Tak, uważaj na te straszne psychofanki :)))))) Słuchaj sroki, sroka wie co mówi, bo zjadła wszystkie rozumy :)
Moim zdaniem słaby Bond. Nie tyle z powodu słabej gry (bo ta jest niezła), ale po prostu nie pasuje do tej roli. W moim rankingu jest dopiero na czwartym miejscu, a oto pierwsza trójka:
1. Moore
2. Connery
3. Brosnan
Bardzo pasuje do roli, jest bardzo 'flemingowy' a zarazem nadal oddaje charakter Bonda z filmów. Umie być twardy i okrutny ale także niesamowicie czarujący, wystarczy prześledzić jego przekomarzanki z Vesper czy Solange w Casino Royale czy z Fields w QOS albo Severine w Skyfall. Jest ludzki. Jest zarówno flemingowym 'tępym narzędziem', jak i inteligentnym agentem, który podejmuje inicjatywę i sam rozwiązuje problemy. No i jest seksowny. Czego chcieć więcej?
Moore czy Brosnan nie byli wierni charakterystyce Bonda Iana Fleminga. Byli komiksowi i plastikowi. Choć zdecydowanie wolę Moore'a od Brosnana, bo Moore przynajmniej wiedział, że gra komiks i umiał się tym bawić. Bardzo podobał mi się np. Szpieg, który mnie kochał, zdecydowanie najlepszy Bond Moore'a. Bondy Brosnana były bardzo słabe, z wyjątkiem Goldeneye.
Książkowy Bond rzeczywiście jest podobny do Craiga, ale filmowy Bond stworzył własny styl. Sam Fleming podobno powiedział, że Moore jest idealnym odtwórcą, ale nie mam pewności czy to prawdziwe słowa. Komiksowość była właśnie cechą rozpoznawczą Bonda, ale za Brosnana rzeczywiście przesadzili, jednakże miało to pewien urok. Moore'a lubię właśnie za humor i swobodę z jaką grał. Ogólnie, starych Bondów (Connery & Moore) już chyba nikt nie pobije, żaden nowy film z 007 już raczej nie będzie miał tego klimatu. Ale Craig jeśli w następnych filmach zagra jak w Skyfall może w moim rankingu przegonić Brosnana. Jednak jedna wada pozostanie na pewno: wygląd. Wiem, że ro kwestia gustu, ale dla mnie Craig zbytnio przypomina Putina ;).
Mnie też Craig się bardzo podoba w roli Bonda. Myślę, że pod względem urody wcale nie ustępuje poprzednikom, może jest tylko bardziej surowo męski ale to akurat dobrze, przynajmniej moim zdaniem.
Co do pogłosek, że Fleming namaścił Moore'a na Bonda, są one raczej nieprawdziwe:
Ian Fleming zmarł w 1964 a pierwszy Bond z Moorem ukazał się w 1973. Wobec tego mógł coś tam kiedyś zasugerować, podobno na fali Świętego ale to także zdementowano:
'That’s typically been used to debunk the story, that Fleming could not have been interested in Moore because the role that would have most clearly made the actor a good fit for Bond had not debuted yet (and indeed, when Moore eventually was chosen, his performance as Simon Templar on The Saint likely did make fans less wary of Moore’s chances at succeeding as Bond). However, that is not necessarily so. Fleming was actually quite plugged in to the movie “scene” in the days before Bond was first cast, and he did quite a bit of research into deciding who he thought would be the best choice.'
'However, this research by Fleming makes it fairly unlikely that Moore was ever his first pick. You see, Fleming, like most any author looking for an actor to play his most famous character, tended to look toward the most famous names in the business. '
'So right there, we have our answer to the main legend, “Was Roger Moore Ian Fleming’s first choice for James Bond?” Almost certainly No.'
Ian Fleming pracował przy produkcji 3 bondów : Doktor No ,Pozdrowienia z Moskwy i Goldfinger. Ten ostatni był bardzo komiksowy i plastikowy i stworzył unikatowy styl filmowy Bonda ,który panuje do dziś !!! ,,Goldfinger ,, to był Bond kompletny !!! Ale niestety Ian nie dożył premiery 3 Bonda ,zmarł w 1964 na zawał serca .
Mogę tu tylko przytoczyć odpowiedź, jakiej udzieliłam Ci na forum CR:
'Komiksowość była cechą rozpoznawczą Bondów tylko ery Moore'a i Brosnana. Connery, Dalton czy nawet Lazenby aż tak komiksowi nie byli. Nie wspomnę już o tym, że Bond Fleminga, jako postać nie był WCALE komiksowy.
Obecny Bond jest realistyczny TYLKO I WYŁĄCZNIE na płaszczyźnie samego bohatera, który jest po prostu bardziej ludzki a nie papierowy, bo fabuły nadal pozostają w klimacie serii, czyli jest sporo nierealistycznych sytuacji, pościgów, efektów specjalnych, itd.'
Dokładnie! No i Craig także potrafi być bezczelnie szelmowski a nawet chłopięcy, co pokazał szczególnie w swoich dialogach z Vesper :) Choć z Solange też. Umie być zimnym, bezwzględnym zabójcą, który zabija gołymi rękami, a także czarującym, uroczym i opiekuńczym kochankiem. Scena z Vesper, kiedy ją przytula pod prysznicem jest po prostu piękna. A przecież dopiero co zabił dwóch gości jak wytrawny killer.
Connery - TAK
Moore - ok, choć nigdy mi się nie podobał i jako Bond był komiczny, nie wspomnę już o tym, że nawet sam nie biegał, lecz czynili to za niego dublerzy. Ale mimo tego, ze nie uznawałam go za atrakcyjnego faceta był spoko. Budził sympatię w roli.
Brosnan - Ken od Barbie, Remington Steele, plastik, komiks, kicz. Potem też nadwaga i okrągłe poliki. Zdecydowanie NIE.