Lista reżyserów krytykujących modę na filmy o superbohaterach rośnie. Swoje niezbyt przychylne opinie zdążyli już wyrazić m.in.
Clint Eastwood,
Ridley Scott,
Alejandro Gonzalez Inarritu,
David Cronenberg,
William Friedkin,
Terry Gilliam i
Mel Gibson. Teraz głos zabrała
Jodie Foster.
Getty Images © Joe Maher Chodzenie do kina zaczęło przypominać wizytę w lunaparku, powiedziała
Foster.
Sytuacja, w której studia tworzą zły kontent w celu przypodobania się masom i akcjonariuszom, przypomina szczelinowanie. Chwilowo dostajesz wielkie zwroty, ale bezpowrotnie niszczysz ziemię. Zwyczaje odbiorcze widzów z Ameryki oraz całego świata są w ten sposób niszczone. Nie chcę robić filmów o superbohaterach za 200 milionów dolarów, dodała aktorka i reżyserka, która niedawno stanęła za kamerą jednego z odcinków serialu
"Black Mirror".
Foster nie musiała czekać długo na kontrę. Głos w sprawie zabrał
James Gunn, reżyser obu części
"Strażników Galaktyki", który opublikował swoją ripostę na Twitterze:
Myślę, że Foster patrzy na kino w staroświecki sposób, według którego spektakularny film nie może być myślowo prowokujący. To zazwyczaj prawda - ale nie zawsze. Jej system wartości jej dość powszechny - i nie pozbawiony racji. Większość kręconych przez studia filmów-franczyz faktycznie jest bezduszna. To prawdziwe zagrożenie dla przyszłości kina. Ale jest też kilka wyjątków od tej reguły.
Żeby kino przetrwało, blockbustery MUSZĄ mieć wizję i serce, których zwyczajowo im brakuje. Niektórzy z nas robią, co mogą, żeby pójść w tym kierunku. Tworzenie widowisk, które są innowacyjne, ludzkie i przemyślane, jest tym, co ekscytuje mnie w tej pracy. Żeby jednak być w porządku wobec Foster: z jej wypowiedzi wynika, że widzi ona kręcenie filmów jako wyraz osobistego rozwoju. Dla mnie to również jeden z powodów, dla których się tym zajmuję. Ale kiedy wydajesz na film miliony dolarów, musi chodzić o coś więcej: o komunikację. Moje doświadczenia są więc jedynie częścią większego układu. Szanuję jednak Foster i to, co zrobiła dla kina. Doceniam też jej osobiste spojrzenie na hollywoodzki krajobraz.