Recenzja filmu

Saga "Zmierzch": Zaćmienie (2010)
David Slade
Kristen Stewart
Robert Pattinson

Zaćmiony umysł po seansie

"Zaćmienie" - taki tytuł nosi największa superprodukcja lata, a może i całych następnych dekad. Miliony nie mogą się mylić: 2 tygodnie w namiotach pod kinami, rezerwacje zrobione 4 miesiące przed
"Zaćmienie" - taki tytuł nosi największa superprodukcja lata, a może i całych następnych dekad. Miliony nie mogą się mylić: 2 tygodnie w namiotach pod kinami, rezerwacje zrobione 4 miesiące przed premierą, piana cieknąca z ust na samą myśl o rozświetlonej klatce piersiowej Edwarda. Po kilku miesiącach oczekiwań od premiery "Księżyca w nowiu" doczekaliśmy się. Największa filmowa seria od czasu "American Pie" powraca w mistrzowskim stylu.

Saga ta (nie mylić z herbatką) pobiła epokowe "Star Wars". Darth Vader i cała paczka imperialnych odludków ustąpiła miejsca wspaniałej trójcy. Nieporównywalnej, bo lepszej od trzech muszkieterów, czy pogromców duchów.

W pierwszej kolejności trzeba pochwalić obsadę. Robert Pattison znów bezbłędnie wcielił się w postać wampira uwodziciela - tą kreacją pobił samego Nosferatu. Taylor Lautner od wielu miesięcy ścigany przez Van Helsinga nie potrzebuje wzmianki, bo zagrał tak perfekcyjnie, że nawet Zoe Saldana jako niebieska kocica zagrała gorzej, chociaż nie wiemy, czy aby na pewno to ona zagrała. Na koniec sama śmietanka, czyli nie kto inny niż Kristen Stewart. Wcześniej wszyscy sądziliśmy, że to tylko infantylna nastolatka z prowincji, a do tego ze skłonnościami samobójczymi, jednak nadszedł czas zmian. Bella dorosła, stała się mężna i rozważna. Sytuacja, w której się znajdowała (między młotem, a kowadłem, czy też między Scyllą, a Charybdą). Miała niełatwy wybór wilkołak, albo wampir no i jeszcze żywe trupy, by się przydały. Wracając kreacja Stewart jest na tyle epokowa, że nic dodać nic ująć. Reżysera pochwalić trzeba najbardziej, jaki film taki reżyser, czyli David Slade.

Arcydzieło w swoim gatunku nieznacznie odbiega od arcydzieła literackiego, na podstawie którego jest oparte. Wrażenia jakich dostarcza film i efekty specjalne są lepsze od tych w takich niezależnych produkcjach z "Transformers" i "Mrocznym Rycerzem" na czele. Sceny walk oraz dialogi to prawdopodobnie najlepsze elementy widowiska. "Terminator" miał swoje "Hasta la vista babe", a tu jest "Kocham cię Bella".

Muzyka tu w normie, czyli sezonowe kapele z oscarowym kompozytorem "Władcy Pierścieni". Zabrakło jedynie Waszki G i nowoczesnych rytmów. Poza tymi niedociągnięciami kolejny Oscar. Zdjęcia, co tu dodać, a Oscar. Wychodzące z jeziorka wampiry epa na całego.

Na zakończenie, a to jeszcze nie finał drugiej części przed nami. Świetny film, epicki, genialny, spektakularny, finezyjny, umiarkowany, ale bezgranicznie głupi oraz infantylny. Gerard Butler mawiał "To jest Sparta" tak i ja mawiam "To jest gniot".
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Czasem zdarza się tak, że prawdziwe dzieło sztuki jest z początkowo niezrozumiałe. Wyprzedza ono swą... czytaj więcej
Kiedy z początkiem 2009 roku do polskich kin zawitała pierwsza część sagi "Zmierzch" na podstawie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones