William Friedkin

7,8
1 441 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby William Friedkin

Wkurza mnie w nim to, że bierze się za kręcenie czegoś, kto ktoś już przed nim nakręcił dużo lepiej, bo bez kitu, nie znam ani jednego remake'a, który byłby lepszy od orginału.
Natomiast jego "orginalne" filmy są co najwyżej takie sobie (z niewielkimi wyjątkami). Stawiam 4 (a gdyby nie "Francuski łącznik" postawiłabym 1).

selene_

A ja się tu nie zgodzę, bo jego Sorcerer jest cholernie inny od Wages of Fear. A na dodatek jest to wersja którą ja preferuję i widzę w niej kvrewsko dużo awangardowej głębi, której nie ma w oryginale.

selene_

Friedkin w latach 70-tych całkowicie odmienił oblicze amerykańskiego kina za sprawą nowatorskich arcydzieł: "Francuskiego łącznika" i "Egzorcysty". Twoja ocena tego wybitnego reżysera jest skandaliczna.

La_Pier

Skandaliczny to jest jego ostatni film. Tą razą nie kopiuje cudzych fabuł, a próbuje naśladować cudzy styl, z marnym skutkiem zresztą. Dawno nie byłam świadkiem tak żenującego widowiska.

selene_

Friedkin tym filmem przebił nudnych Coenów i nudnego Tarantino. I to pod każdym względem. Wielki artysta.

La_Pier

To my chyba dwa różne filmy oglądaliśmy :/

selene_

Czarna komedia, a wszyscy dowcip Friedkina biorą na serio, że aż przykro czytać. Chciałbym mieć takiego dziadka, jak Friedkin. Zgrywom i wygłupom nie byłoby końca :)

A Wy, kobiety, byście chciały tylko w kółko oglądać "Kaszablankę" w PG-13. Tymczasem Bogarta już ni ma na tym świecie. Niektórzy reżyserzy przemoc w swoich filmach doprowadzili do perfekcji (Peckinpah, Leone, Cronenberg, Lynch, Verhoeven). Identycznie uczynił Friedkin w "Zabójcy Joe". Czy ktoś zwrócił uwagę na dialogi w tym filmie? Nie, widzą tylko kurczaka i przemoc wobec bezbronnej kobiety. Ale to sami amatorzy, bo uważny widz wnet zauważy żarciki Friedkina, również z samego widza. Ten film wsysa do środka, aż chciałoby się jeszcze więcej, ale Friedkin na to nie pozwala - bawi się w najlepsze. Ładnie to tak, Panie Friedkin?

La_Pier

Z żartami jest tak, że albo są śmieszne, albo są nieśmieszne. Ja zdecydowanie preferuję humor Tarantino czy "nudnych Coenów".

użytkownik usunięty
selene_

"nie znam ani jednego remake'a, który byłby lepszy od orginału."

"12 małp", "Gorączka", "Mucha", "Coś", "Człowiek z blizną", "Klatka dla ptaków" - to z tych sławniejszych. Plus jeszcze sporo filmów, które uważa się za remake, ale których oryginał powstał na podstawie książki, np. "Prawdziwe męstwo", ale to już jak kto woli.

@ La_Pier

Ta jego wybitność to raczej jak w przypadku Coppoli - jak chce to umie, ale większość filmów kręci jakby chciał, a nie mógł.

Tak, Friedkin później czyli w latach 80-tych i 90-tych nie miał aż tak znakomitej passy, co nie zmienia faktu, że jednak stał za obrazami, które na trwałe weszły do kanonu amerykańskiego kina i nie tylko amerykańskiego. Nie lada osiągnięcie. "Killer Joe" - to podobno powrót Friedkina do wielkiej formy. Friedkin na mniej niż 8 nie zasłużył. Ocena 4, to czysta amatorszczyzna i brak kultury filmowej. A tym samym brak szacunku dla samego Friedkina, który nie byle jakim reżyserem był ("Francuski łącznik, "Egzorcysta") i nadal jest (ponoć bezkompromisowy "Killer Joe").

Laalalaaaaa laaaaaaa, oooooooo, ooooooaaaaaaaaa - słucham Morricone, sorry ;)

użytkownik usunięty
La_Pier

Co racja to racja. Mimo iż nakręcił ponad 20 filmów, z których zazwyczaj pamięta się tylko dwa [te co wymieniłeś, choć ja zawsze podkreślam, że jeszcze "Żyć i umrzeć w LA" :) ], to jednak te dwa prezentują poziom, którego wielu współczesnych reżyserów filmowych nigdy nie osiągnie. W tych filmach po prostu jest życie, czuć w nich energię i rękę twórcy, który robił je dla kina samego w sobie, a nie dla kasy.

"Żyć i umrzeć w LA", jeszcze nie widziałem, ah co za bieda ;) Ale we "Francuskim łączniku" i "Egzorcyście" jest zawarta jakaś prawda, realizm, intensywność. "Francuski łącznik", to przecież przełom dla kina sensacyjnego, wyjście z kamerą prosto na ulicę, wręcz reporterskie ujęcie tej opowieści, koniec z kręceniem całego materiału wyłącznie w studiu. "Egzorcysta", to oczywiście genialne emocje doprowadzone do ekstremalnej postaci, przeogromne napięcie, mistrzowsko splecione wątki w jedną spójną fabułę.

Eh, co by nie mówić o Friedkinie, to na pewno mógł się na nim wzorować Spielberg w wybitnym według mnie "Monachium". Gdybyśmy dziś mieli choćby jednego takiego Friedkina z czasów jego świetności czyli z lat 70-tych, to poziom amerykańskiego kina od razu osiągnąłby niebotyczny poziom.

La_Pier

Pościgi w "Jade" - długie, agresywne, szalenie dynamiczne i trzymające w bezustannym napięciu! Na miarę "Francuskiego łącznika". Miał jednak Friedkin emocjonujące momenty w latach 90-tych.

http://www.youtube.com/watch?v=D8yY16GX9t0&feature=relmfu
http://www.youtube.com/watch?v=XWI8ugmXnwM&feature=relmfu
http://www.youtube.com/watch?v=XClRjF_xBj8&feature=relmfu

Caruso, to istny diabeł. Szkoda, że nie zrobił wielkiej kariery w kinie. Kto wie, może mógł zostać następcą Michaela Douglasa?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones