czy Bruce Lee byłby postacią kultową gdyby żył do tej pory? Jak myślicie? Ja osobiście uważam, że nie, ponieważ z reguły największą sławą otaczane są gwiazdy po śmierci, choćby MM, czy James Dean...ale to moja osobista uwaga. Jeśli był już podobny wątek to przepraszam:)
Jakby żył nakręciłby więcej klasyków sztuk walk. I "Gra śmierci" wyglądałaby jak powinna a nie to co z nią zrobiono.
Nie mam wątpliwości, że byłby ponieważ to geniusz, który posiadał wielką charyzmę i na dodatek był nadzwyczaj pracowity. Był tytanem, który dążył metodycznie do celu. Już udało mu się zainteresować Hollywood, więc podbicie go byłoby tylko kwestią czasu, co z resztą już się zaczęło dziać patrząc na sukces Wejścia Smoka i mody na lekcje u Lee wśród amerykańskich celebrytów...
Gdyby dzisiaj żył to zagrałby zapewne w którejś częsci "Niezniszczalnych" tak jak JCVD i Chuck Norris;)