hollywoodzkim zakończeniem byłby happy end.....

Niekoniecznie. Happy end to już straszna sztampa. Ale też to zakończenie-tak przejaskrawione, pompatyczne,manieryczne, wręcz histeryczne. Popsuło mi cały film. Bo narracja Pakuli generalnie bardzo dobra.

dla mnie zakończenie było jednym z najlepszych momentów tego filmu
nie dość, że Rory'iemu się nie udało dokonać, czego chciał; to jeszcze zginął :( uwielbiam takie wzruszające sceny

Ale czy to było pompatyczne? Zginął na łódce, niemal bez świadków, nie jak typowy bohater w bitwie ocalając przy tym cały kraj...tzn świat zazwyczaj, nie może być mniejszej skali
Manieryczne? Jak dla mnie wyglądało na całkiem prawdopodobne wydarzenie z życia...
A czemu histeryczne? To słowo już kompletnie mi tu nie pasuje.. smutne, no owszem, ale też spokojne w miarę.

Szanuję odmienność percepcji;-)))) Subiektywność to cecha wyróżniająca człowieka;-)))) Moje odczucie było takie, że Pakula prowadzi film w jednym stylu, narracja jest dość sucha, prawie dokumentalna. Stąd zakończenie kontrastuje swoją emfazą. Dla mnie to było zbyt manieryczne. 2 doskonałych aktorów nie musi takich środków używać,aby przekonać widza. Aby Cię przekonać do swojego spojenia polecam grę Lieva Schreibera w "Ray Donovan". Kwintesencja gry bez egzaltacji. Znasz na pewno,prawda?