PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=687215}

Batman v Superman: Świt sprawiedliwości

Batman v Superman: Dawn of Justice
5,8 127 634
oceny
5,8 10 1 127634
4,1 27
ocen krytyków
Batman v Superman: Świt sprawiedliwości
powrót do forum filmu Batman v Superman: Świt sprawiedliwości

Jest sobie kurier/asystent w Warner Bros. Pictures czy w DC Comics. Nazwijmy go Fred, żeby chronić prawdziwą tożsamość. Fred jest dobrym pracownikiem, nieco zarobionym, ale skrupulatnym. Fred miał wypadek. Niósł wielki stos papierów. Na tym stosie, luźno leżały scenariusze do filmów: Batman z Affleckiem, Man of Steel 2, Batman v Superman, Wonder Woman, Dawn of Justice (League). Fred miał tego dnia pecha i najzwyczajniej w świecie się wygrzmocił. Padł jak długi, a papiery niespięte ze sobą pofrunęły we wszystkich kierunkach. Część wpadła do rzeki, część do koksownika przy ulicy, część pod koła nadjeżdżającej ciężarówki, a część po prostu odleciała w siną dal. Załamany Fred pozbierał to co się dało, bez ładu i składu rzucił na jedna kupkę, a Zack Snyder zrobił z tego film. Dzięki Fred, wielkie dzięki...

Nie wiem czy tak było naprawdę, to tylko jedna z hipotez. Niech komisja Macierewicza sprawdzi. Efekt jest nadal taki sam: Batman v Superman to film pozbawiony spójności, dobrego scenariusza, za to przeładowany postaciami, mało interesującymi wątkami, bez jednej spójnej linii fabularnej. W niecałe trzy godziny seansu upchano masę scen, jedne genialne, inne słabe, ale w sumie nie stanowią opowieści. Jedynie ciąg mniej lub bardziej efektownych filmików. Jak jakaś playlista na youtube. Mam wrażenie, że DC ma kinowy kompleks Marvela i postanowiło dogonić konkurencję sprintem zamiast sensownie rozkładając siły. Ja Avengersów specjalnie nie lubię, zbyt to kolorowe i infantylne, ale Marvelowi trzeba oddać jedno: wiedzą jak to robić. Iron Man, Thor, Cpt. Ameryka, Iron Man 2. W Avengersach znamy już główne postacie i film jest o zespole, nie traci czasu na objaśnianie kto jest kim i jaką ma motywację. Batman v Superman chce zrobić od razu wszystko i pada pod ciężarem własnych ambicji. Dlatego skupię się na ocenie hipotetycznie oryginalnego zamysłu twórców, sprzed wypadku Freda.

Batman z Affleckiem

Wbrew wszelkim malkontentom Ben Affleck jako Bruce Wayne i Batman jest rewelacyjny. Inny niż Bale, inny niż Człowiek-nietoperz w jego wersji to starszy, zgorzkniały facet, który przestał się szczypać z przestępcami. Poszerzył arsenał środków oddziaływania o broń palną, tortury i zabijanie. Nie kryje się w mroku kiedy nie musi. Stawia na krwawą, brutalną konfrontację. Jest detektywem, gadżeciarzem i standardowo ma do pomocy wiernego Alfreda. Jeremy Irons zagrał tak samo dobrze jak Affleck. Mimo kilku scen, które mogli sobie darować - na pewno chętnie zobaczyłbym osobny film z Batmanem w tej wersji.

Man of Steel 2

Mówcie co chcecie. Superman to w założeniu bohater, którego trudno wziąć serio, dlatego też jestem fanem filmu Man of steel, bo to pierwsza inkarnacja Kal-Ela, która nie wzbudza u mnie litości. Pomysł na rozliczanie Supermana przez sąd czy kongres jest świetny i dobrze rozwinięty wątek znów - starczyłby na cały dobry film, który chętnie bym obejrzał. Cavill jest świetny w swojej roli i jedyny problem mam z Lois Lane, która pojawia się trochę w stylu deus ex machina i zachowuje się cokolwiek idiotycznie. Najgorszym elementem tej części jest Lex Luthor. Ludzie skupiali się na hejtowaniu Afflecka, a prawdziwym strzałem w kolano jest właśnie Jesse Eisenberg. Facet jest koszmarny. Zapomniał chyba, którą postać miał zagrać i daje nam karykaturalna, przesadzoną i groteskową wersję Jokera z The Dark Knight. Mimo, że Lex ma całkiem sensowny plan to w ogóle nie czuć ciężaru wydarzeń. Co się facet nie pojawi na ekranie to BvS zamienia się w parodię. Cały wątek powinien wylądować w koszu, bo jego motywacja jest całkowicie niejasna, poza tym, ze chce siać chaos. Znów - kalka z Jokera w wersji Ledgera.

Za dużo też czasu poświęcono na usilne tłumaczenie się z pierwszej części man of Steel. Konkretnie z głównego zarzutu (mi to nie przeszkadzało), że Superman zrobił z Zodem rozpierduchę nie dbając o życie innych. No cóż, gdyby nie zginęły te tysiące to Zod zabiłby potem wszystkich. Tyle, nie trzeba poświęcać kolejnej części na oczywiste dialogi i długie tłumaczenie się przed fanami komiksu.

Batman v Superman

Pojedynek gladiatorów, szumnie zapowiadany od początku produkcji, w filmie trwa 5-10 minut i wygląda całkiem dobrze. Pomijam fakt, że trochę przesadzili z widowiskowością (Po cholerę Batman robił jojo z Supka? Co to za technika walki?) - w kinie walka robi wrażenie i tyle. Szkoda, że jej finał już nie. Zmiana tonu, nastawienia do siebie obu stron następuje w ułamku sekundy i na twarzy widza maluje się wielkie WTF. Co ja pacze? Co się stało? Kolejny wątek, który potraktowano po macoszemu byle upchać ile się da. Scena, w której staja twarzą w twarz robi wrażenie, ale jest bez sensu. Batman ściga pewnych niemilców i nagle Superman mu przeszkadza. Wątek pościgu nagle się urywa i tyle. Już nawet nie wspominam, że w The Dark Knight pojedynek na ulicach Gotham był sto razy lepiej nakręcony, bo po co? Nie kopie się leżącego...

Wonder Woman

Gal Gadot jako WW jest i tyle można o niej powiedzieć. Przewija się gdzieś tam na trzecim planie. Coś jak Cpt. Phasma w nowych Star Warsach, ot, może ciut jej więcej. Albo gdzieś jedzie, albo coś kombinuje, ale kogo to obchodzi? Dla kogoś, kto nie zna komiksów jest całkowitą zagadką, w ogóle jej nie poznajemy, a nagle bach! Staje się równoprawnym uczestnikiem ostatniej bitwy. Bo tak. Co nią kieruje? Kulawy scenariusz. A już scena jak się pojawia w stroju i nagle z całkowitej czapy leci muzyka rockowa - ojej, mokry sen każdego dziesięciolatka, ale niekoniecznie materiał do poważnego filmu. Zdecydowanie chcę zobaczyć coś więcej, może być nawet standardowe "origin story" - to nie jest postać znana miłośnikom kina.

Dawn of Justice (League)

Tu też jest grubo. Poza tym, że przez cały seans przewijają się główni członkowie Justice league mamy jeszcze na siłę wrzuconą scenę z pewnym mailem. To było dopiero słabe. Nie chcę pisać w detalach, bo byłby to w jakimś tam sensie spojler, ale nie pamiętam bardziej na siłę wrzuconej, niepotrzebnej sceny w jakimkolwiek filmie. Na szybko do głowy przychodzi mi jedynie Thor i wizja Ragnarocka w Age of Ultron. Może i to są smaczki dla wielbicieli komiksów, ale podane z wyczuciem i elegancją słownia w składzie porcelany. Doomsday jest dokładnie taki jak w materiałach promocyjnych. Bezmózga maszyna do zabijania o wyglądzie trola jaskiniowego z Władcy Pierścieni. A dlaczego w ogóle Justice League musi się uformować? Bo Bruce Wayne ma złe przeczucie! Tak, to jedyny powód.

Tak to właśnie wygląda. Pięć filmów, z każdego powyciągano kilka momentów i skręcono do kupy bez pomysłu. Do litanii wad dorzuciłbym jeszcze późno-nolanowskie dialogi. Tu się nie rozmawia, tu się przemawia. Każdy ma przygotowany zestaw bardzo poważnych i groźnie brzmiących tekstów i wygłasza je z grobową miną. Dwa (dosłownie) momenty gdzie pojawia się jakiś żart wypadają tak naturalnie jak usta i piersi Natalii Siwiec. Dalej narzekając: wspomniany wcześniej troll jaskiniowy to nie jedyny element podobny do trylogii Władca Pierścieni. Kolejnym jest zakończenie filmu, które składa się z trzech czy czterech zakończeń, w dodatku pociętych dziwacznie pod względem chronologii.

Na początku seansu na ekranie pojawia się sam Snyder. Gratuluje widowni, że są jednymi z pierwszych, którzy zobaczą jego dzieło i prosi o dyskrecję. O niezdradzanie innym detali, żeby ich doświadczenie w kinie było tak samo intensywne jak nasze. Szkoda, że sam Snyder o to nie zadbał i słynny już zwiastun oskarżony o to, że pokazuje cały film w pigułce okazuje się winny tego zarzutu.

Wierzę, że będzie masa ludzi, którym się ten film spodoba - szanuję Wasze zdanie. Jest tak samo istotne jak moje, pana czy pani. Dla mnie to ogromny zawód i nie wiem czy coś w tym roku będzie mnie w stanie zawieść bardziej. Poszedłem do kina z dużą rezerwą po pierwszy recenzjach więc to na pewno nie wina zbyt dużych oczekiwań. Jest w tym filmie kilka fajnych scen, ale wszystko do kupy jest filmem złym, źle napisanym i pozbawionym scenariusza, który miałby ręce, nogi, bohaterów, uzasadnione motywacje i zdrowy rozsądek. Nie wiem czy to wina Snydera czy kogoś z DC. Ewidentnie chcieli jednym filmem zrobić to, co Marvel osiągnął za pomocą pięciu pełnometrażówek i bardzo, ale to bardzo nie wyszło. A potencjał był ogromny. Wycięte, dodatkowe 30 minut materiału, które pojawi się na Blu-rayu niczego w tym temacie nie zmieni. Wielka szkoda. Trzy na dziesięć, naciągane.

http://zabimokiem.pl/cos-ty-narobil-fred/

ocenił(a) film na 9
SithFrog

Ponad 2 godziny minęły mi bardzo szybko. Nie bardzo nawet chciałam za bardzo iść na ten film, ponieważ trailer mnie nie powalił. Nie rozumiem zarzutów, że film jest jak kolaż randomowych obrazków, że nie wiadomo gdzie mieszka Batman (jakiś vloger o tym mówił), że film jest O NICZYM...
Ten film jest próbą pokazania jak by to mogło wyglądać dziś. Pierwsze sceny zawalających się budynków i świadomość Batmana, że nie może zrobić absolutnie w tej chwili nic... Film potem coraz bardziej się rozkręca. Porąbany Lex, który swoim zachowaniem absolutnie jest przeciwieństwem stoickiego łysego, którego kojarzymy. Alegoryczne wstawki z przyszłości. Scena z przesłuchania Supermana, gdzie stał ostatecznie z miną "Spier****em".
Tak, jest parę rzeczy na które się przymyka oko - jak to, że nikt Clarka nie poznaje. Jak Wonder Woman, która była trochę nieogarem życiowym (ale trochę). (Aczkolwiek scena, gdy S. rozmawiał z Lois przy taksówce na środku ulicy i oboje nawet nie zwracali uwagi, że ktoś może ich zobaczyć, była naprawdę niezła.)
A co z ciężkim treningiem Batmana, gdy ostro pakował, by w ogóle być w stanie spróbować zmierzyć się z Supermenem? Co z tym, jak Supermen czuł się lepiej i rzucał nim jak zabawką, a Batman po prostu leżał po ciosie dogorywając?
Jeśli człowiek ma choć trochę wyobraźni i empatii, to dobrze odbierze ten film. To nie jest film, w których główne role odgrywają lasery, koks i ...wki. To nie Ultron, z którego miałam ochotę po prostu wyjść bo był tak przeraźliwie nudny.
Argument nt. muzyki, że orkiestra wali w kluczowych momentach... UMMM KTOŚ OGLĄDAŁ PROMETEUSZA? Naprawdę wam słoń nadepnął na ucho, nie zauważyliście, że od tamtego w sumie filmu już w każdym następnym była dokładnie taka sama ścieżka dźwiękowa? Potężne dęte walące BWWWWRRR długimi nutami i pauza. I powtórka. Każdy trailer tak wygląda. Więc przestańcie akurat chrzanić na ten temat.


*nie, że się czepiam, autorze, ale jeśli wygrzmocił to o coś (lub grzmotnął), bo inaczej wskazuje to na wygrzmocenie się... czymś. Wiecie, co mam na myśli.

użytkownik usunięty
kuronokeiyakusha

"Argument nt. muzyki, że orkiestra wali w kluczowych momentach... UMMM KTOŚ OGLĄDAŁ PROMETEUSZA? Naprawdę wam słoń nadepnął na ucho, nie zauważyliście, że od tamtego w sumie filmu już w każdym następnym była dokładnie taka sama ścieżka dźwiękowa? Potężne dęte walące BWWWWRRR długimi nutami i pauza. I powtórka."


Nie, na szczęście nie każde ost tak wygląda. Wiliams jakoś nie przerzucił się na taką nędzną pierdziawkę. Zimmer to po prostu dubstepowiec pośród kompozytorów muzycznych.

Patrząc jak długo się trzyma tego kierunku to musi uważać, że jest słuszny. Asłuchalne, w ogóle nie zapada w pamięć, nawet tego nie zanucisz. Straszna muzyka, ale Zimmer już się "popisał" w MOS

ocenił(a) film na 10

Muzyka w MoS zresztą tak jak w BVS genialna! Szczególnie jak potrafisz sobie przypomnieć momenty z filmu w których się pojawiły. Ja właśnie cały czas nucę i nie mogę się tego pozbyć :p Z MoS osobiście najbardziej lubię "Goodbye My Son", "If You Love These People" i "Arcade".
Z kolei w BvS palmę pierwszeństwa dzierżą: "Beautiful Lie" i "This is my world". Polecam szczególnie porównać "If You Love These People"(koniec walki Zodem) i "This is my world"(koniec walki z Doomsdayem), ponieważ w przypadku tych dwóch utworów najlepiej widać, jak trafnie można muzyką opisać wydarzenia w filmie. I to tak dobrze, że ma się ciary nawet bez oglądania. A dzięki "Beautiful Lie" mamy najbardziej emocjonalną scenę zabójstwa Wayne'ów w historii. Polecam sobie przesłuchać bo na prawdę warto! Pozdrawiam :)

mikson92

Mikson92, już Cię lubię:-) Soundtrack do MOS jednym z moich ulubionych ever! Nie tylko Hansa. BvS tak samo-ciary i jeszcze raz ciary! Twierdzenie, że jego muzyka jest asłuchalna...no comments. Asłuchalna to jest ostatnia płyta Martina Gore'a z Depeche Mode. Ciekawe jakiej muzyki słucha Dante99 na co dzień? Nie można zanucić? Ja od blisko 3 lat jakoś nucę tę z MOS. I z innymi soundtrackami Hansa też mam tak samo. Potrafi wywołać we mnie emocje i sprawić, że cała płyta jest jednym wielkim wydarzeniem! John Williams ma kapitalne pojedyncze motywy, ale całych płyt już nie. Nie przypominam sobie zresztą już od dawna bardzo dobrego soundtracku w jego wykonaniu. Pozdrawiam:-)

ocenił(a) film na 10
mariooks1945

Dzięki :D muzyka Zimmera jest głośna i miejscami ciężka - fakt, ale nie jest płaska, jest tam ukrytych wiele melodii, które po prostu zagnieżdżają się w mózgu i nie chcą wyjść :D jak na przykład motyw, którym kończy się walka Supera z Doomsdayem pojawił się już podczas walki z Zodem, z tym że był mniej dostrzegalny przez otoczkę innych dźwięków. Dopiero w BvS rozwinął się. To jest właśnie niesamowite że można opowiadać historię muzyką :)

ocenił(a) film na 9

Moim zdaniem muzyka filmowa musi mieć jakiś motyw przewodni (leitmotiv) - tego w obecnych filmach brakuje. Nic nie zapada pamięć, wszystko jest bardzo podobne. Dobry kompozytor, a właściwie dobry jego twór, to rzecz, że pamięta się tę muzykę. Że muzyka nadaje znaczenia temu filmowi/scenie/postaci. Chcecie przykładów? Rzucam od razu motyw przewodni Dartha Maula. Wielki chór, motyw ciągłego biegu, ruchu narastający z każdą chwilą, niepokoju, wyraziste dęte - dla mnie czad.
Kolejny - każdy kojarzy główne motywy HP, Piratów, Gwiezdnych Wojen, Władcy. Dobra muzyka była też w zjechanym dość filmie Tylko Bóg wybacza - mi się osobiście bardzo podobał, tam cała ścieżka była elektroniczna. Bardzo zdefiniowała ten film i sprawiła, że atmosfera była surrealistyczna, trochę oniryczna i czuć było wysoką wilgotność.
Muzykę w BvS odbierałam jako chyba niezłą, w miarę dobraną do aktualnego stylu oraz samego filmu. Muszę jeszcze raz obejrzeć ten film, bo nie słuchałam soundtracków bez filmu ;) pozdro dla wszystkich.

ocenił(a) film na 3
kuronokeiyakusha

Czepiasz się :) Wygrzmocić się funkcjonuje też jako wywrócił się, wywalił się. Głodnej chleb na myśli :P

SithFrog

Długo zastanawiałem się czy na to iść. Stało się. Wczoraj byliśmy z żoną. Mi się całkiem dobrze oglądało tak do połowy, ale pewnie dlatego, że już naczytałem się wcześniej opinii. Przymknąłem więc oko na pewne sprawy. Natomiast na wątek Wonder Women nie umiem przymknąć oka, bo to waliło po oczach ! Jej wątek jest tam tak na siłę wciśnięty, że aż mdli. Wzięła się z niczego, prawie nic nie mówi, a jedyne co to aby pozuje do kamery jak na wybiegu dla modelek. Druga sprawa to ten kompletnie przynudzający koniec, tyle czasu poświęcić na śmierć kogoś kto nie umarł - żenada. Mogli więcej czasu dać na walki, które są bardzo fajne. Tak samo zresztą jak w MoS. To im tylko wychodzi.

Natomiast żona zwróciła uwagę na coś innego. Nic nie czytała na temat tego filmu, ani też nie interesowała się tymi postaciami wcześniej. Ona tylko chodzi ze mną na te filmy i sobie ogląda, poza kinem się nie fascynuje filmami. Po wyjściu z kina pierwsza rzecz jaką usłyszałem to "mi się nie podobało". Pierwsza rzecz jaką wymieniła to Lex, dlaczego chce zabić Supermana ? To mówię, bo to ten zły. A ona, a skąd wiesz ?...Ze starych filmów :) I wtedy mi uzmysłowiła, że przeszedłem nad tym do porządku dziennego tylko dlatego, że oglądałem stare Supermany. Ona nie. Dla niej więc to wcale nie było oczywiste, a w filmie zostały kiepsko ukazane jego motywacje. Druga podobnego typu sprawa, na którą zwróciła uwagę to postawa Batmana. Jego chęć zabicia Supermana i powstrzymanie się...bo matki mają tak samo na imię :D Dla niej to było bez sensu. Batman w kilka sekund staje się przyjacielem Supermana. Mi też to się nie podobało. Do tego wciśnięta na siłę Lois Lane, tylko po to by wygłosić kwestię "to jego matka". Kręciła się wokół walki jak w Transformers, Sam Witwicky. Powinna siedzieć w domu, a nie cudem przeżyć w oku walki tak jak Sam podczas walki robotów.

Ja tam dam 6/10 za walki, bo lubię walki Snydera. Natomiast reszta jeszcze jako tako się dla mnie trzymała do połowy filmu. I jeszcze wtedy byłem w stanie dać 8/10. Natomiast dalej film zaliczał obsuw, ostatnie kilkanaście minut smęcenia to już mnie wnerwiło.

Na koniec odniosę się tylko do jednej kwestii, o której często czytałem. Motywacje Ultrona w porównaniu do tego filmu. Otóż tam to było jasne, był komputer. A maszyna ma to do siebie, że działa milion razy szybciej niż człowiek. Nie rozumiem dlatego jak ktoś może nie rozumieć Ultrona, że obrócił się nagle przeciw ludziom. Żadna sensacja. On miał prawo, w przeciągu kilkunastu sekund dokonać gigantycznych obliczeń, z których wyciągnął wniosek. A Batman ? Naprawdę wystarczyło te kilkanaście sekund by z gościa gotowego zabić Supermana, stać się jego przyjacielem ? Bo matki mają tak samo na imię ? :) A jakby miała inne imię, to Superman by skończył z włócznią w oku hehe

Ja tam lubię na takie filmy do kina chodzić, więc się przejdę i na kolejne z uniwersum DC. Jednak jak na razie BvS to może jedynie rywalizować z Thorem od Marvela. Thor do mnie nie przemawia, i lepiej mi się oglądało BvS. Natomiast pozostałe filmy Marvela > BvS. Czekam na lepszy scenariusz, przede wszystkim czekam na budowanie postaci. Nie da się tego zrobić wciskając wszystkie wątki w jeden film.

ocenił(a) film na 3
XellosMaster

Dla mnie pierwszy Cap od Marvela też był żenujący i wolę mimo wszystko BvS.

Natomiast to jest doskonałe podsumowanie:

"Po wyjściu z kina pierwsza rzecz jaką usłyszałem to "mi się nie podobało". Pierwsza rzecz jaką wymieniła to Lex, dlaczego chce zabić Supermana ? To mówię, bo to ten zły. A ona, a skąd wiesz ?...Ze starych filmów :) I wtedy mi uzmysłowiła, że przeszedłem nad tym do porządku dziennego tylko dlatego, że oglądałem stare Supermany. Ona nie."

To właśnie sedno problemu :)

SithFrog

Zgoda co do Cap. U mnie trzeci film od strony najgorszych, po Thorach ;p

ocenił(a) film na 3
XellosMaster

Yop, w pełni się zgadzam. Co było dla mnie szokujące to fakt, ze Winter Soldier był tak dobry, po pierwszym słabym Capie ;)

XellosMaster

Heh, no to ja mam dokładnie odwrotnie;-) BvS>większość filmów Marvela. Nie lubię się powtarzać, ale jedyne filmy które mogą startować do filmu Snydera, to X-Meni i Zimowy Żołnierz. Reszta może się schować. Zwłaszcza takie wynalazki jak Deadpool, Strażnicy Galaktyki, Thor, Niesamowity Spider-Man, Fantastyczna Czwórka(oprócz Silver Surfera, bo ten mi się podobał). Pozdrawiam!

mariooks1945

Z tego co piszesz jasny jest jeden wniosek, że lubisz filmy poważne. I nic więcej. A są ludzie co potrafią oglądać i filmy wojenne oparte o fakty, i fantastykę, i dramat i komedię. Natomiast w krytyce tego filmu nie chodzi o ten aspekt w ogóle, ale w tym temacie wiele już jest napisane odnośnie scenariusza i montażu, nie ma co powtarzać. Ja wymieniłem filmy z Thorem nie dlatego, że to fantasy komedia. Tylko dlatego, że nie przekonywał mnie tam scenariusz i montaż tych filmów. Natomiast co do samej postaci nic nie mam, w Avengers był spoko. Wymienione przez Ciebie filmy Deadpool czy Strażnicy Galaktyki to filmy kompletne, nie w Twoim guście...ale w swojej kategorii filmy z dobrym scenariuszem i reżyserią, dlatego mają dobre recenzje.

ocenił(a) film na 7
SithFrog

LIST OTWARTY DO ZACKA SNYDERA. Wczoraj widziałem Swit Sprawiedliwości. Przed seansem przekonywałeś mnie, żebym nie spojlerował innym. Zack, nie ma czego spojlerować! Banalne, przewidywalne i co najgorsze - męczące! Jak zwykle ładne. Snyderowską rękę można poznać w każdej minucie filmu i uwielbiam te sekwencje detali. Wiadomo, że Supermen i Batman musieli się pogodzić. Ale czemu tak? Czemu niechęć Bruce'a budowana była przez godzinę, a wystarczyły trzy sekundy, żeby stali się kumplami. I to dlatego, że ich matki miały takie samo imię? I wreszcie po co, do cholery, przywołujesz mi sceny z początku filmu. To nie Memento - minęła godzina i jeszcze pamiętam. Obrażasz intelekt widza kolego Snyder. Walki - majstersztyk, ale teksty "jestem kolegą twojego syna" i "zawiodłem go za życia, nie zawiodę po śmierci" powinny być karane co najmniej trzema latami w Arkham Asylum! I co tam w ogóle robiła Wonder Woman? Cały wątek niedorobiony jakiś. Może lepiej już było by żeby się tylko przewinęła jak Flash czy Aquaman. Doomsday też wyskoczył jak z jajka niespodzianki. Na szczęście postać Lexa fajnie zbudowana choć nieznaczne kalki z Jokera zauważalne. Boję się Ligi Sprawiedliwości skoro z trudem ogarniasz dwóch bohaterów na raz. Weź się w garść Zack! Wiem, że potrafisz!

ocenił(a) film na 3
voyano_wrecemocny

Zack chyba nie będzie robił Juistice league (oby).

ocenił(a) film na 8
SithFrog

A dlaczego ? Jest jakieś info że WB rozważa zmianę reżysera ? Z tego co mi wiadomo nic się w tej kwestii nie zmieniło a produkcja JL miała ruszyć 11 kwietnia. Jak masz jakieś info na ten temat to podrzuć linka. Z góry dzięki:)

ocenił(a) film na 3
Dragon_87

Racja. Pomieszały mi się dwie sprawy: ogłoszenie Afflecka reżyserem Batmana i petycja fanów, żeby Snyder nie robił JL.

ocenił(a) film na 8
SithFrog

Zdajesz się obeznany z tematem - mam pytanie o scenarzystę do LS. Scenariusz BvS był pisany przez Chris'a Terrio i Goyer'a a do LS pisał tylko ten pierwszy. Wiadomo może kto w BvS bardziej odpowiadał za scenariusz ? Czy może obaj po równo ?

ocenił(a) film na 3
Dragon_87

Podobno mniej więcej po równo z lekką przewagą Goyera.

ocenił(a) film na 4
SithFrog

Goyer nie odpowiada za scenariusz JL w żadnym stopniu.

ocenił(a) film na 5
SithFrog

Nie wiem czy zrobiłam dobrze czy nie, ale przed seansem przeczytałam Twój komentarz oraz jeszcze jedną recenzję :) i dzięki temu wiedziałam czego się po filmie spodziewać, a czego nie. Ale po kolei. Jestem wielką fanką DC. Trochę poczytałam komiksów, trochę czytałam historie postaci, obejrzałam wszystkie dostępne filmy i kreskówki. I uwielbiam Supermana (ale tego starego co romansuje z Loise, a nie tego nowego od WW). I jestem załamana tym, co w nowych filmach robią z moją ukochaną postacią. Superman w ogóle nie ma tego swojego uroczego bycia i swojego unikalnego charakteru herosa oraz jedynego sprawiedliwego. W BVS pierwsze skrzypce gra Batman, temu też Supermana nie było tak dużo. Może to i dobrze. Po za tym jego relacja z Loise, jakby była, ale jej nie była. Babeczka przejawia brak logicznego myślenia i wierzy mediom, zamiast swojemu chłopakowi (chodzi o akcje na pustyni). Potem nasza wspaniała pani dziennikarka wpada w największą bitwę między herosami i prawie się topi w małej sadzawce. A gdzie ta zadziorna, wiecznie szukająca sensacji i robiąca błędy ortograficzne, żywa partnerka Supermana? Ni ma.

Batman. Przepraszam, ale ja od dziś hejtuje tego Batmana :< Aktor jednej twarzy, sztucznych dialogów i ciągłego sapania. Do tego, przepraszam po raz kolejny, ale dał się podejść jak dziecko z podstawówki i kompletnie wyłączył swoje myślenie. A przecież Batman to chodzący strateg, z 10 planami na każdym kroku, to koleś który pierwsze co zrobił po stworzeniu Ligi, opracował plan na każdego swojego towarzysza, jak go unieruchomić. A tutaj jakoś tak wykazał się małymi pokładami wiedzy i umiejętności. Większość za niego robił albo Albert, albo WW, albo komputer. Nie czekam na oddzielny film z TYM Batmanem. Nie podobał mi się.

Wonder Woman. Hmmm... Pojawiła się tak z niczego. Nie wiadomo jaką rolę miała odegrać w tym filmie. Chyba tylko, żeby pod koniec pokazać się w swoim stroju. I tutaj ponownie się zawiodłam. Aktorka nijak pasuje do tej roli. Straszna z niej chudzina, taka mikra się wydawała, drobna i delikatna. A nie prawdziwa baba z jajami, co to potrafi obić mor... buzię nawet Supermanowi.

Ostanią postacią, którą chciałam opisać to Lex. Kurcze, jako, że uwielbiam Supermana, uwielbiam też Lexa. To takie fajne mocne połączenie. Jak Joker i Batman. A tutaj dostajemy... (nie, nie powiem brzydko)... Zamiast wielkiego prezesa wielkiej korporacji, stratega, myśliciela, wizjonera, dostajemy małego, rozpieszczonego dzieciaka, któremu tatuś zostawił kasę i powiedział: "Masz, zabaw się". Ten Lex był tak słaby, tak mizerny, tak kiepski, że aż mi go szkoda.

Zgadzam się w 100% z Twoją opinią odnośnie scenariusza i fabuły. Dialogi to jakaś wielka ukladanka, której brakuje połowę (albo i więcej) części. Flashbacki totalnie nic nie wyjaśniają, tylko robią jeszcze większy zamęt. Wizja przyszłości Batmana była baaaardzo dziwna i tak z czapy, bez przyczyny, ot wrzućmy coś tutaj bo jest pusto. A finałowa walka... Superman nawet nie starał się porozmawiać z Batmanem. Dał mu się sprać i tyle. Batman mógł robić co chciał. I gdyby nie dziwna akcja z imionami to by było kiepsko.

Na filmie mocno się nudziłam, i zawiodłam. Mimo, że znam jako tako DC, wiele rzeczy było dla mnie niezrozumiałe. Twój komentarz najbardziej mi się podoba i najbardziej oddaje całość filmu. W niektórych momentach się nie zgadzamy, jeśli idzie o Batmana, ale i tak uważam podobnie :)

Dałam ocenę wyższą niż moje odczucia bo Superman :<

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 3
Invidia

Rozumiem zarzuty do Batmana, ale chyba na tym polegał jego profil psychologiczny w scenariuszu, że jest tak zaślepiony nienawiścią, po tym co się stało. To co mówi mu Alfred, że taka żądza napędza ludzi i staczają się w ciemność, w brutalność. Tak ja to odebrałem.

ocenił(a) film na 1
SithFrog

Drodzy internauci
PO raz trzeci startuję z serią prawdziwych POlskich, dobrych recenzji nieopłacanych przez NIEMIECKIE MEDIA. Będąc w Hamburgu miałem nieopisaną przyjemność obejrzeć w oryginalnym języku POkaz filmu Batman ws Superman. POwiem, że ten cały seans można o kant rzyci rozbić. Jeden PAN na sterydach to biegał w obcisłym ortalionie jak z bazaru pod moim blokiem (Jahrmark Kontinental) w Łodzi. Numa cwai to był jakiś jak transwestyta na jasełkach w zakładzie poprawczym przebranym za Józefa i trzeciego króla od lewej. Na początku widzimy piękne ujęcie jak z bękartów wojny, gdzie bohaterowie szukają amerykańskiej wunderwaffe kryptościerwa. Ogólnie dalej to sama patologi. Dzięki Gottu na sali było światło i mogłem Gazetę Wymiotną oraz Franfurtier algemeine czytać. Ogólnie całość to się kupy dupy nie trzyma. Nie POlecam państwu tego filmu, bo jest nierzetelny i ANTYOJROPEJSKI.
Żegnam bardzo serdecznie i miłego dnia.
PS(L) Zapraszam na spotkanie z fanami w Złotej Kaczce w Złotych tarasach.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5
Maria_Kawa

Zabij się, proszę.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 6
SithFrog

Mam identyczne odczucia po seansie, nic dodać nic ująć, idealnie wypunktowałeś największe wady BvS.

ocenił(a) film na 3
atique

Dzięki za opinię!

ocenił(a) film na 8
SithFrog

Komentować mi się wszystkiego nie chce. Ale to jedno przykuło moją uwagę

"A dlaczego w ogóle Justice League musi się uformować? Bo Bruce Wayne ma złe przeczucie! Tak, to jedyny powód."

Ehm? A co z jego wizją? A co z wizytą Flasha, który ostrzegł go, że ma się bać Supermana i "musi ich znaleźć"? Co z faktem, że najpierw banda kosmitów atakuje Ziemię i robi rozpierduchę w której giną tysiące ludzi, a kilkanaście miesięcy później maniak wypuszcza na wolność potwora, który potrafi przeżyć atomówę rzuconą mu w twarz? To chyba dość powodów, by zacząć zbierać siły do radzenia sobie z takimi sytuacjami, nie sądzisz?

ocenił(a) film na 3
Malakhai

"A co z jego wizją?"

Chciałeś powiedzieć ze snem. Na jakiej zasadzie Wayne ma uważać, że ten koszmar to była wizja?

użytkownik usunięty
SithFrog

Dokładnie, co innego gdyby Flash pokazał mu się na jawie. W ogóle nie rozumiem tego motywu ze snem.

Flash mógł podróżować w czasie, ba mógł podróżować między alternatywnymi światami, ale przez sny? WTF

Kolejna bzdura i to tak łatwa do poprawienia D;

Mało tego wizje dotyczyły Supka, więc Batman powinien pod koniec filmu, stwierdzić, że to były jego jakieś urojenia lękowe.

Bo skąd u licha ma wiedzieć o Darskaidzie? W filmowym uniwersum DC nie ma na razie żadnych poszlak na istnienie tegoż, poza bełkotem Luthora o przedwiecznym wielkim złu z kosmosu w scenie z celą i niejasnymi wizjami Batmana, gdzie jednak zamiast Darksedia był zły supek.

Kolejne wtf? Były wypalony znak Darskeida, parademony, ale brak samego władcy Apokalips, za to Supek. O co chodzi?

Wracając do Luthora jego bełkot nie wyjaśnia nic- tutaj kolejne ale, dlaczego wywali z filmu scenę "communion"

Dosłownie parędziesiąt sekund materiału, który coś by tam rozjaśnił i nie zostawił przeciętnego widza nieobeznanego w komiksach z samymi pytaniami.

Należy zadać pytanie kto podjął decyzję o wycięciu tak ważnego, a mało zajmujących miejsca w filmie materiału.

Ten film na poziomie edycji montażu już leży.

ocenił(a) film na 7

to jest tekst jaki wypowiedział Flash podczas "wizji" Bruce'a :

"Bruce! Listen to me right now! It’s Lois! Lois Lane! She’s the key! Am I too soon!? I'm too soon! You were right about him! You were always right about him! Fear him! Fear him and find us. You have to come find us, Bruce!"

Skąd wam ludzie przyszło do głowy że Flash mowi aby bać się Supka ?

Jak sam Flash stwierdził przybył za wcześnie. Ostrzega go przed kimś kto ma przyjść ale którego jeszcze nie widział. Widział natomiast co się stanie jak on nadejdzie - chodzi tu oczywiście o Darksida

ocenił(a) film na 10
SithFrog

Sithfrog masz racje. Wayne nie ma podstaw żeby uważać, że jego sen to nie sen. Ale przed chwilą oglądałem już w warunkach domowych i jedna scena przykuła moją uwagę. Po "przebudzeniu" po wizycie flasha wciąż widać latające dokumenty na biurku Bruce'a tak jakby przed chwilą Flash zniknął w realnym świecie. Tak więc nawet jak Wayne tego nie widzi to dobry szczegół do wychwycenia dla widza i jednocześnie odpowiedź na pytanie czy druga część wizji to sen czy jawa :)
Pozdroo

SithFrog

Nie znam żaden Fred :)

użytkownik usunięty
SithFrog

Co un zrobieł? Co u narobieł???? Boże Jedyny. Co ten człowiek nawyczynioł?!

SithFrog

Po cholerę Batman robił jojo z Supka? Co to za technika walki? - nazywa sie okulary 3d...

ocenił(a) film na 3
El_Draque

Que? Chcesz powiedzieć, że tę idiotycznie wyglądającą scenę wrzucono tylko, żeby pokazać efekt 3D? :)

ocenił(a) film na 5
SithFrog

Co mogę powiedzieć? True story. Nie, nie znam komiksów, ale animowaną Ligę sprawiedliwych oglądałam milion razy, mam się więc za fankę ;) Diana zawiodła mnie, jak nikt inny w tym filmie, właściwie jej tu nie ma. Tak, ma dostać własny film - super, ale dlaczego skoro wciskamy ją od samego początku nie damy jej trochę czasu? Na początku w ogóle nie skojarzyłam, kim jest ta dziwna laska, do której startuje Batman! (=_= to też niesamowicie subtelne, a ich relacja była nieco bardziej skomplikowana, God damn it...) A skoro już mówimy o Batmanie... Cóż, mnie Affleck nie powalił, ale tragicznie też nie było - ot jakoś mi przemknął po ekranie. Nie jestem w stanie jedynie przełknąć tego, że TO ON ORGANIZUJE LIGĘ! Wiem, że może przeginam z tą wiernością oryginałowi, ale... Come on, Batman zawsze stał w cieniu, działał solo, a teraz nagle pospolite ruszenie spoczywa na jego barkach?
I... Wybaczcie, ale... TA SCENA Z IMIENIEM. Nie. Po prostu nie. O co tu chodzi kurna? Dlaczego? Kto wpadł na to, że to będzie dobre rozwiązanie konfliktu?!

ocenił(a) film na 3
Akida27

Nie przeginasz. Mieli przecież dobrą, gotową historię z komiksów. Nie wiem po co powycinali kawałki z tej i kilku innych i zlepili je w takie... coś. Szkoda, była szansa zrobić coś naprawdę ekstra.

ocenił(a) film na 3
SithFrog

Dziękuję ci za ten ciut przydługi wywód, ale uchwyciłeś w nim wszystkie wady, których ja nie potrafiłam wymienić a które kotłowały się w mej podświadomości.

ocenił(a) film na 3
diana6echo

Nie ma za co. Wiedz, że wolałbym tego tekstu nigdy nie napisać i cieszyć się dobrym filmem, ale Zack nam zafundował takie coś, ech...

ocenił(a) film na 10
SithFrog

Polecam Ultimate Cut, właśnie skończyłem oglądać, miazga :D Dużo niedopowiedzianych motywów, które później zostały nazwane plot hole'ami jest wyjaśnione :))
PS. Co do cieszenia się z oglądania dobrych filmów: wystarczy chcieć :D

ocenił(a) film na 3
mikson92

Ja chcę i się cieszę dobrymi filmami, ale nie wiem co to ma do rzeczy, bo BvS dobrym filmem, przynajmniej w wersji kinowej, nie był. Nawet nie leżał obok dobrego filmu.

Sprawdzę tego Ultimate cut, dzięki za cynk.

ocenił(a) film na 5
mikson92

Jak dla mnie Ultimate Cut nic nie zmienia, wady filmu dalej są na swoim miejscu. Dodatkowe 30 min dodaje sceny, których istnienia i tak można było się domyśleć i nie wnoszą nic nowego do filmowej opowieści. Zachowania bohaterów dalej nie są logiczne, dalej nie mamy przywiązania emocjonalnego do głównych bohaterów a śmierć Supka dalej nic nie wnosi. Niestety, ale tego filmu nie da się wybronić. Nie jestem fanboyem Marvela, dalej dla mnie czymś niedoścignionym w filmach opartych o komiksy jest The Dark Knight i nic na razie tego nie zmieni. BvS miało być czymś na wzór Batmanów Nolana z ich mrokiem i poważną historią/morałem a wyszło coś zgoła innego, film przy którym można podciąć sobie żyły.

ocenił(a) film na 10
Miskolaj

Jak dla mnie wnosi bardzo dużo. Bardziej rozbudowane sceny i dodatkowe wątki niwelują tą "teledyskowość" za którą niektórzy jechali ten film to po pierwsze. Poza tym zmienia się cały wydźwięk filmu i inaczej budowane jest napięcie podczas trwania całego filmu, szczególnie jeśli chodzi o wielowarstwowość planu Lexa. Dodatkowo jeśli dla kogoś motywacje bohaterów były niejasne (?) to tutaj dostajemy całe podłoże śledztwa CK plus jak na dłoni zakreśloną intrygę Lexa. Ba, nawet mamy jak na dłoni pokazane, czy batman ostatnio się zmienił czy był cały czas tak brutalny - za to też ludzie jechali film bo wydawało im się, że cały czas był taki. Tak jak mówisz, w Ultimate Cut jest pokazane to, czego można się było tylko domyślać ale zauważ że właśnie za tą potrzebę domyślania się wielu rzeczy film był jechany :p. A tu mamy to naprawione. No i jeśli chodzi o przywiązywanie się do postaci, to żeby się naprawdę przywiązać trzeba sobie odświeżyć MoS. Ja tak zrobiłem przed drugim seansem w kinie i była miazga, o wiele lepsze wrażenia. Emocje na świeżo to jest to :D Tak samo zrobiłem przed Civil War przed drugim seansem i dopiero wtedy coś się dało odczuć. Bo umówmy się, jakbyśmy obejrzeli samo Civil War, to też nie bylibyśmy przywiązani do bohaterów. Tak te filmy są skonstruowane i tyle :p I spokojnie, nikt tutaj nie wyzywa od fanboyów (na pewno nie ja :p)

ocenił(a) film na 5
mikson92

Z tym przywiązaniem chodzi mi o to, że nie czułem żadnych emocji w odniesieniu do Supka. Jego śmierć nie anie mnie nie ucieszyła ani nie dobiła, ot był i zginął. Moim zdaniem dostał za mało czasu ekranowego, jego bohater jest taki nijaki, trochę bez emocji, tak samo jak śmierć Quicksilvera w AoU. Zupełnie inaczej miałem oglądając "śmierć" Batmana w The Dark Knight Rises, tam po przemowie Alfreda na grobem Wayna prawię się popłakałem a oczy miałem mega wilgotne, tutaj tego nie było i jeżeli się czepiam tego filmu to własnie postaci. I znowu, nie uważam, że jest to wina aktorów a scenariusz, Cavil jak i Alfeck są świetni w swoich rola. Sam mrok tak bardzo mnie nie raził bo jak dla mnie zupełnie nie było go tutaj czuć, to nie historia była mroczna a filtr nałożony w postprodukcji, który męczył. Gdyby ten film miał postacie, na których by mi zależało prawdopodobnie film zyskałbym z 2 oczka wyżej + intrygująca fabuła i spokojnie 8 mogłaby być. Sam montaż mnie tak nie zraził. Liczyłem na historię w stylu Nolana + akcje/cukierki w stylu Zacka.

Tak czy siak nie zrażam się i czekam. SS zapowiada się naprawdę fajnie i tutaj liczę na hit.

ocenił(a) film na 3
mikson92

Jeśli Ultimate Cut, który jako jedyny widziałam, jest lepszy, to nawet kijem przez szmatę nie będę go tykać.

W 2006 roku gdy wyszedł film z Routhem, pytano czemu Superman nie zajmuje się poważniejszymi rzeczami tylko znowu tłucze się z Luthorem... no i odpowiedź dał nam Snyder - chłopak nie nadaje się do niczego innego. Przekombinowana fabuła nie pomogła. Ona pasowałaby do innych bohaterów ale nie do Supermana.

No i pożal się boże Luthor... jak ja nieznoszę tego aktora z tikami nerwowymi... to męska wersja Jennifer Aniston...

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 3
Slodka_Lolitka13

Lex może by mi się podobał gdybym nie widział wcześniej Iluzji, Social Network i innych filmów z Eisenbergiem, gdzie zawsze gra to samo.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones