z cyklu she wouldn't even harm a fly.. angielska odpowiedź na Parasite, której twórcy z pewnością widzieli:

a. finał Psychozy hitchcocka,
b. pionierski obraz maxa fleischera pod wszystko mówiącym tytułem Tantalizing Fly z 1919,
c. mój ulubiony 10 odcinek 3 sezonu Breaking Bad pod równie wszystko mówiącym tytułem The Fly,
d. mój ulubiony 30 odcinek 7 sezonu Beavisa i Buttheada pod równie wszystko super mówiącym tytułem Die Fly, Die!,
e. transmitowany na żywo proces sądowy lub ewentualnie nieautoryzowaną przedpośmiertną biografię memową niejakiej amber my-dog-stepped-on-a-bee heard,
od f do y. (tu jest miejsce na własne propozycje z życia i okolic wzięte)
z. relacje z bombardowania bloków mieszkalnych z charkowa i okolic..

co do mnie strzelam (pardon za nieodpowiedni dobór słowa), iż najwłaściwsza będzie odpowiedź ostatnia - sądząc po nastrojach, akcentach, metodach walki, rodzajach uzbrojenia, poziomie zacietrzewienia oraz rozkładzie kolorystyki tego filmu ze szczególnym uwzględnieniem żółtego i niebieskiego.. 

zaiste do trzeciego odcinka myślałem, że to pan pszczoła będzie panem putlerem, a pan fasola który mówi bezbronną ukrainą, od trzeciego już tylko odwrotnie i tak mi już zostało aż do nieszczęsnego w skutkach finału. wszystko mówiący komentarz siedzącego obok sześcioletniego kinomana po akcji z bentleyem - "no to jakiś chory psychol jest chyba!" - potwierdził jedynie moje przypuszczenia. jako iż pod pozorem wesołego wskrzeszenia pochowanego jasia i przyspawania doń języka mamy do czynienia z niewesołym obrazem smutnego szaleńca/agresora/fanatyka (niepotrzebne streścić), który wyznaczając sobie cel zniszczy wszystko dookoła aby go osiągnąć bez względu na koszta.