Z nieskrywanym zainteresowaniem oglądam zawsze adaptacje znanych dzieł literackich, a tak się składa, że "Dzień Szakala" Fredericka Forsytha to jedna z moich ulubionych książek. Siłą powieści
Z nieskrywanym zainteresowaniem oglądam zawsze adaptacje znanych dzieł literackich, a tak się składa, że "Dzień Szakala" Fredericka Forsytha to jedna z moich ulubionych książek. Siłą powieści jest przede wszystkim niezwykła sugestywność i realizm. Autor przez lata pracy jako reporter wojenny miał okazję poznać od wewnątrz środowisko żołnierzy, najemników, szpiegów i płatnych morderców. Wiele z opisanych przez Forsytha metod zdobywania broni czy dokumentów było ówcześnie powszechnie wykorzystywanych. Dodatkowo, autentyczność wydarzeń historycznych w tle akcji powieści sprawiały, że czytelnik był skłonny uwierzyć, że do podobnej próby zamachu mogło dojść naprawdę. W przypadku adaptacji porównania z pierwowzorem są nieodłączne, choć wielu znawców tego zagadnienia uważa, że powieść i film to dzieła zupełnie autonomiczne.
"Dzień Szakala" Freda Zinnemanna ("W samo południe") jest pod względem fabuły dość wierną adaptacją powieści Forsytha. Akcja filmu rozpoczyna się w roku 1962, kiedy to po kolejnym fiasku zamachu na życie generała Charlesa de Gaulle'aCharles de Gaulleprzywódcy organizacji terrorystycznej OAS (Organizacja Tajnej Armii) postanawiają skorzystać z usług płatnego zabójcy z zewnątrz. Po długich poszukiwaniach postanawiają skorzystać z usług enigmatycznego brytyjskiego gentlemana. Ten zaś przyjmuje propozycję dokonania zamachu na życie prezydenta za stosowną opłatą i przyjmuje pseudonim Szakal. Cały spisek pozostaje w największej tajemnicy, jednak wywiad francuski odkrywa, że terroryści planują kolejny zamach. Flegmatyczny komisarz Claude Lebel (Michael Lonsdale), dysponując jedynie pseudonimem zamachowca, ma za zadanie ustalić jego tożsamość i powstrzymać.
Edward Fox w roli płatnego zabójcy jest w tym filmie klasą samą dla siebie, a jego Szakal - doprawdy znakomity. Zimny, opanowany, cyniczny i bezwzględny. Komisarz Lebel wypada w porównaniu z nim co najwyżej poprawnie. Wierność fabule powieści wyszła w tym przypadku na dobre. Scenarzysta pominął jedynie kilka mniej istotnych epizodów i postaci. Reżyser drobiazgowo przedstawił przygotowania Szakala do zamachu oraz śledztwo policji francuskiej w sposób absolutnie bezstronny. Misternie obmyślony plan zabójcy i mistrzostwo w sztuce kamuflażu sprawiają, że zaczynamy mu kibicować. Każdy, kto choć pobieżnie zna historię, wie, że generał de Gaulle nie zginął od kuli zamachowca. Nie przeszkadza to jednak zupełnie. Zinnemann umiejętnie buduje napięcie. Przed samym finałem akcja zwalnia. Obserwujemy, czekamy, mamy wrażenie, że strzał może paść w każdej chwili.