PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=262774}

Ranczo

7,4 82 725
ocen
7,4 10 1 82725
6,6 7
ocen krytyków
Ranczo
powrót do forum serialu Ranczo

Kobiety w Ranczu

ocenił(a) serial na 8

Zauważyliście, że większość kobiet w Ranczu zachowuje się tak samo. Halina, Klaudia, Doktorowa, Michałowa, Więcławska, Hadziukowa, Kinga, Monika, wszystkie to takie agresywne, apodyktyczne, wydzierające się na mężczyzn, humorzaste i histeryczne babochłopy. Nawet takie postacie, które wcześniej były inne, z czasem nabrały takich cech np. Jola, Wioletka, Solejukowa czy Francesca. Część z nich naprawdę lubię, jednak męczy mnie ta wtórność charakterów. Nie wiem czy się ze mną zgadzacie? Właściwie jedyne kobiety, które wychodzą po za ten schemat (choć też nie do końca) to Lucy, Lodzia, Dyrektorka, Babka i Ola.

ocenił(a) serial na 9
buisnes

Wiem, że temat jest sprzed kilku lat i nie jest już tak żywy, ale czuje ze musze się wypowiedzieć. Panowie, jak w tytule, skomentowali tylko kobiety i mało kto chyba zastanowił się dlaczego tak jest i z czego wynikają ich zachowania. Oczywiście to wszystko to scenariusz i sposób w jaki postacie są napisane, ale!

Najbardziej tu chyba krytykowana jest Celina Hadziuk i jak ktoś słusznie zauważył, nie wiemy czy jest tak okropną żoną, bo Hadziuk całe dnie pije, czy on pije, bo ona jest tak okropną żoną i nie idzie z nią wytrzymać. Sporo osób bardzo krytykuje jej zdradę z Witebskim i tu też słuszne. Mi samej ciężko oglądało się momenty kiedy dawała Hadziukowi kasę żeby "zaimprezował" z ławeczką, bo sama planowała zdradę. Coś okropnego i nie zamierzam jej tutaj bronić, bo żadnej zdrady nie powinno się bronić. Ale nikt nie zauważył, że sam Hadziuk zdradził ją wcześniej, i to jak! Nikt tego otwarcie nie powiedział, ale sceny i reakcje postaci były tak pokierowane, żeby dać widzowi do zrozumienia, że Hadziuk i Solejukowa wzajemnie zdradzili małżonków, czego wynikiem jest jedno z dzieci Solejukowej! Nie broni to Celiny, ale sam Hadziuk chyba jednak nie był takim super mężem, a tu wszystkim jest go szkoda.

Jak już wspomniałam o Solejukowej to lecimy - zdradziła męża i ma dziecko z innym, jak pisałam wyżej. Komentowaliście też jej zachowanie względem męża, że jest okropna dla niego, a odkąd zaczęła zarabiać i uczyć się to już w ogóle stosuje wobec niego przemoc fizyczną i psychiczną. Sama uważam, że przemoc wobec mężczyzny jest czymś co społeczeństwo traktuje jako coś zabawnego, śmiesznego, komediowego, a nie jako coś poważnego. Szkoda tylko, że takiego oburzenia nie było kiedy Solejuk bił ją i dzieci. Kiedy nie szedł do pracy, żeby na rodzinę zarobić tylko pił na ławeczce. A kiedy już jakimś cudem kasa mu wpadła (lub on uważał że wpadnie) to o czym myślał? O tym, żeby żonie nie mówić a może nawet ją zostawić, żeby dzieciom nie mówić, bo "któregoś razu go zabiją dla kasy". Najlepiej przepić. Tego też tu chyba nikt nie zauważył. Dlaczego na bicie kobiety i dzieci jest społeczne przyzwolenie i wiele mężczyzn nie reaguje a na przemoc wobec faceta zareagowaliscie wszyscy? Przemoc nie powinna być akceptowana w ogóle, wobec nikogo.

Dalej, może Klaudia, która też tu się sympatią nie cieszy. Oj, jak ona mnie wkurzała w wielu momentach. Strasznie denerwująca postać, właśnie poprzez to jak traktowała innych, szczególnie swoich chłopaków. Z tym że tu trzeba by się przyjrzeć raczej wychowaniu. Klaudię znamy w serialu jako nastolatkę i później młodą, dorosłą osobę. I ktoś tu kiedyś wspomniał o tym, że Koziołowie są siebie warci, bo oboje się zdradzają wzajemnie, małżeństwem są tylko z nazwy, ciężko o jakieś pozytywne uczucia u nich względem siebie. No i jaki ta Klaudia jako dziecko miała mieć przykład? Ojciec żyjący wiecznie "pracą", w której najchętniej tylko pił i kombinował co zrobić żeby zarobić, ale się nie narobić i przy okazji komuś uprzykrzyć życie, z wychowaniem córki nie miał wiele wspólnego jak sam często wspominał. W domu też ciągle pił i wrzeszczał, rodziną mało co się interesował. I matka, która w mężu widziała tylko jego pieniądze, ciągle na niego wrzeszczała, dzieckiem może się interesowała jak było małe (tego nie wiemy na pewno), ale też jak ojciec mocno zapatrzona w siebie, w swój wygląd. No i przez jakiś czas knuła razem z ojcem (np przy kupnie dworku od Lucy), więc charaktery niestety bardzo podobne. Więc jakie inne zachowania ta Klaudia miała z domu wynieść? Była mixem swoich rodziców, wrzeszczała, knuła, kombinowała, upodabniała się do partnerów lub widziała w nich jakieś "inwestycje", czy to materialne czy rozwojowe. Ciężko żeby po wychowywaniu się w takim domu była ich przeciwieństwem. Tak jak widziała w domu tak zachowywała się już w swoim życiu. Później niby była dorosła, niby po psychologi to powinna mieć jednak więcej w tej głowie, ale jednak z domu wynosimy bardzo dużo, często zupełnie nieświadomie, wydaje nam się, że postępujemy inaczej niż rodzice a bardzo często robimy dokładnie to co oni. W takim dużym uproszczeniu oczywiacie, bo sytuację są różne. A to że psychologiem była kiepskim, to też pewnie zamierzony zabieg scenarzystów, miało wyjść śmiesznie i komediowo a wyszło tak, że jej zachowanie wszystkich wkurzało a ludzie, widzowie potrzebujący pomocy mogli się zniechęcić pójściem do psychologa w obawie że w problemach będzie im kazać "cieszyć się każdym stworzeniem, nawet tym okropnym robactwem i bakteriami"!

O Michałowej napisałabym krótko, bo przez większość serialu jej postać była faktycznie (dla mnie) komediowa. Fakt że wkurzała mnie w momentach kiedy pociskala proboszczowi, np kiedy według niej on był za gruby i powinien mniej jeść lub kiedy nie mógł im powiedzieć o tym, że ma zostać biskupem. Wtedy faktycznie jej zachowanie było skandaliczne, wredne i generalnie gdybym osobiście znała taką osobę, to bardzo by mnie wkurzało jej wtrącanie się we wszystko. Ale tyle razy sceny z nią mnie rozśmieszały, że nie potrafię o niej myśleć jako o negatywnej postaci. A to, że się wtrącała? Bo jej na to pozwalano, mało kto próbował ją ukrócić, zabronić jej wpychać nos w nie swoje sprawy, każdy ciągle ręką machnął i tyle.

Najbardziej chyba jednak wkurzylo mnie kiedy czytałam tu o "biednych" Myćce i Wargaczu, jak to im żonom odwaliło po tym jak zaczęły zarabiać. Podobna sytuacja jak u Solejuków. Czemu jak facet stosuje przemoc fizyczną i materialną wobec kobiety to jest to akceptowane?! Jak kobieta chodzi zastraszona to jest ok?! Ale jak kobieta zachowa się tak wobec faceta (a ich relacje były pokazane w serialu raczej epizodycznie) to już wielkie oburzenie?! Chyba nie zrozumieliście tych scen. Zauważyliście tylko chwilową "krzywdę" tych facetów! Bo mają dwie lewe ręce i posiłku nie potrafią sobie przygotować! No bidulki straszne... Przecież w tych scenach chodziło o pokazanie widzowi, jak bardzo ważna w życiu jest praca i niezależność finansowa, akurat dla kobiet, ale ogólnie dla wszystkich! A pokazana była tak "ostro" żeby miało to większy, bardziej zauważalny wydźwięk! Jak na podstawie jednej sceny, w której żona jednego z nich dała mu kasę na pierogi u Wioletki, można stwierdzić, że facet miał źle?! Serio?! A to że ona mu całe ich wspólne życie usługiwała to w porządku?! To pokazuje tylko, że Polska w tym temacie jeszcze daleko w tyle jest, niestety, nawet wśród młodych mężczyzn. I niestety muszę stwierdzić, że tylko facet mógł w tej scenie pożałować faceta...

Aż w końcu Lucy. I znów stereotypy jak przy Myćkach i Wargaczach. A przecież ich małżeństwo to było dokldnie odwrócenie ról w społeczeństwie! Kiedy kobieta zajmuje się domem i dzieckiem a mężczyzna pracuje, realizuje się i wraca wykończony (fizycznie czy psychicznie, w zależności od pracy) to jest okej prawda? Według niektórych tak wręcz powinno być. I rola tej kobiety w domu jest umniejszana, bo przecież "w domu siedzi, tylko dzieckiem/dziećmi musi się zająć i obiad zrobić, przecież to nic". A nawet jak ma pracę to zazwyczaj mniej płatną i i tak ona musi większości rzeczy w domu zrobić, bo mężczyzna wróci zmęczony. A ona zmęczona nigdy być nie może, też mniej ważna jest, bo przecież nie ona jest tą która zarabia więcej i rodzinę utrzymuje. A kiedy chce na poważnie zająć się karierą to "a co z domem, co z dziećmi?!" I jest ciągle krytykowana, że wyrodna matka, bo pracować chce. I co ciekawe, żaden mężczyzna tego jakoś nie zauważa i nie oburza go to w żaden sposób! Ale kiedy role w serialu na przykładzie Kusego i Lucy zostały odwrócone to wielkie oburzenie z męskiej strony. Bo ona karierę robi i do pracy lata a biedny mąż musi dom ogarniać i dzieckiem się zająć, i do tego jeszcze mieć czas na swoją pracę. A przecież ojciec jest tak samo pełnoprawnym rodzicem dla dziecka jak matka! Nie ma ważniejszego i mniej ważnego rodzica. Dziwię się, że nikt nie zauważył tego wyraźnego odbicia lustrzanego w Ranczo. A przecież o to chodziło. O pogodzenie pracy i obowiązków. I o to jakie to nieraz ciężkie, tym bardziej jak do żłobka/przedszkola daleko.

Chciałabym jeszcze krótko już wspomnieć o dwóch małżeństwach, najpierw o Joli i Pietrku, bo ktoś tu wspomniał, że Pietrek pił zanim z Jolą był i przecież ona widziała "co bierze". Z tym, że on deklarował kilka razy, że jak będzie miał żonę i dzieci to się ogarnie, pić tyle nie będzie i do pracy pójdzie. I niestety wiele dziewczyn łapie się na te obietnice, że faceci się kiedyś ogarną. Z tym że tu podobna sytuacja co u Lucy i Kusego, nie potrafili oni kompletnie pogodzić obowiązków domowych z pracami zawodowymi, każde chciało się realizować, zapominając o tym drugim. Wiele rodzin ma niestety ten problem i ciężko znaleźć złoty środek.

I jeszcze krótko chciałabym wspomnieć o małżeństwie, które tu wymienione było jako w miarę pozytywne i szczęśliwe. I ja też tak uważam, ale zabolała mnie bardzo jedna scena. Konkretnie chodzi mi o Więcławskich i o epizod z wyjazdem na wakcje. Bardzo zabolało mnie to, że Więcławski próbował na wszelkie sposoby wykręcić się od wakacji z żoną. Zabolało mnie to, że nie mógł tylko jej poświęcić tego tygodnia z tylu lat ich małżeństwa. I rozumiem troskę o biznes, o sklep, ale on nawet przez chwilę nie pomyślał o tym, żeby z nią wyjechać, tylko od samego początku próbował się wykręcić czy wybić jej pomysł z głowy. Niby żartobliwa a jednak strasznie smutna scena według mnie, pokazującą, że ludzie, którzy już mają swój biznes to mało życia mają.

Doktorowej nawet nie próbuję bronić czy tłumaczyć, bo to kobieta po prostu okropna, przemocowa i Wezół faktycznie był typową męską ofiarą przemocy domowej, głównie psychicznej.

ocenił(a) serial na 8
PesiTorres

Wszystko tu już zostało pięknie opisane i przeanalizowane przez Ciebie oraz innych użytkowników, także nic nowego nie będę dodawał. Zgadzam się z większością tego co napisałaś, jedynie mam zastrzeżenia do tego co napisałaś o Więcławskich. To prawda że Więcławski postąpił kiepsko, próbując wykręcić się od wakacji ale nie zapominaj że Krystyna zrobiła wcześniej coś o wiele gorszego , czyli zdradziła go z policjantem, a on był jednak jej wierny zawsze.

PesiTorres

1) Nie mam problemu przyznać Ci racji tam gdzie ją masz, bo to nie o to chodzi, by dowalić płci przeciwnej i udawać, że ta moja jest święta. Nie jestem Romanem Warszawskim i się nim brzydzę, tak jak całym redpillem. Niemniej problem w tym, że w tej dyskusji nieobiektywizmem przede wszystkim grzeszych Ty sama. O czym świadczy czepianie się chochoła i pretensje o to, że rozmawiamy o przywarach żeńskiej obsady w temacie o przywarach żeńskiej obsady. Czego się spodziewałaś? Że w ramach równowagi będziemy krytykować facetów? Jak chcesz to załóż stosowny temat i będziemy w nim pisać tylko o tym. W każdym razie jestem otwarty na dyskusję i nawet przejrzałem cały wątek specjalnie po to, by móc się jak najlepiej odnieść do Twoich uwag jakie miałaś wobec toczącej się tu dyskusji :)

2) Słuszna uwaga z Hadziukami. Nie wiemy co było pierwsze, jego pijaństwo czy jej przemoc domowa, ale nie można zapominać, że to Celina przekroczyła więcej granic (poniżanie w tym przy jego przyjaciołach, bicie czy nawet gaslighting po zdradzie). Dlatego też chociaż Tadek sam święty nie jest, bo pije, zaniedbuje żonę i najpewniej miał romans (chociaż gwoli ścisłości to nie wiemy czy wtedy już się znali z żoną), to w tym związku miał gorzej od małżonki. W każdym innym to on byłby tym złym.

3) Jak można mówić, że Kazia jest gderliwa kiedy jej chłop był przemocowy? Z całym szacunkiem, ale to jest whataboutism. Niemniej masz rację, że Solejuk był najgorszym mężem w całym Ranczu. Frustrat, z dwiema lewymi ręcami i od domu wolał ławkę pod sklepem. Ponadto bił, pił i kradł. Aby tylko zdrady się nie dopuścił, ale to pewnie tylko dlatego, że żadna inna by go nie chciała. Niemniej to, że on jest poniżej krytyki wcale nie neguje tego, że jego żona w pewnym momencie stała się ciężka do zniesienia dla widza. Jedno wcale nie wyklucza drugiego. To, że ją skrytykujemy nie znaczy, że trzymamy stronę jej męża.
I taka uwaga, wcale nie jest tak, że na przemoc wobec mężczyzny reagowali wszyscy a na tą skierowaną wobec kobiety i dzieci jest przyzwolenie. Nie wiem czy zauważyłaś, ale ani razu nie było na ekranie jak Solejuk znęca się nad rodziną. To jest tabu tak duże, że nawet nam nie chcieli tego pokazać. Czyli jest dokładnie, że na odwrót niż napisałaś. A to niestety sprawia, że zaczyna działać efekt ekspozycji. Widz lepiej zapamięta gderanie żony co odcinek niż to, że ileś sezonów temu zostało powiedziane, że jej mąż jest przemocowy. Poza tym narracja ma tutaj wiele do powiedzenia. Ławka została tak przedstawiona, by mimo wszystko postrzegać ich humorystycznie i z pewną dozą sympatii, co jest na swój sposób chore jeśli uwzględnić, że te towarzystwo to wręcz patologia. Niemniej masz rację, wszyscy za bardzo się skupiliśmy na samej Kazi a zabrakło zauważenia z czego jej zachowanie wynika a prawda jest taka, że Solejuk zapracował sobie na jej niechęć.

4) Teraz Wójt, który sprawia wrażenie jakby o jego zaangażowaniu pisali dwaj różni ludzie, którzy w ogóle nie skonsultowali ze sobą swoich pomysłów. Bo niby dlaczego miałby uważać, że z wychowaniem córki nie miał za wiele wspólnego a zapytany przez Kusego nie umiał mu nic doradzić skoro pod względem zaangażowania był w absolutnej topce Wilkowyj. Więcławcy nawet nie wiedzieli o Kao a Werka lada dzień miała urodzić jego dziecko. Kozioł natomiast poznawał wszystkich chłopaków swojej córki, sprawdzał ich i pilnował. Ponadto wiele jego działań było podyktowane troską o jej przyszłość (dla niej skonfliktował się z Lucy o dworek i pogodził z bratem). Tylko to wszystko na nic, skoro jego postawy były dysfunkcyjne (nie wiem jakim cudem Klaudia nie bała się przyprowadzać partnerów do domu skoro ojciec co drugiego straszył siekierą). Niemniej w swoim mniemaniu nie powinien być biernym rodzicem.
A teraz przejdźmy do jego córki i tutaj jest kolejna niespójność fabularna. Jak jeszcze chodziła do szkoły to była względnie normalna pomimo wychowywania się w parodii domu gdzie ojciec pił, nadużywał władzy i skakał w bok a matkę jedynie obchodziło, by nie było z tego plotek, że przyprawia jej rogi w urzędzie a potem sama uzależniła się od romansów. Jedyne problemy jakie Klaudia wykazywała to kompleksy wynikające nie z tego, że małżeństwo jej rodziców istniało tylko na papierze a z tego, że pochodzi z pipidówy... jak wszyscy jej rówieśnicy. Trochę nie ma to sensu, ale to nic w porównaniu z tym co się z nią działo jak dorosła i wyprowadziła się od swojej dysfunkcyjnej rodzinki. Dosłownie jej odbiło i zaczęła być jeszcze bardziej nieobliczalna niż tatuś, któremu zakosiła ekspres do kawy i zadzwoniła z jego telefonu służbowego załatwić Jagnie pracę na złość swojemu byłemu. Ja wiem, że to miała być mieszanka komediowo-obyczajowa, ale coś poszło bardzo nie tak i aż dziw, że nikt się nie zreflektował, że niszczą tę niegdyś sympatyczną postać.

5) Jak dla mnie jedyne zachowania Michałowej, które nie były do zaakceptowania, nawet w komediowej formule, to symulowanie choroby, by załatwić Werce pracę czy też późniejsze szantażowanie Aptekarza, by ją przejął. No i może uparcie się, że ksiądz wcale nie jest chory i robienie mu wyrzutów zamiast zaoferowania pomocy. Acz to były ostatnie sezony a w nich nie tylko Klaudia zachowywała się jakby kto ją podmienił.

6) Nie rozumiem dlaczego najbardziej rozzłościło Cię przytoczenie Myćki i Wargaczowej. Przede wszystkim nigdzie nie mieliśmy przedstawionego ich pożycia sprzed "zawodowej rewolucji", także na jakiej podstawie stwierdziłaś, że ich mężowie stosowali wobec nich przemoc fizyczną i finansową a one całe życie im usługiwały? I druga sprawa, skąd Ci się wzięło, że według kogokolwiek to było w porządku? Przecież o nich jest dosłownie jedno zdanie, że po znalezieniu pracy sodówa uderzyła im do głowy a Ty wyskakujesz z całym akapitem, gdzie rozprawiasz się ze stereotypami, które nikt nie przytoczył, potężny chochoł.

A tak poza tym to pokazanie "ostro" jak ważna jest samodzielność finansowa to nie tylko danie mężowi kasy na pierogi, ale także jechanie po nim, że nie ma się zbliżać do komputera, bo jest na niego za głupi a telewizor jaki sobie kupił to g... i zostanie przeniesiony do wychodka gdzie jego miejsce. Dlaczego to przemilczałaś? Jedne rzeczy zmyślasz, inne ignorujesz i jak mamy z Tobą dyskutować? A co do przesłania to zapewne masz rację, o to najpewniej chodziło. Co nie zmienia faktu, że zamiast wyrwania się z domniemanej przemocy wyszła im zamiana ról. A Ty zamiast to zauważyć to oskarżasz nas o niestworzone rzeczy.

7) I tak, Lucy to ten sam przypadek co Myćka i Wargaczowa, czyli fabularne odwrócenie ról tradycyjnie przypisywanych konkretnym płciom i tak samo jak przy tamten dwójce, nikt się tego nie czepiał, ale Ty niezrażona oparłaś o to swoją linię obrony ;) Nie zauważyłaś albo nie chciałaś, ale w krytyce jej postawy wcale nie chodzi o to, że ona robi karierę a jej mąż dogląda dom i dziecko, ale o to, że w pewnym momencie przestała się z nim w ogóle liczyć. Ten się cieszy, że w końcu ktoś się poznał na jego sztuce a ona nawet tego nie zarejestrowała. Przyjeżdża do niego marszand, chce oglądać obrazy a Wilska wciska mu dzieciaka, bo nie ma czasu i w sumie to nigdy nie miała. Potem ten chce jej podpowiedzieć coś w kampanii, bo ta po dziesięciu latach w Polsce dalej nie rozumie realiów, a ona go jeszcze za to opieprza. No i na koniec postanowiła wyjechać z kraju i zabrać ze sobą Dorotkę a go nawet o zdanie nie spytała. Także nie, tu nie chodzi o lustrzane odbicie.

8) Co do Pietrka to przecież dotrzymał obietnic. Ograniczył picie i znalazł sobie pracę a jak tylko Jola zasygnalizowała, że nie jest zadowolona z tego, że jest bardzo rzadko w domu to wziął sobie to do serca, chociaż kosztowało to go karierę. Acz chłopak z niego zaradny, więc szybko znalazł sobie nowe zajęcie (Wyższą Szkołę Disco Polo), w którą nawet wkręcił żonę ku jej uciesze i co? Musiał zamknąć tylko dlatego, że ta była zazdrosna... w ogóle ich podejście do związku było zgoła inne. Patryk, był bardzo elastyczny i serdeczny, Jola niestety, ale dużo na niego krzyczała i traktowała z góry. Być może wynikało to w jakiejś części z frustracji tym, że on gania za karierą, ale w takim razie jest beznadziejna w komunikowaniu swoich potrzeb i żali. Wystarczyłoby powiedzieć, on by zrozumiał, ale nie, lepiej fukać na niego przy byle okazji a czasem i nawet bez niej. Także proszę nie mów, że ich problemy sprowadzają się do niemożności pogodzenia pracy z domem, bo tak to tylko część tarć.

9) Scena z Więcławskim była dla mnie zwyczajnie niezrozumiała. Poza kilkoma momentami, byli kreowani na modelowe małżeństwo a tutaj jakieś dziwne wykręty ze wspólnych wakacji, bo mu się zwyczajnie nie chciało. Po kim jak po kim, ale po parze, która pozostaje wzorem dla innych pomimo kilkudziesięciu lat stażu, spodziewałem się czegoś więcej niż podchodów coby podsunąć żonie przyjaciółkę domu w swoje miejsce. Nie wiem jak mogli mieć takie uznanie we Wilkowyjach skoro zachowują się jakby w ogóle nie umieli ze sobą rozmawiać. No, ale taki urok ostatnich sezonów Rancza, że połowa obsady zachowywała się out of character, bo tego właśnie scenariusz potrzebowałby, by powołać do życia jakiś wątek.
I do tego sprowadzałaby się znaczna większość problemów z tym serialem po S04. Pierwotny materiał się skończył a widzowie i telewizja chcieli więcej a scenarzyści zamiast zrobić burzę mózgów i wykombinować jakiś swojski wątek, który mógłby pociągnąć fabułę to zaczęli jechać po linii najmniejszego oporu a to często oznaczało, że wiele postaci musiało zacząć się zachowywać jak nie one, bo nikt nie miał lepszego wątku dla Staśka niż opieprz od żony...

10) A teraz w ramach równowagi, na której tak bardzo Ci zależy porozmawiamy o facetach z Wilkowyj. No i jest ciekawie, bo ciężko mi znaleźć względnie pozytywny role model. Taki Więcławski, prywatnie był bardzo dobrym mężem, ale zawodowo? Korupcja na całego, za kadencji Wójta chyba żadnego przetargu nie wygrał uczciwie. To może Witebski? Ta... nie ma to jak udział w podsłuchowym radiu, z którego w ramach rehabilitacji zaczął uwodzić mężatki, bo miało to w jakiś sposób pomóc ich małżeństwom i pal sześć, że Hadziuk prawie się powiesił z tego powodu. Ławeczki nawet nie ruszam, bo to pijacy, którzy podporządkowali rytm dnia swojemu nałogowi. A o Wójcie i Czerepachu dosłownie byłoby można napisać książkę. To może Stasiek? On przypadkiem nie stosował stalkingu jako sposobu na poderwanie Lucy? Chyba jedynie Kusemu ciężko coś zarzucić, po tym jak się ogarnął, rzecz jasna, bo jest ręki wyciągniętej od Wilskiej tkwiłby dalej w swoim marazmie...

ocenił(a) serial na 8
buisnes

Dopiero teraz obejrzałam Ranczo i to jednym haustem. Świetne, charakterystyczne role prawie wszystkich postaci.
Serial ma energię.

buisnes

Ojojoj, wielkie rozwodzenie się nad charakterami, przytyki, prawie wojna, ale przecież to serial komediowy i charaktery są przerysowane! Wyluzujcie!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones