.. jasnej! Nie jest ani długa ani trudna a całkiem ciekawa. Przynajmniej w oryginale. Nie wiem jak z tłumaczeniem. W ten sten sposób zniknie 50% tematów na temat wątków symulacji, włosów Tris i innych scen o które pytacie. Przy okazji lepiej zrozumiecie fabułę i nie będziecie bezmyślnie porównywali jej z innymi filmami. Ja jestem na trzeciej częsci i jest naprawdę fajna. W trzeciej częsci jest naprawdę niezły zwrot w akcji.
To ja w takim razie przypomnę, że kropka jest jedna lub trzy. Niech twój edytor mi podziekuje!
Nie zwracam na to takiej uwagi na forach. Książka a forum to co innego. Widziałam gdzieś ostatnio taką grafikę z napisem "Nie potrafisz wygrać argumentacją? Czepiaj się gramatyki."
Coś w tym jest ...
Nie biorę udziału w dyskusji, bawi mnie jednakże samozwańczy pisarz ignorujący zasady języka. Pozdrowionka!
Piszę po angielsku. Jakoś tak lepiej mi to wychodzi. I raczej nie używam "trzykropków". Mam wrażenie że to trochę sugestia uczuć na poziomie SMSów nastolatka. Ale forum to inny świat i można używać uśmieszków. Również pozdrawiam :-)
Mogla to zrobic i ciesze sie ze tak sie stalo. Przez to ksiazka stala sie niezapomniana. Osobiście po zwiastunach nie wiem czy nie wyprowadz mnie z rownowagi to co zrobili z filmem. Wiadomo ze kazda ekranizacja rozni sie od książek ale zeby az tak odbiegac od wizji autorki?!?!?!. No zobaczymy co to bedzie.
PRZESTAŃCIE KAZAĆ CZYTAĆ LUDZIOM KSIĄŻKI. BABO JAKIEŚ 50% FILMÓW KTÓRE OBEJRZAŁAŚ W SWOIM ŻYCIU JEST NA PODSTAWIE KSIĄŻEK WSZELAKICH I JESTEM PEWNA ŻE NIE CZYTAŁAS KSIĄZEK A JECHAŁAS PO FILMACH RÓWNO, PRZESTAŃCIE SIĘ OSMIESZAĆ, DO KAŻDEJ EKRANIZACJI NIE MAM ZAMIARU CZYTAĆ KSIĄŻKI, A FILM MA BYĆ ZROBIONY TAK ŻEBY MÓGŁ SIE PODOBAĆ I TYM CO PRZECZYTALI I TYM CO NIE, FILM MA BYĆ DLA WSZYSTKICH!
Tylko że jeśli film jest na podstawie książki i nie rozumiem fabuły to 1)czekam na wydanie filmu i nie zadaje głupich pytań albo 2) czytam książkę. Czytanie nie boli. Nawet tych mniej ambitnych pozycji. I nie nazywaj obcych ludzi idiotami. To że się z kimś nie. Zgadzasz możesz wyrazić konstruktywną opinią a nie wyzwiskami rodem z gimnazjum.
to że ludzie zadają pytania oznacza tylko jedno - film został źle zrobiony, sama łapałam się na Niezgodnej, na wrażeniu, że ludzie którzy nie czytali nie zrozumieją tego,ale nigdy nie będę kazać ludziom czytać książek przy elranizacji, szczególnie że Niezgodna to nie jest literatura wielkich lotów. FILM MA BYĆ DLA WSZYSTKICH, jeśli tego nie rozumiesz, to jesteś idiotką
Tyle że ten film jeszcze nie wyszedł więc nie wiesz jak został zrealizowany. Dlatego pytania typu "dlaczego Tris ma krótkie włosy" są bezsensowne. Bo film to pokarze. więc trzeba czekać na film. tak samo jeśli chodzi o postać matki Tris. Więc jeśli ktoś nie chce czekać na film to niech przeczyta książkę. Pierwsza część była bardzo logiczna a oglądałam ją przed przeczytaniem książki. Ale nie zadawałam pytań do fabuły przed obejrzeniem filmu. A tu ludzie którzy jeszcze nie widzieli filmu i nie czytali książki zadają pytania dotyczące fabuły filmu jak dzieci które przed sprawdzianem z lektury wypytujące kumpli o treść książki. Skoro są ciekawi to niech czekają na film. Albo przeczytają książkę. Obrażanie się na kogoś bo mówi ci żebyś przeczytała to czego sama jesteś ciekawa... jest dziecinne. A jak jeszcze raz nazwiesz mnie idiotką to zgłoszę nadużycie. Naucz się rozmawiać jak dorosły człowiek.
Fanką bym się nie nazwała ale książka zła nie jest. Wydawano i ekranizowano gorsze. Denerwuje mnie fakt tego że nikomu już się nie chce czytać. Nawet tym których temat ciekawi. Taki pokolenie googla trochę.
A kogo i za co ten film "pokarze"?
Gdzieś tam wyżej zasugerowałaś, że piszesz książki. Po angielsku - bo lepiej Ci to wychodzi. Nie dziwię się, bo z polską ortografią i interpunkcją nie jest Ci po drodze. Może czytaj więcej książek? Po polsku.
"Pokaże",nie "pokarze".Chyba,że cię coś za coś pokarało,czego jestem pewna,czytając Twoje epistoły. Zgadzam się z anaszą.
Póki co,to mnie coś pokarało dziesiątkami linijek,które napisałaś,a ja w części przeczytałam,a z których wynika tylko,jak bardzo jesteś zadufana w sobie.
Lubisz ponauczać,poczytać swoje wypociny,poprzechwalać się i pokazać innym,gdzie ich miejsce-czyli niżej od ciebie.
Troszkę kulturki zalecam,mniej pouczania innych,a jakby się dało,to może by trochę powietrza spuścić z nadmuchanego ego. Pozdrawiam,ale bez przekonania.
Trzecia część to po prostu rujnowanie wszystkiego, zaczynanie budowania od nowa, a potem potrójnie rujnowanie tego co zostało. Ale i tak jest dobra :)
I na tym polega jej urok. Przewidywane książki są nudne. Trzecia część jest właściwie najlepsza. Wcześniejsze dwie to zaledwie wstęp do historii. Tak czy inaczej przeczytać warto bo czytanie nie boli a nieraz sprawia mnóstwo frajdy.
Film to film, wg mnie to każdego sprawa czy przed zainteresowaniem się nim przeczyta książkę czy nie. Okay, pytania odnośnie włosów Tris, symulacji etc. na tym etapie są głupie, jeżeli ktoś nie ma bladego pojęcia o książce. Jednak w tym wypadku te dwie strefy [film/książka] zupełnie są na innych poziomach i nie da się ich porównać. Przynajmniej tak było w Divergent, gdzie pominięto jakieś 50% książki, jak nie więcej. Równiez i w przypadku Zbuntowanej będzie to samo (błagam, w tym wszystkich zwiastunach jest już tyle sprzeczności, że aż krew zalewa - Tris i broń czy scena z Tobiasem, jestem ciekawa reszty...) Ja bym tu raczej mowiła o adaptacji, nie ekranizacji książki, ale jak kto woli.
Warto czytać, owszem, mój egzemplarz Wiernej, po dotarciu do końca w czerwcu, został rzucony przez pokoj i jakiś czas sobie leżał pod szafą. I mimo że doceniam zakończenie i po czasie bardzo mi sie podoba, z całego serca nienawidzę autorki za to, co zrobiła.
Twoja odpowiedź przypomniała mi pewną scenę z Silver Linings Playbook.
https://www.youtube.com/watch?v=38tfhSYGIVs
hhahah przyznam wyglądało to całkiem podobnie i nie tylko w moim przypadku z tego co widziałam na innych portalach (:
50%?! hahaha
Oglądałem film dzień po przeczytaniu książki i wg mnie została bardzo dobrze oddana na filmie. Różnice to drobne szczególiki, może nieco większe zmiany zaszły w ostatnich 20-30 minutach.
Książkę czytałam 4 razy, film oglądałam 2. Nie mówię, że jest źle zrobiony, nie, uwielbiam go, jednak jak dla mnie za dużo rzeczy zostało pominięte (w wersji podstawowej) typu: większość wątków z Alem (przez co jego postać było bardzo uboga), brak Uriah i Peter nie został też przedstawiony aż tak wyraziście, ogólne zasady nowicjatu, nawet scena kiedy Tobias i Tris ze sobą walczą - nie było w niej tylu emocji, ubogo przedstawiony proces symulacji i ich wpływ na Tobiasa, a zarazem na jego lęki, co jest pokazane później. Zmieniona końcówka, co akurat zaliczam do plusów. Wiem, w większości filmów tak jest, jednak można było to zrobić inaczej. I już w zwiastunie Insurgent widzę kilka sporych zmian: włosy Tris, które są za krótkie oraz jej "relacje" z bronią - i nie tylko ja tak twierdzę. Jednak uwielbiam ten film i już mam bilet na kolejną część. Po prostu nie uważam jakoby wystarczająco przedstawiał książkę.
Najpierw pooglądałam film, a dopiero później przeczytałam książkę i jakoś nie miałam problemu ze zrozumieniem filmu. Więc nie wiem co w tym filmie było takiego skomplikowanego i niezrozumiałego, że osoby które nie czytały książki nie zrozumiały pewnych wątków ekranizacji.
Kiedy ludzie w końcu zrozumieją, że książka to książka a film to film? Film to całkiem odrębne dzieło i tak powinniśmy je interpretować i nie ma tutaj mowy o tym, że ktoś "lepiej zrozumie fabułę po przeczytaniu książki". Już naprawdę trzeba być wyjątkowym cepem, żeby tego filmu nie ogarnąć na tym etapie (wiadomo było, że będzie miał kontynuację, więc nie ma co od razu krzyczeć "już wiem wszystko", bo o "wszystkim" dowiemy się na końcu). Z resztą to, jak filmowcy widzą dane dzieło może się różnić od tego, co autor przedstawia w książce i nie ma co się burzyć - są ekranizacje i są adaptacje. To, że dystrybutor,czy dany widz nie odróżnia jednego od drugiego to już nie jest wina całego świata. Z resztą jest jasno powiedziane, że filmowa "Niezgodna" to adaptacja i jeżeli ktoś rozumie znaczenie tego słowa to się przygotuje na znaczne odstępstwa od oryginału, więc nie ma co polegać na książce. Jasne, że większość osób, które czytało książkę odbierze ten film zupełnie inaczej, bo w grę wchodzi jakiś ładunek emocjonalny, ale to już niestety nie jest wina filmowców, że ktoś nie potrafi spojrzeć na ich film jako odrębne dzieło. Co do tych pytań - serio to komuś przeszkadza, że ktoś zadaje pytania dotyczące fabuły? I tak nie dostaną satysfakcjonującej odpowiedzi, bo to adaptacja i pewne wątki mogą zostać inaczej poprowadzone a wynik zobaczymy dopiero na ekranie, ale właśnie po to jest to forum - żeby można było zadać pytanie i porozmawiać. Następnym razem polecam oznaczyć taki wątek jako "zawierający spoiler", bo naprawdę nie wszyscy chcą wiedzieć, czy w książce był jakiś "zwrot akcji", czy nie było - w filmie może być, ale nie musi, jednak nie trzeba od razu wprowadzać widzów w błąd, bo może się okazać, że to jednak spoiler.
Wiesz, wszystko byłoby spoko gdyby ktoś zadawał takie pytania po wydaniu filmu. Ale to są pytania w stylu "Jestem leniwy i nie chce mi się czytać więc wy tam oczytani wyjaśnijcie mi czemu w trailerze jest to a nie to." Serio..? Gdzie tu logika.
Chyba logiczne jest, że jeżeli ktoś czeka te kilka, czy kilkanaście miesięcy na premierę filmu x to będzie miał jeszcze więcej pytań po zobaczeniu trailera. I nie, nie są to pytania w stylu "Jestem leniwy i nie chce mi się czytać więc wy tam oczytani wyjaśnijcie mi czemu w trailerze jest to a nie to" bo film to film a książka to książka. Szczególnie w przypadku ADAPTACJI, która pozwala twórcom na spore odbieganie od akcji w książce. Przykład - w trailerze widzimy sytuację X; w książce do X doprowadziło A, w filmie mogło do tego doprowadzić B - na tym etapie mamy widoczny tylko wynik X - nie mamy tego, co doprowadziło do tego X i nie możemy mieć pewności, czy będzie to A, czy B, czy inny zonk. Jedyną odpowiedzią na większość tych pytań jest "zobaczysz w filmie" a nie "przeczytasz o tym w książce".
Tak na marginesie - w tym przypadku nieuzasadnione jest użycie słowa "oczytani" - to, że ktoś przeczytał jedną książkę, czy jedną serię nie znaczy, że ktoś jest od razu "oczytany". W tym przypadku wystarczy znajomość tylko jednej książki, więc "oczytany" odpada.
Użyłam słowa "oczytani" w rozumieniu "ci co przeczytali". Jeśli ktoś kilka miesięcy czeka na film to tym bardziej jaki problem w przeczytaniu książki która odpowiada na 99% tego typu pytań a przeczytanie jej zajmuje 2 wieczory.
Tak więc źle użyłaś tego słowa - człowiek oczytany to taki, który w życiu przeczytał nie tylko "Niezgodną" (która swoją drogą nie jest zbyt wyszukaną lekturą). Bo chyba nie powiesz, że trzeba przeczytać takie pozycje jak "Zbrodnia i kara", "Proces", "Wielki Gatsby", "Lolita", czy "Duma i uprzedzenie", żeby zrozumieć, co się działo w filmie "Niezgodna". Przeczytanie książki nie odpowie na 99% pytań. Oglądałaś może adaptacje książek o Harrym Potterze, serie "Igrzyska śmierci" czy też "Zmierzch"? Ile z tego pokrywało się z wydarzeniami w książce, ile zostało zmienionych, ile akcji owszem, wystąpiło w książce i filmie, ale doprowadziły do nich całkiem inne wydarzenia? Zupełnie nie rozumiem stawiania takich książek, jak "Zmierzchy", czy serię "Niezgodna" przed filmem. Te filmy to adaptacje, więc są to odrębne twory, jedno nie wymaga ogarnięcia drugiego i nie odpowie na żadne pytania. Widziałaś film "Eragon" i czytałaś książkę o tym samym tytule? Ile dało przeczytanie książki? Pytania o film będą, bo to jest nieuniknione przy takich produkcjach, ale nie powiesz mi chyba, że możesz tym ludziom dać gwarancję, że książka da im odpowiedzi na ich pytania. Na tym etapie książka może wprowadzić tylko niepotrzebne zamieszanie, bo potem, jak się okaże, że pewne wydarzenia się nie pokrywają ze sobą, to stworzysz jeszcze więcej niepotrzebnych spięć. Więc doradzanie ludziom, żeby przeczytali książkę, żeby ogarnąć ADAPTACJĘ nie jest zbyt dobrym pomysłem. Możesz im jedynie podać jakieś spoilery, nowinki z planu, możesz poprzeć swoje słowa wywiadami z twórcami filmu, czy aktorami, doradzić, żeby poczekali do premiery. Ale nie możesz mówić "przeczytasz książkę to się dowiesz". Nie dowiedzą się z książki, bo nawet jeżeli te x% jest zgodne z tym co było w książce, to y% nie będzie zgadzało się z nią zgadzało.
Rzucasz się o dobór słów a wcale nie napisałam w tym poście że jak ktoś przeczytał jedną książkę to znaczy że jest oczytany. Istnieje jeszcze coś takiego jak sarkazm i parafraza. Ale nie każdy to rozumie.
Co do adaptacji książki to co najmniej tak jakby ktoś przed obejrzeniem 2 części Avengers pytał dlaczego Kapitan żyje skoro umarł albo przed premierą Agents of Shield pytał dlaczego Coulson żyje. Odpowiedzi są dwie: czekaj na film albo poszukaj w źródle fabuły. Żyjemy w świecie w którym wyguglownie informacji zajmuje 15 sekund a sciągnięcie książki max 5 minut. Przeczytanie może z 2 wieczory. A weź pod uwagę że to są ludzie którzy są ciekawi fabuły. Wracając do twoich przykładów, gdybym przed premierą Igrzysk Śmierci miała 200 pytań o fabułę to nie zadawałabym ich na forum tylko przeczytała książkę. Jak mam pytania do postaci z filmów Marvela to szukam odpowiedzi na stronach o komiksach Marvela. Jeśli coś się nie zgadza z pierwowzorem to wtedy pytam. Bo widzisz, wbrew powszechnej opinii do prowadzenia jakiejkolwiek dyskusji potrzebna jest przynajmniej minimalna wiedza na temat o którym się rozmawia. Inaczej traci się czas.
"Rzucam się" o dobór słów, bo napisałaś "oczytani" a do ogarnięcia jednej książki nie trzeba czytać setki książek. To tak, jakbyś napisała, że jeżeli ktoś ma zrozumieć jeden film, musi przeczytać stos książek a to jest różnica - skoro "sama też piszesz" to musisz rozumieć znaczenie jednego słowa i tak, w zdaniu które napisałaś nie spełnia swojej funkcji. Serio? Avengers? Akurat w tej kwestii nie ma co liczyć na zbieżność z komiksem. Marvel ma to do siebie, że nie zwraca większej uwagi na to co się stało. Jak przyjdzie czas to każdy się dowie o co chodzi. Cała zabawa z Marvelem polega na tym, że nie mamy pewności, czy coś się stanie tak, jak w komiksie, czy inaczej, nawet co do postaci nie mamy pewności, czy wystąpią, czy nie. Bo to też jest ADAPTACJA. Z resztą Marvel może sobie szaleć, bo najzwyczajniej w świecie "posiada na własność" te postaci i może sobie z nimi robić co im się podoba. Naprawdę sprawdź w słowniku znaczenie wyrazu "adaptacja" to zaoszczędzisz w życiu mnóstwo czasu.
Skoro nie rozumiesz sarkazmu ani logiki to sorry ale nie chce mi się na ciebie tracić czasu. Nie rozumiesz też idei podawania przykładów. Nie rozmawiamy o tym jak dokładna jest adaptacja tylko o tym że niektóre zachowania na forum świadczą o tym że ludzie są leniwi i nie chce im się przeczytać książki bo przywykli do googlowania. Nawet nie. Gdyby wygooglowali to nie zadawali by tych pytań. Zaśmiecają forum zbędnymi wątkami. A tak na marginesie to na temat adaptacji napisałam już tyle artykułów i tak często rozmawiałam na te tematy z ludźmi którzy lubią czytać i oglądać adaptacje, że wybacz ale nie masz mnie co uczyć
Skoro piszesz to naprawdę przewertuj słownik. Gdybyś wiedziała co to jest adaptacja i wiedziała, jak kino obchodzi się z książkami to byś nawet nie zakładała tego tematu. Forum filmwebu to miejsce do omawiania filmów, więc jeżeli ktoś ma jakieś pytania co do filmu to chyba nie napisze na forum fanów książek albo nie będzie tracił czasu na mało wymagającą, wtórną lekturę. I nie uwłaczaj ludziom, którzy nie chcą tracić czasu na takie czytadła (osobiście jej nie polecam, film na dobrym poziomie a książka to godzina wyjęta z życiorysu). Zaśmiecaniem forum portalu o tematyce FILMOWEJ zajmują się dyletanci, wypisujący brednie na temat KSIĄŻEK. Jak ktoś pyta o książkę to uprzejmie poinformuj, że to film a nie książka i tyle.
Z całym szacunkiem, ale jeżeli dana adaptacja nie jest dostatecznie zrozumiała, to znaczy, że jest zwyczajnie słaba, bo nie umie funkcjonować jako odrębne dzieło. Tak więc niezależnie od tego, czy "Zbuntowana" będzie filmem dobrym, średnim czy fatalnym, taka argumentacja jest w moim przekonaniu kompletnie bezzasadna.
A "Niezgodną" czytać kiedyś zacząłem - tak z nudów i czystej ciekawości - w którymś empiku, aczkolwiek po przewertowaniu początkowych stron stwierdziłem, że niestety szkoda mi czasu na zajmowanie się taką papką, która moim zdaniem działa na nieobeznanego z literaturą czytelnika prawie tak źle, jak nieczytanie niczego. Tak więc raczej spasuję.
Dziś mam okazję i idę z kumplem na drugą część - zobaczymy, czy sequel powtórzy błędy części pierwszej, czy nie.
Niestety słońce, ale również według mnie bezsensowne jest takie, popularne już na filmwebie, "nakazywanie" przeczytania książki, na której podstawie jest film. Tematy typu: "NIE CZYTAŁEŚ. NIE ZROZUMIESZ. NIE OCENIAJ!!!" to śmiech na sali. Książka i film to odrębne twory, mimo że często w mniejszym lub większym stopniu czerpią od siebie, nadal pozostają odrębnymi tworami. Zazwyczaj(oczywiście, jak zawsze są wyjątki od reguły) film tworzony jest w taki sposób, żeby widz mógł zrozumieć historię bez sięgania po lekturę, ponieważ (wiem, trudno w to uwierzyć, sama bez filmu mogłabym żyć, ale czytanie to całkowicie inna sprawa) istnieją ludzie, którzy najzwyczajniej w świecie czytać nie lubią i bez względu na jakiekolwiek nakazy, rozkazy, krzyki i wirtualne rozszarpywanie gardeł, w książkę się nie zagłębią. I tak, jak oni nie mają ochoty czytać utworu, tak samo Ciebie nikt nie zmusza, abyś czytała denerwujące Cię wątki na forum. Bo i po co? Po co psuć sobie nerwy? Zrób coś przyjemnego, a skoro jesteś taką zwolenniczką literatury, sięgnij po jakąś pozycję, odpręż się i zapomnij o tak bezsensownym problemie :) Rozumiem, że cel Twojego postu miał być inny, chciałaś raczej zachęcić i może troszeczkę pochwalić się, że: "Ha to jestem Ja! Ta, która czytała!", jednak odniosłaś całkowicie odwrotny skutek, bowiem moim zdaniem raczej zniechęciłaś i lekko odstraszyłaś tych(jak to wcześniej napisałaś) "nieoczytanych". Ludziom, którzy nie przepadają za czytaniem niepotrzebny jest rozkaz, lecz bardziej subtelna i delikatna zachęta. Poza tym, kto teraz lubi czytać coś super popularnego, przy czym zawsze ciąży możliwość, że jeśli ci się nie spodoba, to zaraz zgraja rozwścieczonych i wygłodniałych fanów rzuci ci się do gardła? Większość chce być w jakiś sposób inna ;)
Jeżeli film jest ekranizacją to książka i film nie są odrębnymi tworami i po ekranizacji mamy prawo oczekiwać wierności papierowemu oryginałowi. A tak jest i w przypadku Igrzysk jak i Niezgodnej. Dlatego jeżeli reklamuje się film jako ekranizację to zachęta do sięgnięcia po książkę jest uzasadniona.
Może nie użyłam dostatecznie zrozumiałego słowa, ale popatrz czy film jest w jakimś sensie kontynuacją książki? Nie, to ekranizacja, produkcja oparta na danej książce. Możesz więc obejrzeć film i wiedzieć o co chodzi, bez przeczytania książkowego pierwowzoru, co czyni z niego samodzielną całość (odrębny, czyli różniący się od innych, ale również stanowiący samodzielną całość). Masz 100% racji w tym, że jeśli film jest ekranizacją, to powinien zachęcać do przeczytania lektury, są jednak ludzie, których za nic w świecie nie zmusisz do czytania (wiem, gdyż mam takiego "twora" w swoim własnym domu :) ). Wszystko, co mówisz jest prawdą, jednak nie tego dotyczył mój post, ja odnosiłam się do do bezsensownego "nakazywania" przez wielu (oczywiście nie wszystkich! :) ) fanów danej pozycji do sięgnięcia po książę i nie mówię tu jedynie o forum tej produkcji, ponieważ niemal na każdym forum poświęconym jakiejś ekranizacji, wylęga się multum postów: "ja przeczytałem/am to jestem oczytany/a, lepszy/a od was, a wy i tak nie zrozumiecie o co chodzi, więc nie macie prawa głosu". Jak dla mnie to takie coś tylko zniechęca.