Recenzja filmu

Na pewno, być może (2008)
Adam Brooks
Ryan Reynolds
Isla Fisher

Bardzo ładny film

Do "Na pewno, być może" w żadnym razie nie można podchodzić z założeniem obejrzenia zapierającego dech w piersiach obrazu, który pozostanie w pamięci jeszcze na długo po seansie. Jest to film z
Do "Na pewno, być może" w żadnym razie nie można podchodzić z założeniem obejrzenia zapierającego dech w piersiach obrazu, który pozostanie w pamięci jeszcze na długo po seansie. Jest to film z gatunku tych, które ogląda się w wakacje, by wypełnić nadmiar wolnego czasu, w piątkowy wieczór, dal relaksu po ciężkim, pracowitym tygodniu lub po sprzeczce z dziewczyną, żeby poprawić humory i oczyścić atmosferę. I mimo że pozycja ta należy właśnie do tej grupy filmów zupełnie niezobowiązujących pozostawia po sobie bardzo dobre wrażenie i w 100 % spełnia wyżej wymienione oczekiwania.

Mocną stroną jest na pewno scenariusz, napisany przez Adama Brooksa, który zajął także stanowisko reżysera. Chociaż mamy tu do czynienia z typową love story, to nie jest ona tak sztampowa i została ujęta w ciekawy sposób, dzięki czemu nie powiela w dużym stopniu znanych z innych komedii romantycznych motywów. Historia nie zaczyna się bowiem, jak to zwykle bywa, od chłopaka i dziewczyny, ich wspólnego, pięknego początku, przechodząc w kryzys i wreszcie szczęśliwym kończąc.

Tutaj punktem wyjścia są dokumenty rozwodowe, które dostaje na swoje biurko Will Hayes (Ryan Reynolds). Podpis żony widnieje już na papierze, Will nie może jednak zdecydować się na złożenie własnej parafki. Decyzję odkłada na czas spotkania ze swoją 8-letnią córką, z którą widuje się dwa razy w tygodniu. Rezolutna dziewczynka właśnie zdobyła w szkole pierwsze informacje o tym, czym jest seks, co staje się przyczyną jej pytań o związek ojca z matką. Po wielu prośbach Will zgadza się wreszcie opowiedzieć córce "skomplikowaną"  historię miłości jej rodziców, robiąc z tego jednak pewnego rodzaju grę. Zmieniając imiona bohaterek, zmusza małą do odgadnięcia, która z jego dziewczyn okazała się zostać jej mamą.

Ten całkiem prosty pomysł sprawia, że film jest bardzo wciągający. Chociaż kandydatek mamy tylko trzy to losy głównego bohatera są tak zmienne i nieprzewidywalne, że do końca opowieści można mieć problemy z odgadnięciem tej właściwej. Dzięki temu historię śledzi się z uwagą i zainteresowaniem do samego jej końca. 

Największą słabością filmu jest jego główny bohater, a dokładnie jego odtwórca Ryan Reynolds, który jest praktycznie cały czas zagubiony i nijaki. Nawet opowiadając
o swoim wielkim planie i ruszając na podbój świata polityki w Nowym Jorku sprawia wrażenie skazanego na przegraną. Jak na ironię jego grę najlepiej podsumować może sam Reynolds wypowiadaną przez siebie kilkukrotnie kwestią :"what am I doing here?!".

Aż trudno uwierzyć, że ktoś taki został uznany za atrakcyjnego faceta przez tak wyraziste i urokliwe panny, jak Elizabeth Banks, Isla Fisher czy Rachel Weisz. Na całe szczęście tak się jednak stało i nie pozostawiony właściwie nawet na moment samemu sobie Ryan jest ratowany w kolejnych scenach przez swoje partnerki (łącznie z najmłodszą Abigail Breslin, która dominuje zarówno nad starszym kolegą po fachu, jak i odgrywanym przez niego bohaterem).

Generalnie film pozostawia jednak bardzo dobre wrażenie. Jest lekki i optymistyczny. Dzięki żywej, energetycznej muzyce Clinta Mansella oraz legendarnemu "Come As You Are" w tle ogląda się go naprawdę przyjemnie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W tej nieco mdłej komedii obyczajowej przebieg prezydentury Billa Clintona staje się metaforą oraz... czytaj więcej
<b>"<a href="http://na.pewno.by.moze.filmweb.pl/" class="n">Na pewno, być może</a>"</b> to nostalgiczna... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones