W skrócie: Jest w nim tajemnica, która wzbudza niepokój. Główna akcja filmu skupia się wokół nieracjonalnych zachowań i nękających bohatera lęków. Historia jest bardzo dobrze opowiedziana: nie brakuje jej klimatu, a wątek z romansem przepięknie komponuje się z całością. Na koniec, ze względu na moją fascynacje starą muzyką filmową, wspomnę o ścieżce dźwiękowej, gdyż Bernard Herrmann stworzył coś przepięknego i naprawdę nie zapomnianego. Jego muzyka odzwierciedla niezwykle precyzyjnie wszystkie niepokoje i rozterki bohaterów. Kończąc: Arcydzieło.
Oldi, jeżeli to nie prowokacja - obejrzyj jeszcze raz, bo na razie nic nie zrozumiałeś.
Jak to? Zrozumiałem. Sprawdźczy dobrze :P
Facet chce sie pozbyć żony i wynajmuje kobiete bardzo do niej podobną. Potem potem Scottie dostrzega ją na ulicy i zaczyna przemieniaćją na tą co zgineła.
W scenie na wieży tej ostatniej ta myśłi że widzi zmore czy ducha i przez przypdek spada i zapewne ginie.
I jak?
siadaj, pała.
Ferguson widział żonę Elstera tylko raz, podczas kolacji (jeżeli w ogóle ją widział!).
Jak to? Czyli kogo widywał przez cały ten czas? Ej no ja dobrze zrozumiałem to ty mi mącisz w głowie. I zaraz dostane zawrotu głowy.
Widział tę samą blondynkę wcześniej. Żony , która została zamordowana nie widywał.
Jak to? Masz na to jakieś potwierdzenie? Napewno widywał tamtą. Zresztą ta inna powiedziała że tamten jej zapłacił za to by udawała jego żone.
To wy źle rozumiecie film panowie/dziewczyny.
Jakie potwierdzenie? To dość oczywiste przecież. Blondynka wynajęta przez Gavina posłużyła jako przynęta do morderstwa jego żony. Potem (po dokonaniu morderstwa) zafarbowała włosy na ciemniejszy kolor. Scottie się zakochał w niej i chciał aby zafarbowała włosy na blond bo przypominała mu ona zamordowaną ( nic dziwnego bo tak naprawdę nie zginęła - został oszukany i nie widział bezpośrednio morderstwa - miał lęk wysokości). Nie wiedział, że była to ta sama osoba aż do momentu gdy zobaczył naszyjnik. Na końcu zginęła więc ta sama blondynka którą ten gość śledził samochodem, uratował ją od utonięcia itd.
Kurde to ja już nie wiem. Dostałem zawrotu głowy :D Chyba zobacze film jeszcze raz.
To oczywsite, ale i potwierdzenia są, że to ta sama kobieta. Np. Kiedy John umawia się z Judy po raz pierwszy i wychodzi, to ona patrzy na garsonkę, w której zginęła " Madeleine". Później przecież pisała list i chciała chyba wyjechać, ale tego nie zrobiła.
Jak widać można. Na świecie muszą być debile by mogli być mądrzy ludzie. To balans w przyrodzie. Równowaga. Ty jesteś mądry. Fajnie. Ciesz sie.
Jeżeli to najlepszy thriller starej daty, to słabe mieli wtedy filmy ;) A tak poważnie, uważam że są lepsze filmy z tamtych czasów od tego. Sam Hitchock miał w swoim dorobku kilka lepszych moim zdaniem. Najbardziej w tym filmie denerwowała mnie końcówka i wbrew wszelkiej logice uległość głównej bohaterki do przeobrażania się z powrotem w odgrywaną przez nią rolę żony tego przedsiębiorcy. W ogóle ten cały wątek melodramatyczny jakoś zbyt kuł mnie po oczach. Film dobry, ale do arcydzieła mu wiele brakuje, choć to kwestia gustu.
Hej, zapraszam do zagłosowania w ankiecie na najlepszy film Hitchcocka na moim blogu: http://www.filmweb.pl/user/camillo_kp/blog/550926
Będę wdzięczny:)
Arcydzieło? Jak to jest arcydzieło to okno na podwórze jest przy tym mega hiper super ultra arcy na wieki wieków a na psychozę to już w ogóle brak słów i skali :-)
Ten film to przeciętniak w dorobku papy Alfreda. Napięcia niewiele a romans? To już romans z Titanica miał w sobie więcej realizmu i melodramatu, choć uważany jest za przykład kiczu :-) Do mnie ten film zupełnie nie przemówił. Udramatyzowana nad wyraz intryga i wszystko jakieś zbyt teatralne, nierzeczywiste, infantylne.