Recenzja filmu

Halloween (1978)
John Carpenter
Donald Pleasence
Jamie Lee Curtis

Iluzje strachu

W Polsce święto zmarłych ma charakter zadumy i refleksji, która towarzyszy nam, kiedy odwiedzamy groby swoich przodków. Zupełnie inaczej do "nocy duchów" podchodzi się za wielką wodą. Zaduszki
W Polsce święto zmarłych ma charakter zadumy i refleksji, która towarzyszy nam, kiedy odwiedzamy groby swoich przodków. Zupełnie inaczej do "nocy duchów" podchodzi się za wielką wodą. Zaduszki zostały przemielone przez wielką popkulturową machinę, bo Halloween to noc pełna psot, makabrycznych przebrań, psikusów i pochłaniania kilogramami swoich ulubionych łakoci. Te trendy widoczne są również w kinie, bo w tym okresie zawsze dominuje repertuar grozy. W tym natarciu horrorów rzadko kiedy możemy trafić na coś godnego uwagi, jednak czterdzieści lat temu pojawiło się dzieło, które odmieniło dzieje tego gatunku.



Laurie Strode (Jamie Lee Curtis) to typowa nieśmiała nastolatka, dorastająca na amerykańskim przedmieściu Haddonfield. W przeszłości w jej rodzinie doszło do traumatycznego przeżycia. Jej sześcioletni wówczas brat zamordował ich siostrę w noc Halloween. Chłopca oddano do zakładu psychiatrycznego, gdzie spędził kolejne lata swojego życia. Kiedy całe miasteczko szykuje się do hucznego obchodzenia tytułowego święta, ze szpitala ucieka Michael Myers, który tym razem chce zamordować drugą siostrę.

"Halloween" wciąż zachwyca widza swoim minimalistycznym klimatem pełnym niepokoju i grozy czyhającej tuż za rogiem. W przeciwieństwie do innych slasherów "Halloween" nie epatuje brutalnością, choć Michael zabija swoje ofiary nożem to w porównaniu do Leatherface'a z "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną" czy Freddy'ego Krugera z "Koszmaru z ulicy Wiązów", antagonista "Halloween" działa w sposób mniej efektowny. Sam film jednak na tym nie traci. Oprócz reżyserii i współtworzenia scenariusza John Carpenter jest także autorem głównego motywu muzycznego, który stał się równie kultowy i rozpoznawalny co wizerunek Myersa.



Reżyser doskonale buduje dramaturgię długimi ujęciami. Sekwencja otwierająca, w której widzimy świat z perspektywy mordercy to małe arcydzieło. Niepotrzebna jest moim zdaniem krótka scena, w której pokazana zostaje twarz oprawcy. Do tego momentu morderca reprezentował zło pierwotne, zimne, wyrachowane, które nie ma wyrazu, właśnie takie jak biała maska z podobizną Williama Shatnera. Na szczęście to jedyne potknięcie, bo otwarte zakończenie okazało się nie tylko idealnym punktem wyjścia dla kontynuacji, ale także stanie się wyznacznikiem dla innych slasherów.

Choć to Michael Myers jest postacią, o której w kontekście "Halloween" mówi się najwięcej, to równie istotną kreacją jest rola Jamie Lee Curtis. Stała się ona archetypem tzw. Final girl, czyli głównej postaci kobiecej, która w finałowej konfrontacji przeciwstawia się antagoniście. Z początku nieśmiała i wycofana Laurie Strode jest symbolem kobiecej niewinności (i naiwności), z czasem jednak pokazuje charakter i przejawia więcej "męskich" cech.



"Halloween" to dziś film kultowy, który doczekał się licznych kontynuacji (niestety w większości przypadków bardzo miernych), a Michael Myers stał się ikoną popkultury i jednym z najbardziej rozpoznawalnych filmowych morderców. Mam głęboką nadzieję, że najnowsza odsłona "przygód" Myersa będzie równie udana co dwie pierwsze części, bo ta seria naprawdę zasługuje na spektakularne zwieńczenie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pod koniec lat 70. producenci Irwin Yablans i Moustapha Akkad powzięli decyzję o realizacji... czytaj więcej
"Halloween"powstało z pomysłu niezależnego dystrybutora/producenta Irwina Yablansa. Wcześniej... czytaj więcej
Po obejrzeniu "Ataku na posterunek 13", producenci filmowi Irwin Yablans i Moustapha Akkad zaproponowali... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones