Christopher Hitchens

Christopher Eric Hitchens

7,6
13 ocen występów osoby
powrót do forum osoby Christopher Hitchens

Żył w błędzie odrzucając nie tyle religię co Boga i życie po śmierci. Naprawdę żałosne twierdzenie, że po śmierci nic nie ma, zjawiska nadnaturalne typu egzorcyści walczą z wiatrakami lub przemiana chleba w ciało (żywą tkankę) od tak po prostu jakby nic nie znaczyło. Ot, zwykła mistyfikacja. Już nawet nie chodzi o Jezusa, chodzi o to, że są rzeczy, były i będą, które fizycznie nie powinny mieć racji bytu, a mają.

AlexRener

Teraz dopiero wie po drugiej stronie, że się mylił, że rzeczywiście nie miał racji.

AlexRener

Po pierwsze: jak śmiesz? Jak śmiesz oczerniać jeden z najwybitniejszych umysłów i mówców naszych czasów? Na jakiej postawie?
Po drugie: nie chcę atakować Twojej wiary w przesądy i zabobon, ale Twój wpis pokazuje niebywały poziom ignorancji i niewiedzy.

Albo masz 12 lat i zero pojęcia o świecie, albo indoktrynacja dokonała wielkiego i nieodwracalnego spustoszenia w Twojej głowie.

kopeczawszespoko

Żadne przesądy i zabobon. Najmniejszych umysłów nie największych. Mój wiek nie ma znaczenia i indoktrynacja także nie. Stwierdzam fakty. Nie ma zadnych przypadków. Wszystko jest inteligentnym projektem, planem, zło także. Ewolucja nie podlega "przypadkowi" tylko planowi inteligentnemu. Fizyka kwantowa likwiduje przypadki i po primo nawet losowanie totolotka nie jest przypadkowe tylko skomplikowane procesowo. A że Hitchens żył w urojeniu i niemocy zresztą chyba tak jak ty to jego, (wasz) problem. Jeszcze coś masz do powiedzenia o urojonym przypadku i belkocie, że "raczej istnieje coś niż nic".

kopeczawszespoko

Żadne bajki. Duchy, reinkarnacja oraz zjawiska paranormalne są prawdą. Miliony ludzi doświadczyli niezwykłego i nie były to złudzenia ani halucynacje, urojenia, zwidy, DMT czy LSD, niedotlenienie mózgu ani wymysły. Przypadek Ebena Alexandra to nie DMT jak i przypadek kobiety, która podczas śmierci klinicznej wyszła z ciała i podeszła do przewodu wentylacyjnego na holu.Widziała but w kolorze czerwonym, po przebudzeniu opowiedziała o tym lekarzom, którzy zażenowani sprawdzili później wchodząc po drabinie i nawet kolor się zgadzał.Inny przypadek kobiety, która ze szczegółami po przebudzeniu ze stanu śmierci klinicznej opowiedziała przebieg operacji lekarzy, czynności przez nich wykonywane i dokładny przebieg rozmów z innej sali niż była. Zdumieni lekarze potwierdzili i niedowierzali. Pytali skąd pani może to wiedzieć. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Ale ludzie dalej bladza we mgle i wierzą w bzdurę że to bajki. Nie urojenia, halucynacje, zwidy, wymysły, siła sugestii ani placebo ;) Widocznie masz zerową wiedzę.

AlexRener

Człowieku smutny, łatwowierny paranoiku. Niestworzone historie, które przytoczyłeś nawet dla średnio inteligentnego człowieka, okażą się podejrzane. Gdyby interesowała Cię nauka, a nie teorie spiskowe i pseudonaukowe zagadnienia, wiedziałbyś, że Eben Alexander jest równie wiarygodny jak Don Brown, jak również to, że istnieje eksperyment, który prowadzą lekarze w stanach od lat, próbujący potwierdzić autentyczność i prawdziwość OOBE. Oczywiście skutek negatywny. Jeśli chodzi o opowiadanie operacji za ścianą to powiem tak - to był tylko serial, to się nie działo naprawdę.

Polecam Ci zwrócić się bardziej w kierunku twórczości Sama Harrisa, który jest kozackim neurobiologiem i filozofem, on dokładnie Ci wytłumaczy Twoją przypadłość.

Prośba przy okazji, pisząc takie niegodziwości, nie używaj proszę słowa "wiedza". Proszę również, abyś nie pisał do mnie na jakichkolwiek komunikatorach internetowych, bo słabe to strasznie.

PS. Fizykę kwantową zostaw lepiej w spokoju, bo chuja o niej wiesz, jak również i ja.

kopeczawszespoko

Nie, to był przypadek autentyczny. Nie jestem paranoikiem. Mówię jak jest. Mam tylko nerwicę natręctw, F42.0. Fluoksetyna, rispolept. Serial był dokumentalny na faktach. Nikola Tesla także był jasnowidzem. Przewidział zatonięcie Titanica, ostrzegł kolegę posłuchał ocalał. Innym razem wykolejenie pociągu. Kolega nie posłuchał, zginął. Przewidział również wybuch pierwszej wojny światowej. Mnóstwo udokumentowanych przypadków, zagadnień z medycyny, łącznie jak kobietę szargały czacie moce. Mnóstwo teorii spiskowych okazało się prawdą. Abiogeneza. Może przypadkowa? Historie możesz wymienić najwyżej swojego życia zresztą dopiero kilkunastoletniego. Liczba Fibonacciego, wszystko wskazuje na cel. Matematycznosc przyrody, świata. Synku, do normalnych ludzi czucie i wiara silniej mówią niż mędrca szkiełko i oko. Owszem, badali krew, zdjęcia, nagrania. Niczego nie wskazało to. Nie wyjaśniono. Nie wiedzą. Ale o przypadku wiedzą "wszystko". Dzieciątko drogie nawet Nicola Tesla był jasnowidzem. Przewidział wykolejenie pociągu, głupi kolega nie posłuchał, zginął. Przewidział zatonięcie Titanica, wszystko przed faktem, zatonął, ale kolega posłuchał, nie zginął. Przewidział wybuch pierwszej wojny światowej. To tylko kilka przykładów. Przypadek, nie sądzę, że wszystko jest ślepym, bezcelowym trafem i przypadkowo tworzy do kupy abiogenezę i inne. Z materii nieożywionej powstaje ożywiona. Ze skały albo z latimerii. To jest "oczywiste"? Nie, to są bajki bajki baj baj. Prawdą są wilkołaki, duchy, reinkarnacja, to tak miliony niewyjaśnionych relacji, zeznań, opowieści, nagrań, zdjęć, nie fejków, poltergeisow i wiele innych. Czy ty w ogóle wiesz dziecino, że gdyby te wszystkie zjawiska paranormalne czy nadprzyrodzone nie istniały nigdy nic by nie powstało? Dalej sobie tłumacz i wierz, że wiatr toczy skałę, materiał DNA czy inne cuda w odpowiednie miejsca, programuje, bo jeśli cos nie jest zaprogramowane to nie istnieje, przypadek. No bo w waszym wypadku rzeczywistość programuje przypadek. Bardzo ciekawe, nie powiem. Dlatego teraz i za 100 lat będą sami ludzie niewierzący, "sceptycy" , "krytycy" , "racjonalisci" , "realisci" twierdzący, że światem rządzi zrządzenie losu zapominając o tym, że nawet losowanie totolotka nie jest przypadkowe, tylko skomplikowane procesowo. Gdzie i kiedy na kogoś oczach ozyła skala, bakterie, wirusy, cokolwiek. I co dostało rąk i nóg i poszło. Powiesz, och jaki ograniczony to on nie wie, że to trwa miliardy lat? No to mam lepszy pomysł. Zainstalujmy kamery i czekajmy 10 miliardów lat aż samo coś powstanie z niczego, ale wilkołaki nie. Synku, mam powód, żeby tak uważać, nawet wiele. Powiesz, ale tyle lat to nierealne i w ogóle. A no właśnie. A czy ktoś przez te 5,10 miliardów lat zaobserwowałby coś takiego. Odpowiedź brzmi nie. I nie ma na to dowodów. Abiogeneza jest teorią, nigdy nikt jej nie zaobserwował. Zrozum, że ze skały ani roślin nie może powstać żywa tkanka. Poprostu nie może. Nie widziałeś tego i nigdy nie zobaczysz. Gdzie nauka nie doszła. A czy nauka stworzyła domniemaną abiogenezę, nie. Może ją tylko badać. Im bardziej szczegółowo się na to patrzy, tym mniej się wierzy w przypadek. Zło na świecie nie jest żadnym dowodem. Co prawda Albert Einstein był ateistą lecz mówił, im bardziej bada świat tym bardziej wierzy w boga, a wierzył w Absolut. Dodał, a wiara ta polega na niezwykłej obserwacji dzieł i piękna wszechświata. No i kolizje. Skoro są takie niebezpieczne dlaczego wielkie bombardowanie "poskładało wszystko do kupy". No chyba, że tamtejsze kataklizmy były zyciotworcze, a dzisiejsze są życiobójcze. A to tylko cząstka tego całego masła maślanego. Stwierdzenie tak naprawdę, czy świat, wszechświat jest dziełem przypadku nie leży w gestii naukowca. Żaden poważny naukowiec nie powie: "Światem rządzi przypadek". Codzienność wskazuje na co innego. "Udowodnilismy, że boga nie ma", a od kiedy nauka zajmuje się badaniem koncepcji metafizycznych? Nauka udowodniła, że reinkarnacji i duchow nie ma"? O! Ciekawe, i mówili coś jeszcze? Tak. "Wielki zderzacz hadronow udowodnił, że duchy tak naprawdę nie istnieją i są jedynie wytworem ludzkiej wyobraźni i błędnej pracy półkul mózgowych". Odlot! Powiedzieli też coś na temat chupacabry, Wielkiej stopy i latającego potwora spaghetti? "No właśnie nie". Och i aż by się chciało wtrącić filozoficzną sentencję. Zanurzmy wiadro wody w oceanie i zbadajmy dzięki temu cały świat. Ups. No ale tak, spójrzmy prawdzie w oczy. Przecież, gdyby bóg lub kreator istniał nie byłoby zła (bo musi być dobry).? Nie byłoby błędów, wad genetycznych, chorób, cierpienia, wojen, kłamstwa i zarazy. Mhm. Niczym Eden lub Narnia. Nie, Narnia jednak nie, jest tak zło. A co najważniejsze odezwał by się do nas! No tak. Musi mieć przecież głos i struny głosowe. Och i tak można by analizować, analizować i analizować. No ale przecież jak taki Alvert Jann czy Janusz Kowalik z racjonalisty powiedzą, że to urojenia, a światem rządzi WYŁĄCZNIE przypadek no to tak musi być i pozostaje się z tym zgodzić, a ludzi takich jak ja lub Tomek Świątkowski zamknąć w wariatkowie, zrobić wyniki badań, napisać medycyna nie zna wyjaśnienia, historia choroby przypadek niewyjaśniony jak to przedmioty same fruwały i kobietę źle moce pokietaszowaly a lekarze wspomnieli miała wypadek samochodowy? Nie, byliśmy w szpitalu (co tam, że nawiedzonym właśnie dzięki kwantowości), szargały nią złe moce. Przeleciała kilka metrów bez linek i sznurkow i wiatru (nieraz może i lewitowała na 2,5 metra w niektórych przypadkach), ale przecież przypadkowe prawo grawitacji temu zabrania. I przyjechaliśmy tutaj. Nie lepiej tego nie powiemy, wyjdziemy na wariatów. Powiemy że nie wiemy co się stało jak zresztą w 85% tego typu przypadkach, żeby nie wyjść na idiotę. No bo ma obrażenia typowe dla wypadków samochodowych. Na pewno? Nie. Więc co to musiała być za siła przypadkowa co to spowodowała. No ale nie ważne. Mój przypadek to F42.0. zaburzenia obsesyjno kompulsyjne i leczenie rispoleptem i fluoksetyną od 4, razem, 8 lat. No ale przecież wiejskie opowieści przekazywane ustnie "nic" nie znaczą. Nie ma co się tym interesować bo będzie trzeba postawić przedwczesną diagnozę, urojenia, halucynacje, objawy schizofrenii paranoidalnej. A ja widziałem, jak kamień ożył! Zapiszemy podwójną dawkę.A przypadek kobiety jak najbardziej autentyczny, prawdziwy. Naprawdę przeżyła śmierć kliniczną i zdała relację z wizyty w innej sali operacyjnej. Lekarze byli zdumieni i pytali "skąd pani może to wiedziec". Otóż, nie może. A wiedziała bo widziała była tam duchem, serial był faktem, dokumentem, nie ma innej drogi. Czas to zaakceptować, zrozumieć.

kopeczawszespoko

Projekt AWARE potwierdza znacznie bardziej niż odrzuca jak historia 50-paro letniego mężczyzny itd itd itd itd itd itd https://nt.interia.pl/raporty/raport-medycyna-przyszlosci/medycyna/newsamp-nauko wcy-potwierdzaja-zycie-po-smierci,nId,1536051

kopeczawszespoko

Plus setki przypadków, gdy konkretna osoba, miała wizję, sen, zjawę na jawie lub we śnie. Nie dawało im to spokoju i za wszelką cenę szukali źródeł, w parafiach, urzędach, urzędach miasta, lokalnych muzeach, u miejscowych historyków i ku ich zdumieniu zdjęcia, zapiski, opowieści historyka zgadzały się z tym co widzieli, śnili lub medium widziała/widział/wyczuł/wyczuła. Często były to historie, osoby sprzed stu, dwustu lat. Oczywiście można to sobie tłumaczyć przypadkiem lub zbiegiem okoliczności, również jest to jakiś sposób. Ale nikt mi nie wmówi, że nie ma to żadnego związku z zapisem kwantowym informacji. Te "duchy" mogą być nawet nieświadome tego, że gdzieś tam ich zapis, energia ciągle jest. To by tłumaczyło nawiedzone miejsca. Chyba, że to inne wymiary przenikają do naszego, który jest na płaszczyźnie 2D. A 3D generuje mózg.

AlexRener

Wcale nie wydajesz się być obłąkany.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones