Recenzja filmu

Parnassus (2009)

"Parnassus" to film, z którym wiąże się bardzo tragiczna historia. Grający głównego bohatera Heath Ledger zmarł w trakcie zdjęć. Aby skończyć tą produkcję, postać musiało zagrać trzech innych aktorów. Jak zapewne wywnioskowaliście, była to ostatnia rola Australijczyka. Za kamerą stanął twórca "Nieustraszonych braci Grimm" oraz "12 małp" - Terry Gilliam. Obsada obrazu przepełniona wieloma gwiazdami. W głównego bohatera Tony'ego wcielili się, nagrodzony Oscarem 2009, Heath Ledger, zdobywca Złotego Globu 2008, Amerykanin, Johnny Depp oraz wszystkim bardzo dobrze znani aktorzy - Colin Farrell i Jude Law. Poza nimi w produkcji możemy oglądać Christophera Plummera, Lily Cole i Andrew Garfielda.

Doktor Parnassus (Christopher Plummer) podróżuje razem ze swoją trupą, pokazując bardzo niezwykłe, niestety praktycznie nikogo nieciekawiące, przedstawienie. "Imangirum" polega na tym, że mężczyzna odgaduje najskrytsze sekrety i marzenia ludzi. Dawno temu podpisał on cyrograf z diabłem (Tom Waits), który polega na tym, że Parnassus ma zapewnione życie wieczne, a diabeł duszę każdego jego dziecka, które ukończy szesnaście lat. Valentina (Lily Cole), córka doktora, lada dzień ma właśnie szesnaste urodziny. Mężczyzna w żaden sposób nie może temu zapobiec. Pewnego dnia, kiedy wracają z występu, ściągają wisielca. Na drugi dzień wszyscy z nim rozmawiają. Tony (Heath Ledger) postanawia pomóc doktorowi, aby jego przedstawienie było dużo bardziej efektowne, a sam stosuje bardzo nietypowe chwyty wobec diabła.

Jak można nie obejrzeć filmu z takiego powodu, jakim jest śmierć Heatha Ledgera. Nie mogłem pozwolić na brak seansu. Razem z przyjaciółmi wybrałem się do kina i szczerze... To była jedna z najlepszych produkcji, jakie w życiu oglądałem. Nie tylko mi przypadł do gustu, bo i moim przyjaciołom. Najbardziej podobał mi się bajkowy świat, był taki prawdziwy, zdecydowanie na miarę Terry'ego Gilliama.

Które z wcieleń Tony'ego były najlepsze? Mi podobały się wszystkie, jednak najciekawsze było pierwsze, z Johnnym Deppem. Pojawiło się wtedy dużo dobrych efektów specjalnych. Również przyzwoity, ale trochę słabszy był wątek, w którym występował Jude Law. Niemniej produkcję obejrzałem dla Heatha Ledgera, gdyż wcześniej nie widziałem żadnego filmu z nim. Sam obraz jest bardzo ciekawy i ogląda się go z zainteresowaniem. Kolejnym ogromnym plusem jest oryginalna fabuła, którą nie sposób przewidzieć. Także reżyseria prezentuje wysoki poziom. Uwielbiam Terry'ego Gilliama i jego filmy. Jest świetny! Jeżeli chodzi o Heatha Ledgera, to jak najbardziej zasłużył na pośmiertne nominacje do nagród. Zagrał fenomenalnie, oczywiście nie tak jak w "Mrocznym rycerzu". Podobały mi się jego gesty i akcent, jakby wszystkim oraz wszystkimi gardził. Również bardzo podobał mi się Johnny Depp. Aktor pokazał swoje nowe oblicze i był dużo lepszy niż w "Alicji w krainie czarów". Jude Law i Colin Farrell na równym bardzo wysokim poziomie. Podobali mi się. Ogromną uwagę przykuła postać Andrew Garfielda. Zdobywca nagrody Brytyjskiej Akademii Filmowej zaczyna grać w coraz poważniejszych filmach (oscarowy "Social Network", "Nie opuszczaj mnie"). Bardzo dużo na tym zyskuje, gdyż zdobywa bardzo potrzebne mu doświadczenie. W obrazie pojawia się wiele genialnych kostiumów. Muzyka, charakteryzacja, scenografia i efekty specjalne również są na bardzo wysokim poziomie (scenografia i kostiumy nominowane do Oscara). Ogólnie "Parnassus" to film fenomenalny.

Na koniec chciałbym dodać, że nie wyobrażam sobie, że ktoś tego obrazu nie obejrzy. Sama obsada zachęca do seansu. Bez dwóch zdań... Polecam!