Relacja

BERLINALE 2016: Dojrzała kobieta i siedemnastoletni chłopcy

autor: , /
https://www.filmweb.pl/article/BERLINALE+2016%3A+Dojrza%C5%82a+kobieta+i+siedemnastoletni+ch%C5%82opcy-115835
W Berlinie – dzień francuski. Anna Bielak zachwyca się rolą Isabelle Huppert w nowym filmie Mii Hansen-Løve, "L'avenir". A Jakub Popielecki kręci nosem na "Quand on a 17 ans" w reżyserii André Téchiné. Oba filmy startują w Konkursie Głównym i walczą o Złotego Niedźwiedzia.

***

Koniec świata ("L'avenir"/"Things to Come", reż. Mia Hansen-Løve)

Katastrofa jest sposobem na odzyskanie wolności. W świetnym "L'avenir" Mii Hansen-Løve nie ma ona wymiaru totalnego, nie wpływa na losy ludzkości, na nikim nie robi wrażenia. Dzieje się w zaciszu jednego domu. Dotyka jednej postaci. Jest sprawą indywidualną, intymną rewolucją. W ciągu kilku miesięcy Nathalie (Isabelle Huppert), nauczycielka filozofii po czterdziestce, musi uporać się z odejściem męża, psychotyczną matką i niekorzystnymi zmianami w pracy. Świat, który znała, stopniowo odchodzi w zapomnienie. Nathalie czeka zmierzenie się z rzeczywistością i zaakceptowanie jej taką, jaka jest. To trudne dla kobiety, która ciągle się gdzieś śpieszy, coś załatwia, o czymś czyta, z kimś rozmawia. Dla kobiety inteligentnej i bezpretensjonalnej, ale trochę nieczułej na potrzeby bliskich, zadziwiająco niewrażliwej na świat, zapatrzonej w siebie. Dla kobiety fascynującej, o której Hansen-Løve opowiada w piękny sposób.


Francuska reżyserka ma tendencję do nostalgicznego patrzenia w przeszłość, ale szuka też własnej drogi twórczej i z filmu na film udoskonala swój język opowiadania. W "L'avenir" nie ma już słabości, o jakich można było mówić w kontekście "Edenu", jej poprzedniej realizacji. W historii o DJ-u, który nie umie pogodzić się z ciągłymi zmianami na rynku muzycznym, Hansen-Løve popadała w lekką pretensję. Trudno jej było unieść ciężar ambicji swojego bohatera i opowiedzieć o przeżywaniu samotności w tłumie. W "L'avenir" zmusza swoją protagonistkę do konfrontacji z prawdą i gładko splata prozę życia z wykładaną przez Nathalie filozofią. Pasja jest kręgosłupem utrzymującym bohaterkę w pionie. Nie pozwala jej rozsypać się na kawałki, kiedy świat pada ofiarą bolesnych rekonfiguracji.

Od Nathalie odchodzi mężczyzna, z którym spędziła dwadzieścia pięć lat. Zostaje przy niej za to uciążliwa matka (Edith Scob), która ciągle domaga się uwagi. Kiedy umiera, towarzyszką życia Nathalie mimowolnie zostaje czarna Pandora, stary kot o może nazbyt symbolicznym imieniu. Im więcej nieszczęść spada na kobietę, tym jest jednak lepiej. Każde rozstanie wnosi do jej świata trochę ciszy i spokoju, o których marzyła od zawsze. 

Całą recenzję Anny Bielak znajdziecie TUTAJ

***


Seventeen again ("Quand on a 17 ans"/"Being 17", reż. André Téchiné)

Nowy film André Téchiné rozpoczyna się niczym jakiś zaginiony nowofalowy klasyk. Szybkie, roztrzęsione ujęcia natury –skąpane w słońcu drzewa, ośnieżone górskie zbocza – mają w sobie coś niezwykle świeżego i zmysłowego. Idealnie rymują się z tytułem, który przywołuje wiek siedemnastu lat. Młodzieńczo żywotna czołówka w mgnieniu oka dobiega jednak końca, a reżyser przerzuca się na tryb zwyczajowego francuskiego kina obyczajowego. Ktoś złośliwy powiedziałby, że Téchiné wrzuca autopilota. 


Oczywiście, jak większość francuskich reżyserów, Téchiné ma wielką łatwość w operowaniu tą formą. Potrafi brawurowo kreślić obyczajowe tło. Życie wygląda u niego faktycznie jak życie: sceny rozegrane w domach rodzinnych czy na szkolnych korytarzach mają w sobie gęstość i autentyzm nieosiągalne dla operujących w podobnych rejestrach telenoweli. Tym razem twórca proponuje historię niejednoznacznej więzi między dwoma kolegami z licealnej klasy.

Damien (Kacey Mottet Klein) pochodzi z bogatego domu; na ścianie sypialni ma plakat z Davidem Bowiem, a w uchu niebieski kolczyk. Może nie bryluje na WF-ie, za to z pasją recytuje wiersze Baudlaire’a na lekcjach francuskiego. Thomas (Corentin Fila) z kolei jest adoptowanym chłopakiem afrykańskiego pochodzenia. Podróż do szkoły i z powrotem codziennie zajmuje mu 3 godziny, a po lekcjach musi jeszcze pomagać rodzicom przy zarządzaniu gospodarstwem. Chce zostać weterynarzem, ale wiejskie obowiązki nie sprzyjają zdobywaniu wysokich stopni. Francuska szkoła narracji, jakiej hołduje Téchiné, doskonale nadaje się do takiego materiału, do takich bohaterów. Reżyser zajmująco śledzi, jak meandruje relacja Damiena z Thomasem: od rywalizacji w szkolnej ławce przez eksplozje wzajemnej agresji po cień seksualnej fascynacji. 

Problem w tym, że w "Quand on a 17 ans" meandruje nie tylko relacja. Téchiné sprawia wrażenie, jakby nie mógł zdecydować się, jaką historię chce sprzedać. Bo rozgrywająca się między Damienem i Thomasem "tytułowa" intryga to nie wszystko. Reżyser stara się pogłębić tło konfliktu, ale tylko go rozcieńcza. 

Całą recenzję Jakuba Popieleckiego znajdziecie TUTAJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones