrót głowy

Vertigo
7,7 38 002
oceny
7,7 10 1 38002
8,4 36
ocen krytyków
Zawrót głowy
powrót do forum filmu Zawrót głowy

Spojler ! Moim zdaniem film byłby genialny gdyby nie jedna scena, która obdarła resztę filmu z całej tajemniczości oraz napięcia. Chodzi mianowicie o scenę wyjaśnienia zagadki i podarcia listu przez Judy. Film niesamowicie intrygujący oraz wciągający nagle traci całą moc, zaś widz czeka jedynie na moment poznania prawdy przez głównego bohatera. Uważam, że nie zaszkodziło by postawienie odbiorcy w niepewności do samego końca, co w efekcie dałoby rewelacyjny i nieprzewidywalny finał historii.

_Porter_

Przed chwilą znowu widziałem.
I dokładnie to samo pomyślałem.
A teraz wchodzę na filmweb a tu taki temat na samej górze:-)
Jasne, że wyjaśnienie mogłaby się pojawić na końcu.
SPOILER
Mało tego, wolałbym gdyby film skończył się dobrze.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9
_Porter_

a może reżyser nie chciał, żeby taki zaskakujący finał pulsował widzowi w głowie?? może chciał zwrócić uwagę na relację jaka pojawiła się między Judy a Scottiem, itp.?? :)

ocenił(a) film na 7
pani_racja

Być może takie było jego zamierzenie, nie mniej jednak uważam że, zbyt wczesne wyjaśnienie zagadki negatywnie wpłynęło na cały film. W dodatku sądzę że zmiana zakończenia nie zubożyła by odbioru relacji głównych bohaterów. Widz po chwilowym szoku miałby czas aby spojrzeć na wcześniejsze wydarzenia z innej perspektywy, oraz być może zostałby w ten sposób zachęcony do ponownego obejrzenia tego dzieła. ( 6 zmysł dzięki takiej zagrywce zmusił mnie do obejrzenia filmu drugi raz tego samego wieczoru :))

_Porter_

Ha! Nieopierzone pisklę chce mistrzowi grozy, budowania napięcia i tajemniczości zarzucić nieumiejętność kreowania suspensu i wskazywać błędy w jednym z najwspanialszych filmów w historii kina. Wyniosłość ludzka nie zna granic..

ocenił(a) film na 7
dubudubu

Ciekawy jest pogląd, ze widz (nieopierzone piskle :)) musi wyrażać się bezkrytycznie o dziełach wielkich twórców. Zapomniałem, że jako odbiorca dzieła nie mam żadnego prawa do krytyki opartej na subiektywnych odczuciach.

Smutne jest to że coraz bardziej zmusza się ludzi aby myśleli w ten sam sposób nie przejawiając żadnych oznak indywidualizmu czy szacunku do pojęcia własnego zdania

_Porter_

"...widz (nieopierzone piskle :)) MUSI..." "...jako odbiorca dzieła NIE MAM żadnego PRAWA..." "...ZMUSZA SIĘ ludzi aby myśleli..."

Skończ proszę z tymi nonsensami. Twój post jest zaprzeczeniem wszystkich tych stwierdzeń.
Niczego nie musisz, masz prawo do własnego zdania i nikt Cię do niczego nie zmusza.
A smutne dla mnie jest to, że coraz częściej ludzie zaprzeczają temu co wielkie i wzniosłe tylko po to , żeby być *większym indywidualistą*
(nawet jeśli podświadomie bądź nawet świadomie przeczą sami sobie) , no ale co tam przecież bycie alternatywnym jest dużo bardziej pociągające. Nie ma nic
gorszego niż bycie uważanym za pospolitego / łatwego w sklasyfikowaniu no nie? Trzeba się czymś wyróżniać, im więcej wyróżników tym większa persona!
Przecież nie bycie indywidualistą to obciach!? Ktoś kto jest w większości z zasady jest głupszy, od tego co za wszelką cenę chce się wyodrębniać i
udowodnić, że on jest taki odmienny w swoich poglądach do tego stopnia, że całym sobą będzie się zapierał, że tak właśnie jest i być musi!

Co do owej sceny która "obdziera resztę filmu z tajemniczości" muszę powiedzieć, że niczego takiego nie doświadczyłem podczas seansu.
Z fascynacją śledziłem poczynania Scotti'ego jak zahipnotyzowany. Dopiero ponowny upadek z wieży kościoła był dla mnie jak wyjście z transu.

P.S. Życzyłbym sobie , żebyś swój *indywidualizm* kształtował wśród mniej wymagających pozycji , a nie obrażał dzieła którym nie dorastasz nawet do pięt.

ocenił(a) film na 7
dubudubu

Widzę, że nie bardzo zrozumiałeś o co mi chodzi, proponuje przeczytać mój post jeszcze raz na spokojnie, w pierwszej części przedstawiłem twój punkt widzenia a nie mój ( pogląd że widz ....)

"Niczego nie musisz, masz prawo do własnego zdania i nikt Cię do niczego nie zmusza."- owszem bezpośrednio nikt mnie do niczego nie zmusza, tylko oburza się jak małe dziecko oraz stara obrazić nie popierając tego żadnymi konkretnymi argumentami ( Twój pierwszy post )


" Co do owej sceny która "obdziera resztę filmu z tajemniczości" muszę powiedzieć, że niczego takiego nie doświadczyłem podczas seansu.
Z fascynacją śledziłem poczynania Scotti'ego jak zahipnotyzowany. Dopiero ponowny upadek z wieży kościoła był dla mnie jak wyjście z transu." Ta wypowiedź ma sens, przedstawiając twój własny, odrębny punkt widzenia bez niepotrzebnej arogancji i besztania.

Ostatniego zdania lepiej nie komentować, takimi wycieczkami personalnymi pokazałeś tylko, że nie dojrzałeś do prowadzenia normalnej dyskusji, więc nie widzę sensu żeby ją kontynuować.

Pozdrawiam :)

_Porter_

"Ciekawy jest pogląd, ze widz (nieopierzone piskle :)) musi wyrażać się bezkrytycznie o dziełach wielkich twórców.
Zapomniałem, że jako odbiorca dzieła nie mam żadnego prawa do krytyki opartej na subiektywnych odczuciach."

Nie przypominam sobie żebym tak powiedział, bo krytykować można, ale muszą być jakieś granice.
Nie można moim skromnym zdaniem mistrza suspensu, twórcy dreszczowców <ojca thrillerów>
krytykować za złe rozwiązanie kulminacyjnego punktu przebiegu akcji (przypomnijmy jeszcze, że mówimy o okresie
twórczości Hitchcocka, w którym jeden za drugim tworzy dzieła WYBITNE (jego najlepsze), które zapisały się na trwałe w historii kina:
Vertigo (1958), North by Northwest (1959), Psycho (1960) i Birds (1963). I tu rodzi się pytanie na jakiej
stawiasz siebie pozycji. Kim jesteś żeby krytykować dzieło do którego jeszcze nie dorosłeś? Ja zdaje sobie sprawę z własnej małości w zetknięciu z jego geniuszem, a ty próbujesz się wywyższać i unosić. Taka jest różnica między nami w podejściu do tematu. Zresztą tak bardzo się skupiłeś na scenie "wyjaśnienia zagadki", że umknął twojej uwadze prawdziwy finał, który jest dużo bardziej intrygujący niż sama przemiana Judy w Madeleine.
Może też byś to dostrzegł, gdybyś w skupieniu film oglądnął do końca. Widzę, że nie pomogła Ci
w końcówce nawet przewspaniała muzyka Bernarda Herrmanna.
Ależ oczywiście, że zrozumiałem tę prostą ironię co jedynie ty nie zrozumiałeś mojego zrozumienia , że się tak wyrażę.
Z rozpędu użyłem również części cytatu, z pierwszego zdania w którym ty niby to moimi słowami
pisałeś "MUSI" które dla mnie w domyśle było podkreśleniem twojej całej wypowiedzi, która skraca się do tego,
że jakoby odebrałem Ci wolność do subiektywnego wyrażania myśli ,uczuć/ zmusiłem do czegoś... Zresztą dwie kolejne części cytatów, które przytoczyłem na początku poprzedniego postu, czyli "...jako odbiorca dzieła NIE MAM żadnego PRAWA..." "...ZMUSZA SIĘ ludzi aby myśleli..." odnoszą się już do twojego punktu widzenia stąd moje omyłkowe wyszczególnienie słowa MUSI = ZMUSZA (dalsza część twojego posta)
które w tym wypadku jest kontynuacją twojej myśli, bo cały twój post sprowadza się do jednego , stąd też te cytaty zestawione razem! (uwidocznienie emfazy)
Malutki błąd, którym chciałeś ze mnie uczynić małego chłopca, co nie pojął głębi twojej wypowiedzi...
... Poza tym użyłeś zwrotu mojego "nieopierzone piskle" co jak sądziłem (przez krótką chwilę) było
przejawem humoru, podkreśleniem tego że masz do siebie dystans, a nie jadem (odbiciem piłeczki). Aczkolwiek cieszy mnie, że mimo wszystko dociera do Ciebie, że masz do czynienia z arcydziełem, bo jakkolwiek próbujesz wepchnąć to w moje usta to jednak użycie słów "...o dziełach wielkich twórców..."
świadczy o tym, że również dostrzegasz ową wielkość inaczej w życiu nie użyłbyś tego zwrotu.
Żywię tylko nadzieję, że chociaż cały ten wywód o indywidualności pojąłeś, że nie traktuje o Tobie tylko o pewnym coraz częściej obecnym na tym portalu trendzie negowania wielkości tylko po to, żeby zaznaczyć swoją odrębność. (skutki globalizacji)
Ostatnie zdanie może zbyt mocne, ale jak poważnie traktować kogoś kto ma czelność stawiać się nad Hitchcockiem... wytykać mu błędy i proponować lepszą alternatywę dla zakończenia filmu uważanego za jeden z najwybitniejszych i najważniejszych zarazem w historii kina?
P.S. A co do nieopierzonego pisklęcia to cofam te słowa, skoro tak Cię mocno ubodły!, ale nie tylko dlatego.
Teraz dostrzegam w tym pewien paradoks, bo mianowicie jak można nazwać osobę,
która nadyma się strosząc swe piórka dumniej niż paw nieopierzonym pisklęciem :)?

_Porter_


bycie DURNIEM nie jest zabronione, ale czy koniecznie trzeba sie tym chwalić?

ocenił(a) film na 7
dubudubu

Czytanie ze zrozumieniem się kłania. Porter ma racje. Naucz się szanować zdanie innych. On ma swoje argumenty a ty swoje. O ile można nazwać argumentem powtarzanie że to arcydzieło i obrażanie każdego kto tak nie uważa. A "mistrz suspensu" idealny nie jest. Zrobił kilka naprawdę świetnych filmów ale na niektórych się wyłożył. Nie rób z Hitchcocka mesjasza. Weź się gościu ogarnij albo wróć do piaskownicy.

_Porter_


bycie DURNIEM nie jest zabronione, ale czy koniecznie trzeba sie tym chwalić?

użytkownik usunięty
dubudubu

rzeczywiscie zabawny z niego koleś

pani_racja

Oczywiście. Sposób w jaki Hitchcock owym "wyjaśnieniem zagadki" jak pisze autor tematu wycisza, wstrzymuje bieg akcji i wszelkich emocji jest przejawem jego prawdziwego artystycznego kunsztu i czystego geniuszu. Suspens doskonały, który wielu ludziom "zawrócił w głowie" tak bardzo, że gdy dochodzi do prawdziwego zakończenia - wątku miłosnego między Scottiem i Judy to wciąż tkwią jak sparaliżowani nie mogąc się otrząsnąć z tego co dzieje się na ekranie. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
_Porter_

ja ten zabieg odebrałem całkowicie inaczej, mianowicie dzięki wyjawieniu prawdy podczas pisania listu mogliśmy obserwować jak Judy przeżywała zachowania Scottiego. W ten sposób Hitch stworzył portret psychologiczny postaci, poza tym myśle że każdy z nas mógł sobie wyobrazić jak byśmy sie czuli będąc w jej sytuacji...

Ogólnie to mam właśnie zawrót głowy odnośnie tego filmu. Z jednej strony to z początku film nie zrobił na mnie jakiegoś ogromnego wrażenia, ponadto było w nim kilka bardzo dużych niedorzeczności które na pewno są dużym minusem... Dopiero kiedy Madeline sie zabiła to film mnie strasznie wciągnął. Motyw z szaleństwem Scottiego, później jego poszukiwania Madeline, śledzenie i pierwsza rozmowa z Judy, odkrycie spisku noi to co wcześniej pisałem czyli Scotty zmieniający Judy w Madeline i epicki finał. Na pewno film na długo zostanie w mojej pamięci dlatego mocne 8/10 i do ulubionych ;).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones