Jakoś nie mogę nigdy przemęczyć tej Odysei Kosmicznej. Może jestem za młody
O to właśnie chodzi, o te inne wszechświaty. O to by jak najdalej objąć wszelkie coś co jest.
W końcu od czego jest kino jak nie od tego by stawiać sobie wyzwania?
Bóg? Jeśli on reprezentuje najwyższą rzeczywistość, ostateczną to i do niej się skradać powoli. :D
Też prawda. Ale w takim razie, tak wielki i mega ambitny projekt widzę jedynie jako bardzo długi mini serial. Odcinek, trwający powiedzmy 3 godziny?
Lepiej jak "Wojna i Pokój" z 67. Ale to pewnie jako wersja rozszerzona ;)
No dobrze, film musi być poważny i nie prześlizgiwać się po zagadnieniach - to pewne. Ale kto reżyserem? Kto podoła takiemu skomplikowanemu zadaniu i oświeci nasze umysły? To musiałaby być jakaś współpraca na niewyobrażalnym poziomie intelektualnym: Kubrick + Bergman + Tarkowski + Antonioni. A oni nie żyją. Godnych następców brak. Bo przecież nie tak: Spielberg + Cameron + Nolan + Aronofsky = wioska na 100%.
Ha, my podołamy. Potrzeba tylko grono specjalistów od efektów więc Cameron ( czy też jego ekipa ) by się przydał. A my odpowiadamy za scenariusz i reżyserię. :D
Jakoś nie czuję się na siłach :D
Efekty - to tylko Cameron, ewentualnie Spielberg, choć ten teraz nie robi nic przełomowego ;) Broń Boże Peter Jackson - nierówne i wiecznie niedopracowane CGI. A tego przecież nie chcemy w swoim filmie. Musimy być profesjonalistami, a nie amatorami ;)
Dziadek Rid "Rudy" Scott też by się przydał do pomocy. W końcu wizja stworzona w "Blade Runnera" ma swoją moc :)
Storyboardzista też - jeśli to ma być jak 2001 i opierać się na przekazie wizualnym to trzeba to rozrysować jakoś - a ja nie jestem uzdolnionym rysownikiem. Będzie w zasadzie kolejnym scenarzystą.
Hmm, no to pomysły na początek filmu. :D
Tylko jaki szalony producent wyłoży na taki projekt kasę? A kino to niestety też biznes - zawężone grono odbiorców, oj wąskie. :P
Dobrze trafiłeś z tymi Arabami lecz nie wziąłeś pod uwagę, że oni zapewne będą chcieli pokazać jako tego jedynego, ich Boga. A wtedy moją koncepcję Boga-kobiety, szlag trafił ;)
Ja byłem kiedyś zdolnym rysownikiem, ale mi rękę ucięli ;) Niech rysują inni.
A jaki jest szacowany koszt produkcji? :D Biorąc pod uwagę temat, naszą jakże ambitną wizję i czas trwania, na początek 350 mln $ - mniej nie może być. Ale sądzę, że realna kwota potrzebna do wyłożenia, to jakieś... 700 mln $. I oczywiście współpraca co najmniej 3 dużych wytwórni hollywoodzkich. Na pewno Warner Bros. - chodzi o pamięć i szacunek wobec Stanleya :) SONY nie chcę, to zaznaczam już od razu żeby później nie było konfliktów na planie :D
To była by w takim razie najdroższa produkcja w historii. Chociaż jak uderzać to z wszystkich stron :D
A cholera wie. Przecie historii jeszcze nie ma. :D
Choć mam raczej zaskakujące pomysły w zanadrzu.
Film z napisem - "z dedykacją dla Stanleya"? Ok. Niech będzie.