PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=436999}

Mad Men

8,1 34 415
ocen
8,1 10 1 34415
8,6 18
ocen krytyków
Mad Men
powrót do forum serialu Mad Men

Narzekalem na pierwszy odcinek, ale gdyby ten sezon nie byl tak krotki postawilbym go na rowni z czwartym
sezonem, ktory uwazam za najlepszy.
Kolejny odcinek Mad Mena, ktory zawiera wszystkie elementy za co tak lubie ten serial: wnikliwe pokazanie
pracy w agencji, retro i swietny dramat psychologiczny.
Don i Peggy mieli chyba swoja najlepsza wspolna scene. Bob powraca i od razu ze swoim najlepszym
odcinkiem. A ostatniego ujecia dlugo nie zapomne.

ocenił(a) serial na 10
lichtenberg

To prawda, świetnie było zobaczyć Peggy i Dona znowu razem. Frustracja Peggy w tym odcinku - przednia:) Cieszy mnie również rozwiązanie wątku Boba i Joan, która znów wykazała się przenikliwością. Zastanawiam się tylko, po co w ogóle chciało jej się z nim zadawać? No i to piękne zdanie "I want love. And I'd rather die hoping that happens than make some arrangement". Do tej pory miałam Joan raczej za pragmatyczkę, a tu proszę. No i wreszcie też doczekałam się jakiejś interakcji Joan -Roger, cóż, dalej liczę, że będą razem, choć zdaję sobie sprawę, że to marzenie ściętej głowy.
Czego mi brakowało to jakieś rozstrzygnięcia w relacji Dona i Megan, choć jest jeszcze na to czas. Tym razem wszystko im szlo gładko, ale może to zabieranie przez nią rzeczy świadczy o tym, że pomału układa sobie życie samodzielnie... I albo mi się wydaje, albo zrobiła dziwną minę kiedy Don wspomniał o tym, że ma przyjechać, i potem ten tekst o tym, ze chce się z nim zobaczyć poza NY i LA...

ocenił(a) serial na 10
onna_no_ko

Stanowczo Megan sie od niego wyprowadza na stałe. Kogoś już ma, tam w LA i jest to pewne. Nawet Don to zrozumiał (o czym świadczy jego rozmowa z Peggy).

Te ostatnie ujęcie.. na pewnego rodzaju rodzinę, którą tworzą Ci emocjonalnie zagubieni ludzie.

ocenił(a) serial na 10
silvach

Pewnie masz rację, może to nawet ten facet z imprezy:) Chociaż obstawiałabym, że Don się nie zorientował, a to co powiedział Peggy świadczyłoby o tym, że jego związek z Megan nigdy nie był jakiś szczególnie głęboki (w końcu sam wypchnął ją do LA). Miło jednak zobaczyć, że Don potrafi się wreszcie otworzyć.

Ostatnia scena wywołała we mnie podobne odczucia. Był to tez jeden z nielicznych momentów, kiedy Pete wydał mi się sympatyczny. Świetne ujęcie.

ocenił(a) serial na 9
silvach

Zgadzam się, Megan wróciła po rzeczy i odeszła. I chyba nie ma co oczekiwać "jakiegoś rozstrzygnięcia". Don doskonale o tym wie; jego słowa "...and I don't have anyone" mówią wszystko. A nawet jeśli oficjalni tego nie wie, to i tak o tym wie. Choć on nawet będąc z nią, nie miał nikogo. Smutna i wzruszająca ta scena Don'a i Peggy. Ale cieszę się, że się pogodzili. Sally i Peggy to chyba jedyne kobiety, z którymi łączy go prawdziwa więź.

I racja, ostatnie ujęcie to rodzina emocjonalnie zagubionych ludzi. Praca to najważniejsza rzecz w Mad Men, w okół niej się wszystko kręci. I mając tak pokręcone "prawdziwe" rodziny, związki, lub w ogóle ich nie mając, nasi bohaterowie sami są dla siebie rodziną.

onna_no_ko

Też wyczekuję jakichś zmian w związku Dona i Megan. Oni po prostu będą się ze sobą męczyć w takiej długofalowej perspektywie. Doświadczony, skłonny do depresyjnych stanów Don i roześmiana kokietka ciągnąca do "artystycznej bohemy", echo przełomu lat 50. i 60. kontra nadchodzące lata 70. - ja przez ten konflikt nigdy nie mogłam do końca przetrawić Megan. Choć może to też zasługa irytującej maniery Jessici Pare :)

Też kiedyś shippowałam w duchu Joan i Rogera, aby w końcu stwierdzić, że Roger jest świetnym przyjacielem, ale fatalnym materiałem na partnera. Joan życzyłabym czegoś lepszego. No, chyba, że zaszłaby w nim jakaś ogromna zmiana (czego właściwie zapowiedzią mogłyby być ostatnie zarzuty Marigold) - ale byłoby to chyba zbyt wiele do przeforsowania w niecały sezon. Z resztą fakt, że od dawna nie można zaobserwować między nimi relacji wybiegających poza biznesowe, tylko utwierdza w przekonaniu, że nic z tego raczej nie będzie.

A taniec Dona i Peggy do "My Way" Sinatry (w końcu pojednanie!) i scena w barze to już czysta poezja i coś, za co ten serial uwielbiam. Zdecydowanie jedne z moich ulubionych momentów. Takie sceny się pamięta :)

ocenił(a) serial na 10
eoste

Jeśli chodzi o Dona i Megan to też już nie widzę tu kompletnie przyszłości. Rozstanie to kwestia czasu. Ten związek od początku był średnio przekonujący.
Co do Joan i Rogera - chyba masz rację, może Joan słusznie go oceniła i dobrze robi trzymając go na dystans. Pewnie początkowo byłaby sielanka, która jednak nie potrwałaby zbyt długo. Widać jednak, że Rogerowi Joan w dalszym ciągu nie jest obojętna - biorąc pod uwagę jego zachowanie wobec Boba, kiedy zorientował się, że on i Joan spotykają się prywatnie, i wobec Jima na początku tego sezonu, kiedy zaoferował on Joan przeniesienie się do bardziej prestiżowego biura.
Rogera kocham za jego postawę wobec Dona w tym sezonie, okazał się naprawdę lojalnym przyjacielem, przez długi czas po powrocie Dona był jego jedynym prawdziwym sprzymierzeńcem.
Scena Don-Peggy wyśmienita - najpierw rozmowa, później taniec. Autentycznie wzruszająca. Będę się jednak upierać, wbrew niektórym opiniom, które można spotkać w internecie, że ich relacja jest czysto przyjacielska, czy wręcz typu ojciec-córka, według mnie kompletnie nie ma między nimi chemii. Peggy za to chętnie widziałabym ze Stanem Rizzo.
Ciekawe co twórcy szykują dla Dona, skoro wszyscy tu jesteśmy zgodni że Don-Megan to pieśń przeszłości ;)

ocenił(a) serial na 10
onna_no_ko

sam zastanawiam się co czeka Dona po rozstaniu z Megan. Chciałbym zobaczyć Dona w relacji z jakąś silną kobietą, niezależną od niego, taką jaką jest nowa dziewczyna Pete'a.
Z drugiej strony, zadowolenie Dona na widok żony szykującej mu śniadanie czy jego romans z sąsiadką, a także scena z Peggy w której żałuje że nie ma rodziny świadczą, że lubi on typ kobiet 'houswife' i chciałby udanego związku z taką kobietą. Wydaje sie jednak, że jest to relacja z lat 50 i 60, które już przeminęły, a w których mentalnie Don wciąż tkwi.

ocenił(a) serial na 10
sobejkow

Nie do końca sądzę, że Don potrzebuje kury domowej. Przypomnij sobie sezon w którym wyjechał z Betty do Włoch i jak rozmawiali o tym czego Don oczekuje (chyba 4-ty sezon). On potrzebuje zdecydowanej i pewnej siebie kobiety. Na Megan się po prostu przejechał, bo ta w agencji twardo walczyła o swoje zdanie, lecz zachowuje się jak mała dziewczynka, która "ma marzenie bycia aktorką". Jej matka jasno powiedziała Donowi, że nic z tego nie będzie.

Cephei

Mam podobne zdanie w tej kwestii.

eoste

ja również tak uważam :)

onna_no_ko

Też widzę Dona i Peggy raczej w relacjach przyjacielskich, na zasadzie starszy brat - młodsza siostra. Teoretycznie różne rzeczy mogą z tego wyniknąć i umiejętnie poprowadzone specjalnie by mnie nie raziły, ale jednak wolałabym, by zostało jak jest. A o Peggy i Stanie też myślę od paru odcinków, fajnie słuchać tych drobnych zgryźliwości Stana w stosunku do niej :) Choć na razie nie dopatrzyłam się choć cienia przesłanki o tym, że scenarzyści szykują nam coś takiego. A mogliby w końcu dać Peggy trochę życia. Dziewczyna w końcu całkiem sfiksuje sama w tym zaszczurzonym mieszkaniu otoczonym przestępcami.

Też jestem tego ciekawa. Nie wiem, czy się dowiemy coś o jego przyszłych partnerkach, bo mam jakieś dziwne przeczucie, że twórcy odejdą teraz nieco od tematu kobiet Dona i motywu wiecznego gonienia króliczka, a skupią się bardziej na samej psychice postaci i dojścia do ładu z własnym życiem. Właściwie by mnie to nie rozczarowało, bo choć życie uczuciowe Drapera mnie bardzo frapuje, to widzenie go pogodzonego z przeszłością i samym sobą w zupełności wynagrodziłoby mi kolejną kobietę na horyzoncie - nawet, gdyba to już miała być ta właściwa. Poza tym chętnie zobaczyłabym Dona z dziećmi w najbliższych odcinkach.

Wersji, jakoby serial miał skończyć się samobójstwem głównego bohatera (rzekomo zwiastowanym przez mężczyznę spadającego z wieżowca w intro), totalnie nie kupuję i miałabym spory problem z zaakceptowaniem takiego rozwiązania.

ocenił(a) serial na 10
eoste

Scena w barze - utopia. Szczupłe rodziny, opychające się fast-foodem, a rzeczywistość jest taka, że Amerykanie są najbardziej otyłym narodem na świecie, ciepiącym na różne choroby jak cukrzyca, nadciśnienie itp itd. Pooglądajcie sobie np. "Żywieniową rewolucję Jamiego Olivera", to zobaczycie, co jedzą amerykańskie dzieci w stołówkach szkolnych, a i w polskich szkołach jest niewiele lepiej.

ocenił(a) serial na 7
madmenfanka

Ale w tamtych czasach spoleczenstwo amerykanskie nie bylo tak otyle, dobrze ze zrobili ta scene, mozna porownac dawne czasy z terazniejszoscia.

ocenił(a) serial na 10
lichtenberg

nie do końca zrozumiałem o co chodzi z Bobem, jego przejściem do Buicka i propozycje mccana w saunie, znowu będzie jakaś fuzja?

ocenił(a) serial na 9
sobejkow

Gość od Chevy (Hartley czy jak mu tam) powiedział Bob'owi, że GM zamierzają wycofać swój biznes z SC&P i że Bob dostanie ofertę pracy od Buick'a

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

Dzieki, to akurat zrozumialem ;) bardziej mi chodziło o reakcje Rogera na wiadomość o tym i o to co powiedział Joan o facecie z sauny.

ocenił(a) serial na 9
sobejkow

A to przepraszam, jak nie o to chodziło ;)
No to tak (o ile dobrze zrozumiałam), Joan rozmawiając z Roger'em była zła, że chcą zrobić z Crane'a partner'a. A Roger był zły na Joan, że wiedziała o Chevy, ale mu o tym nie powiedziała. Tam w saunie, Jim wypytywał Roger'a o rozmowy z Phillip'em Morris'em, szydząc, że się za to zabierają, kiedy jeszcze wisi nad nimi wstyd po akcji Don'a.
Po tym jak Roger, dowiedział się o Bob'ie, zorientował się, że Jim'owi tak na prawdę wcale nie chodziło o Phillip'a Morris'a, tylko że tak na prawdę bał się, że SC&P przejmą Buick i w tej saunie chciał chyba wyczaić Roger'a.

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

Dziekuję bardzo ;)

ocenił(a) serial na 9
sobejkow

A tak w ogóle z innej beczki, w tym sezonie wchodziłam na opinie o odcinkach i co się dzieje ze światem? Zawsze wypowiada się właściwie ta sama grupa zaledwie kilku/kilkunastu osób. Tematy mają po 15/20/30 postów. Nikt nie ogląda tego świetnego serialu? Pewnie wszyscy rzucili się na Grę o Tron, ale mimo wszystko...

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

Wiem :( I wygląda na to, że z upływem czasu coraz ciszej robi się wokół Mad Mena, przy pierwszych sezonach miałam wrażenie że więcej się mówiło na ten temat między znajomymi, a teraz jak chce z kimś zamienić parę słów na ten temat to zostaje mi forum, a i tu jak zauważyłaś pustki.... A to serial zbyt wspaniały, żeby tak tylko obejrzeć odcinek i z nikim się nie wymienić refleksjami ;)

ocenił(a) serial na 9
onna_no_ko

Ale przynajmniej można się poczuć jak elita ;) A po (nielicznych ale zawsze) dyskusjach widać, że raczej wypowiadają się tu sami mądrzy ludzie :)

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

Niestety ale serial jest ciężkostrawny dla większości polskich odbiorców. To nie nasz świat, nie nasze realia i przede wszystkim - nie nasza mentalność. Nie mówię, że mało, ale w porównaniu do masy oglądającej tandetę, to ludzi potrafiących docenić kunszt serialu (jego oprawę, sceny, doskonałe dialogi) jest znikoma ilość.

I dobrze, bo inaczej MM miałby ocenę 5-6. Bo.. jak to mówią niektórzy "za mało się w nim dzieje, nie ma akcji".

ocenił(a) serial na 9
silvach

Zgadza się! Choć jakby to był jakiś lekki serialik, z banalnymi problemami typu Gossip Girl, ludziom pewnie nie nasze realia by nie przeszkadzały. Ale jak już się trzeba wysilić, skupić, pomyśleć, to dla mas serial jest fee. A przecież ten serial ogląda się niesamowicie: wspaniała scenografia, stroje, nic nie jest tu przypadkowe (gdzieś czytałam o znaczeniu kolorów itd), skomplikowani bohaterowie, a w tle historia, nie tylko reklamy. Fajnie się wrócić do tamtych czasów, zobaczyć jaki strach wywoływał komputer - o czym dziś nikt nawet nie pomyśli.

Ale masz rację, może to dobrze! Na forum innego serialu - procedurala - jeden forumowicz dający temu proceduralowi 10 (dodam, że nie zasługując na 10, ale każdy ma inny gust), napisał ostatnio, że Mad Men jest śmieszny i każdy sezon jest kalką poprzedniego, a zmieniają się jedynie dekoracje. Główny bohater jest przewidywalny, a jego życie uczuciowe jest rodem z Mody na Sukces. Hmm...(ale przynajmniej nie zarzucił, że mało się w nim dzieje i nie ma akcji ;)

ocenił(a) serial na 7
boogie_woogie

Witam. Sprawdzam co sie dzieje na forum serialu, ktory kiedys mial u mnie ocene 9, a tu odniesienia do mojej wypowiedzi, w ktorej mimochodem wspomnialem o Mad Menie.

Ja go jeszcze jednym okiem ogladam, z tym ze odkad zycie uczuciowe Drapera zaczeto prowadzic niby w duchu tamtych lat, w ktorych rodzila sie swoboda obyczajowa, a tak naprawde watek Megan wprowadzono mega sztucznie i ich zwiazek jest wymuszony, odkad Peggy zaczela miotac sie i dreptac w miejscu, odkad sprawy reklamowe stracily na wyrazistosci to spadlo moje zainteresowanie serialem. Mam prawo ? Chyba mam. Dodatkowo maniera aktora grajacego Dona, po 4 sezonach stala sie dla mnie nie do zniesienia, ma taka sama mine czy mu zab wyrywaja czy romansuje z sasiadka.

W 7 odcinku to perypetie Don - Megan, i jego byla zona- jej obecny maz, typowo rozwijaja sie w duchu "Mody na Sukces".
W moim otoczeniu wiele osob ogladalo ten serial, wiekszosc przestala wcale nie z powodow tego ze sa za tepi i malo inteligentni by zrozumiec zawilosci uczuciowe, a z powodu zwyczajnego rozczarowania sposobem rozwoju psychologicznego postaci. To ze tu wypowiadaja sie osoby, ktore serial nadal cenia to bardzo dobrze, ja na przyklad dzisiaj poczytalem sobie to forum w celach konfrontacji swoich wrazen z wrazeniami innych. Zastanawialem sie czy cos tu pisac bo to jednak forum dla fanow, ale skoro przywolano moje slowa to chcialem sie choc troszeczke wytlumaczyc.

ocenił(a) serial na 9
stanisga

Ale nie obrażaj się na mnie jak coś ;) (to nie miało być złośliwe, choć być może tak zabrzmiało bo pisałam na szybko). Ja zupełnie nie chcę się znów kłócić, bo mi się już totalnie znudziło ;) Co do Twojej wypowiedzi wtedy o MM, nawet nie komentowałam bo wiedziałam, że pewnie znów się nie zgodzimy, a ostatnio tak dobrze nam konwersacje wychodziły ;)
Ja już powtarzałam 100 razy, ja nie mam nic przeciwko Twojej 10 dla naszego (bo przecież ja też go lubię) proceduralu, tylko uważam, że MM jest serialem wyższej klasy (i tu znów moje prywatne zdanie, z którym możesz się nie zgadzać ) od TM (choć właściwie to totalnie rożne produkcje).
Kolega napisał jakie słyszał negatywne opinie, ja napisałam jakie ja zasłyszałam - a niestety Ty jesteś jedyną osobą, która wyraziła się krytycznie wobec Mad Men, a ja prawie nie znam nikogo, kto by się w ogóle jakkolwiek co do tego serialu odnosił (prawie nikt kogo znam go nie ogląda). Ale spoko, mi wcale nie przeszkadza, że tak uważasz. Masz do tego prawo. Być może więcej ludzi myśli jak Ty i dlatego tu na forum jest tak spokojnie.

Ale widzisz, chyba Cię przyciągnęłam i przynajmniej wyraziłeś i rozwinąłeś swoje zdanie. Dlaczego miałbyś się tu nie wypowiadać? Uważam, że nawet powinieneś, może się tu ożywi.

ocenił(a) serial na 7
stanisga

Szczerze powiedziawszy to moj brat informatyk zaczal znowu ogladac jak tylko wprowadzili komputer tamtych czasow i mi o serialu przypomnial ;], bardzo go rozsmieszylo jak pokazali wplyw kompa na Bena, ale nie byl to pozytywny typ rozweselenia.

Ja akurat postac Bena cenilem i mnie zirytowalo w jaki infantylny sposob sie go "pozbyto", juz sto razy wole jak sie "pozbyto" pary w serialu o ktorym mowisz. A przeciez moja ocena Mad Mena ma sie nijak do oceny Mentalisty, i jeszcze bardziej nijak do na przyklad Gry o Tron. Calkem inne gatunki, calkiem inne powody dla ktorych ogladam, inne mam tez wymagania do serialu stricte dramatycznego z tlem obyczajowym, z mnostwem postaci i fabula dajaca pole do popisu w kreowaniu bohaterow.

Ale skoro juz tu jestem to wezme na tapete na przyklad postac Peggy, z takim trudem sie kobieta wybila, a jak juz dostala szanse na bycie szefowa to nagle caly jej wewnetrzny naped zwolnil i stala sie przynudzajaca "ciocia" co wiecznie musi wszystko sto razy konsultowac, a juz jej pokorne usuniecie sie ostatnio w cien Dona bylo dla mnie rozczarowaniem, dziwne ze kobietom to nie przeszkadza, jak do dzis im sie wciska ze facet lepiej nadaje sie a kierownicza funkcje, i jest bardziej kreatywny. Tym bardziej taniec Dona i Peggy w tym kontekscie byl wymuszony,
sztuczny i sztampowy. Znowu slaba kobieta z bagazem doswiadczen kladzie umeczona glowe na piersi faceta, a on choc niedawno triumfowal zagonieniem jej do kata( aktor wyrazu twarzy wprawdzie nnie zmienil ale dal wyraz gestem), to teraz zaprasza ja w pseudo sentymentalne plasy. Wszystko to podlane sosem obyczajowki typu, ktorego nie lubie. Takie splycanie i sprowadzanie do przecietnosci.

ocenił(a) serial na 7
stanisga

Ciekawe, czy Ben musal "porzucic" postac Michaela ( mial za nia w koncu nominacje do Emmy), czy chcial to zrobic zeby wrocic do Drop dead Diva

ocenił(a) serial na 9
stanisga

Wiesz co? Przypuszczam, że Gra o Tron jest jedynym serialem, co do którego się zgadzamy (czyli oboje mamy bardzo dobre o nim zdanie). Wspomniałam Grę, bo aktualnie jest chyba najpopularniejszym serialem i serialem, o którym jest najgłośniej. Nawet jak by się chciało, to nie da się o nim zapomnieć, czy przegapić (wystarczy zajrzeć tam forum, żeby zobaczyć ile osób nim żyje). W porównaniu do tego ciągłego szumu, o Mad Men jest cichutko jak makiem zasiał, do tego stopnia, że ja sama zapomniałam o premierze nowego sezonu i przypomniałam sobie dopiero po emisji 2 odcinka.

Tradycji musi stać się za dość, czyli znów mam inne zdanie :] Jesteś feministką? ;) Ja nie, choć kobietom faktycznie przeszkadza jak im się wmawia, że facet jest bardziej kreatywny, albo zdolny. Jednak tu nie do końca o to chodzi. Częściowo owszem, bo Peggy jest sfrustrowana, że wylądowała pod Lou - który właściwie jej do pięt nie dorasta, że musi niańczyć Don'a - na co się nie pisała. Dodatkowo usłyszała od Pete'a, że jest dobra, jak każda inna kobieta w tym biznesie. Gdy ona doskonale wie, że jest lepsza, nie tylko od kobiet, ale i wielu mężczyzn. Takie rzeczy nie zawsze motywują, żeby dawać z siebie więcej, czasem wręcz przeciwnie, zwłaszcza, że ona przez 7 sezonów harowała za trzech. Pracuje, pracuje, pracuje jak wół, ale dla nich to wciąż za mało.
Jednak głównym powodem, dlaczego Peggy zwolniła i zachowuje się jak "ciocia", jest to, że jest tak po ludzku nieszczęśliwa. Ma złamane serce. Ta cała akcja z kwiatami na Walentynki pokazuje, że z Ted'em wcale jej nie przeszło, a jego obecność niczego jej nie ułatwia. Wszystko to doprowadziło do tego, że Peggy zaczęła się zastanawiać, co poszło nie tak? Przecież ona wbrew temu co oczekiwała rodzina, wbrew temu czego w tamtych czasach oczekiwało się od kobiet (czyli często małżeństwo z rozsądku, dzieci, domu), postanowiła robić to co ona sama chce, na przekór wszystkim wybrała karierę. I była ze swoimi decyzjami szczęśliwa, do momentu aż pojawił się Ted i zaświtała jej w główce alternatywa, czyli kusząca opcja domowego życia z ukochanym facetem przy boku, której tak nie chciała (a ci robiąc reklamę, jeszcze jej plotą, że ma robić za matkę (o ile się nie mylę, jeszcze zaproponował to Pete?)). To wszystko sprawiło, że Peggy zastanawia się co zrobiła nie tak? Teoretycznie podejmowała słuszne decyzje, a tu nagle wcale nie jest tą pełną sukcesu 30-latką, tylko jest dobra, jak każda inna. Zatem moim zdaniem postać Peggy budowana jest bardzo konsekwentnie i wszystko co się z nią dzieje ma sens.

Scena z Don'em bardzo mi się podobała! To był moment, kiedy rozgoryczenie obojga wyszło na zewnątrz. Oni w tym momencie nie byli współpracownikami, tylko przyjaciółmi, którzy zdali sobie sprawę, że coś dla siebie znaczą (nie w senie miłosnym). Zważ na to, że oprócz Sally i pierwszej żony, Don tylko z Peggy był zawsze sobą. Podobnie Peggy - nikt nie zna jej tak jak Don i może jeszcze Pete. Ci dwoje mają swoją historię, pomagali sobie w trudnych chwilach. Moim zdaniem to było bardzo naturalne i ludzkie - dwoje nieszczęśliwych ludzi, którzy trochę wypili i wylewają żale, bo wiedzą, że ze sobą mogą.

Co do Michaela, jejku, też mi żal, że odszedł (aktor chyba ma pracować nad inną produkcją (spokojnie, nie chodzi o Drop Dead Diva;) ).
I tu też według mnie to nie było naciągane. Michael zawsze wydawał się dziwny, nadpobudliwy, ciągle zmieniał mi się nastrój, wybuchał czasem bez powodu. Facet nie miał normalnej rodziny, twierdził, że urodził się w obozie. To wszystko jakoś na niego wpłynęło i uksztalło jego prawdopodobnie bardzo wrażliwą psychikę. Nigdy nie wiadomo co komu siedzi w głowie. Pojawił się komputer i ten pękł, odbiło mu. Nie wiem, czy kiedykolwiek miałeś styczność z osobą schizofreniczną, ale to na prawdę tak wygląda. Ja mam kolegę, który cierpi na tą chorobę i wiem, że w złych momentach potrafił sobie wiele wkręcić.
Z drugiej strony, podobało mi się właśnie ukazanie tego, jaki strach kiedyś budził komputer. Jaki strach budzi nieznane. Przecież nawet dziś istnieje obawa, że kiedyś komputery, roboty, technologia zastąpi ludzi.
Uff, tyle.

ocenił(a) serial na 7
boogie_woogie

Ta, jestem Kazimiera Sz ;]

Postac Peggy jest budowana wedlug schematu, ktory opisalas, to da sie zaobserwowac, ale mi ta droga nie odpowiada, ja oczekiwalem postaci co sie nie rozmieni na drobne, a tu prosze Joan przejela determinacje "wczesnej" Peggy i chodzi sobie w butach po "bosym" gabinecie.

Don najbardziej soba byl z Anna, Betty i corce powiedzial bo musial. Czy z Peggy zawsze byl soba tobym dyskutowal, a i nad wymowa tej sceny tez, zreszta juz teraz obejrze dalsze odcinki uwazniej i sie jak sadze znaczenie tej sceny wyjasni.

Nie znam nikogo z schizofrenia, ale nie sadze zeby to mialo jakies znaczenie, ja nie podwazam samego pokazania jak zachowuje sie schizofrenik, a sens uzycia do tego kompa jako triggera, to wyszlo karykaturalnie i postac Michaela zaslugiwala na wiecej. Akurat Ty powinnas mnie w tym momencie rozumiec, przeciez w TM, uzywalas podobnych argumentow co do konca RJ i uzycia pewnego symbolu magikow, ze tak oglednie napisze zeby komus spoilera nie sprzedac znienacka.
Samo pokazanie jak ludzie obchodzili kompa jak jakies wcielenie zlego to mi sie akurat podobalo, i mam nadzieje ze komp jeszcze 'zagra" jakas lepsza role niz wywolywacz ataku schizofrenii, czy tez innej choroby bo czy padlo rozpoznanie konkretne to nie pamietam.

Nie musimy sie chyba zgadzac zeby rozmawiac, zaloze sie ze i w GoT na wiele spraw mielibysmy rozne zdanie.

ocenił(a) serial na 9
stanisga

Dobra. Jak Ci taki rozwój Peggy nie odpwoiada, to ok. Jednak to wszystko jest w charakterze tej postaci od początku. Ona już wcześniej miała swoje słabości i dylematy z Pete'em, mimo, że twardo postawiła na karierę. Pchała się z karierą do przodu, ale nigdy nie była przykładem mega silnej osobowości. Poza tym jakby była taka niezłomna, byłaby trochę nieludzka, bo przecież każdy ma słabości, gorsze momenty itd (nawet RJ okazał się słaby ;] ). Do tego jest kobietą. Jakby nie było, my baby zawsze w głębi marzymy o królewiczu. Tak Peggy jak i Joan.

Owszem, Don z Peggy nie jest cały czas sobą. Większość czasu spędzają na polu zawodowym, jakby mógł?! Jednak oni mieli swoje momenty i jest między nimi więź, która się zrodziła, gdy wyciągali się z tarapatów. I w przypływie emocji są w stanie powiedzieć sobie co jednemu czy drugiemu leży na wątrobie.

Sally natomiast uczy Don'a być przy niej prawdziwym Donem. Faktycznie stawiała go pod ścianą, albo przyłapywała w niezręcznych sytuacjach, jednak Don stara się być z nią prawdziwy (też jest między nimi więź) i to jest szczere i rokuje dobrze na przyszłość.

Dobre porównanie do RJ :) Choć RJ był postacią większego kalibru niż Michael ;]
Nie jestem psychologiem ani psychiatrą, więc się nie znam, ale czy jakieś ważne wydarzenie - tu pojawienie się komputera, czyli coś łaaał, nie mogłoby robić za trigger? Owiane to było szumem, bo nagle zaczęli ich tam przestawiać, żeby to wszystko zainstalować, zrobiło się zamieszanie i szum - idą zmiany. Wielkie to. Nieznane. Bezpośrednio ingeruje w jego życie, pracę. Budzi emocje, a strach chyba negarywnie wpływa na psychikę i może klepki poprzestawiać (łał ale ze mnie psycholog ;).

Poza tym on miał coś z tym obozem. Obóz - niczym maszyna do zabijania. To może teraz sobie coś wkręcił z komputer, to kolejna zagłada - maszyna do zmieniania ludzi w geji (tak chyba twierdzil nie?). No dobra, tu mnie chyba poniosło. Jednak wciąż podoba mi się ten motyw, że komputer budził aż taki lęk.

ocenił(a) serial na 7
boogie_woogie

A jednak wydaje mi sie ze zamiast teatralnej groteski wyszla im karykaturalna klapa z tym uzyciem mainframe IBM 360. Z drugiej strony, poprzednikow 360 tworzyla w latach 50 firma o wdziecznej nazwie - "IBM and the Seven Dwarfs";]
Jednak skoro Draper mowi do Harrego Crane , “In fact it’s quite literal” to lepiej by sie trzymali tej linii.
Jeszcze jak sobie przypomne jak Stanley Kubrick wykorzystal kompa tego typu, to tym bardziej jestem rozczarowany, no ale moze cos ciekawszego wymysla z 360 w tle, skoro zadali sobie tyle trudu zeby wiernie odtworzyc tego kolosa, gosc odpowiedzialny za to siedzial w muzeum w Kaliforni 2 dni i szkicowal.

Porownanie zrobilem nie dla gradacji przeciez, sama popatrz ze masz wiele wyrozumialosci dla serialu Mad Men i interpretujesz go w najlepszy z mozliwych sposob, a jest to serial ciezszy gatunkowo niz TM do ktorego nawiazujemy, wiec powinien byc poddany surowszym kryteriom.

ocenił(a) serial na 9
stanisga

Ale tu nie chodzi o wyrozumiałość, choć do TM jestem wyrozumiała. Nie czepiam się jakichś pierdół (chyba, że w żartach). Jestem krytyczna tylko w sprawach kluczowych dla serialu, bo to były rzeczy dla których go oglądałam. Ty piszesz, ze oglądasz głownie dla mentalistycznych sztuczek - jak ich nie ma, albo jest mało, też na pewno jesteś zawiedziony, nie?

Dla Mad Men nie muszę być wyrozumiała, bo ja kupuję ten serial, kupuję psychologię postaci, nie mam do niczego większych zastrzeżeń. A Michael nie skończył dla mnie karykaturalnie, tylko groteskowo, co też mnie jakoś nie razi, bo był od początku był postacią groteskową. A komputer jako stresor nie budzi moich podejrzeń, bo przecież to stres i emocje wpływają na psychikę i pobudzają układ nerwowy. Zresztą właśnie przypomniał mi się Criminal Minds, w który wciągnął mnie Joewel. Fakt Michael, nie jest psychopatą, ale w Criminal można zobaczyć, że czasem nawet totalna pierdoła może być triggerem :]

To tak jak RJ i z motywem, którego nie chcemy spoilerować. Ja rozumiem reakcję RJ'na, ale sytuacyjnie dla mnie to było zdecydowanie bardziej karykaturalne. A dla Ciebie zupełnie nie.
I jeśli porównać odejście Michael'a do pary z naszego serialu, to odejście pary jak dla mnie wcale nie wypadło lepiej. Sorry za offtop. Jeśli odeszliby w momencie, kiedy założyli biznes to ok. Ale odcinek pożegnalny mnie nie przekonał i uważam, że był zupełnie niepotrzebny. Para miała pomagać w sprawie prokuratora i podsłuchów, a skończyło się na dziwaku. I widz nie wie, czy dziwak był za wszystko odpowiedzialny, czy jednak nie miał z tamtymi żadnego związku, a sprawa wróci w kolejnym sezonie (którego mogło nawet nie być). Nie mówiąc już o niezniszczalnym mężczyźnie z tej pary, który się kulom nie kłaniał - co było trochę słabe.

Do Odysei Kosmicznej się nie odniosę, bo oglądałam dość dawno i nie bardzo pamiętam. Ale zanim wróci 2 część sezonu, może zdążę obejrzeć ponownie, kto wie.

ocenił(a) serial na 7
boogie_woogie

A ja wlasnie po psychologii pstaci oczekiwalem wiecej, mniej przewidywalnosci jezeli chodzi o Drapera, zeby sie facet rozwijal a nie cofal w rozwoju, jest jakas nadzieja ze w 2015 wyrwa go z objec Megan a'la "Moda na Sukces" i podejmie skuteczna walke z demonami.

Mad Men ma ten komfort, ze nie porusza sie w przestrzeni dla popularnych procedurali i jak na to gdzie sytuujemy TM to je jestem pelen podziwu dla przemycania inteligentnych i wartosciowych tresci. Jasne ze mnie zawiodl final TM, az zdjalem 2 gwiazdki, po przemysleniu przywrocilem jedna i stanelo na 9, dla nakreslenia kompletnego PJ byla potrzeba takiego opadniecia masek, ale prosilo sie o wyjasnienie kilku innych spraw. Pewnie kreator lgal ze nie wiadomo, a dobrze wiedzial ze bedzie na to mial 7 sezon
Ogladam dla cold reading, bo mi sie podoba jak to bije na glowe typowych behawiorystow z chocby Criminal Minds, ogladalem ten serial kiedys, ale nic mnie tam nie zaciekawilo, jalowy procedural jak dla mnie.

ocenił(a) serial na 10
stanisga

Co do zakończenia wątku Michaela to muszę się nie zgodzić z tak negatywną oceną. Osobiście nawet od pewnego czasu oczekiwałem że sprawy przyjmą taki obrót. Nawet abstrahując od specyficznego otoczenia w którym żył (sam z ojcem-konserwatywnym żydem) i miejsca urodzenia (w co akurat nie do końca wierzę i sądzę że Michael to zmyślił na poczekaniu), facet od samego początku zdradzał objawy osobowości schizoidalnej, która przy odpowiednim katalizatorze ma spore szanse na przerodzenie się w schizofrenię: zaburzenia emocjonalne, nadwrażliwość, introwertyzm, stany maniakalno-depresyjne (raz zdołowany siedział w koncie a kiedy indziej rozpierała go przesadna pewność siebie - tak jak wtedy gdy otwarcie niemal rzucił wyzwanie Donowi gdy ten nie użył jego projekty reklamy w 5 sezonie). Niewykluczone również że miał problem z nieuświadomionym homoseksualizmem, co tłumaczyłoby jego problemy w relacjach z kobietami z którymi praktycznie nie wchodził w interakcje i właściwie w ogóle nie istniały w jego życiu (dziwaczne zachowanie podczas randki którą zaaranżował jego ojciec w 6 sezonie). Być może to właśnie to było katalizatorem wybuchu. W trakcie rozmowy w mieszkaniu Peggy, Michael wypowiada kwestię "I caught myself looking at Stan's shoulders and getting excited". Moja teoria jest taka że Ginsberg nie potrafiąc zaakceptować swojego homoseksualizmu, psychologicznie przerzucił odpowiedzialność za swoje, niezrozumiałe nawet dla niego zachowania na karby złowrogich fal komputera, które zamieniają mężczyzn w gejów. Wewnętrzny brak akceptacji dla swojego homoseksualizmu uzewnętrznił się też poprzez desperacką próbę zmuszenia się do odbycia heteroseksualnego aktu z Peggy ("if there was a way to do it without having sex, I'd do it"). Tyle z domorosłego psychoanalizowania :) Tak czy inaczej olbrzymia strata dla SCP, ponieważ moim zdaniem Ginsberg był ich najcenniejszą siłą kreatywną a jego pomysły przewyższały zarówno te Dona jak i Peggy.

ocenił(a) serial na 7
prall

Trudno mi polemizowac bo psychiatra nie jestem, ja w postac Michaela widzialem nadwrazliwca, ale w pozytywnym tego slowa znaczeniu, co do ukrytych watkow homo to mi sie juz totalnie znudzily, wtryniaja je doslownie wszedzie, przeslanki w wypadku Michaela nie wskazuja zeby byl ukrytym gejem wedlug mnie. Ale ok, nawet jak wszystko co piszesz da sie tak zinterpretowac, bo w tym serialu postaci na szczescie nie sa plaskie i jednowymiarowe, to mi najbardziej sie nie podoba ze komputer posluzyl za wyzwalacz, to bardzo trywialny pomysl. Szczegolnie przy "pozbywaniu" sie postaci, ktora scenarzysci zaczeli obiecujaco, a pozniej nie wiedzieli co dalej z nia zrobic.

ocenił(a) serial na 9
prall

Jak zwykle jest dużo sensu w tym co piszesz :) Z tym urodzeniem się w obozie, ja też sądzę, że to mógł być wymysł. Jeśli był, to to kolejna oznaka "dziwności" Michael'a. Jeśli nie i to jednak prawda, to na pewno miało to na niego jakiś (negatywny) wpływ. Kiedyś gdzieś czytałam, że dzieci rodziców, którzy przeżyli Holokaust, dziedziczą coś takiego jak hormon stresu, czyli trauma z dzieciństwa rodziców może być przekazywana z pokolenia na pokolenie.

Z Michae'em może być jak piszesz. Nie dość, że wcześniej wykazywał zaburzenia psychotyczne, to rzeczywiście wcześniej miał coś z tymi gejami. Czy to przypadkiem nie on oskarżał Ben'a Benson'a o bycie homo? W tamtych czasach bycie homoseksualistą było szokujące, wstydliwe i ciężkie do zaakceptowania, więc może tak być, że coś na co nie godzi się społeczeństwo i z czym Michael też sam nie chce się pogodzić, wypiera i zwala na innych.

Choć z drugiej strony osoby schizofreniczne i nie homoseksualne również wykazują brak zainteresowania wszelkimi sprawami erotycznymi, co równie dobrze mogłoby wyjaśniać jego wcześniejsze problemy z dziewczynami i niechęć do seksu. A jego przemieszczanie emocji i teorie spiskowe mają inne źródło.
Choć chyba bardziej prawdopodobnie jest jak mówisz i jednak chodzi o homoseksualizm.

ocenił(a) serial na 7
prall

Poniewaz mnie nie przekonala mnie opcja "schizofreniczna" to poszukalem glosu jakiegos fachowca i na miejscu scenarzystow bardziej bym szedl w kierunku wplywu narkotykow, wtedy jak wyczytalem w tym artykule nawet halas pralki moze wywolac omamy, a komputer "chodzil" glosno, poza tym autor uwaza jak ja, ze Michael to nadwrazliwiec, dusza artystyczna i czul ze mu maszyna moze mu zabrac "wene". Co do obciecia sutka i ewentualnych problemow z identyfikacja plciowa tez tu jest ciekawie nakreslony problem, ja bym szedl po linii glebokiej traumy z powodu braku matki, traumy ktora sie w tym incydencie ujawnila. Jak stwierdza autor artykulu Michaela mozna zwolnic z psychiatryka po dokladnej diagnozie i przywrocic do serialu;] http://www.vulture.com/2014/05/psychiatrist-analyzes-mad-mens-ginsberg.html

ocenił(a) serial na 9
stanisga

Dla mnie CM to serial, który sobie czasem włączam, żeby mi coś leciało zamiast TV, przy którym nie muszę się skupiać, że się pogubię w fabule. Zaczęłam oglądać, bo postanowiłam sprawdzić, o czym ten Joewel ciągle gada. I uważam, że w porównaniu do innych procedurali tego typu; Bones, te wszystkie CSI, Castle, które nigdy nie były w stanie mnie zainteresować (nawet do oglądania w tle), jest całkiem przyzwoity. Bohaterów da się lubić, a i zagadki mają całkiem ciekawe, zwłaszcza w początkowych sezonach.

Jeśli Heller od dawna wiedział, że będzie kolejny sezon, to good for him. Jest szansa, że ma wizję jak to wszystko zakończyć. Jak już dylematy miłosne mamy za sobą, to może być już tylko lepiej.

A dla mne sytacja Don'a z Megan zupełnie nie jest jak z Mody na Sukces (to już bardziej podpada tu relacja Lisbon-Pike :]). To, że on znów uwikłał się w takie małżeństwo jest właśnie efektem jego skomplikowanej psychiki, traumatycznej przeszłości i samo-destrukcyjnych zapędów. On powiela schematy, bo nie potrafi sobie inaczej poradzić. Napisałeś, że facet powinien się rozwijać, a nie cofać. Cały problem polega na tym, że ludziom ciężko jest walczyć ze swoimi demonami. Pomyśl jak ciężko czasem komuś wyjść z alkoholizmu, czy taki głupkowaty przykład; komuś otyłemu trzymać się diety (a to jest tylko panowanie nad własną wolą i apetytem -takie niby nic). To wszystko to jest walka i czasem ktoś sam sobie nie potrafi ze sobą poradzić. Don ma wiele demonów i zdecydowanie sobie ze sobą nie radzi, a nie dopuści do siebie nikogo, kto by mu pomógł wyjść na prostą. Po rozwodzie z Betty przecież dość dobrze się trzymał. Nie upadł. Wpakował się znów w taki związek i dopiero teraz sięgnął dna i może teraz powalczy z demonami.

ocenił(a) serial na 7
boogie_woogie

A tu sie musze uprzec, postac Megan mnie zdecydowanie denerwuje, bo jest tak dretwo nakreslona, a jej malzenstwo z Donem tak sztuczne, ze nawet aktorzy jak graja swoje kwestie to widac, ze kompletnie sami nie wierza w to co przedstawiaja. A to sa cechy z Mody na Sukces, Relacja Lisbon-Pike jednak byla wiarygodniejsza, bo istniala mozliwosc innego zakonczenia, a tu od poczatku wiedzialem, ze ta para jest skazana na kleske i jak zaczeto ta drewniana relacje to serial duzo u mnie stracil.
Jakby w zyciu Dona nie bylo Megan to nic by sie nie zmienilo, ten zwiazek jest kompletnie zbedny dla rozwoju postaci Dona, wiadomo ze jest on bardzo pogubionem wewnetrznie czlowiekiem, i tym bardziej niewiarygodne jest wiazanie sie z kims takim jak Megan.

ocenił(a) serial na 9
stanisga

Sytuacja z Lisbon była wiarygodniejsza w takim sensie, że to pasowało do postaci Teresy, że zdecydowała się związać z kimś kto mógł jej zapewnić bezpieczeństwo i wszystko co ona emocjonalnie potrzebowała. Ale totalnie Moda na Sukces jeśli spojrzeć z perspektywy rzucania się na jednego faceta, kochając drugiego i w emocjach (złości na tego, którego kocha) zaakceptowania zaręczyn.

No to mogę Cię jedynie pocieszyć, bo z ostatniego odcinka wynika, że to koniec ery Megan w życiu Don'a ;)

ocenił(a) serial na 7
boogie_woogie

O przepraszam bardzo, ja postepowanie Lisbon przemyslalem i doszedlem do wniosku, ze gdyby Patrick nie zareagowal jak zareagowal to ona by postapila zgodnie z teza "lepszy Pike w garsci niz Jane na dachu", uczucia do Patricka schowala gleboko i szla dalej. Poza tym akurat te relacje staly aktorsko wyzej niz relacje Megan- Draper, a juz trojkacik w ostatnim odcinku to byl tak sztucznie wprowadzony ze pierwszy raz wiecznie skrzywiona mina Drapera miala swoje stuprocentowe uzasadnienie;]

@No to mogę Cię jedynie pocieszyć, bo z ostatniego odcinka wynika, że to koniec ery Megan w życiu Don'a ;)
Dzieki,
dodam, ze niczego innego sie nie spodziewalem, boje sie tylko ze ta era bedzie sie konczyc za dlugo ;]

ocenił(a) serial na 9
stanisga

Tak, masz rację. Ona postąpiłaby dokładnie tak: "lepszy Pike w garsci niz Jane na dachu" :) Ale chodzi mi o ten telefon (czyli sposób w jaki się zgodziła), bardzo pod wpływem impulsu, czyli złości na Patrick'a -nieco melodramatycznie. Jednak ogólnie JIsbon dobrze wypadł. Mi nie zależało na tym wątku, ale odcinek mi się podobał. Nie wyszło ani kiczowato, ani zbyt słodko. Na plus.

Ja na Megan i Don'a aż tak krytycznie nie patrzę, choć ten trójkąt faktycznie był dość desperacki. Mimo wszystko dużo bardziej lubiłam/ię Betty, jako nieszczęśliwą żonę Don'a i postać.
Co do długości czekania, tak czy siak, już bliżej niż dalej :]

ocenił(a) serial na 7
boogie_woogie

Bo Betty jest o wiele lepiej wykreowana postacia, jeszcze jak sie wezmie pod uwage, ze tez miala "artystyczne" aspiracje to sposob rozwoju postaci i gry aktorskiej korzystnie przewaza na strone Betty.
Wyrazanie uczuc, ma to do siebie, ze zeby nie bylo melodramy w zlym guscie to musi byc dobrze zagrane, aktorka grajaca Megan moim zdaniem kompletnie sobie nie daje rady, ona sie "potyka o wlasne slowa" cytuje znajoma mi osobe;]

ocenił(a) serial na 10
lichtenberg

To co mnie zastanawia od dłuższego czasu to skąd ta powszechna niechęć w stosunku do Crane'a. Facet inteligentny, robi kawał dobrej roboty dla agencji, nie można też powiedzieć by był jakoś szczególnie parszywy z charakteru lub ciężki w obejściu (zwłaszcza na tle takiego Campbella czy reszty ekipy gdzie większość postaci nie jest ludzmi "łatwymi"), nigdy też nikomu nie zaszkodził a wręcz parę razy zdarzało mu się zachować bardzo w porządku. Dlaczego więc traktowany jest przez wszystkich jak męczący i uciążliwy (aczkolwiek niezbędny) frajer? O ile mogę jeszcze zrozumieć niechęć Megan po żenującym incydencie z 5 sezonu to już ten sam stosunek ze strony Sterlinga czy Joan jest dla mnie zagadką i nie chodzi mi jedynie o mocny sprzeciw wobec propozycji jego partnerstwa [swoją drogą po raz kolejny w tym sezonie byłem zażenowany Joan i tym co zrobiło z nią umocnienie pozycji w firmie a jej potężny protest wobec partnerstwa Crane'a był tym bardziej nie na miejscu biorąc pod uwagę jego wkład w rozwój firmy oraz sposób w jaki partnerstwo zdobyła ona (w dodatku po proficie jaki agencja uzyskała z jej "poświęcenia" od dawna nie ma śladu)]. Zresztą podobne wrażenia odbierałem również przy relacjach z innymi postaciami (Pete, Bert, Ken a nawet Dawn). Nawet Don pierwszy raz wypowiedział się o nim w pozytywnym kontekście dopiero po wielce wartościowej dla niego rozmowie z poprzedniego odcinka.

ocenił(a) serial na 8
prall

Wydaje mi się, że niechęć Joan do Harry'ego może wynikać z jego niezbyt pozytywnej wypowiedzi na temat wysokiej pozycji w firmie - w którymś odcinku poprzedniego sezonu Harry bardzo dosadnie wypomniał Joan jej sposób "zdobycia" partnerstwa, na dodatek zrobił to przy pozostałych wspólnikach. Co do pozostałych - nie wiem, może wynika to trochę z charakteru Crane'a, facet ma za mało charyzmy i często wydaje mi się zagubiony lub przestraszony rozmawiając z przełożonymi.
Joan boi się utraty pozycji, właśnie przez to że cały czas doskonale zdaje sobie sprawę jaj jej awans widzą inni, stara się nie spaść znowu stopień niżej w hierarchii - tak to widzę.

ocenił(a) serial na 10
LaReinaDelSur

Pewnie masz rację, jednak wciąż niezrozumiały jest dla mnie jest protekcjonalny stosunek do Dona którego po powrocie do firmy potraktowała niczym niechcianego gówniarza którego najlepiej byłoby się pozbyć (zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że Draper w przeszłości wielokrotnie podkreślał jej wielkie znaczenie dla firmy, z miejsca zaakceptował jej partnerstwo i nie stanowił żadnego zagrożenia dla jej pozycji).

prall

Mimo, że nie oglądałam jeszcze ostatniego odcinka, muszę to dodać. Joan to zwykła egoistka i interesantka, która po za czubkiem własnego nosa nie widzi nic. Jej materialne podejście do życia widać dobrze we wcześniejszych sezonach i to jak próbowała zawsze z relacji z mężczyzną wyciągnąć jak najwięcej się da. Oczywiście świetnie wykreowana postać ;) Joan wydaje się, że rozwinęła skrzydła pod nieobecność Dona, i boi się, że gdy wzmocni się jego pozycja, jej zmaleje. Przecież nawet przeniosła się do biura wyżej - symboliczny awans.

ocenił(a) serial na 10
poziomkowa_rzepicha

Nie posuwałbym się do aż tak krytycznej oceny tej postaci. Moim zdaniem jest to przede wszystkim kobieta która mocno się przejechała na mężczyznach (były mąż - niedowartościowany gówniarz nieudolnie pretendującym do bycia samcem alfa, Roger - starzejące się dziecko unikające jakiejkolwiek odpowiedzialności) i w pewnym momencie życia zdała sobie sprawę iż w obecnym wieku i sytuacji (samotne wychowywanie dziecka) jej priorytetem powinno stać się zabezpieczenie materialnego bytu rodzinie, gdyż na męskie oparcie nie ma co liczyć. Mimo tego, w odróżnieniu od takiej Peggy, nie uznałbym jej za kobietę dla której najważniejsza jest kariera zawodowa. Dodam tylko że ostatni odcinek (rozmowa z Bobem) rzuca dużo światła na jej "materialne podejście do życia" :)

ocenił(a) serial na 9
prall

Masz całkowitą rację. Ja mimo wszystko lubię postać Joan. Tak jak to ktoś już gdzieś przy jakiejś innej rozmowie o Joan wspomniał; Joan i Peggy są świetnymi przykładami robienia kariery w świecie zdominowanym przez mężczyzn w latach 60-tych (a może nawet i dziś). Peggy żeby dojść tam gdzie jest, musiała napracować się za 7 facetów, a Joan nie wierzyła, że można coś osiągnąć, bez przespania się z kim trzeba.

Oprócz powodów które podano wyżej, co do niechęci Joan do Crane'a, ja myślę, że Joan uważa, że ona żeby zostać partnerem musiała poświęcić się dużo bardziej (a oprócz tego "poświęcenia", napracować), a Crane'owi to przyjdzie tak hop siup. Ale tak na prawdę wcale tak bardzo się nie różnią - oboje po prostu walczą, żeby mieć jakikolwiek szacunek w tej firmie. (Poza tym, chyba w którymś sezonie, Crane mógł zlecić Joan pracę w departamencie telewizyjnym (ona wcześniej jakiś tam skrypty przeczytała, dobrze sobie tam radziła), a on mimo to wziął do tej pracy kogoś innego).

Fakt, wszyscy inni wcale nie są lepsi i nie mają czyściejszych sumień od Crane'a, ale Harry nie jest taki charyzmatyczny jak Don, czarujący jak Roger, zdolny jak Peggy, pewny siebie jak Stan, nie jest takim krzykaczem i manipulantem jak Pete i przez to chyba wszystkim łatwo nim pomiatać, ignorować i nie brać go na poważnie.

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

Mimo, że raczej nie powinno pochwalać się sposobu w jaki Joan została wspólnikiem, warto podziwiać jak świetnie poradziła sobie w agencji (chociaż z tego co pamiętam oprócz tego, że awansowała, postawiła firmę na nogi zdobywając flagowego klienta i gdyby nie Jaguar wszyscy musieliby się spakować bo SCDP by upadła). Świetnie manewrowała w tym przepełnionym testosteronem i męskim ego środowisku, mimo, że prawdopodobnie startowała z podobnej pozycji co Peggy, sama wychowywała dziecko i dzielnie znosiła swoją matkę (której nie wiem dlaczego ale nie lubię ;D). Według mnie, dotarła już to takiego miejsca z którego nie będzie miała szans awansować, a więcej wspólników to dewaluacja tej elitarnej pozycji i dlatego, broniąc swojej rangi nie chce Harego w zarządzie.

Odnośnie samego Crane'a to podobnie jak większość, też za nim nie przepadałem: nigody nie odegrał jakiejś ważniejszej roli, prawie nigdy nie miał własnego zdania, był nijaki. Można powiedzieć, że mimo pracy w agencji reklamowej sam ma słaby PR ;) Jego postrzeganie zmieniło się trochę po tym, kiedy powiedział Donowi o Philip Morrisie, w końcu wykazał się jakimś charakterem.

Zastanawialiście się kiedyś co robi Cooper w agencji? Facet jest już wiekowy i zamiast cieszyć się końcówką życia wydając zarobione pieniądze siedzi bez butów w swoim biurze i czyta gazetę. Ta postać mimo to mnie zawsze ciekawiła, chciałbym zobaczyć chociaż jeden odcinek w którym ukazany byłby bliżej.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones