niedługo nie zmieści się w ujęciu kamery. Tylko proszę nie wsadzać mi tu oklepanych farmazonów, typu "to
nie ważne, że ktoś jest gruby, liczy się, że jest dobrym aktorem" i tp. Prawda jest taka, że aktorem się jest
całym sobą -- umiejętnościami odtwarzania roli, wyglądem, głosem, wzrostem. Im ktoś gtunszy, tym nadaje
się do coraz mniejszej liczby ról. Takie są realia.
Hehe. Fragment wywiadu:
"Wolałbym być szczuplejszym, wysportowanym aktorem, ale wszyscy nie mogą tacy być. Od momentu, kiedy przytyłem, mam więcej propozycji, poszerzyły się moje możliwości."
Jednym słowem, możliwości = tłuszcz na brzuchu. (Tzn. poszerzający się brzuch, poszerza możliwości).
Jak się m ówi u mnie w "otoczeniu" (niestety nie filmowym) z prymrużeniem pa trktując swoje rozmiary: "ktoś musi grać szynki na brodwayu"! Amen
No raczej wychodzi, że na odwrót. Ale i tak się sprawdza we wszystkim co gra, także czy to ma znaczenie??
W filmie i teatrze także potrzebni są otyli ludzie, bo tacy chodzą po ulicach. A co do tycia Pana Globisza właśnie schudł. Mówi o tym w tym wywiadzie. Polecam http://facet.interia.pl/obyczaje/styl-zycia/news/chce-wszystkiego-do-konca,17249 40,7528
Przesadzasz nie jest tak źle z tą jego nadwagą ...
http://s.v3.tvp.pl/images/1/d/d/uid_1ddb3bfb4ebfedb1b3e63b8252a019e2131842463325 7_width_700_play_0_pos_3_gs_0.jpg