Recenzja filmu

Ex Machina (2014)
Alex Garland
Domhnall Gleeson
Oscar Isaac

Gdy człowiek zabawia się w Boga

Refleksyjny cyberpunk, próbujący odpowiedzieć na pytanie, co czyni człowieka człowiekiem.
Niesamowitym jest fakt, jak odległe obszary kultury jest w stanie zainspirować powieść sprzed ponad stu lat. "Ex Machina", jeden z lepiej ocenianych filmów ubiegłego roku, to cyberpunkowe odwzorowanie klasyku literatury gotyckiej,"Frankensteina"Mary Shelley. Podobnie jak Kubrick w"2001: Odysei kosmicznej"czy Philip K. Dick w swej prozie, reżyser Alex Garland próbuje odpowiedzieć na pytanie, co czyni człowieka człowiekiem. Pomocna okazuje mu się w tym opowieść o tygodniu z życia przedstawicieli gatunku ludzkiego i mechanicznego.


Co się stanie, gdy zabawimy się w Boga? Co, kiedy sprowadzeni na manowce etyki postanowimy zaingerować w naturę? Refleksji nad tymi kwestiami nie podejmuje Nathan (Oscar Isaac) – brodaty geniusz cybertechnologii, który zbił miliony na sporządzeniu postępowego oprogramowania. Nie jest on typowym tech-geekiem: tańczy jak profesjonalista, chleje na potęgę, następnie zbija kaca przerzucając żelastwo na siłowni. Co więcej, hipsterzy przy tym aż (nie)miło. Łączy więc w sobie Nathan cechy tak skrajnie odmienne, że można go uznać za nieślubne dziecko Marka Zuckerberga i Adama Drivera z"Tej naszej młodości". Jeszcze bliższe pokrewieństwo zdaje się go łączyć z Victorem Frankensteinem. Egoistyczny i krótkowzroczny programista gubi się w swojej próżności: wierzy, że posiada całkowitą i bezwzględną kontrolę nad samodzielnie stworzonym humanoidem o sztucznej inteligencji. O tym, jak bardzo się myli, przekona się nie tylko on sam, ale też Caleb (Domhnall Gleeson) – przeprowadzający na robocie test Turinga.

Deus ex machina – półbóg z maszyny. Tytuł, jaki Garland nadał swemu debiutowi reżyserskiemu, nie jest przypadkowy. Za Boga uważa się Nathan; jest jednak zbyt arogancki, zbyt megalomański, by móc się nim nazywać. W kontekście przedstawionych w filmie wydarzeń jako bóstwo jawi się bardziej Ava (Alicia Vikander). Ten android o przenikliwym spojrzeniu oraz pięknych, symetrycznych kształtach posiada też piękny umysł – jest eksperymentem, który wymyka się twórcy spod kontroli. Ava okazuje się osią konstrukcyjną filmu; ma decydujący wpływ na wszelkie przedstawione na ekranie zdarzenia, pomimo znikomej roli w procesie kolejnych zajść. Wie, że należy jej się więcej niż codzienne badania, mające zaspokoić ludzki głód wiedzy. Dlaczego miałoby nie należeć jej się wszystko? Caleb szybko zakochuje się w maszynie: omamiają go tajemniczy seksapil, bystrość oraz harmonia ruchów"dziewczyny". Konsekwencje jego roztkliwienia prowadzą do tragedii.


Jest w"Ex Machinie"wspaniale surrealistyczna scena, w której Caleb przygląda się swemu odbiciu w lustrze z wyraźną dozą niepewności – wydarzenia, w których uczestniczy, mocno osłabiły jego poczucie samoświadomości. Projekt Aleksa Garlanda ma tę przewagę nad wieloma innymi filmami cyberpunkowymi, że jest cyberpunkiem niekomercjalnym, a nawet refleksyjnym, by nie napisać filozoficznym. Inaczej niż w przypadku"Matriksa", twórcy postawili na niski budżet, separujący film od ekstrawertycznej fantastyki naukowej. Nawet nienaszpikowana bogatymi efektami specjalnymi"Ex Machina"budzi swoją oprawą graficzną szczery zachwyt. Posiada sprecyzowany i zdyscyplinowany rytm wizualny, jest dostojna estetycznie. Plastyka obrazu blednie jednak przy wymowie scenariusza, którego autorem jest sam reżyser, a który przekreśla możliwość odbioru"Ex Machiny"jako pozycji ładnie sfotografowanej, lecz pustej. Nie jest to czcza opowiastka, przeciwnie – to dzieło obrzydliwie mądre. Filmów sci-fi stanowiących pretekst do kontemplacji nad własnym"ja"i nad kondycją człowieka w obliczu postępu technologicznego (jak i kondycją człowieka w ogóle) powstało już sporo, w ciągu minionych lat żaden nie wyróżnił się natomiast na tle pozostałych tak, jak zrobiła to"Ex Machina". Filozoficzne zacięcieMaria Vittoria GarlandaGarlanda zasługuje na aplauz.

Frazeologizm"człowiek z krwi i kości"nigdy jeszcze nie brzmiał tak obłudnie jak teraz. Opowieść Avy, Nathana i Caleba sugeruje, że ludzka anatomia wcale nie musi być wyznacznikiem człowieczeństwa. Jeśli jeszcze nie widzieliście"Ex Machiny", niech ta enigmatyczna konkluzja zmotywuje Was do prędkiego seansu.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Sztuczna inteligencja stanowi może nie tyle trudny, co raczej niewdzięczny temat na film science fiction.... czytaj więcej
"Ex Machina" to dość nietypowa produkcja, która przemknęła przez kinowe ekrany praktycznie niezauważona.... czytaj więcej
Dawno, dawno temu była sobie fantastyka naukowa. Wybiegając myślą w przyszłość, stanowiła odskocznię i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones