Zabija mnie koncepcja serialu, w którym same złe rzeczy dla republiki dzieją się pomiędzy odcinkami, natomiast same odcinki są apoteozą sprawności jedi i republiki. Czy tylko ja mam skojarzenie, tak propagandowo właśnie były relacjonowane "postępy" na frontach 2 wojny światowej? Może więc Imperium nie było takie złe, jak "propagandyści" próbują na pisać?