Wczoraj kolejny wieczór spędziłem z serialem i dochodze do wniosku, że nie ma tam kiepskich postaci. Za kazdym razem jak widzialem jakis serial to zawsze byl ktos kto mnie denerwowal czy drażnił i najlepiej jak by go nie było. W King of the Queens nie ma ani jednej takiej postaci. Doug jest przekomiczny. Carrie - śliczna a ten jej charakterek nadaje smaku, dzieki czemu Doug moze odstawiac swoje. Arthur.. hehe - nie trzeba komentowac. Znajomi rewelka, Dickon ma często mega teksy, a przy relacjach Spenca z Dannym płacze ze śmiechu :) Nawet wśród postaci gościnnych chyba takiej osoby bym nie znalazł.
Jednym zdaniem, serial jest rewelacyjny, i żałuje, że go nie kontynuują. Chudszy Doug? hmm ciekawe jak by wyszło :)