Taka bardziej luźna dygresja na temat wątku. Zadziwia mnie fakt, że przez kilka odcinków
oglądamy jak główny bohater zaczyna się zachowywać jakby miał ciężką psychozę... i
absolutnie nikogo to nie obchodzi, a przynajmniej nie obchodzi w takim stopniu, jak powinno.
Mam wrażenie, że w tym serialu wszyscy są psychopatami i mają ubaw z obserwowania jak
Graham się męczy. Powinni go już dawno odsunąć od śledztwa i napakować psychotropami -
chociażby doraźnie, ponieważ facet widocznie męczy się ze swoimi halunami, że aż żal na
niego patrzeć. Zamiast tego:
- Crawford uważa go za lekko zepsutą maszynkę do łapania psycholi i niby się martwi, ale tak
naprawdę dopóki Will będzie grzecznie robił, co do niego należy, ma głęboko, czy przy tym mu
się nie ugotuje mózg
- Alana klepie Willa po główcę, tak tak, jaki biedny szczeniaczek... i nie robi prócz tego niczego,
chociaż jest psychiatrą i powinna wiedzieć, że faceta z halunami powinno się zaprowadzić do
specjalisty od chorób psychicznych, który dałby mu różowe tableteczki. A, nie, jednak coś robi -
friendzonuje biedaka. To na pewno pomoże.
- Lecter przynajmniej ma wytłumaczenie - jest seryjnym mordercą-kanibalem, to zobowiązuje :)
- reszta - brak danych
Reasumując - what's wrong with this people?
Dokładnie. Plus dopiero w 11 odcinku trafił do szpitala, a jestem PEWNA, że nie zbadają go pod kątem zapalenia mózgu. Facet nie tylko zachowuje się jak psychicznie chory, jest rozpalony, gorączkuje, trzęsie się, Alana widzi go w tym stanie i nie sugeruje, żeby poszedł do szpitala, wtf?! :D
Jedyna sensowna odpowiedź to - w tym serialu wszyscy prócz Willa to psychopaci, którzy próbują udawać, ze wcale nie są psychopatami... Na dobrą sprawę to do tej pory najbardziej o Grahama "troszczy się" Lecter, przynajmniej od czasu do czasu sprawdza, czy mu jeszcze nie umarł...
A Alana bardziej traktuje go jak egzotyczny obraz, na który można patrzeć, ale nie dotykać, nie interesować się. I ona śmie mówić, że coś do niego czuje... Plus pyta go, czy czuje się niestabilnie i nie drąży tematu DLACZEGO. Jasne, nie jest jego psychiatrą, ale skoro się o niego troszczy i coś do niego czuje, to powinna coś zrobić...
Crawford w ogóle dziwnie się zachowuje, nie wiadomo, czego tak naprawdę chce.
Sądzę, że Lecter chyba nie za bardzo by się przejął, gdyby Will rzeczywiście kopnął w kalendarz ;)
Przejąć by się nie przejął, ale przynajmniej by zauważył. Może nawet by mu przykro się zrobiło, że tak szybko jego ulubiony obiekt badawczy się popsuł...
A ja sądzę, że Lecter jedyny by coś zrobił w takiej sytuacji. To psychopata, fakt, ale martwi się o niego na swój własny, dziwaczy sposób.
No nie wiem czy {SPOILER - tak na wszelki wypadek : D } po 12 odcinku można uznać że się martwi? tylko dąży żeby 'wrobić' go w bycie niestabilnym czy wręcz totalnie oderwanym od świata, więc ostatecznie pewnie Hannibalowi marzy się że Will trafi do psychiatryka dla kryminalistów i straci całą reputację
fakt, że czasem pada jakieś coś typu 'Will jest pododbny do mnie' 'może być moim przyjacielem' ale ludzie, przecież Hannibal jest kompletnym świrem, on zupełnie inaczej odczuwa emocje... i chyba 'zmartwienia' w nich nie ma.
Mnie się zdaje, że on chce pokazać Willowi, jacy są podobni i temu to wszystko służy. Will wie już za wiele, mimo to Hannibal utrzymuje go przy życiu. Według mnie, jeśli Graham wie coraz więcej o Hannibalu, to dlatego, że ten mu pozwala. Jak dla mnie, Hannibal przywiązuje się do Willa na swój dziwaczny sposób i sam nie wie, co o tym myśleć.
Hannibal przecież odpowiedział po co to wszystko, bo był ciekaw co się stanie, co zrobi Abigail co zrobi Will itd. a że już Will jest blisko to ciach i tak robię z niego wariata choć choroba ma podłoże fizyczne zobaczymy jak będzie się bronił jak będą za blisko upozoruje jego samobójstwo albo nakręce wszystkich by myśleli że to on :)
Ot cała filozofia Hannibala zabawa w kotka i myszkę gdzie Lecter to kotek który bardziej obserwuje swoją mysz niż się nią bawi i porozuje jej niby wyjście z sytuacji ale ta droga to tylko na jego talerz
Mi tam się wydaje, że troszkę by się przejął. Pomijając całą manipulację to myślę, że Lecter nawiązał z Willem jakąś wieź :P. W końcu oboje do normalnych nie należą.
Alana jest strasznie słabo napisaną postacią, widać, że nie do końca mieli pojęcie jak ją wykorzystac. Niby pani psychiatra z doktoratem a strasznie ograniczona i jakaś taka dziouchowata jest :D
nadal czeka m aż Hannibal zje kawałek mózgu grahamowi , nikt nawet nie zauważy różnicy byle łapał świrów ,allana poklepie go po główce jak kotka morfeusz spojrzy badawczo spyta się czy wszystko ok i każę mu dalej pracować a sam nie ogarnety nadal będzie przychodził do Hannibala na wyżalanie się jaki jest nieszczęśliwy i jak mu źle robiąc to co robi- niczym stara panna . O jakiej wieź hannibal graham mowa , Lecter gdy ten mial jakis ,,lekki atak'' spokojnie sobie gawedzil z innym psycholem nie rozumiem tej relacji .Graham powinien zmienić leki przespać sie z jakaś babka i tedy świat wygląda inaczej a nie tylko o jeleniach myśleć i o tym ze mu jest źle
Phi, no rzeczywiście, baaardzo dobry powód do tego, żeby zrobiło mi się głupio ;) Jak oglądałam, to aż się paliłam ze wstydu normalnie ;) Nie, nie zrobiło mi się głupio, ktoś W KOŃCU pomyślał trochę nad tym scenariuszem i chwała im za to.
W sumie to trochę przykre że bylas "PEWNA" i nie zrobilo Ci sie nawet troszeczke glupio.
Rzecz w tym ze niestety mnostwo ludzi najpierw stwierdza autorytalnie ze maja swieta racje a kiedy okazuje sie ze jednak nie, to sprawy nie bylo - a wystarczyloby nie afiszowac sie z przekonaniem o tak wielkiej pewnosci.
Nie zwrocil bym na to uwagi gdybys dodatkowo nie napisala tego wielkimi literami.
Ja pierdzielę, nie ma to jak się przejmować jakąś bzdurą, gratuluję ;) Napisałam, zapomniałam, obejrzałam, zapomniałam. Nigdzie nie stwierdziłam, że miałam świętą rację O_O Afiszować się może każdy i pisać, co mu się żywnie podoba też. Napisałam, że "jestem pewna" głównie dlatego, że irytowało mnie, że robili ze wszystkich postaci debili przez tyle czasu antenowego (co było w większej części przejawem właśnie irytacji, a nie afiszowaniem się z przekonaniem), więc w sumie nie było dla mnie dziwne to, że zrobią z nich debili do końca i zaczną się dopiero w następnym sezonie wygrzebywać z tak, a nie inaczej, napisanego scenariusza.
I, jak mówię, nie było mi głupio, bo nigdzie nie podpisywałam oświadczenia, tudzież się nie zakładałam. Okazało się, że zbadali - super, w końcu, nareszcie.
I co Ty tak dbasz o uczucia innych? ;)
"I co Ty tak dbasz o uczucia innych?" - Raczej o wlasne poczucie estetyki. Uznaje ze "tak" znaczy "tak", a nie "nie jestem pewien i nie bardzo mnie to obchodzi".
Uczyńmy eksperyment myslowy na motywach serialu: Dr Lecter wyprawia uczte, o ktora go "proszono". Owa pani na informacje o terminie, odpowiada "przyjdę", po czym nie przychodzi, i to nie dlatego ze ona lub ktos jej bliski mial powazny wypadek, a dlatego ze lecial jej ulubiony serial.
Nastepnie zamiast slowa wytlumaczenia czy przeprosin odpowiada: "Przeciez nie obiecywalam ze bede, ani zadnego potwierdzonego przez notariusza oswiadczenia nie skladalam".
Jaka jest moralna ocena zachowania tej pani, Twoim zdaniem?
"co było w większej części przejawem właśnie irytacji, a nie afiszowaniem się z przekonaniem" - Irytacja byla powodem tego afiszowania sie z pewnoscia. Dokonalas oceny tworcow, ich wiedzy lub zaangazowania w projekt i pod wplywem emocji, przypieczetowalas to stawiajac na szali "sama siebie".
"Afiszować się może każdy i pisać, co mu się żywnie podoba też." - To prawda. Inna sprawa jakie ma to czasem konsekwencje.
"I co Ty tak dbasz o uczucia innych?" - Wracajac jeszcze do tego pytania: zakladajac ze dbam - to zle?
Bo brzmi troche jak zarzut. ;)
Ja pierdzielę, jaka dogłębna analiza. Sorry, są wakacje i mam lepsze rzeczy do roboty, niż zastanawianie są nad jedną z moich wypowiedzi, bo w sumie wisi mi, co sobie o tym myślisz i do jakiego wniosku dochodzisz :) Miłego wypoczynku.
Dokładnie! Oglądam to i coraz bardziej żal mi Willa, który musi pracować z taką bandą niewrażliwych psychopatów. Alana jest tam w ogóle najlepsza. idzie do niego i wali prosto z mostu "Moglibyśmy być razem w związku, tylko że jesteś niestabilny psychicznie". Po pierwsze: czy te problemy psychiczne to jego wina? Po drugie: Will nie może spokojnie poddawać się terapii, bo dzięki wspaniałemu FBI co chwilę musi oglądać trupy. Po trzecie: od takiego gadania na pewno mu się nie polepszy, będzie się czuł tylko bardziej zagubiony i winny. Boże i ta kobieta jest niby psychologiem i to na dodatek zakochanym w Grahamie...
Myślę, że wszyscy zakładają, że Will jest pod opieką znakomitego specjalisty - Hannibala.
Nikomu nawet do głowy nie przyjdzie kwestionować autorytet Lectera i wydawane przez niego opinie.
Jest przecież tak silną osobowością, emanuje pewnością siebie, on po prostu nie może się mylić!!
Nawet jeśli przez chwilę ktoś pomyślał inaczej, to z pewnością szybko te myśli pogrzebał.
Przecież mieć odmienną opinię niż ten znakomity, dystyngowany doktor to pewna pomyłka i w konsekwencji ostracyzm społeczny.
Mam dokładnie takie samo zdanie :) Genialny jest według mnie fragment 12 odcinka, gdzie Will dzieli się swoimi podejrzeniami, że Chesapeake Ripper musi być taki taki i taki (wszystko idealnie pasuje do Lectera) a mimo to nawet nie przychodzi mu na myśl, że to może być Hannibal... a nawet jeśli już mu coś świta, to Hannibal i tak mu przerywa i kieruje go na inny tor.
Po prostu Hannibal jest zbyt pewny siebie i zbyt opanowany.