Świeżo po sensie. Co za żałosny człowieczek z Rossa. Elizabeth to wyrachowana sz**ta, to wiadomo było od początku, ale, że poleci tylko na pieniądze?
Bardzo, bardzo żal biednej Demelzy. Mam nadzieję, że koniec odcinka to tylko preludium do piekła jakie urządzi Rossowi za to, co jej zrobił. :(
Podziwiam cierpliwość czekania co tydzien za kolejnym odcinkiem, ja wole poczekac do konca sezonu i wtedy wszystko obejrzec za jednym zamachem.
Spoiler!!
Ja wczoraj czytalam ze oprócz zdrady Rossa, Demelza wda sie w romans z jakims szkockim oficerem kojarzysz coś? ;)
Właściwie to mam mega spojlery dotyczące losu wszystkich postaci jakbyś była ciekawa :D
Akurat te pierwsze książki już przeczytałam i wiedziałam co się wydarzy. Czekam na kolejne odcinki i dalsze reakcje Demelzy.
gardzę nim też, pół biedy jakby nie mydlił Demelzie oczu a ona byłaby z nim jak żony damskich bokserów, ale on jest obłudny w najbardziej obrzydliwym sensie i tak jak był kiedyś jedną z moich ulubionych bohaterów seriali teraz jest jednym z najgorszych. Demelza zasługuje na kogoś lepszego
Niestety muszę się zgodzić. Już wolę George'a przynajmniej ma jasne intencje, a jego oświadczyny nawet mnie ujęły... też bym się zgodziła :D A końcowa scena - genialna! #teamDemelza! To moja niezmiennie ulubiona bohaterka! Dzielna, mądra kobieta, a nie jak Elka - kiełbie we łbie. Ja bym na miejscu Demelzy miałabym przyszykowaną już siekierę :D
Właśnie ogarnęłam, że to nie był ostatni odcinek sezonu :D że jeszcze 2 zostały, tak? To super!
No nieeeee...... Jak on mógł...... :((( To jest takie smutne, takie niesprawiedliwe i ...takie życiowe :/ Ludzie są słabi, a emocje i pożądanie często silniejsze od zdrowego rozsądku. Nikogo nie usprawiedliwiam, ale to było do przewidzenia już od dłuższego czasu. Oni po prostu nadal się kochają. Szkoda w tym wszystkim najbardziej Demelzy, która pięknie mu przywaliła. Liczyłam jeszcze na kopa w krocze :D
Ja do tej pory nie mogę w to uwierzyć, ciągle o tym myślę. Co za gnida i to tłumaczenie, że nie miał innego wyjścia. I nie wiem w jaki sposób chciałby nie dopuścić do ślubu Elizabeth z George'm. Mieć dwie rodziny na utrzymaniu? Myślałam, że to co się działo między nimi od kilku odcinków nie będzie miało, aż takiego finału. W końcu zrehabilitował się podwiązkami. Jeśli tak było w książce (nie czytałam) to czy scenarzyści musieli tak wiernie ją odwzorowywać, nie zawsze tak robią. Popsuli mi tym zdarzeniem taki ładny serial. Jak mógł zdradzić taką dobrą i oddaną żonę. Mam nadzieję, że nie albo go wywali albo sama się wyprowadzi i niech się potem kaja. A odnośnie przyszłej zdrady Demelzy to jednak mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
W książce był to gwałt, w serialu na koniec Elizabeth się zgodziła. Scenarzyści i producenci zmienili ten szczegół, żebyśmy nie znienawidzili Rossa :P Nie można było tego wydarzenia pominąć, bo będzie miało wpływ na dalsze relacje między Namparą i Trenwith.
Bardzo, bardzo nie ogarniam sezonu. Ross w poprzedniej serii pokazal sie jako madry, szanujacy innych szlachcic. A tu jest rozdartym dandysem niewiedzacym czego chce od zycia. Nie podoba mi sie anger sex, nie wiem czemu mialo to sluzyc? Ze jak wezmie Elisabeth sila ( bo w sumie dopiero sapanie w lozku pokazalo ze ona tez tego chce) to ona zmieni zdanie co do slubu? Odpusci sobie ozenek, uratowanie topniejacej e, mozliwosci opieki nad matka i godnej przyszlosci dla syna dla Rossa ktory ma juz zone, dziecko i swoje dlugi? Nie ogarniam. I Ross ktory nie jest idiota myslal ze jak roci nad ranem do Demelzy to ona przyklapnie i poprosi o streszczenie nocy ze szczegolami? Wiem, ze to ekranozacja ksiazki, poprostu ubolewam nad takimi postaciami, nad karmienie nas ze kazdy facet musi zdradzic bo "nie mial wyboru" a zona pokornie przelknac ta zniewage i prac dalej koszule. Nie,nie, nie! dudusia 2208, dzieki za spojlery to przynajmiej serce mi nie peknie przez te zwroty akcji. zostaje mi tylko #team Dwight! :)
Myślę, że on w ogóle nie myślał o tym wszystkim o czym piszesz. Był wściekły, zrozpaczony, poczuł, że Elizabeth znowu z niego zadrwiła, w dodatku chwilę wczesniej jego przyjaciele niemal zmarli mu na rękach (zawał w kopalni). Absolutnie go nie usprawiedliwiam, zachował się strasznie, ale można powiedzieć, że nie był w pełni poczytalny, w tamtej chwili, nie kalkulował zupełnie sytuacji.
Po prostu w akcie desperacji rzucił wszystko i do niej pojechał.
Bardzo to zresztą widać w kolejnych scenach, kiedy próbuję wymknąć się chyłkiem rano zanim Elizabeth się zbudzi (co mu nie wyszło), a wszelkie jej pytania od razu ucina. On już wtedy tego żałował.
A jego słowa do Demelzy... co miał powiedzieć? Mógł paść od razu na kolana i błagać o wybaczenie, to fakt. I tak by pewnie dostał w ryj :P . Nie wiedział jak się zachować, co powiedzieć, więc gadał jakieś skończone głupoty.
Myślę też, że on trochę nie docenił Demelzy. Wiedział, że ma "charakterek", ale w ostatecznym rozrachunku zawsze stała za nim murem, kochała go, wybaczała, wspierała. Myślał, że może i tak razem jakoś mu się "upiecze". Bardzo dobrze, że Demelza dała jasno do zrozumienia (i będzie dawać dalej) jak bardzo się mylił :).
I na koniec: myślę, że Ross tak naprawdę cały czas kochał Demelzę, ale mieli bardzo dużo problemów, przeżyli śmierć dziecka, za którą on ją pośrednio obwiniał, no i zawsze chcemy mieć to czego w danej chwili nie mamy. Ross pożądał Elizabeth, tym bardziej od kiedy Francis zmarł, a już przede wszystkim od kiedy wyznała mu miłość.
Myślę, że następne odcinki skupią się na pokazaniu jak wraca do Demelzy z podkulonym ogonem, przynajmniej tak to wyglądało w książce.
well..... wyglada na to ze i Demelza i Elisabeth wiedzialy co sie stanie, jeszcze zanim Rossa rozniosla zadza. Demelza odwodzila go od pojechania do Trenwitch po przeczytaniu listu, Elisabeth tez zachecala go do rozmowy nazajutrz. Tak czy owak - show must go on, gdyby nie takie zwroty akcji to serial musial by sie zakonczyc, bo chyba tylko ja lubie jak sie wszystko dobrze uklada i kazdy jest szczesliwy i zakochany:) Smuci mnie ze Demelza naprade nie jest doceniana jako zona/matka. W tej serii do tego rozczochrali ja bardziej i wyglada czasem jak siedem nieszczesc.