PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=285254}

Daleko od niej

Away from Her
7,1 1 271
ocen
7,1 10 1 1271
7,3 6
ocen krytyków
Daleko od niej
powrót do forum filmu Daleko od niej

Ślady na śniegu

ocenił(a) film na 7

Fiona i Grant to małżeństwo z bardzo długim stażem. Po latach pracy, trosk i starań wydaje się, że starość przyniesie im wytchnienie i spokój. Niestety, pamięć Fiony coraz częściej zawodzi, co jest wynikiem postępującej choroby Alzheimera. Kiedy kobieta staje się niebezpieczna dla samej siebie, oboje podejmują trudną decyzję, by umieścić ją w domu opieki. Choroba postępuje bardzo szybko, a małżeństwo oddala się od siebie. Fiona pogrąża się we własnym świecie natomiast w serce Granta wkrada się rezygnacja. Szanse na uratowanie ich związku maleją.

Polley na temat swojego najgłośniejszego jak dotąd filmu wybrała starość, czyli coś o czym Hollywood zdaje się nie pamiętać. W czasach, w których kult pięknego ciała wydaje się rządzić niepodzielnie, znalazł się ktoś, kto odważnie podjął wyzwanie przeciwstawienia się temu nurtowi. Kiedyś Virginia Woolf zapytała dlaczego pisze się tyle książek o wojnach, rewolucjach i wielkich odkryciach a pomija się milczeniem pranie, sprzątanie czy gotowanie. Polley wyraźnie myśli w podobny sposób.

?Away from Her? to film pokazujący starość inaczej niż większość produkcji, gdzie już poruszony został ów niewygodny temat. Nasi bohaterowie nie są parą potulnych i lekko zdziecinniałych staruszków, którzy poklepują się po ramionach i na bujanych fotelach wspominających dawne czasy. Reżyserka zadała sobie trud stworzenia pełnokrwistych postaci. Bohaterowie uprawiają seks, przeklinają, mimo doświadczenia życiowego targani są sprzecznościami i wątpliwościami. Potrafią też ranić. Zapominamy więc o ich wieku, a pod pokrywą zmarszczek zauważamy autentycznych ludzi. Polley pokazuje nam swoich bohaterów na tle prozy życia, a jednocześnie tworzy od tego niezwykle intrygującą dygresję. Mam na myśli towarzyszące nam przez cały film pytanie: czy Fiona rzeczywiście nie pamięta swojego męża czy może jest to z jej strony gra mająca na celu ukaranie go. Julie Christie swoim spojrzeniem wzbudza w widzu niepewność, zachęcając do poszukiwania odpowiedzi na to pytanie.

Te dwa czynniki: wielowymiarowość postaci i nurtująca widza zagadka sprawiają, że ?Away from her? ogląda się bez znudzenia. Polley udowadnia, że nie ważne o czym mówisz, ważne byś nie pozostawał jednoznacznym. To udaje się jej w zadowalającym stopniu. Amatorzy ?Piratów z Karaibów? usną zapewne po 5 minutach, pozostali jednak raczej nie będą żałować czasu, jaki poświęcą temu filmowi. Starość nie jest ukazana jako coś wstydliwego, lecz jako naturalny etap życia, w którym wciąż czuje się potrzebę bliskości (także tej czysto fizycznej), zrozumienia, szacunku i cierpliwości. To także okres, w którym możemy popełnić nie mniej błędów niż w młodości i na ostatniej prostej życia przegrać swój życiowy bieg lub? w końcu odnaleźć siebie.

Aktorzy dają tu prawdziwy popis swoich umiejętności. Wspomniana już Christie pokazuje, że wciąż jest w czołówce i dziesiątki swoich młodszych koleżanek mogłaby uczyć gry aktorskiej. Swoją kreacją udowadnia, że nie trzeba być na ekranie w każdej scenie, by ukraść film. Co więcej, w swoją postać wkłada tyle autentyzmu i niepokoju, że nie należy dziwić się deszczowi nagród, który spada na nią za tę rolę. Jej kreacja na długo pozostaje w pamięci i w walce o Oscara jest zdecydowaną faworytką (aczkolwiek Akademia już nie raz lepsze role odprawiła z kwitkiem, więc nie zdziwię się i tym razem, jeśli złoty nagus trafi do rąk panny Knightley czy innego wielkiego talentu). Dobrze radzą sobie także: zdobywczyni Oscara Olympia Dukakis oraz Gordon Pinsent. Bez wątpienia jednak ten film należy do Christie.

?Away from her? nie jest jednak filmem idealnym. To, co najbardziej rzuca się w oczy podczas oglądania filmu to brak wyraźnej puenty. Czyni to obraz Polley niepełnym. Jest to, niestety, niemała wcale wada i szkoda, że reżyserka nie wszystko rozplanowała jak należy. Nie mniej obraz ten dobrze rokuje na przyszłość Kanadyjki jako reżyserki (chociaż mam nadzieję, że nie będzie skąpić nam także swoich umiejętności aktorskich i stworzy jeszcze niejedną kreacją na miarę Hanny w ?Życiu ukrytym w słowach?).

?Away from her? to doskonały film do obserwacji, nauki i obalania pewnych stereotypów. To również znakomite aktorstwo i niebanalna historia, która niejedną osobę wzruszy i zatrzyma na chwilę. Jest to film, tylko i aż, dobry ? nie pozbawiony wad, ale i potrafiący zaoferować widzowi naprawdę wiele. Na dzień dzisiejszy obraz ma szanse na dwie nominacje do Oscara (najlepsza aktorka i scenariusz adaptowany) i obydwu paniom będę kibicował. Może pewne tematy wyjdą w końcu z półświatka i za jakiś czas o ?Away from her? będzie się mówić, podobnie jak o ?Tajemnicy Brokeback Mountain? czy ?Mieście gniewu?, jako o obrazie, który umiał przerwać pewne tabu i nie dał stłamsić się efektownym bajkom. Kino bardzo potrzebuje takich drobnych przełomów i dopływu powietrza.

Ove

Na szczęście Keira Knightley nie jest nominowana, ale Christie ma bardzo poważną konkurentkę w postaci Ellen Page, którą do dzisiaj byłem zachwycony i życzyłem jej wygranej. Do dzisiaj, bo właśnie dziś ujrzałem "Away from Her" i Christie mnie wprost zachwyciła. Tylko, że ona ma już swojego Oscara i Akademia może nas zaskoczyć i nagrodzić młodziutką Page - powiem szczerze, że tego akurat nie miałbym im za złe.

ocenił(a) film na 7
Ove

Co prawda „Juno” jeszcze nie widziałem, ale szczerze wątpię, aby panna Page była lepsza od pani Christie. Zawsze ostrożnie podchodzę do takich nagłych wybuchów talentów. Praktycznie co roku pojawiają się osoby, o których rozpisuje się, jak to wspaniale zagrały etc., etc. Koniec końców okazuje się zaś, ze niezła, czy dobra rola dzięki zgiełkowi wywołanemu przez krytyków urasta do rangi czegoś wybitnego. Natomiast zaraz po sezonie nagród wszyscy zaczynają się pukać w czoło i zadawać pytanie „co myśmy tam widzieli?”.

Wychodzę z założenia, że nie ważne ile razy ktoś był już nagradzany, jeśli zasłużył po raz setny, to niech ma. Dlatego będę Christie kibicował. W tej chwili liczą się już tylko Christie, Page i Cotillard. W przypadku bardzo młodych aktorek Akademia ogranicza się najczęściej tylko do nominacji (i całe szczęście). Może w tym roku zrobi wyjątek (zwłaszcza, ze Page ma urodziny tuż przed ceremonią). Ja jednak wolałbym, aby to dwie pozostałe panie podzieliły się nagrodą (bo Laura Linney szans na nagrodę, niestety, nie ma). Chociaż kto wie, czy kiedy zobaczę „Juno” zdania nie zmienię (chociaż „Mała miss” mnie nie zdobyła, „Juno” pewnie też nie da rady).

Ove

Masz rację, ja również będę kibicował Christie, ale Ellen Page to na pewno nie jest jakiś jedno sezonowy talencik, ona ma zadatki na bycie kimś. Potrafi grać i pokazała to już wcześniej w "Hard Candy", gdzie zawładnęła właściwie całym filmem. Poza tym jeśli przejrzeć jej filmografię, to nie licząc "X-Men 3" występuje ona w samych niezależnych i całkiem ambitnych produkcjach. Jeśli będzie omijać duże produkcje, to Laura Linney może mieć następczynie na stanowisku królowej kina niezależnego ;)

Albertino

Aha, co do porównania "Juno" z "Małą miss", to mi się znacznie bardziej podobał ten drugi film i trochę dziwi mnie nominacja w kategorii najlepszy film, ale scenariusz jest znakomity (Cody może chyba tylko zagrozić Tony Gilroy), podobnie jak Page. I to raczej tylko w tych dwóch kategoriach powinny być nominacje. Ale tak to już bywa - jedne filmy się przecenia, a innych nie docenia. Świetne "Before the Devil Knows You're Dead" bez żadnej nominacji, a to przecież powrót do dobrej formy samego Lumeta, tym bardziej dziwi ich brak. Akademia przecież zawsze zwraca uwagę na nazwiska.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones