Recenzja filmu

Romeo musi umrzeć (2000)
Andrzej Bartkowiak
Jet Li
Aaliyah

Jet nie umiera nigdy

Na ekrany polskich kin wchodzi właśnie film <a class="text" href="fbinfo.xml?aa=1083"><b>"Romeo musi umrzeć"</b></a> - obraz, który przebojem podbił serca (i kieszenie) widowni amerykańskiej.
Na ekrany polskich kin wchodzi właśnie film "Romeo musi umrzeć" - obraz, który przebojem podbił serca (i kieszenie) widowni amerykańskiej. Nie byłoby się czym ekscytować, gdyby nie podkreślany do znudzenia przez dystrybutorów fakt, iż jego reżyserem jest nasz rodak, Andrzej Bartkowiak. Ten ceniony skądinąd operator, pracujący od lat w USA autor zdjęć do tak głośnych produkcji, jak choćby "Czułe słówka", "Werdykt", "Gatunek", czy "Adwokat diabła", zadebiutował tu jako reżyser filmu, któremu nadano rozgłos, zanim jeszcze trafił na ekrany. W kampanii reklamowej chętnie powoływano się na sformułowanie, że będzie to przełomowe dla kinematografii przedsięwzięcie, twórczo adaptujące i przekształcające (na potrzeby filmu akcji) wątki kanonicznego dzieła szekspirowskiego, a także podejmujące temat zderzenia dwóch odmiennych kultur Istotnie, rozgrywająca się współcześnie w Oakland akcja, prezentuje dwie zwalczające się wzajemnie rodziny mafijne - afroamerykańską i azjatycką, na czele których stoją wpływowi przywódcy, usiłujący w szczytowym momencie konfrontacji ocalić swoją pozycję i ochronić najbliższych przed zgubnym wpływem śmiercionośnych porachunków. Kiedy krwawe starcia obu gangów sięgają szczytu, wywołując eskalację nienawiści, potomkowie szefów dwu zwaśnionych rodów jednoczą siły w walce o przywrócenie spokoju i zapobieżenie dalszemu rozlewowi krwi. Przybywający bowiem z Hong-Kongu do Stanów Han (w tej roli Jet Li), syn bossa azjatyckiej mafii - Ch'u Singa (Henry O), poznaje przypadkowo Trish (Aaliyah), córkę lidera gangu afroamerykanów, Isaaka O'Daya (Delroy Lindo). Młodzi prędko przypadają sobie do gustu, wzbudzając swoją bezkompromisową postawą niechęć otoczenia i sprzeciw rodziców Próżno jednak szukalibyśmy w tej historii głębszych nawiązań do dramatu Szekspira. Widza, który spodziewa się ujrzeć dzieło na miarę współczesnego "Romea i Julii", czeka gorzkie rozczarowanie - poza bowiem tytułem i ogólnym (choć dalekim) podobieństwem wątku romansu dzieci skłóconych rodów, brak tu sensownych odwołań do klasycznego dramatu o niemożliwej miłości. Za Boga nie sposób się dopatrzyć choćby cienia twórczego przekształcenia słynnego utworu. Hasło reklamujące film - "Szekspir by się przekręcił", jest więc lekko chybione, bo nawet przy maksimum dobrej woli nie dostrzeżemy w nim obrazoburczej reinterpretacji, czy polemiki z utworem szesnastowiecznego twórcy Nie przekonuje także temat konfrontacji dwóch mentalności i dwóch środowisk, reprezentowanych przez przedstawicieli rywalizujących z sobą gangów. Różnice kulturowe przedstawione są schematycznie i bez przekonania, sprowadzają się zaś do konkluzji, że Azjaci są powściągliwi i znają sztuki walki, a Afroamerykanie ekspansywni i muzykalni, na co dowody znajdujemy zwłaszcza w chętnie odwiedzanych przez czarnoskórych bohaterów klubach hip-hopowych Producenci bowiem niepotrzebnie uparli się, by reklamować ten wypełniony popisowymi scenami walk kung-fu, film o gangsterskich porachunkach, jako nowatorskie przetworzenie wątków szekspirowskich. W rzeczywistości, "Romeo musi umrzeć" to po prostu sprawnie zrealizowana produkcja, nastawiona na dostarczenie rozrywki, poprzez prezentację brawurowych układów choreograficznych w wykonaniu gwiazdy azjatyckiego kina akcji - Jeta Li, który wciela się tu w rolę Hana, uciekającego z więzienia w Hong-Kongu, by pomścić śmierć brata. Schematyczna fabuła opatrzona jest ponadto wpadającą w ucho muzyczką, a dobór obsady aktorskiej (Jet Li i modna piosenkarka, Aaliyah) oraz atrakcyjne wizualnie obrazy sprawiają, że film ogląda się gładko, ale też bez szczególnych wzruszeń, czy emocji "Romeo musi umrzeć" to zatem obraz z pogranicza gatunku kung-fu, filmu gangsterskiego i przeboju dla miłośników kina akcji, w którym jednakże poruszono przynajmniej jeden interesujący wątek - zagadnienie segregacji rasowej i wzajemnych animozji między członkami żyjących w oddzielnych enklawach, antagonistycznie nastawionych grup etnicznych, choć pozornie składających się na jedną wielokulturową mozaikę Ameryki.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Historia wielkiej, niespełnionej miłości. Dwoje śmiertelnie zakochanych w sobie młodych ludzi próbuje... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones