Niesamowite jest ostatnie kilka minut filmu, gdy odzialy pokojowe, bardzo cynicznie "rozwiazuja" problem. Okazuje sie, ze nie ma tu bohaterow calkowicie pozytywnych. Niezatarte wrazenie pozostawila we mnie ostatnia scena, postac czlowieka lezacego na minie, nad ktorym unosi sie kamera. To chyba symbol bezimiennej ofiary wojny, zwyklego czlowieka, uwiklanego w wielka polityke. Ta scena powinna na stale wejsc do historii kina, jako ostrzezenie na przyszlosc. Zwlaszcza, ze ostatnio swiat znowu strasznie sie "rozpolitykowal"...