Nie rozumiem zakończenia. Z tego co pamiętam, żona Alexa zmarła na raka, więc dlaczego Katie
widzi Jo? Widzi ducha, czy Jo jednak żyje i wcale nie umarła?
ale dzięki temu film nie jest tylko banalną komedyjką (myślałam, że mnie nic nie zaskoczy w takiej historyjce)
a dla mnie jest teraz nierealną historyjką... po prostu nie pasuje mi tutaj to zakończenie
ona jest duchem ponieważ na końcu filmu jest pokazana scena gdy idą we dwie do domku w lesie i znika, a po drugie gdy ketie śpi w domu alexa ona ukazuje się jej w śnie i ostrzega ją że jej przybył jej mąż.
To, że znika - OK, ale ten sen już niekoniecznie świadczy o tym, że była duchem. Jakby żyła, to też mogłaby się jej przyśnić.
Bardziej ta scena gdzie pisze list do Katie - widać, że jest blada, chuda, chora.
Nie macie racji. Człowiek nie jest w stanie wyobrazić sobie twarzy, której nie widział nigdy przedtem, dlatego niemożliwym byłoby, gdyby przyśniła jej się Jo, której nigdy nie widziała.
Ale nikt nie powiedział, że ona rzeczywiście tak wyglądała. Może tak ją sobie wyobraziła?
W kopercie było zdjęcie Jo i wtedy Kate/ Erin skapnęła się, że przytrafiło się jej coś "nadprzyrodzonego" - to było po niej widać :)
Ona jest duchem... i to właśnie psuje film. domyśliłem się, że coś jest nie tak, skoro wszędzie poruszała się pieszo i zawsze kiedy była pokazana tylko i wyłącznie w obecności głównej bohaterki. Przecież mogły iść na zakupy czy coś?
Psuje? To jest w tym filmie właśnie najfajniejsze.
I wcale nie jest duchem. Duchów nie ma.
Tylko na strychu coś czasem załka...
W książce postać Jo przewijała się wielokrotnie. Widziała ją tylko główna bohaterka, która "przekonywała" katie do Alexa.Nie widziała, że to jego zmarła żona . Nie wiem jak bylo w filmie bo nie oglądałam, ale gdy Katie przeczytała list, był podpisany jako " Twoja duchowa przyjaciółka- Joe". Dopiero później rozkminiła że osoba ktora była jej "sąsiadką" i podobizna na portrecie w domu Alexa w dzień pożaru to była jedna i ta sama osoba...Więc była duchem, który ukazywał się tylko jej. Mam nadzieję że bardziej komuś nie pomieszałam :P :) Pozdrawiam :)
Niestety zakończenie tego filmu tutaj kompletnie nie pasuje. Mamy niby realną historię, a tu jakieś duchy się pojawiają. Fakt faktem zaskoczony byłem, ale raczej negatywnie niż pozytywnie.
Chcieli po prostu zaskoczyć widza, a wielu osobom takie coś się podoba no i chyba im się udało? :D
nie czytałam książki, może jakoś ciekawie i zaskakująco jest opisany ten wątek, ale jak dla mnie w filmie zupełnie nie wpalił. Moim zdaniem to jakaś lipa z tym duchem, może ten dom, który kupiła Katie był jakiśn nawiedzony albo coś. Dla mnie to jakieś nieporozumienie z tym zakończeniem. Wiem, że to film na podstawie powieści ale mogli może ominąć ten wątek z Jo, bo wyszedł co najmniej dziwnie. Film fajny ale co do samej końcówki mam mieszane uczucia..
Czy wy macie mózgi?
Nie trzeba być wybitnie inteligentnym żeby zrozumieć, że Jo była duchem.
Zakończenie musiało tak wyglądać, bo film jest na podstawie książki.
Mogli je trochę lepiej nakręcić, bo wyskoczyli z nim tak nagle, ale ogólnie nie wyszło źle i uratowało ten nudny film.
Nie wiem czy w książce był taki motyw, ale ten mąż Katie/Erin, który ją ściga to jakieś nieporozumienie. Zrobił się z tego kiepski thriller.
Ścigający Katie mąż to główny (tuż obok uczucia Alexa i Katie) motyw książki. Jej próba ucieczki przed nim i poznanie po drodze Alexa. Jak możesz mówić, że to nieporozumienie i oceniać film nie biorąc pod uwagę tego, że jest na PODSTAWIE książki? :)
To samo pytanie do negatywnie odbierających motyw ducha-Jo. Dokładnie tak było w książce, więc i tutaj wątek musiał się pojawić. Zgodzę się, że nietypowe było wprowadzenie wątku paranormalnych, ale raczej na + a nie odwrotnie :)
"Hrabia Monte Christo" to też film na podstawie książki, a jednak zakończenie (i nie tylko) zupełnie się z książką rozmija. Więc wcale nie musi.
Rozczarował mnie ten duch, taki ckliwy banał się zrobił z tego powodu. Bez takich historii całość byłaby całkiem niezła.
Nie jestem zwolennikiem paranormalnego zakończenia, ale na dobrą sprawę, to ono "zrobiło" film. Szokuje, zaskakuje. Film dzięki temu nie ginie w tłumie innych filmów. Pod koniec filmu miałem ochotę puścić pawia - wszystko wspaniale, słodko, zamieszkali razem i wielki happy end. Film byłby bez sensu. Ostatnia scena gdy widz dowiaduje się o duchu szokuje, uruchamia myślenie, zmusza do ponownej analizy całego filmu i przemyślenia większości scen. Myślę, że dlatego tak mocno razi, bo zaskakuje. Miałem ochotę film ocenić na 6, bo nie wniósł nic ciekawego do mojego życia. Oglądało się miło, spokojnie, lekko. Dzięki temu, że mnie zaskoczył oceniłem film na 8.