Przy "Zodiaku" Finchera (10/10) wypada blado jak już wszyscy zdążyli zauważyć ale jednak warty obejrzenia dla każdego, kto interesuje się tą sprawą, bo film nakręcony z nieco innej perspektywy niż następca. Oglądałem go już wcześniej a dziś sobie tylko przypominam ale i tak nie dam więcej niż 6/10.
Film był nudny i nie wiem co miał pokazać. Nagle się zaczął i nagle skończył. Co chciał pokazać? Powiedzieć, że był taki morderca? Jakieś wnioski? Żadnego pomysłu na film. Żadnych emocji,żadnej tajemnicy. Kupiłem z miesięcznikiem Film i nie zauważyłem, że nie jest to film Finchera. Dużo gorszy od Finchera.
A co pokazał nam Fincher? I jeden i drugi skupili się na śledczych, od czasu do czasu przerywając opowieść bliźniaczo podobnymi scenami morderstw (mogli by je przemontować do siebie nawzajem i pewnie 90% widzów nie zauważyłoby różnicy) pozostawiając historię niedokończoną. IMO Bulkley osiągnął klimat bliższy "Siedem" choć nie najlepiej poszło mu ukazanie wyniszczającego wpływu śledztwa i medialnej nagonki, zaś Fincher stworzył niemiłosiernie długi film z lepszymi postaciami, ale również pozbawiony satysfakcjonującego zakończenia i z o klasę gorszym klimatem.
Oba filmy stoją na tym samym poziomie.