Hitchcock był geniuszem;miał swój ogląd rzeczywistości;był także..bezlitosnym kpiarzem..Jego filmy nie mają sobie równych;to istna maestria..Szalony zwrot w akcji na szczycie dzwonnicy-i..rozładowanie postacią staruszki zakonnicy,przez którą de facto-ginie bohaterka filmu- to..ogląd dla Hitchcocka tak typowy..:-)Mistrz..na koniec rozładowuje napięcie-właśnie takim..wisielczym humorem..Jest to dla Niego-typowe!Tak typowe,że..dziwi ktoś,kto maestrię Hitchcocka-śmie kwestionować-i-o zgrozo!-krytykować!Sposób kręcenia filmów przez Niego;podczas gdy przez dobrych kilka minut-nie pada ani jedno słowo;reżyser pozwala scenom ..wybrzmieć;w ciszy i w czasie..Nic się tu nie dzieje nagle,szybko i współczesną modłą kręcenia..Sceny-to prawdziwe majstersztyki oddziaływania na ludzką wyobrażię;właśnie tak;bez słowa;tylko z muzyką w tle-a ludzka wyobrażnia..aż trzeszczy od wzrastającego nieznośnwgo napięcia..Szkoda,że nie potraficie oglądać kina Hitchcocka..Dla mnie-obok Chaplina-to jeden z najwybitniejszych Wielkich Kreatorów Sztuki Filmowej..Szkoda,że Jego maestrii-nie potraficie dostrzec i docenić..

człowieku jak Ty oglądasz Hitcha skoro nawet nie umiesz czytać ? Jesteś następnym śmiesznym pseudo-fanbojkiem Hitcha, który na nic u niego nie umie spojrzeć krytycznie ani nawet nie wysila się aby zrozumiec co chciał powiedzieć przedmówca ba! wychwalając takie ody do Hitcha taki fanbojek dowartościowuje się jego kosztem bo sam niczego przecież nie wymyśli i wydaje mu się że tylko on potrafi dostrzec "meastrię" i "potrafi" go oglądać. Mdli mnie jak słyszę takie osoby.

Nikt a przynajmniej ja nie kwestionuje pomysłu/puenty końcowej sceny, która jest b.dobra. Chodzi tylko o sposób jej realizacji która robi z widza totalnego kretyna. Skoro masz tak drastycznie mało wyobraźni albo raczej problem z wybraźnią przestrzenną to wejdz do podobnego pomieszczenia (jednak dość dużego) jak tam w wieży i sprawdź jak można tak nagle wylecieć robiąc krok czy dwa w tył w aranżacji przedstawionej na filmie. Mało tego - jeszcze tam nawet podest za oknem na który można wejsc (co też zrobił aby spojrzeć po tym w dół). Pomijam drobiazgi że ja trzymał , stała bokiem do okna i kilka innych na które nawet ledwo ogarnięty chłopek roztropek spod budki z piwem zwróci uwagę - ale nie fanbojek Hitcha.

Aby nie wyszło (bo ta wieża się do tego nie nadaje) kompletnie durnie i nierealnie (w koncu to nie jest film S-F) to Hitch tą scenę po prostu wyrzucił tzn akcje jej wyskoczenia. Przypomnę że nie miał takich oporów w przedstawieniem poprzedniej sceny z morderstwem.

Gdyby wieża była sporo mniejsza, ona stała akurat tyłem tuż przy krawędzi okna i to sama i gdyby akurat faktycznie czegoś sie cholernie przestraszyła wtedy scena byłaby doskonała bo realna - a tak wyszło co wyszło - kupa psująca cały film.

Miałem identyczne wrażenie! Gdyby nie finał to dałbym dychę. A tak zaledwie dziewiątka.

"Tak typowe,że..dziwi ktoś,kto maestrię Hitchcocka-śmie kwestionować-i-o zgrozo!-krytykować!" - :D heh... O zgrozo! Jak śmiemy krytykować!

Nikt maestrii Hitcha nie kwestionuje ani nie krytykuje... bo maestria maestrią ale ten mistrz niestety też popełniał błędy jak każdy człowiek. Mimo szczerych chęci i uwielbienia do filmów Pana Alfreda to Vertigo muszę uznać za jeden z gorszych.

Wydaje mi się.... że nie było potrzeby... stosowania tak wielkiej ilości wielokropków... w tak krótkiej... wypowiedzi. Ale... jak zauważyłam... wiele osób uważa... że dzięki wielokropkom... napisany tekst... sprawia wrażenie bardziej... inteligentnego. A tak na marginesie... wielokropek składa się z trzech... kropek :)

'dopoki nie wszedlem do internetu nie wiedzialem, ze na swiecie jest tylu idiotow' (St. Lem).