PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=28}

Cienka czerwona linia

The Thin Red Line
7,6 96 548
ocen
7,6 10 1 96548
8,0 29
ocen krytyków
Cienka czerwona linia
powrót do forum filmu Cienka czerwona linia

Czyli ludziom, którzy lubią podane na tacy truizmy na poziomie liceum, setki retorycznych
pytań i jałowych dywagacji. Nie ma tu absolutnie nic odkrywczego, a pseudofilozofie w
rodzaju "w przyrodzie wszystko walczy ze sobą", "nikogo nie ominie śmierć" czy "zło i dobro
to dwie strony jednego medalu" wzbudzają tylko śmiech. Naprawdę dorosły człowiek miał
odwagę napisać w scenariuszu tak kosmiczne banały?

Nie daję 1, bo było kilka naprawdę dobrych scen, zdjęcia są rewelacyjne, gra aktorska
dobra, a reżyseria bitew powala. Tylko scenariusz kuleje.

ocenił(a) film na 10

jako fan nolana wiesz najlepiej

użytkownik usunięty
DonVitoCorleone

co za suchar

DonVitoCorleone

Good one :).

Bialy_Pielgrzym

a może trochę kultury?

granicę widzę tam, gdzie kończy się silenie się na filozofię, a zaczyna się prawdziwa filozofia. być może dla osób twojego pokroju teksty w rodzaju "na tym świecie jednostka jest niczym", wtrącane Znaczącym Tonem, są odkrywcze. ja już za dużo w życiu widziałem i czytałem.

pewnie, że łączą się z opowiadaną historią. ale źle się łączą. teraz możesz już wrócić do bluzgania na mnie za odmienną opinię, bo przecież tylko ty masz rację.

doorshlaq

Nigdzie nie napisałem, że ja mam tylko rację. Po prostu odczytałem i zanalizowałem twoje podejście do tego filmu. Widać sam się przechwalasz, że masz rację, bo nagle stałeś się kimś kto zna filozofię na takim poziomie, że potrafi jak nikt inny. Niby teraz jesteś już tak doświadczony życiowo, że nic cię nie rusza. Poza tym, wybrałeś jeden cytat, ale w filmie jest ich cała masa, co powiesz o nich?

Poza tym piszesz, że widzisz granicę, choć twoje pseudo tłumaczenie jest żałosne. Właściwie go nie ma. Co to znaczy "silenie się" od "prawdziwiej filozofii"? A jaka jest ta prawdziwa filozofia? Gdzie się zaczyna, bo nie bardzo wiem? Skąd wiesz, że to co Malick nie jest tą prawdziwą filozofią? Bo ty tak zadecydowałeś. Bo wiele w życiu przeżyłeś? Pff...

Bialy_Pielgrzym

mówiłem o wielu cytatach we wcześniejszej dyskusji. poszukaj.

a ty skąd wiesz, że Malick jest prawdziwą filozofią? Bo ty tak zadecydowałeś. Bo wiele w życiu przeżyłeś? Pff...

doorshlaq

No ładnie, skończyły ci się argumenty to na moje pytanie odpwiedziałeś pytaniem. Nieźle

Bialy_Pielgrzym

tobie argumenty się nawet nie zaczęły. nie będę dyskutował z kimś, kto dyskutuje w stylu "nie podoba ci się ta filozofia, to sam zrób lepszą" albo "skoro masz inne zdanie niż ja, to się nie znasz". nie mów ad personam, tylko o filmie.

swoje argumenty podałem już wielokrotnie w tym wątku. napisałem - poszukaj.

doorshlaq

doorshlaq, z tym Paulo Coelho, dokładnie trafiłeś z moje odczucia po tym filmie. :)

doorshlaq

Coelho nie czytałem, więc nie oceniam. Natomiast reszta Twojej wypowiedzi i niektóre komentarze poniżej utwierdzają mnie w przekonaniu, że żyjemy w czasach cynizmu. To smutne :(

sim0nus

czemu cynizmu?

doorshlaq

Bo podstawowe prawdy po prostu brzmią banalne, co nie zmienia faktu, że takie nie są. Jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało: są piękne, mądre, a ich przytaczanie i przypominanie (tak zręczne jak u Malicka) wywołuje dojmujące uczucia.

sim0nus

nie ma to nic wspólnego z cynizmem. są filmy, w których banalne brzmienie podstawowych prawd wydaje mi się piękne (bo ogólnie rzecz biorąc zgadzam się z Tobą - podstawowe prawdy brzmią pięknie), ale w filmie Malicka mnie to nie przekonuje. tylko tyle.

ocenił(a) film na 5
doorshlaq

popieram Twoją wypowiedź w 100%... Spodziewałem się po tym filmie czegoś na 'większym poziomie'- a tutaj faktycznie: stek banałów w pseudointelektualnej oprawie, na poziomie książek Coelho... Mój kumpel bardzo mi ten film zachwalał.... obejrzałem i kompletny zawód, rozczarowanie. Dałem 6, ale w sumie tylko za zdjęcia, grę aktorów i muzykę....

ocenił(a) film na 10
doorshlaq

No to widzisz, mam duży problem. Nienawidzę Coelho, ale ten film uważam za arcydzieło. czy coś ze mną według Twojej skali ''użyteczności'' jest nie tak?

ocenił(a) film na 10
Tymon_P_

Jeszcze jedno. Film Cienka czerwona linia nie jest ekranizacją książki o tym tytule. To jest wyciśnięta esencja Jonesa - jego postaci (różnie się one w każdej części nazywają ), postaw przez nich prezentowanych i przemyśleń...Trzeba przeczytać jego wszystkie wojenne powieści żeby to uchwycić. Tym jest właśnie ten film. W sumie muszę się zgodzić, że ktoś kto nie zna twórczości Jonesa, może sobie ubzdurać podobieństwo do Coelho. Zdrowie!

Tymon_P_

Nie rozumiesz. Nie powiedziałem, że nie znam Jonesa. Po prostu oceniam film, sam film. Przy ocenie nie mogę przecież brać pod uwagę książki, bowiem dzieło ma się bronić samo, a nie tylko po porównaniu z powieścią.

ocenił(a) film na 10
doorshlaq

Ok. To Twoja opinia i ją szanuję. Tylko pamiętaj, że nazywanie kogoś fanem twórczości Coelho to chyba największy policzek jaki może być:) Dla mnie film broni się sam, ponieważ zawarte w nim są prawdy takie same jak w książkach Jonesa. Malick wybrał taką drogę jaka wybrał żeby coś przekazać i mi ona pasuje.

Tymon_P_

Przecież ja też szanuję Twoją opinię, ale robię to, do czego zostało stworzone forum - dyskutuję :) I nie nazywałem fanami Coelho wszystkich fanów omawianego filmu, stwierdziłem tylko, że jeśli ktoś lubi tego pisarza, to i ten film powinien mu się spodobać.

ocenił(a) film na 9
doorshlaq

Nie lubię Coelho, a film by w porządku. Natomiast nie wymagaj od głównego bohatera tekstów w stylu Horacego, czy przemyśleń na miarę Sokratesa, gdyż on był tylko zwykłym szeregowcem. Zresztą gdyby nawet w pewnym momencie stwierdził "być albo nie być" to też nie powstrzymało by niektórych ludzi od śmiechu. Film ma swoje potknięcia, nie ukrywam, ale taka była wizja twórców, z którą niektórzy się zgodzą, a niektórzy nie. Polecam wszystkie inne pozostałe dzieła związane z tematyką wojny w Wietnamie: Full Metal Jacket, Deer Hunter, Apocalypse Now, Born on the 4th of July. Każdy z nich na swój sposób opowiada o tej historii. To jak sami postrzegamy problematykę wojen przekłada się na to jak odbieramy poszczególne dzieła. Osobiście sądzę, że wszystkie te obrazy zawierają część prawdy o tamtych wydarzeniach, dlatego nie jestem w stanie określić, który z nich zrobił to najlepiej. Co do samych podstawowych prawd może masz i rację. To indywidualne odczucie. Każda największa intelektualna sentencja może zabrzmieć groteskowo gdy w tle szaleje wojna. Można albo rzucać mięchem, albo odrywać rzeczywistość za pomocą pięknych aczkolwiek "banalnych" sentencji, ale rozmyślanie o życiu i ludziach, którzy na Ciebie czekają w domu tysiące kilometrów od tego piekła jest rzeczą nad wyraz realną. Nie każdemu film może się podobać i to całkiem normalna rzecz, więc z ciekawością poznałem parę rzeczy na "nie". Świat byłby szary gdyby wszyscy skłaniali się ku jednej opinii, dlatego warto dyskutować. Pozdrawiam, mimo, że dołączyłem do tematu z rozbiegu.

unnamed_gunman

Co ciekawe, lubię wszystkie wymienione przez Ciebie filmy (Full Metal Jacket, Deer Hunter, Apocalypse Now, Born on the 4th of July), ale przez "Cienką czerwoną linię" nie mogę się przebić. Nie wymagam przemyśleń od szeregowca, chodzi mi tylko o to, że taki "Łowca jeleni" nie potrzebował wielu zdań, filozofii i przemyśleń, żeby pokazać wojnę - dzięki aktorom i reżyserowi udało się do przedstawić, nie podając wszystkiego na tacy. Oczywiście rozumiem bohaterów filmu, mogę nawet zgodzić się z ich sentencjami i tak dalej, ale w filmie wypada to nieco kiczowato, nawet jeśli zdania są piękne. To samo dotyczy rozmyślania postaci na temat pozostawionej w domu żony - niby można mu współczuć i tak dalej, ale rozmawiamy o sztuce - a dziesiątki ujęć Mirandy Otto na huśtawce nie są w stanie mnie wzruszyć, bo wydają mi się ckliwe. Dlaczego nie pokazano tego bez kiczu? Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
doorshlaq

Hmm, to fakt, Łowca Jeleni ma swój zwyczajny klimat pozbawiony sztucznego patosu. Bohaterowie nie jadą na wojnę z aureolą zbawców świata, ale jako zwykli kumple z prowincji. Wojna jest tu zepchnięta na dalszy plan, a film ukazuje jej tragiczne skutki aniżeli sam przebieg jak to miało miejsce w dziele Malicka. Co do Mirandy Otto to nie da się ukryć, że po obejrzeniu Cienkiej czerwonej linii ma się wrażenie, że nie wykorzystanie aktorskiego potencjału jest największym problemem w jej przypadku. Wynikiem tego są krótkie migawki z huśtawkami, które po obejrzeniu całości niewiele wnoszą i w zasadzie są zbędne. Odnoszę jednak wrażenie, że nie wykorzystano też potencjału reszty obsadzonych aktorów. Najbardziej zapamiętałem Nicka Nolte, a reszta była dobra, lecz nieco niemrawa. W Łowcy jeleni jest inaczej, bo każdy bohater, łącznie z Meryl Streep, jest postacią wielowymiarową. Właściwie to też lubię te filmy o Wojnie Wietnamskiej, które poprzednio wymieniłem. Na dobrą sprawę film Malicka oglądałem po raz pierwszy jakieś 10 lat temu i wtedy zrobił na mnie spore wrażenie. 2 lata temu obejrzałem go na BluRayu i mimo, że te sentencje wzbudzają lekkie zażenowanie to cały obraz ciągle mi się podoba. Oczywiście jestem świadom jego niedoskonałości i Achillesowych pięt, ale to od niego zaczęła się moja przygoda z wojennym kinem i mimo wszystko mam do niego sentyment. Może dlatego, że zdjęcia i bitwy naprawdę są niesamowite, a szata roślinna tworzy niepowtarzalny klimat tamtych dni. A może to muzyka, która też tworzy właściwy nastrój. Fabuła nie leci w zawrotnym tempie, cierpliwie opowiada całą historię. Film nie jest arcydziełem, ma swoje ujmy, ale jednak warto go szczerze polecić innym, szukającym wojennych wrażeń kinomaniakom. Sądzę, że się z tym zgodzisz mimo wszystko :) PS. Może znasz jakieś inne (prócz Szeregowca Ryana) dramaty o tematyce wojennej?
Pozdrawiam również.

unnamed_gunman

Cały cykl Olivera Stone'a o Wietnamie jest niezły, nie tylko Born on the 4th of July, ale pewnie go widziałeś. Tak samo jak Schindler's List. Całkiem znośne, acz typowe, są "Listy z Iwo Jimy" Eastwooda. Na swój sposób wojennym filmem jest wspaniały "Underground" Kusturicy. Duże wrażenie zrobiły na mnie też "Ziemia niczyja" oraz "Idź i patrz". "Ofiary wojny" De Palmy to niezły film. Może nie wymieniłem arcydzieł (choć "Underground" moim zdaniem takowym jest, zresztą "Ziemia niczyja" i "Idź i patrz" też blisko), ale wszystkie warto poznać. Co jeszcze? "Johnny poszedł na wojnę", "Michael Collins" Jordana... Oczywiście nie wiem, czy o takie filmy Ci chodzi, bo większość nie jest o Wietnamie i ma inny klimat niż te, które wymieniłeś.

Ogólnie zgadzam się z Twoim postem - "Cienka czerwona linia" jest obiektywnie warta obejrzenia, ma swój klimat, wspaniałe zdjęcia natury oraz dobrych aktorów, ale oceniam filmy subiektywnie. Swoją subiektywną opinię zawarłem w pierwszym poście.

doorshlaq

Powiedzmy to wprost: film dodaje masę ideologii i pseudofilozoficznego bełkotu do prostych faktów.
Wojna była, jest i będzie straszna ale to nie zmienia faktu, że jankesi płynąc na Guadalcanal doskonale wiedzieli czemu tam będą walczyć, kto wywołał wojnę, jak walczą Japończycy i co się stanie jak np. wpadną do japońskiej niewoli. Walczyli dzielnie i skutecznie, mimo przewagi dżepsów zadali im duże straty i wygrali.
Film na siłę "doczłowiecza" Japończyków a prawda jest taka, że byli cholernymi zbrodniarzami i rasistami, mordowali na potęgę jeńców, cywili a także tubylczą ludność wysp Pacyfiku.
Tutaj najbardziej razi mnie scena jak jankesi idą pod bronią a naprzeciwko nich przechodzi półgoły tubylec nie zwracając na nich uwagi. Taka alegoria, że niby zgniłe, rozwinięte cywilizacje się tłuką a szczęśliwi dziki ma to gdzieś, żyje w zgodzie z naturą i sąsiadami. Otóż, jest to cholerne przekłamanie: Japończycy zaraz po wylądowaniu szybko wzięli się za tubylców na tyle skutecznie, że ci intensywnie pomagali aliantom jako wywiadowcy.
Co więcej przez większość kampanii na Guadalcanal to Japończycy falami atakowali jankesów siedzących na wzgórzach wokół lotniska Hendersona, mieli idiotyczną taktykę atakowania falami na wprost umocnionych stanowisk oraz debilną kadrę oficerską posyłającą ludzi jak mięso w maszynkę. Oczywiście w filmie jest na odwrót, to głupi jankes wysyła biednych żołnierzy na umocnienia. Itd, itd.
Zainteresowanych odsyłam do literatury:
Źródła:
Zbigniew Krala: Wojna Powietrzna na Dalekim Wschodzie, tom II.
Zbigniew Flisowski: Burza nad Pacyfikiem, tom I.

bf109f

User bf109f napisał: "Walczyli dzielnie i skutecznie, mimo przewagi dżepsów zadali im duże straty i wygrali."

Amerykanie przez całą kampanię na Guadalcanalu byli w przewadze liczebnej w stosunku do sił Japońskich.

User bf109f napisał:"Tutaj najbardziej razi mnie scena jak jankesi idą pod bronią a naprzeciwko nich przechodzi półgoły tubylec nie zwracając na nich uwagi."

To był starzec. Wiek wpływa na dystans jaki ma się do świata. Moim zdaniem mógł być więc obojętny wobec tego co działo się na wyspie. Natomiast młodsi tubylcy faktycznie zgłosili się do służby w US Army jako przewodnicy. Malick to zresztą pokazał. W scenie lądowania mamy zbliżenie na tubylca z maczetą i brytyjskim hełmie na głowie.

bf109f napisał: "Oczywiście w filmie jest na odwrót, to głupi jankes wysyła biednych żołnierzy na umocnienia. Itd, itd."

Jak znasz angielski to tutaj masz o tej bitwie:
http://en.wikipedia.org/wiki/Battle_of_Mount_Austen,_the_Galloping_Horse,_and_th e_Sea_Horse

Książką Flisowskiego to świetna przekrójówka, jednak skupia się na działaniach morskich. O kampanii lądowej na Guadalcanalu jest tam niewiele. Stąd pewnie Twoje mylne wyobrażenie o niej.

User bf109f napisał: "Powiedzmy to wprost: film dodaje masę ideologii i pseudofilozoficznego bełkotu do prostych faktów. "

Dla ludzi z małą wiedzą ale dużym mniemaniem o sobie, kwestie poruszane w tym filmie faktycznie mogą brzmieć jak "pseudofilozoficzny bełkot". Zapewniam Cię że takie jednak nie są.

dr Machino

Dla ludzi z małą wiedzą, ale dużym mniemaniem o sobie, kwestie poruszane w takim filmie mogą nie brzmieć jak filozoficzny bełkot; ba, mogą nawet wydać im się ambitne!

Stosujesz argumenty na takim poziomie, żeby pokazać, do jakiego typu ludzi trafia dzieło Malicka?

ocenił(a) film na 9
doorshlaq

Film widziałem dosyć dawno i szczerze mówiąc gówno z tych monologów pamiętam, więc rzeczywiście mogły być słabe. Pamiętam za to doskonałą narrację, zdjęcia, muzykę, aktorów i klimat. "Thin Red Line" to historia opowiedziana za pomocą obrazu i dźwięku, podobnie jak "Odyseja" Kubricka - kino w pełnym tego słowa znaczeniu

doorshlaq

Zgadzam się. Parę lat temu dałbym się złapać pewnie na "ambitność" tego. Banał podany w dobry sposób nie jest zły i w pewien sposób często inspiruje/wzrusza, ale banał tego filmu jest podany w przyciężkiej formie górnolotnych hasełek "udających" że banałem nie są. Technicznie film bardzo ładny i aktorsko też ok., ale ambicje to ma to na poziomie typowego blockbustera, a nawet nie wiem czy nie niższe. Tamte potrafią przekazać takie truizmy w lepszy sposób nie obrażający inteligencji widza.

neo_angin

Dla ciebie rozmowy na temat Boga, na temat dobra i zła i tego, skąd się ono bierze na temat bezsensu wojny, to banały??

karol9_16

Tak. Monologi w tym filmie jak te wymienione przez autora tematu to straszne truizmy udające filozofię.

neo_angin

Te kilka zdań, które wymienił autor "w przyrodzie wszystko walczy ze sobą", "nikogo nie ominie śmierć" czy "zło i dobro
to dwie strony jednego medalu", to według mnie oczywista prawda, nie używam słowa banał, gdyż ma ono wydźwięk negatywny.Te sentencje zostały przekazane w jak najprostszy sposób, aby dotarły do największej ilości ludzi, ale patrząc na oceny co niektórych, to można stwierdzić, że i tak były za trudne.Ludzie narzekają na to, że są to banały, ale co w tym złego???Wojny się zaczynają i kończą, ale dyskusje na temat tego, że wojna jest zła nigdy się nie kończą.Ludzie rodzą się i umierają, ale rozmowy na temat istnienia Boga, ciągle trwają.Jak widać na "banalne" sprawy ciągle się rozmawia.

karol9_16

"Te sentencje zostały przekazane w jak najprostszy sposób"

Powiedzmy. Trzon filmu opiera się na takich sentencjach, a tak być nie powinno. Film nie ma poza tym nic innego do zaoferowania, interpretacji, a trafia to przede wszystkim do młodych ludzi dla których te sentencje wydają się niesamowite, skłaniające do myślenia, a moim zdaniem takie nie są. Tak jak całe kino Malicka który jak dla mnie jest właśnie takim odpowiednikiem Coelho.
Ja mówiłem że w banale nie ma nic złego, ale narzekam na jego podanie w tym filmie. Banał jest fajny, ale jeśli nie "udaje" czegoś innego jak ten film.

neo_angin

Jak dla mnie trzon filmu nie opiera się jedynie na tym, ale na całej fabule, oraz genialniej grze aktorskiej, ale to już moje zdanie.Co do interpretacji, to możemy jeszcze interpretować wszelakie zachowania bohaterów, np. Adrien'a Brody'ego, który przez cały film nic nie mów, milczy, ale nie musi nam sypać co chwilę swoimi przemyśleniami, gdyż jego wyraz twarzy mówi nam wszystko, lub postawę Nicka Noltey'ego, który za wszelką cenę stara się zdobyć wzgórze, bez względu na straty itd.Dla mnie Cienka Czerwona Linia, to jeden z najlepszych filmów jakie widziałem i najlepszy film antywojenny, zaraz obok Łowcy Jeleni.Fenomenalna muzyka, prawdopodobnie najlepszy soundtrack Hansa Zimmera, genialna gra aktorska wielu osób, zwłaszcza Nicka Noltey'ego, który według mnie powinien dostać Oscara, świetne zdjęcia i montaż.Dla mnie ten film genialnie ukazuje koszmar i bezsens wojny, która tak na prawdę nigdy się nie skończy.

karol9_16

Łowca mi się na pewno bardziej podobał. Był naturalny i nie tak rozdmuchany. Relacje między bohaterami były dobrze rozpisane i aktorsko też był lepszy. Dla porównania w "Czasie Apokalipsy" też jest miejsce na treść, pewne filozofowanie, a film jest moim zdaniem genialny. A ten jakiś taki "nijaki", ale może po prostu filmy tego reżysera do mnie nie trafiają. "Drzewo życia" podobnie mi się nie podobało.

neo_angin

Gdybym miał określić ten film jednym słowem, to nie użyłbym słowa "filozoficzny", ale raczej poetycki.Zresztą, tak samo jak większość filmów tego reżysera.Przemyślenia wypowiadane tutaj przez głównych bohaterów były proste, dlatego, że ludzie wypowiadający je byli prości.Nie głupi, tylko prości.Nie trudzili się na wymyślanie filozoficznych sentencji, tylko mówili, o oczywistych rzeczach.Opowiadali o wszystkim, tak jak to po prostu widzieli.Cienka Czerwona Linia na pewno nie jest typowym filmem wojennym.Rzeczywiście obdarta jest z pewnej naturalności.Żołnierze podczas prawdziwych wojen za pewne nie dyskutowali co chwilę na temat bezsensu wojny itd.Jednak ten film, ma w sobie właśnie tą pewną poetyckość, która nadaje temu filmowi zupełnie inny kształt niż reszta filmów o tej tematyce.Dlatego uważam tę produkcję za coś wyjątkowego.

ocenił(a) film na 2
doorshlaq

Zdecydowanie się zgadzam! Przez pierwsze pół godziny ten film rzuca w twarz takimi tekstami, że ja osobiście miałem ochotę go wyłączyć, szczególnie jako ateista. Litości, rozumiem, nie miał być to kolejny film z cyklu "przyszli postrzelali poszli", ale tak jak napisałeś. To są pseudofilozoficzne wynurzenia, frazesy i banały, akcja toczy się jak pociąg po polskich szynach. Zdecydowanie nie polecam, a jeśli już, to nie wieczorem, po zagna was do snu szybciej niż Smerfy w paśmie wieczorynek. A szkoda, taka obsada zmarnowana.

ocenił(a) film na 10
StypeRS

Jak już ktoś wcześniej słusznie napisał, życie jest na ogół banalne, więc co Ci przeszkadzają te banalne wstawki? Dodać warto, że wewnętrzny monolog jest człowieka dość prostego....żeby w miarę się to trzymało sensu chyba właśnie taki powinno mieć wydźwięk? Bo jak sobie to inaczej wyobrażasz? Jak miałby układać zdania, tak żeby były mega głębokie i jednocześnie niezrozumiałe dla innych a nawet dla niego samego? To ma związek z książką, nie jest wymysłem scenarzysty. Zgaduje, że większości z nas zdarzało się w różnych sytuacjach rozmyślać w mniej lub bardziej banalny sposób. Obstawiam jednak, że w ten bardziej banalny. Jeśli jednak nigdy nie zdarzyło Ci się kontemplować, to no cóż.... Ktoś w tym momencie mógłby napisać, że mógł sobie prowadzić ten monolog i nie trzeba było tego pokazywać, ponownie napiszę jest to zaczerpnięte z książki. Moim zdaniem to jest własnie urok tego filmu. Inny niż większość wojennych, zgadzam się, że te przemyślenia były banalne, ale tego spodziewałabym się właśnie po przeciętnym człowieku, do tego ten człowiek stawał by mi się bliższy, bardziej ludzki. Z drugiej strony ktoś napisał, że o tych banałach - bóg, śmierć, sens życia... ludzie rozmawiają do tej pory od niepamiętnych czasów, więc coś w tym musi być, skoro nadal te retoryczne pytanka odpowiedzi nie znalazły.
Nie rozumiem w ogóle co ma Twój ateizm wspólnego z męką jaką przeżywałeś słuchając filmu. Ja też nie należę do osób wierzących, a bardzo lubię słuchać i czytać zdania i teorii ludzi o totalnie odmiennym stanowisku.

ocenił(a) film na 10
StypeRS

Dodam jeszcze, że film to nie tylko dialogi/monologi. Tam była genialna muzyka, zdjęcia, montaż, gra aktorska. Kilka ckliwych według Ciebie wstawek psuje wszystko inne ? Serio ? Dla mnie powtórzę się film genialny, wszystko smakowałam. A te banały odebrałam jako zwykły monolog wewnętrzny zwykłego prostego człowieka jakim jestem np ja..... i wgl nie doszukiwałam się w tym ŻADNYCH filozoficznych bełkotów, drugiego dna i innych głębokich rzeczy. Bo bym ich nie znalazła. z moim podejściem na pewno inaczej byście odebrali (co niektórzy) ten film, lepiej.

ocenił(a) film na 9
doorshlaq

Niezla lektura zrobiła się w tej dyskusji.

użytkownik usunięty
VooooDoooo

jak się czyta takie bzdury co wypisał inteligentny neo_angin to wszystko wokół więdnie po prostu.

ocenił(a) film na 10
doorshlaq

film uwazam za jedno z najwiekszych arcydziel jakie widzialem.jestem wiec plebsem, na poziomie fanow coelho.troche mi sie zrobilo smutno.i jeszcze jak bardzo mnie ta pseudofilozofia w filmie ujela.co zabawniejsze kwestie ktore przytoczyles sa przemysleniami bohaterow czyli prostych zolnierzy.inaczej mowil Witts (wlasnie te kwestie ktore przytoczyles) inaczej Welsh ,inaczej pulkownik itd.Co moim zdaniem dodaje uroku i pewnego realizmu.bo gdyby prosty zolnierz wyglaszal mi cytaty Prousta to wtedy bym widzial ze cos jest nie tak.ale tu mialem inaczej.popatrzylem wlasnie na to wszystko oczami tego prostego zolnierza.i tak wtedy w sytuacji wojny przyszly by mi podobne mysli:czy jest w przyrodzie jakas msciwa sila?czy jestesmy kreacja jednego umyslu?to wielkie zlo skad ono sie bierze?
Jesli to wzbudzalo w tobie smiech to smiej sie dalej.Obejrzyj jeszcze raz.Smiech to zdrowie.Lepiej sie smiac niz plakac

bobiszon666

Pisałem to ponad trzy lata temu, ale niech będzie.

Te banały nie wydają mi się przemyśleniami prostych żołnierzy. Sprawiają raczej wrażenie, jakby napisał je ktoś, kto sobie wyobraża, że tak właśnie mogliby myśleć prości żołnierze - ale jakby przy tym wcale ich nie rozumiał. Więcej mówią o wojnie i o świecie te sceny, w których bohaterowie nie filozofują albo wręcz nic nie mówią (i to często dzięki aktorom, bo reżyseria jest słaba). Ale nawet nie to jest sednem problemu. Ja nie mam nic do prostych przemyśleń, do nieodkrywczych prawd w filmach. Niektóre filmy są dobre nawet mimo tej prostoty albo wręcz dzięki niej. Ale Malick nie zadowala się samym podawaniem banałów, bo jakby ktoś te dialogi po prostu mówił, wszystko byłoby lepiej. Ale nie, frazesy w "Cienkiej czerwonej linii" podaje się na kiczowatej, przesadnie ozdobnej zastawie, żebyśmy broń boże ich nie przegapili. Podaje je powoli, ze Znaczącymi Pauzami, głos z offu, przy przejmującej muzyce, przy zbliżeniach przyrody w zwolnionym tempie, żeby widza nic nie rozpraszało, żeby słowa wybrzmiały, żeby był czas się nad nimi zastanowić. Widać więc, że dla Malicka to sedno filmu. Proste przemyślenia to nic złego. Złe - pod względem artystycznym - jest za to uwypuklanie ich, pokazywanie ich, jakby były niesamowicie głębokie, dopisywanie im nieistniejących znaczeń. Trzeba odróżnić punkt widzenia postaci od punktu widzenia reżysera. Dla postaci komunał może być wzniosły i głęboki, ale jeśli banał jest wzniosły i głęboki także dla reżysera, mamy do czynienia z grafomanią.

Film widziałem 4 albo 5 razy na różnych etapach mojego życia i z różnymi ludźmi. Nie wydaje mi się coraz lepszy, wręcz przeciwnie. Próbowałem nawet przeczytać powieść Jonesa, która też nie jest zbyt dobra (te drewniane dialogi, ten sztuczny język, jakby autor nie wiedział, jak mówią żywi ludzie w obliczu wojny i śmierci albo jakby go to nie obchodziło - może to wina tłumaczenia i normalnie sięgnąłbym po oryginał, ale ile szans można dawać jednej historii, zanim w końcu nie przyzna się przed sobą, że to już nie ma sensu?). Ale pozostaję przy swoim zdaniu.

Nie wiem, czy jesteś plebsem, na pewno na plus jest to, że w przeciwieństwie do niektórych argumentujesz opinię. Nie nazywałem fanów filmu plebejuszami. Nie mówiłem też, że każdy z nich lubi Coelho. To nie miało brzmieć "jesli lubisz CCL, to na pewno lubisz Coelho", tylko "jeśli lubisz Coelho, to pewnie spodoba ci się i CCL".

ocenił(a) film na 10
doorshlaq

masz racje w 100% juz nie lubie tego filmu choc do tej pory byl najwazniejszym filmem mojego zycia.dzieki tobie odroznilem punkt widzenia postaci od punktu widzenia rezysera.ponadto uwypukliles mi co jest zle pod wzgledem artystycznym oraz ze mamy w tym filmie do czynienia z grafomania.jakim bylem glupim plebsem.glupi glupi glupi.dzieki Tobie jednak przejrzalem na oczy i mam nadzieje ze trafie do elitarnego Klubu Kumatych Kinomanow (w skrocie K.K.K) do ktorego nalezysz.

ocenił(a) film na 5
doorshlaq

Przeczytałem twój temat zanim obejrzałem film i miałem nadzieję, że przesadzasz. Niestety wszystko co napisałeś to prawda.

ocenił(a) film na 7
doorshlaq

Niestety, ale muszę się w większości zgodzić. ''Cienka czerwona linia'' to zawsze był jeden z moich ulubionych filmów, oglądałem go w wieku 12-13 lat i zawsze wspominałem go z olbrzymim uwielbieniem. Pamiętam, że za dzieciaka ten film bardzo mnie poruszył, myślałem wtedy, że jestem zbyt młody, aby zrozumieć tą całą symbolikę, te sentencje narratora.

Powróciłem do niego, po wielu, wielu latach i muszę przyznać, że o zgrozo głębokie myśli okazały banałami, bez umiaru upchanymi w zbyt długim filmie. Melodramatyczne bujanie się huśtawce, jest tym...i niczym więcej. Dalej w tym filmie podoba mi się wiele elementów. Piękne zdjęcia, krajobrazy, plejada świetnych aktorów, dobrze zrealizowane sceny walk, muzyka, częściowo nieśpieszny nastrój, genialna moim zdaniem scena szturmu na szczyt wzgórza (może nieco zbyt dużo ekspresji u Japończyków, ale wciąż robi wrażenie). Moim zdaniem niepotrzebnie z filmu wojennego, reżyser chciał zrobić uniwersalne dzieło o wszystkim i dla wszystkich. W efekcie trudno mi nazwać ten film wielkim, ocena zjechała tylko o jedno oczko, ponieważ mam wciąż sentyment i film ma swoje zalety. Ale rozumiem, że niektórzy odbiją się od niego.

Cóż z perspektywy kilkunastu lat, niektóre filmy odbiera się inaczej. Wtedy nie mogłem zebrać się do obejrzenia ''Łowcy jelenii", a zachwycała mnie ''Cienka czerwona linia''. Teraz jest raczej na odwrót.

ocenił(a) film na 10
doorshlaq

Prawda, ale tak się właśnie sprzedaje swoją historię i buduje wizerunek na świecie. Bynajmniej nie przez filmy o zabijaniu Żydów widłami, księżach - pedofilach i policjantach - alkoholikach.

ocenił(a) film na 5
doorshlaq

Brawo! Ktoś wreszcie się odważył powiedzieć "król jest nagi".

doorshlaq


"dopóki nie wszedłem do internetu nie wiedziałem, że na świecie jest tylu (PRZEMĄDRZAŁYCH) idiotów" (St. Lem).

kotbury

No, np. takich, którzy odkopują wątki sprzed KILKUNASTU lat wyłącznie po to, by kogoś dziecinnie, niemerytorycznie obrazić. PS. Lem nigdy nic takiego nie powiedział ani nie napisał, wbrew obiegowej opinii. Polecam weryfikowanie cytatów i "cytatów" przed ich używaniem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones