PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=430668}

Breaking Bad

8,8 295 949
ocen
8,8 10 1 295949
8,8 34
oceny krytyków
Breaking Bad
powrót do forum serialu Breaking Bad

Zawsze uważałem, że z każdym odcinkiem Walt sięga dna. Teraz już wiem, że niniejszym sięgnął
dna wszystkich den na tym świecie. Z tego co widzę, większość osób na forum broni Walta
jednocześnie wyśmiewając Sky czy Marie. Nigdy nie lubiłem ani jednej ani drugiej, jednak zdrowy
rozsądek nie pozwala mi stać po stronie Walta. Nie ważne, jakie były jego zamiary; każda osoba,
która miała z nim kiedykolwiek jakikolwiek związek, jest teraz nieszczęśliwa. Więc czemu miałbym
go uważać za pozytywnego bohatera? Czemu miałbym go w ogóle lubić? Bo jest "cool"? O nie,
mam nadzieję, że pod koniec serialu zginie śmiercią jak najbardziej bolesną. I mam nadzieję że
Jessie będzie ją obserwował.

oppserwatorr

Pff, hahaha! Wybacz, ale nie sposób było nie zaśmiać się pod nosem. To jest właśnie postawa typowego fanboy'a Walta, który nie widzi w nim nic oprócz "cool badassa" który gotuje mete więc musi być fajny.

Pierwszy myślnik - oh cóż za szlachetne zachowanie ze strony Walta, chciał ocalić kogoś kto został skazany na śmierć przez niego. No bo przecież to jego rodzina, i był w stanie oddać cały swój dorobek by go ocalić. Naprawdę, iście rycerskie zachowanie. Tylko wiesz co? Gdyby nie był chciwą świnią która popadła w samouwielbienie, to Hanka by tam w ogóle nie było. Ba, gdyby nie zaczął gotować, to Hanka by tam w ogóle nie było. Każde nieszczęście, które spotkało Hanka, jest winą Walta. Więc nawet gdyby go ocalił i oddał mu wszystkie swoje pieniądze, i tak nie spłaciłby długu.

Drugi myślnik - nie do końca zrozumiałem co tam masz na myśli, bo trochę chaotycznie to sformułowałeś, więc powiem tylko swoje zdanie na temat Pinkmana: szanuję go za to, że w pewnym momencie się opamiętał. Potrzebował do tego dużego impulsu, ale dał radę. Zauważył jak wiele cierpienia spowodował ludziom wokół siebie i postanowił z tym skończyć. Ale Walt ciągnął go za sobą dalej i dalej. Teraz, wyłącznie przez niego, jest praktycznie rzecz biorąc niewolnikiem. Więc mam nadzieję, że pod koniec serialu dane mu będzie obserwować jak Walt umiera.

Trzeci myślnik - "porwane dziecko oddał, gdy zauważył, że nie tędy droga" haha, to mnie rozbawiło do łez! Doprawdy, cóż za dobry człowiek z tego Walta! Zauważył, że nie tędy droga! Chwała mu!

Nieee, komentowanie tego myślnika już przerasta moje siły :P

ocenił(a) serial na 10
Pacuszek

"Ba, gdyby nie zaczął gotować, to Hanka by tam w ogóle nie było. Każde nieszczęście, które spotkało Hanka, jest winą Walta."

Tak, wszystko wina Walta. Równie dobrze mogę powiedzieć, że gdyby Hank nie wstąpił do DEA, wybrał inną, bezpieczniejszą robotę to nie byłoby go tam w ogóle. Jeśli nie zginąłby przez Walta to może w przyszłości zabiłby go Gus lub meksykański kartel, bo ta praca to duże ryzyko.

ocenił(a) serial na 9
Pacuszek

Cenie ironię. Dobrą ironię :)

- oddał dziecko po tym, jak w afekcie je porwał nie wiedząć, jak wybrnąć z sytuacji. Sytuacja z dzieckiem, które płacze za mamą i sprawia, że Walt właśnie wtedy zauważa swój błąd, który naprawia, to chyba plus dla kolesia, nie sądzisz ? Zwłaszcza, że piszesz, że naprawiający błędy Pinkman jest spoko... Wyżej już napisano, że gotowanie mety nie jest przyczyną śmierci Hanka, który mógł być równie dobrze operatorem koparki. Przecież Walt Go nie zabił bezpośrednio, lecz Hanka zginał na posterunku w pracy, a że akurat Jego praca zahaczyła o Walta -życie. Przypomnę także, że Pinkmana to też morderca, oraz to, o czym wszyscy zapoimnają - ciężko oceniać obiektywnie faceta, który ma wyrok śmierci - vide rok. W takiej desperacji naprawdę nie można wykluczyć, że wszystko staje na głowie i następuję przedefiniowanie priorytetów i wartości życia.

oppserwatorr

"ddał dziecko po tym, jak w afekcie je porwał nie wiedząć, jak wybrnąć z sytuacji. Sytuacja z dzieckiem, które płacze za mamą i sprawia, że Walt właśnie wtedy zauważa swój błąd, który naprawia, to chyba plus dla kolesia, nie sądzisz"

Skoro cenisz ironię, to jedziemy:
- plus dla gwałciciela, który w afekcie rzuci się na kobietę, bo nie wie jak wybrnąć z sytuacji podniecenia seksualnego, ale opamięta się jak zobaczy jej szloch
- plus dla gościa, który okradnie kogoś, bo nie wie jak wybrnąć z sytuacji kłopotów finansowych, ale opamięta się jak zobaczy płaczącą ofiarę i odda komórkę dzieciakowi, torebkę starszej pani etc.
- plus dla gościa, który chce zabić kogoś, kto mu stoi na drodze do czegoś tam, i nie wie jak inaczej wybrnąć z sytuacji, ale opamięta się widząc przerażoną, płaczącą ofiarę wpatrzoną w uniesiony nad sobą młotek

Tak. Wszyscy dajmy kolektywnie plusiki wszystkim tym, którzy sprawili komuś ból, wpędzili w traumę, ale się opamiętali widząc płacz ofiar. Uj z tym, że trauma już jest, że akt przemocy się dokonał. Ale się opamiętał! Ajwaj!

Walter porwał własne dziecko z domu narażając je na poniewierkę, życie w motelach i stacjach benzynowych. Wywołując w matce nieporównywalną z niczym traumę porwanego dziecka. Tego nie da się usprawiedliwić w żaden sposób. Można ZROZUMIEĆ Walta i jego działanie w amoku. Ale tylko zrozumieć, nie USPRAWIEDLIWIAĆ ani minimalizować, bagatelizować tego co zrobił, tylko dlatego, że oddał dziecko.

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

Dobrą ironię napisałem, o ile pamięć mnie nie myśli. Nie przekoloryzowaną. Nie zapominaj, że chwilę przed porwaniem prawie nie zasztyletowała Go własna żona, która była ostatnim powiernikiem Jego tajemnic, i której myślał, że może ufać. To trochę zmienia postać rzeczy, nie sądzisz ?

oppserwatorr

O, co za brzydka żona, rzuciła się na męża z nożem zupełnie bez powodu!
Hm, czy przypadkiem ów mąż chwilę wcześniej nie kazał jej się spakować, zabrać dzieci pod pachę i wyjechać w nieznanym kierunku skazując na tułaczkę? Czy ów mąż nie przyznał się do swojego udziału w śmierci członka własnej rodziny? Czy ów mąż nie postawił znowu siebie przed innymi, swojej wolności nad wolność swojej rodziny, każąc wszystkim spie*dzielać z ich domu, żeby ON mógł być wolny i równocześnie mieć rodzinę koło siebie?

Czy w milionach innych domów nie były takie sytuacje, kiedy matka bierze nóż do reki, kiedy broni dzieci przed szaleństwem ojca i gdzie najstarszy syn bierze na siebie obronę matki przed tym samym?

Sorry, ale nie jestem w stanie wzbić się na wyżyny dobrej ironii potyczek słownych, kiedy rzeczywistość oddana w BB jest po prostu do bólu prawdziwa i brzydka - nic w niej nie ma z górnolotnych zabaw i przerzucania się elokwentynymi hasełkami..

Poczytaj sobie kroniki policyjne, poczytaj sobie, za jakie zabójstwa zazwyczaj siedzą kobiety w polskich więzieniach (żeby oszczędzić ci wysiłku: jest to pojedynczy cios nożem w serce męża/ konkubenta).

ocenił(a) serial na 10
emo_waitress

"zabrać dzieci pod pachę i wyjechać w nieznanym kierunku skazując na tułaczkę?"

Na tułaczkę na pewno nie. Walt miał gotowy plan, musiał tylko zabrać rodzinę a czyściciele Saula zapewnili by im nowe życie z dala od niebezpieczeństwa gdzie mogli by żyć spokojnie. Ale niestety na to było już za późno. Powinien zrobić to od razu gdy dowiedział się, że Hank zna prawdę o nim. Wtedy Skyler i dzieci jeszcze byli z Waltem, on powinien zadzwonić do Saula, wyjechali by z miasta pod innym nazwiskiem, tam żyli by spokojnie, Hank nie mógłby juz dopaść Walta, on wyleczył by raka i już do końca żyli by sobie jako szczęśliwa rodzina, tylko że na zawsze straciliby kontakt z Hankiem i Marie.

dirt16

Oczywiście mógł dać dyla wcześniej. Ale też nie wyobrażam sobie, żeby to tak łatwo poszło. Przede wszystkim nikt na świecie na wieść o tym, że już teraz masz się wynieść ze swojego domu i nie, nie powiem ci dlaczego, masz robić, co ci każę, powie: okei. Takie rzeczy tylko na wojnie.
Po reakcji Juniora na wieści w ostatnim odcinku śmiem podejrzewać, że o ile Skyler w strachu o dzieci by może pojechała, ale Junior nigdy by tego nie przełknął i o ile MOŻLIWE, że w końcu by pojechał z nimi, to nie ma co liczyć "spokojne życie".
Taka ucieczka zakłada całkowite zerwanie z dotychczasowym życiem. Niewielu jest takich, którzy są do tego zdolni, szczególnie jeżeli musieli tego dokonać nie ze swojej winy. Walt by był do tego zdolny, Skyler żyłaby w poczuciu winy i klęski, tęskniąc za siostrą, Junior nie pogodziłby się z tym NIGDY, myślę, że w końcu dowiedziałby się prawdy i znienawidził ojca i matkę. A wtedy kto wie, co by strzeliło do głowy.
Jakby nie patrzeć, ucieczka nic by nie naprawiła, tylko odwlekła w czasie nieuniknione. Czyli zniszczenie rodziny White'ów.

emo_waitress

W sumie napisałeś wszystko to, co miałem na myśli. Szkoda, że wiele osób tego nie dostrzega...

I nie, nie sądzę żeby zmieniało to w jakikolwiek sposób sytuację Walta. Wiadomość o śmierci Hanka przelała czarę goryczy w głowie Sky. Jej złość była w pełni uzasadniona.

ocenił(a) serial na 9
Pacuszek

Mówiąc najprościej Skyler popier.... się w głowie, i nawet zaczynam rozumieć ojca rodziny, który widząc żonę z pianą na ustach i nożem w ręku robi coś amoralnego. Emocje opadają, koleś widzi swój błąd, na dobrą sprawę nic się nie dzieje. Skąd wiesz, że nie wziął dziecka po to, by telefonicznie dać alibi Sky ? Jak wtedy Go ocenisz ?

oppserwatorr

"robi coś amoralnego"

"coś amoralnego"

"amoralnego"

Ach ta Skyler. Tak amoralnie się zachować. Powoli zaczynam rozumieć Walta.

A nie, czekaj, Walt dopuścił się rzeczy 100 razy bardziej amoralnych. Ale tego już nie będziemy mu punktować, prawda? Bo przecież zrobił to w trosce o swoją rodzinkę.

Moja obecność w tej dyskusji niniejszym się zakończyła. To jak odbijanie piłeczką o ścianę...

ocenił(a) serial na 9
Pacuszek

Świetnie. Cofnijmy się do Adama i Ewy, bo tam to też pewnie wina Walta. Rozmawiamy o konkretnej scenie, a Ty wyciągasz takie rzeczy. Może dorzucić także, że frustracja Walta wzięła się m.in. z romansu Skyler, i to ona wyhodowała potwora, bo taki sposób argumentacji przyjmujesz?

Pacuszek

Nie wierzę w to, co czytam, to chyba trolling mający na celu wywołanie w nas takiej reakcji. Wychodzi na to, ze wszystkiemu winna jest Skyler, bo się nie podporządkowała. A działania Walta to tylko zrozumiała reakcja na JEJ czyny i nie ma się co czepiać, bo on tak musiał zrobić, nie miał biedak wyjścia.
Daruję sobie dalszą dyskusję.

emo_waitress

Ależ typowy fan Walta zawsze i wszędzie postrzega to co się dzieje w serialu z jedynie słusznej perspektywy Walta. Każdy bohater, który zgrzeszy przeciwko Waltowi uczynkiem, słowem, lub chociażby myślą jest be/głupi/niewdzięczny/debilem/sam sobie winien/powinien umrzeć itd. Liczy się tylko to czego chce lub nie chce Walt, jak się czuje Walt, dlaczego Walt zrobił to czy tamto itd. Typowy fan Walta nie potrafi zrozumieć, że inni bohaterowie, w tym członkowie rodziny Walta, mogą mieć potrzeby/uczucia, które nie są tożsame z potrzebami/uczuciami Walta, tudzież z potrzebami/uczuciami jakich od innych postaci oczekuje Walt. Typowy fan Walta nie rozumie również, że inni bohaterowie nie muszą akceptować rzeczy, które Walt robi za ich plecami w imię ich rzekomego dobra i, o zgrozo, mają do tego prawo.
Krótko mówiąc, masz rację, dyskusja jest raczej bezcelowa. Chociaż na tym forum nie jest jeszcze tak źle. Na imdb królują wątki o tym jakim niewdzięcznym, wrednym synem dla Walta okazał się w ostatnim odcinku Walt Jr.

magjan

Pierwsza część twojego postu - :D
Druga - you're shitting me right??

Faktem jest, że na FW są osoby, z którymi idzie wirtualnie zasiąść przy pifku i pogadać od serca i dla których warto tu zaglądać :)

ocenił(a) serial na 10
magjan

Na imdb jeden na dziesięć postów jest godny czytania, reszta to tragedia. Ale i tutaj jest taki jeden co twierdzi, że Junior zachował się jak ostatnia pipa broniąc matkę i dzwoniąc na policję ;/ Ręce załamałam.

ocenił(a) serial na 10
Pacuszek

Bez urazy ale twoje wypowiedzi są jednostronne i bazują na pojedynczych wątkach a nie całej fabuły. Polecam obejrzeć odświeżyć sobie serial.

Każdy ma prawo do subiektywnej opinii, lubić danego bohatera lub nie, lecz oceniając obiektywnie postać Waltera, nie nasuwa się nic innego jak określenie go jako postać tragiczna i tak było już od momentu, kiedy chciał zrobić coś dobrego (zadbać o rodzinę) robiąc coś złego (gotując metę).

geesix

Wybacz, ale według mojego kodeksu moralnego: CHĘĆ zrobienia czegoś dobrego - AKTUALNE robienie czegoś złego =/= 0.

Oraz tak, moje wypowiedzi są jednostronne. Pochodzą z mojego punktu widzenia, bazują wyłącznie na moich przemyśleniach na temat serialu, więc oczywistym jest, że są subiektywne. Jeżeli pod swoją opinię uwzględniasz zdanie innych osób, to masz bardzo nieprofesjonalne podejście do recenzowania czegokolwiek.

Odświeżenie serialu nic by w tym wypadku nie dało, nie jestem idiotą, który "nie zrozumiał" przesłania Breaking Bad. Być może nie mieści się to w twojej głowie, ale mi się on aż tak bardzo nie spodobał. Jest niezły, ale nic poza tym. I choćbym obejrzał ten serial od początku jeszcze 10 razy, to nie zmienię swojego stanowiska wobec Walta. Bo widzisz, większość ludzi patrzy na jego postępowanie w ten sposób:

Ma dobre zamiary -> czyni zło -> stara się to naprawić -> w oczach widza zostaje usprawiedliwiony.

Ja to widzę tak:

Ma dobre zamiary -> czyni zło -> stopniowo unieszczęśliwia wszystkich wokół siebie -> stopniowo stara się wszystko naprawić ale nigdy nie udaje mu się tego uczynić na większą skalę -> wyrządzone zło udaje mu się co najwyżej zamienić na mniejsze zło.

Ale mniejsze zło wciąż jest złem. Gdyby czynił zło które skutkowałoby dobrem dla jego rodziny (nie mówię że dla całego świata, bo to już by było przesadzone, ale chociażby dla tych, na których rzekomo najbardziej mu zależy), byłby zapewne moim ulubionym bohaterem. Walt jednak sprowadza katastrofę na życie praktycznie każdego z kim się spotka. Jest chodzącą katastrofą z którą nikt z nas nie chciałby mieć nic wspólnego.

Jednocześnie zaznaczam, iż nie mam żalu że twórcy tak go zaprojektowali, o nie! Jestem im wdzięczny, bo mało który serial wywołał we mnie równie mocne emocje wobec jednej postaci. Także plus dla nich za zaprojektowanie takiego bohatera. Bo chyba większość osób uważa, że nie lubiąc Walta jednocześnie wytykam to serialowi jako minus...

Pacuszek

Jesse mu to kiedyś celnie wytknął, wtedy po pobiciu przez Hanka. Że dla Walta jest zawsze "ja, mój, moje, moja". Że zostawia za sobą spaloną ziemię.

Pacuszek

Problem tkwi w tym, że ludzie automatycznie wybaczają Waltowi wszystkie grzechy, gdy od czasu do czasu postąpi tak, jak powinien, czyli przyzwoicie i po ludzku. Jest ostatnio jakaś dziwna tendencja do wychwalania pod niebiosa ludzi, którzy po prostu robią to, co do nich należy. Tak jakby postępowanie z elementarnymi nakazami sumienia nie było oczywistością, tylko niesamowitym osiągnięciem, dostępnym tylko nielicznym. Takie dawanie medalu nauczycielowi, który uczy że 2x2=4

TorZireael

Trafna refleksja! Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób. Rzeczywiście, ludzkie zachowania ze strony Walta są potęgowane przez widzów do poziomu spektakularnych osiągnięć. Cóż, dla mnie wciąż są jedynie nieudanymi (nie zawsze, ale w większości) próbami naprawienia szkód które sam wyrządził.

Pacuszek

Dodaj do tego podziw jakim cieszą się jego "dobre chęci". tak jakby już samo to wystarczyło, żeby uznać go za porządnego gościa i rozgrzeszyć "potknięcia"!
Nie odmawiam Waltowi, że miał dobre chęci, ale dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane i to jest bardzo akuratne przysłowie w odniesieniu do BB. Wszystko, co robił potem, to było ciągłe naprawianie szkód i produkowanie nowych, poważniejszych w trakcie. Walt zachowywał się jak facet, który ma długi i ciągle zaciąga nowe na spłatę starych, pogrążając się coraz bardziej.
Dobre chęci nie są nic warte - liczy się wykonanie i efekt. A to u Walta naszego leży i kwiczy.
"Chciałem pomóc rodzinie i dlatego postanowiłem produkować narkotyki" czy tylko ja widzę coś nie w porządku w tym zdaniu?

emo_waitress

Również wyjąłeś mi z ust coś, co kołatało mi się w głowie od dawna, ale nie wiedziałem, jak ubrać to w słowa. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko podpisać się pod twoją wypowiedzią zarówno rękami, jak i nogami!

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

Nie przypominam sobie, by Walt na początku chciał kogoś zabijać, także chęć pomocy rodzinie gotowaniem władka, mając na uwadze możliwość jego krótkim kariery, jest paradoksalnie wyjściem racjonalnym. To, że potem utknął na innym poziomie, że wycofać się już było ciężej, to inna para kaloszy. Zastanawia mnie, że naprawiający syf Jessy jest fajnym chłopakiem, który widzi swoje błędy, a Walt, gdy mu się to przydarzy, jest deprecjonowany, bo w sumie sprząta po swoich występkach.Wychodzi na to, że dlatego, że Jessy był głupkiem, to więcej można mu wybaczyć.

oppserwatorr

"Nie przypominam sobie, by Walt na początku chciał kogoś zabijać, także chęć pomocy rodzinie gotowaniem władka, mając na uwadze możliwość jego krótkim kariery, jest paradoksalnie wyjściem racjonalnym."

Nie chciał zabijać, powiadasz? Z tego co pamiętam, to już w pierwszych 2-3 odcinkach zginęły co najmniej 2 osoby. Jak zwykle, chęci miał dobre, a wyszło jak zawsze. Typowy Walt. Na jego obronę działa tylko fakt, że było to zabójstwo w akcie samoobrony. Ale nie poprzestał na tym; przesuwał dopuszczalną granicę działań w akcie samoobrony do takiego szczebla, że bez skrupułów zabijał każdego kto stanął mu na drodze. Aha, nie obchodzi mnie, czy zaczynając to wszystko miał zamiar zabijać, czy nie. Liczy się to, że się tego dopuścił. Kiedy ludzie w końcu zrozumieją, że liczą się czyny, a nie chęci/zamiary.

Samo gotowanie mety było dobrym pomysłem. Bardzo ryzykownym, wręcz szalonym, ale jestem to jeszcze w stanie zrozumieć. Także o to się nie sapie.

"To, że potem utknął na innym poziomie, że wycofać się już było ciężej, to inna para kaloszy."

Wycofać się mógł w absolutnie każdej chwili. Ale nie, bo przecież to jego imperium, dorobek życia, on musi to ciągnąć. Walić rodzinę, walić wszystkich pozostałych ludzi. Imperium jest najważniejsze. Pieniążki są najważniejsze. Mimo że nikt już tych pieniędzy nie chciał. One były dla niego najważniejsze. Oczywiście pod skrzętną wymówką jakoby robił to "dla rodziny". Ale jakby naprawdę obchodziła go rodzina, zaprzestałby swoich działań jak tylko by wyczuł, że jest ona w niebezpieczeństwie. A długo na to czekać nie musiał.

Wychodzi tutaj też twój brak czytania ze zrozumieniem, bowiem nigdy nie starałem się usprawiedliwiać Jessego. Też ma swoje za uszami, też się przyczynił do wielu nieszczęść. Ale dużo szybciej zorientował się z wyrządzonych szkód. Potrafił dostrzec swój błąd wcześniej niż Walt. Nie był równie zaślepiony władzą i pieniędzmi, co sławny Heisenberg. Tak się składa, że Jesse też kogoś kochał - Andree i Brocka. Ale kto by się tam tym przejmował, przecież liczy się tylko miłość Walta do jego rodziny, uczucia Jessego są drugoplanowe. Jesse, jak tylko wyczuł zagrożenie skierowane w ich stronę, odpuścił. Próbował odciąć się od tego wszystkiego, a w szczególności od Walta. Nie obchodziły go pieniądze, miał w dupie rządzę władzy. Nie próbował również naprawiać wyrządzonych szkód. Nie gonił za Andreą i Brockiem niczym Walt za Sky i Flynnem. Odsunął ich od siebie jak najdalej, bo wiedział, że tylko wtedy będą bezpieczni.

Śmiem twierdzić, że mimo iż Jesse nie grzeszy wiedzą, jest na wyższym poziomie świadomości niż Walt. Potrafił dostrzec rzeczy których on nie był w stanie. Walt potrafi wyłącznie chłodnie kalkulować. Jesse jest innym człowiekiem, i tak naprawdę oglądam ten serial żeby obserwować jego przemianę. Swoją drogą, to też jest ciekawy temat - każdy papla tylko o ewolucji Walta. Nikt słówkiem nie wspomni o tym co Jesse przeszedł, niejednokrotnie mimowolnie. Uważam zatem Jessego za mniejsze zło. Nie usprawiedliwiam tego, co zrobił, ale popieram go za jego otwartość umysłu i za jego charakter. Dlatego właśnie kibicuję jemu.

Pacuszek

Był taki moment, kiedy mogli razem odejść z biznesu - Walt i Jesse. Jesse chciał. I wtedy Walt powiedział coś, co idealnie odzwierciedlało jego psychikę - opowiedział o cotygodniowym sprawdzaniu akcji firmy, z której odszedł prawdopodobnie na skutek fałszywej dumy. Sprawdzał ile jest warta i ile stracił. Walt NIE MÓGŁ odpuścić. Ani tej firmy z dawnej przeszłości, ani swojego nowego "imperium". Zatruwał swoją duszę tym wieloletnim cotygodniowym sprawdzaniem, co nijak nie było zdrowe i kiedy zaczął zarabiać kasę na mecie - poczuł się wreszcie ważny i brnął dalej, byle więcej i więcej, jakby chciał sobie odbić straty..

Walt chciał tylko zarabiać kasę. Ok, ja to rozumiem. Miał być tylko chemikiem/ kucharzem pozostającym w cieniu. Ale jak rany, to nie było gotowanie japońskiej wołowiny w restauracji miszlę, tylko popełnianie przestępstwa! Działalność, w której obowiązują inne zasady niż w normalnym świecie, a ludzie z tego środowiska to nie Bogdan, ale Tuco! Naprawdę, czego on się spodziewał?

ocenił(a) serial na 9
Pacuszek

Jeśli ktoś zabija w akcie samoobrony, to nie jest winien niczego, od tego zacznijmy. Po drugie piszesz, że Pinkman jest na wyższym poziomie świadomości. Naprawdę ? Przypomnij sobie, ile razy Walt ratował mu skórę, bo Pinkman zachowywał się jak przedszkolak. Poza tym nie sądzę, by facet ćpający do upadłego ze swoją miłością był lepszy od faceta, który dla dobra swojej rodziny zamierza się poświęcić łamiąc prawo. Z powyższym wpisów wynika tak naprawdę, że radykalny egoizm Walta jest 1000 x gorszy niż gówniarstwo Pinkmana. Teraz się zastanówmy, ile osób poszło do piachu przez egoizm Walta, a ile kretyństwo Jesse'ego.

oppserwatorr

Nie zrozumiałeś chyba co miałem na myśli pisząc "wyższy poziom świadomości". Nie chodziło mi tutaj o to kto komu ile razy uratował dupę. Zresztą, z tego co pamiętam, Jesse nie błagał nigdy Walta o pomoc, on sam się wszędzie pchał. Czy kiedy Jesse chciał zabić tych dwóch dilerów, którzy zabili brata Andrei, to zadzwonił do Walta żeby przyjechał i mu pomógł? Nie wydaje mi się. Więc argument z ratowaniem Jessego przez Walta jest beznadziejny. Poza tym, jak zwykle ludzie nie uwzględniają tego że Jesse również odegrał wiele ważnych ról. No ale kto by się tam przejmował ćpunkiem, no nie? Przecież to Walt jest głównym bohaterem...

Oraz, tak: facet ćpający do upadłości ze swoją miłością JEST lepszy od faceta, który dla dobra swojej rodziny zamierza się poświęcić łamiąc prawo. Czy jeżeli ja, kierowany dobrem swojej rodziny, pójdę teraz do banku, zabiję 100 osób i ukradnę forsę, to też będę bohaterem w twoich oczach? No bo przecież zrobię to wszystko z miłości do moich bliskich, a to najwyraźniej wystarczające dla ciebie!

Ale wróćmy do Pinkmana i jego poziomu świadomości. Otóż, czy wiesz, czemu jest on wyższy od Waltowego? Bowiem Jesse potrafił ujrzeć szkody wyrządzone przez nich dwóch (tak, zgadza się, nich dwóch. Przypominam, że przez większość serialu wspólnie podejmowali decyzje). Nie był nieczuły na cudze cierpienie. W poziom świadomości nie wlicza się wyłącznie sama inteligencja (uwzględnij również, że inteligencja =/= wiedza, której Walt ma najwięcej) - trzeba po prostu potrafić ujrzeć rzeczy których inni nie potrafią. Jesse ten stan osiągnął, Walt jest wciąż zaślepiony. Więc wybacz, ale dużo bardziej wolę gówniarstwo Pinkmana, z którego stopniowo wyrastał przez cały serial, niż egoizm Walta, który z każdym odcinkiem tylko się w nim pogłębia. Ba, śmiem nawet twierdzić że prawdziwą ewolucję charakteru widać tylko w Pinkmanie. U Walta nie zmienia się nic, oprócz coraz mniejszych skrupułów przed zabijaniem ludzi. Wow, też mi zmiana...

Oraz sam się zastanów nad swoim ostatnim zdaniem, bo jestem przekonany, że mimo wszystko więcej osób padło przez Walta aniżeli przez Jessego.

oppserwatorr

Cóż, nie będę udawać, że nie spodziewałam się tego argumentu :P
Tylko dlaczego jeśli próbuje się bronić jednego bohatera, to niektórzy z miejsca zakładają, że się go wybiela? Ja Jesse'ego akurat lubię ( bo kto mi zabroni :P), ale to nie znaczy, że staram się go za wszelką cenę oczyścić. To dealer, ćpun, drobny cwaniak. Narwany, nieogarnięty, nieodpowiedzialny, niedojrzały. Gdyby czasem ruszył głową, pewnie byłoby o połowę mniej kłopotów. Pewnie miałbyś poniekąd słuszność, ale jak dla mnie różnica między Waltem a Jesse'em polega na tym, o czym pisałam wyżej. Dla Walta jest zawsze "ja, mój, moje, moja". Pewnie, walka o swoją rodzinę za wszelką cenę jest chwalebna, ale Walt po pierwsze gdzieś po drodze tę idee zgubił, a po drugie on walczy na ślepo. Nie zwraca uwagi na uczucia, cele, krzywdy jakiś tam postronnych osób, podporządkowuje wszystko SWOIM interesom. Nie ogląda się na boki. Dla mnie najgorsze jest przede wszystkie to, że on nie chce spojrzeć prawdzie w oczy, wierzy we własnoręcznie stworzoną iluzję na swój temat, w której jest dobry, twardy i sprawiedliwy. On widzi swoje błędy na poziomie: 'Po co to zrobiłem, zaszkodziło to MOIM interesom". Jesse widzi to raczej na sposób "Narobiliśmy masę g*wna, skrzywdzeni zostali niewinni ludzie". Paradoksalnie ten, według powszechnej opinii, śmieć, jako jedyny cechuje się empatią, zwykłą przyzwoitością, którą ja na przykład cenię wyżej niż jakiś napuszony "honor", o którym tu się kiedyś tyle pisało.
To są moje odczucia, oczywiście możesz patrzeć na to inaczej. Ciekawam argumentów ;)

TorZireael

"On widzi swoje błędy na poziomie: 'Po co to zrobiłem, zaszkodziło to MOIM interesom". Jesse widzi to raczej na sposób "Narobiliśmy masę g*wna, skrzywdzeni zostali niewinni ludzie". "
krótko i akuratnie!

ocenił(a) serial na 9
oppserwatorr

Ja wybaczam więcej Jesse'mu nie dlatego, że jest głupkiem, lecz dlatego, że ma jeszcze sumienie. Walter swoje sumienie już dawno wyłączył i to mi w nim najbardziej nie pasuje. Zrobi coś niemoralnego, powie sobie: "zrobiłem to dla rodziny" i spłynie to po nim jak woda po kaczce. To jest dla mnie ta podstawowa różnica między Waltem a Jesse'm.

Zuzhet88

Swoją krótką wypowiedzią dokładnie streściłaś wszystkie moje myśli. Dziękuję ci za to, teraz będę wiedział jak opisywać przemyślenia na ten temat ze znajomymi bez konieczności recytowania esejów :P

ocenił(a) serial na 9
Pacuszek

:D E tam, eseje fajne są :P Ja do nich nic nie mam, sama co jakiś czas też tu jakimś zapodam :D Ale Jesse'go broniłam już tyle razy, że teraz jestem już w stanie je wszystkie streścić w kilku zdaniach :)

ocenił(a) serial na 10
oppserwatorr

możliwe spoilery -
zastanawia mnie sprawa Pinkmana, to nie jest chyba tak jednoznaczne jak byśmy sobie tego życzyli.
Z pewnością Walt będzie chciał wziąć odwet za Hanka, zresztą przesłanki z pierwszych odcinków tego półsezonu o tym świadczą.
Nazole darzą Heisenberga szacunkiem i podejrzewam, że mogą się go wręcz bać - 'no hard feelings?'. Zostałby kropnięty, gdyby nie Todd, ale skoro już go skubią, to tak, żeby mieć spokój - inaczej po co dostałby w prezencie 11 klocków? I tym samym, choć początkowo Walt tego nie wiedział (aczolwiek mógł zakładać taki scenariusz) dla wujka Jacka najlepszym rozwiązaniem będzie zniknięcie Heisenberga. Jeśli Walt to przewidział, przewidział również, że nie będą mieć chemika, a tylko Jesse potrafił robić metę zbliżoną do Waltera - tym samym go nie zabiją bo po co - nie mają w tym interesu, Walt znika tak czy inaczej. Tym samym Walt wie gdzie szukać Jessego, Jesse jest względnie bezpieczny (choć w niewoli, jednak może być jedyną osobą, która być może będzie gotowa pomóc Jessemu wziąć odwet na Nazolach), a przy okazji znika ryzyko Jessego Rabid Doga poszukującego Walta do skutku. Jak zwykle zimna kalkulacja, wyrachowanie i Walt ugrał z sytuacji ile się dało (dlatego, że okoliczności były sprzyjające - wszak najpierw usłyszał, że ma zwiewać, potem przypomniał o Jessiem). Fragment w którym mówi o śmierci Jane - nie tyle chodziło o to, żeby Jesse przestał dażyć nawet przeszłego Waltera resztkami szacunku, co, jak wyczytałem na jakimś forum, było uwolnieniem go od ciągłego obarczania się winą za jej śmierć. Wystarczy zauważyć jaki zmienił się Jesse po tej utracie, w gruncie rzeczy była to pokrętna forma przeprosin za nadchodzące katusze.

ocenił(a) serial na 10
yubby

A mi z kolei wydaje się, że Walt powiedział Jesse'mu o Jane nie po to aby uwolnić go od winy, czy myśląc perspektywicznie chciał sprawić aby jeszcze bardziej go znienawidził ( i w ostatnim odcinków nie miał oporów go zabić czy co tam jeszcze ludzie wymyślili), tylko po prostu chciał go zranić. Kierował się emocjami a nie rozsądkiem i pewnie obwiniając Jesse'go za ostatnie wydarzenia (w tym śmierć Hanka - zawsze lepiej obwinić kogoś niż siebie) chciał mu jeszcze bardziej dokopać. To jego podejście do Pinkmana przypomniało mi moment gdy podszedł do auta Mike'a i strzelił. Ot po prostu stracił nad sobą panowanie i chciał za wszelką cenę mu dopiec. Zachowanie zwykłego człowieka w tragicznej chwili.

ocenił(a) serial na 9
Bombre

Jest na ten temat wypowiedź Moiry Walley-Beckett, autorki scenariusza: ponieważ egzekucja Jessego się oddala Walt chce go zabić osobiście natychmiast, a nie mogąc tego zrobić fizycznie, chce to zrobić w sensie emocjonalnym.

ocenił(a) serial na 10
atiati

Czyli wyszło na moje :)

ocenił(a) serial na 10
Bombre

okej nie przemyślałem tego dostatecznie, mam chyba błędne życzenia wobec zakończenia. piękna jest ta mnogość interpretacji, dzieło życia dla kilku osób.
tak czy inaczej unikam spoilerów, choć jak widać udaje im się mnie dogonić. po co psuć sobie zabawę, gdy serial lubi nas zaskakiwać. doprawdy, to scenariusz dla breaking bad

ocenił(a) serial na 10
Pacuszek

Dlaczego mamy lubić tylko tych dobrych i szlachetnych bohaterów? Ja lubię Walta mimo tego co zrobił. Lubię go bo jest inteligentny i sprytny. Tak w ogóle to on nie jest ani całkowicie zły, ani całkowicie dobry. Robił wiele złych rzeczy ale za wszelką cenę próbował ochraniać swoją rodzinę i przyjaciół. Lubię też Gusa i Mike'a mimo, że to czarne charaktery. Nie napiszę, że lubię Jacka bo się boję, że może ktoś nazwie mnie chorym psychicznie człowiekiem który lubi nazistów, ale tak nie jest.

dirt16

Uwierz mi, jestem ostatnim człowiekiem na tym świecie, który preferowałby dobrych bohaterów ponad złych. Odkąd pamiętam, jestem wyznawcą charakteru "chaotyczny/neutralny", w serialach i filmach kibicuje tym, którzy wybierają niekonwencjonalne ścieżki ("zły brat" z Losta, Tony ze Skinsów itp). Ale kierowanie się złymi ścieżkami tylko dla samego zła, jest głupie. Jest jeszcze głupsze i nudniejsze, niż bycie dobrym dla samego dobra. Walt miał słuszny cel, ale nie udało mu się sprostać zadaniu. Nie umiał wycofać się wtedy kiedy powinien, pogrążyła go chciwość i samouwielbienie (można być złym, ale trzeba znać swoje limity) przez co przegrał absolutnie wszystko. Wszystkie jego dobre zamiary teraz nie mają znaczenia, bo nic z tego nie udało mu się zrealizować. Jego własny syn zabiły go gdyby miał okazję. Kogoś takiego mam darzyć sympatią? Mam go uważać za inteligentnego? Nah, I don't think so.

użytkownik usunięty
Pacuszek

PAcuszek a czemu ty sie czepiasz ludzi ktorzy go lubia, huh? takie wstawki w stylu "Pff, hahaha! Wybacz, ale nie sposób było nie zaśmiać się pod nosem. To jest właśnie postawa typowego fanboy'a Walta, który nie widzi w nim nic oprócz "cool badassa" który gotuje mete więc musi być fajny." o kant dupska można se potłuc. Sympatia nie znaczy to zaraz ze my nie widzimy ile zła naczynił, nie znaczy ze chcialbym miec takiegó wójka czy nauczyciela chemii Lubie gościa tak jak lubie gusa, mika, hannibala lectera i tylera durdena. o.. Stawiam +++ pod wypowiedzą dirta.

ocenił(a) serial na 9
Pacuszek

Jeśli ktoś uważa Walta za osobę pozbawioną inteligencji, to wiesz, co należy sądzić o jego inteligencji...

ocenił(a) serial na 10
Pacuszek

Nie trzeba być geniuszem żeby wiedzieć że takie historie prawie zawsze kończą się przesadą i złem więc pisanie że problemem był tylko brak umiaru...

ocenił(a) serial na 10
Pacuszek

Zachowujesz się, jakby Walt osobiście zabił Ci połowę rodziny ^^ Wrzuć na luz, to tylko fikcyjny bohater. Chyba o to chodziło, żeby wzbudzał kontrowersję i nie był jednowymiarowy. Gdyby 100% widzów liczyło na jego porażkę, to serial miałby o wiele mniejszą oglądalność i nie byłby aż tak ekscytujący.

Azzurro

"Zachowujesz się, jakby Walt osobiście zabił Ci połowę rodziny ^^ Wrzuć na luz, to tylko fikcyjny bohater."

No tak, pewnie widać po mnie że jestem spięty bo nie korzystam wystarczająco często z emotek, co nie?

A tak poważnie - nie mam powodów, żeby nie być wyluzowanym. To, że lubię pisać w sposób poważny i rozbudowany, nie znaczy, że spinam dupkę z powodu serialowych postaci. Nie musisz mi również tłumaczyć że to fikcyjny bohater, sam na to wpadłem po paru tygodniach oglądania ;)

"Chyba o to chodziło, żeby wzbudzał kontrowersję i nie był jednowymiarowy."

Przewidziałem, że ktoś mi to wytknie, więc odpowiedziałem na twojego posta już przedwczoraj. Zacytuje sam siebie, żebyś nie musiał szukać:

"Jednocześnie zaznaczam, iż nie mam żalu że twórcy tak go zaprojektowali, o nie! Jestem im wdzięczny, bo mało który serial wywołał we mnie równie mocne emocje wobec jednej postaci. Także plus dla nich za zaprojektowanie takiego bohatera. Bo chyba większość osób uważa, że nie lubiąc Walta jednocześnie wytykam to serialowi jako minus..."

"Gdyby 100% widzów liczyło na jego porażkę, to serial miałby o wiele mniejszą oglądalność i nie byłby aż tak ekscytujący."

No tak, nie ma to jak popadanie ze skrajności w skrajność. Ale mimo tego: czemu sądzisz, że serial miałby wtedy mniejszą oglądalność? Jak widzisz, ja nie przestałem go oglądać. Każdy tu obecny, który podziela ze mną zdanie na temat Walta, również jest na bieżąco z odcinkami. Więc śmiem twierdzić, iż twój argument jest inwalidą. A już tego, czemu zdanie widzów miałoby wpłynąć na jego ekscytację, nie rozumiem w ogóle...

Pacuszek

Też mi się wydawało, że Walt osiągnął już dno totalne. Te wszystkie zbrodnie, których się dopuścił "w imię rodziny" zupełnie zniszczyły jego dawny wizerunek. Uważałam, że zasługuje na to, co spotkało jego wrogów - śmierć. I tak było do odcinka 14 serii 5. Scena, podczas której rozmawia ze Skyler i oczyszcza ją z zarzutów, znowu przypomniała mi o tym, że Walt był kiedyś naprawdę dobrym człowiekiem. I on sam w końcu zrozumiał, że przez własną dumę i zachłanność stracił wszystko na czym najbardziej mu zależało. Nie żebym go jakoś specjalnie broniła. Po prostu z jednej strony nienawidzę Walta za to, że unieszczęśliwił tyle osób, a z drugiej zaś szkoda mi go. To jest postać wielowymiarowa i żywi się do niej wiele sprzecznych uczuć ;)

ocenił(a) serial na 10
Pacuszek

Ten odcinek wymiata. BB to kawał świetnej roboty. Nie ma obecnie lepszego serialu , ten jest najlepszy ze wszystkich.

Co do Walta. Postać negatywna czy pozytywna ? Według mnie pozytywna postać. Zarabia sobie pieniądze na nielegalnym interesie , który w mojej opinii powinien być legalny. Siłą woli , potem nie może się z niego wycofać , bo cały czas coś stoi na przeszkodzie , zabija aby samemu przetrwać. Do tego dochodzi żądza pieniędzy , czyli rzecz ludzka , ale czy oby na pewno żądza pieniądza ? Z tego co wynika , chce zapewnić przyszłość bliskim , ma nawrót raka.

ocenił(a) serial na 10
GTRcreative

Hitler i Stalin też chcieli zapewnić przyszłość, i to milionom, więc kierując się twoją logiką byli dużo bardziej pozytywni niż Walt.

ocenił(a) serial na 10
obywatel_M

Wolność człowieka kończy się tam gdzie zaczyna się druga. Walt nie zabił nikogo bo mu się tak podobało. Poza tym prawo Godwina , poczytaj o tym. Taki argument jest poniżej dna.

ocenił(a) serial na 10
GTRcreative

Niektórzy historycy mówią dokładnie to samo o Hitlerze i Stalinie. "Wpadli w swoją pułapkę", "jedynie stworzyli maszynę", "to były rozkazy" itp.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones