Film był fajny do pierwszej potyczki. Pół godziny wymiany ognia z wrogiem i ZERO ofiar po żadnej ze stron. Nagle pojawia się odsiecz z amunicją i sytuacja zmienia się jak po dotknięciu czarodziejskiej różdżki.
Facet, który boi się własnego cienia, zgłasza się na ochotnika i najpierw się boi, później strzela na oślep w kamienie, a kiedy staje twarzą w twarz z wrogiem znów się boi.
A kiedy człowiek znika, dowództwo podejmuje decyzje, że odbiją go amerykanie, bo nasi się do tego nie nadają. Echhh... szkoda słów.