MM jest wprost... uroczy (!) w roli H.G.Wellsa. Taki... łagodny. Nie ma w nim krztyny typowego dla niego szaleństwa, agresji itp. Tylko ciepło, wrażliwość, dobroć. Niezwykła rola wyraźnie wbrew emploi demona.
No, to podobną rolę ma w filmie "The Raging Moon". Dodam więcej- tam to jest po prostu czułym kochankiem... Przepiękny film i cudowna rola! A zagrał w tym filmie też w 1971, przed "Mechaniczną".