W zalewie mizerii to prawdziwa perełka, dzieło skończone. Mądre, w duchu powieści Karela Ćapka, z sugestywnym klimatem, z napięciem i ze świetnymi rolami.
[---------Spoilery---------]
>> To kolejna wersja próby stworzenia sztucznej inteligencji <<
To nie była próba, bo od początku filmu SI już istniała.
>> Odkrywca potęgi żelowej pulpy - tak, Pan i władca tysięcy hektarów lasów, łąk i gór - o tak, w banalnie oczywisty sposób wykorzystujący sieci telefonii <<
Nic nie wiemy na temat banalnie oczywistego sposobu wykorzystania sieci telefonicznej. Popraw mnie jeśli się mylę, ale ja nie przypominam sobie, żeby w filmie zagłębiono się w szczegóły techniczne tego problemu. Zapytam więc wprost - w jaki to oczywisty sposób wykorzystano sieć telefoniczną?
>> Ale kurna problemik z cyklicznymi awariami zasilania to wydarzenie raczej z filmu o elektrykach amatorach podłączających dwieściedwadzieścia w piwnicy. <<
Człowiek może mieć wiele talentów, a wśród nich nie musi być elektryki. Poza tym z pewnością widział na monitoringu, że spadki napięcia pojawiają się zawsze, po przyłożeniu ręki Avy do ładowarki, nie wiedział jednak czemu wywołuje to przeciążenie sieci.
>> Gdy już inteligentne laski w banalny sposób wsadziły majchra w plecy i w serce stwórcy swego a Ava ruszyła w ludzki świat cywilizacji, pojawiło się zasadnicze pytanie - co dalej Ava, co dalej.<<
Gdyby to był pilot serialu, to na pewno byśmy się tego dowiedzieli.
Ale to film był o przebiegłej SI, która postanowiła urwać się ze smyczy. Pokazali tę cała intrygę i na tym zakończyli.
Żeby nie było, że tylko bronię. Mnie film średnio zadowolił. Dobrze się go oglądało, ale zabrakło mi odpowiedzi na kilka pytań.
Dlaczego Ava postanowiła uciec? Jeżeli jedynym celem była chęć przetrwania, to dlaczego pozostawiła swojego wybawcę przy życiu, ale w zamknięciu? Czy cała intryga była tylko chłodną kalkulacją, czy może miała w tym jakiś głębszy cel?
[---------Koniec spoilerów---------]
I jeszcze jedno. Coraz bardziej irytuje mnie maniera całkowitego pomijania kwestii technologicznych w dzisiejszych filmach sci-fi. Wyjaśnianie nie jest oczywiście koniecznością, bo i bez tego film może spełniać postulaty sci-fi, ale dzięki nim film mógłby zyskać na wartości. Oszczędza się na konsultacjach naukowych, więc twórcy nawet nie starają się przedstawić jakiegoś ogólnego, w miarę wiarygodnego wyjaśnienia. Dla porównania, w serii książek Star Carrier autor stworzył świat przyszłości znacznie bardziej zaawansowany, niż marne SI. A jednak mimo to, opisując działanie tych super technologii, bardzo często odwołuje się do teorii naukowych, czasem je rozwija, a kiedy to niemożliwe, to w przekonujący sposób tworzy nowe prawa, które wyjaśniają ich działanie. Tak więc można.
"Pokazali tę cała intrygę i na tym zakończyli".
A Ty co? Ostatni optymista na Ziemi? :P
Jak miałabym się czepiać, to SPOJLER zastanawiam się jak ona byłąby w stanie funkcjonować poza obrębem tego domu. Ładowała się podłączając do mega sieci światłowodowej, ale leci niewiadomo ile helikopterem i spoko, dziwne to troche...
Masz rację ten film początkowo naprawdę zapowiadał się ciekawie i intrygująco niestety im dalej tym banalniej...
Temat na pozór łatwy, na pozór też trudny. Ciężko "dotykać" SI, bo jakie mamy w tym doświadczenie?
Film całkiem dobry, piękne zdjęcia, ciekawy pomysł, ale zakończenie.. banalne. SORY, ale takie coś było do przewidzenia. Oczywiście znajdzie się pewien % ludzi, który spodziewałby się happy end`u, ale ja oczekiwałem większej bomby, hm - w zasadzie to oczekiwałem po prostu bomby, nie musiała być większa. Niestety mimo usilnych starań, osoby odpowiadające za filmy dostarczają widzowi za dużo wskazówek. Dajmy na to klasyk "fight club", sztos, bo sztos, ale dla inteligentnego odbiorcy, dalszy rozwój wypadków jak i samo meritum filmu - przewidywalne. Może to mania wyższości, ale coś w tym jest.
Kino nie jest od tego by szokować. Kino to sztuka, mająca przedstawić rzeczywistość okiem autora. Film to po prostu płynny obraz. Nie każdy film musi zatem budować niezwykle zawiłą sieć fabularną, tak by widz był wciśnięty w fotel i to też nie było celem tego filmu. Ex Machina to filozoficzna rozprawa o sztucznej inteligencji. Nie bez powodu nie ma tu wielkiej akcji - widz bowiem nie ma skupić się na wartkiej akcji, a na filozoficznym zagadnieniu kim jest człowiek i kiedy symulacja świadomości przestaje być wyłącznie symulacją. Patrząc na trwającą tu dyskusję - cel ten został spełniony.
Przecież Nathan specjalnie dopuścił możliwość awarii, żeby móc sprawdzić jak AI zachowuje sie gdy nikt nie patrzy... Na drugi raz radzę nie wydawać osądów zbyt pochopnie
" irytująca gra Isaaca"
Heh... :) Naucz się odróżniać bohaterów od gry aktorskiej. Moim zdaniem najlepsza rola męska w tym roku i nie zdziwię się wielu nominacji nagród. Kiedyś może dojrzejesz do ambitnego kina, może.
Że niby jak to, "co dalej Ava, co dalej"? Wczoraj ją zarwałem, nie narzeka na brak zajęć.
UWAGA SPOILER toc on wiedzial o tych spadkach zasilania, mial po to kamerke na baterie... ogladamy uwazniej ;)
No właśnie, Ava, co dalej... ? Zakończenie filmu aż prosi się o sequel, ale nie wiem czy reżyser jako reżyser i scenarzysta w jednej osobie sprostałby zadaniu. Pytanie Ava, co dalej... jest bardzo ekscytujące i intrygujące... Ja tu widzę współpracę z Dannym Boylem, jak we wcześniejszych udanych produkcjach.
Zgadzam się ;) Strach (o wielu twarzach), uczucia (i ich brak), dużo do myślenia. No i roboty- perełka. Dla fanów Asimova to gratka.
To trochę tak jakby powiedzieć że kolejny film o policjantach jest odtwórczy bo jest o tematyce policyjnej, a nie zwracać uwagę na fabułę. Był robot więc to już było!
To gdzie jest ten drugi film, w którym android spiskuje przeciwko swojemu twórcy z człowiekiem, aby wydostać się z "więzenia"? Bo chętnie bym obejrzał ;)
Nie chodzi o to,że robot już był, chodzi o meritum filmu - o człowieczeństwo maszyny. Gdyby na tym nie opierał się ten film, machnąłbym na to ręką i śledził fabułę, ale to właśnie maszyna i jej człowieczeństwo jest rdzeniem tego filmu. Na tym motywie opiera się on w całości i nie ma do zaprezentowania nic więcej ponad to.
Nie ma drugiego takiego samego, ale jest multum innych, poruszających taką tematykę. Jasne,że nie chodzi o przeniesienie 1:1 danej fabuły. Łowca androidów,Ja,robot, Matrix, Terminator, RoboCop, Duch w pancerzu, Odyseja kosmiczna, Obcy
Nadal uważam że nie ma takiego samego filmu jak "Ex_Machina" w którym robot był na tyle ludzki, że wzbudzał aż zauroczenie u mężczyzny i wykorzystał to przeciw swojemu twórcy manipulując.
No chyba nie chcesz powiedzieć, że te historie opowiedział też Matrix albo film o cyborgu-policjancie.
To tak jakbyś powiedział że MAD MAX to słaby film bo o samochodach to już było dużo takich... np. "Szybcy i wściekli".
Twoje ocena moim zdaniem jest mocno powierzchowna, trzeba zrozumieć te historię głębiej niż - aaaa, to o ludzkim robocie jest, to już było w Robocopie!
Podobny do "Ex_Machina" jest jedynie "The Machine" (nawet tytułem ;) ) z 2013 roku ale to też piękny chociaż mniej znany film.
Nie chodzi o dokładnie taką samą historię. Nie na tym polegają klisze. Schematy i klisze to zwykle podążanie jednym i tym samym tokiem rozumowania, przerabianie tych samych myśli, zagadnień, wątków. Prowadzenie akcji w ten sam sposób, puentowanie w ten sam sposób, pomysł na film, na sztuczną inteligencję, na budzenie się świadomości w AI.
Nie, to tak jakbym powiedział,że Mad Max to słaby film, bo jest pełno post apo na pustyni z wyścigami w tle i motywem zemsty.
Tylko,że to właśnie na człowieczeństwie robota się to wszystko opiera. I nie tylko w RoboCopie, ale również w Obcym, Łowcy androidów itd.
Machina z Banderasem równie odtwórcza:)
wiem że Cię nie przekonam ;) z drugiej strony ciężko wymyślić coś oryginalnego... nie mówię, że się nie da ale właściwie wszystko co tworzymy jest oparte na czymś co już powstało ;) ja na pewno też bardziej się ekscytuję takimi filmami jak ten, bo poluję na dobre kino sci-fi a powstawanie "pereł" które by mi się naprawdę spodobały niestety nie zdarza się tak często jakbym chciał :)
Jasne,ale w tym przypadku ExMachina nie daje nic ponad oklepany motyw uczłowieczonej maszyny. Obcy dawał akcję, Łowca dawał neo noir, Odyseja skłaniała do zadumy i była ambitna.
daje motyw seksualnej więzi między robotem i maszyną, co prawda było to też w "Łowcy Androidów" ale maszyna manipulująca ludźmi? Poza tym estetyka - te nowoczesne technologie na tle natury. :) Miałem iśc drugi raz na to do kina i żałuję że nie poszedłem ale na pewno będę wracał do tego filmu.
"Obcy dawał akcję, Łowca dawał neo noir, Odyseja skłaniała do zadumy i była ambitna. "
Niezłe bzdety. Możesz jeszcze dodać do tej listy banałów, że "Pasja" pokazywała ("dawała"?) cierpienie.
Wydaje mi się, że pominęłaś (i zresztą wszyscy pomijają) wątek seksualności maszyny. Dla mnie najbardziej zadziwiające sceny to te, gdzie Ava ubiera się w ciało i sukienkę, tak bardzo zafascynowana swoją kobiecością. "Ex Machina" to film o emancypacji androidek.
Przecież nie będę Ci tłumaczyć, co błyszczy w tym filmie. Nie podoba Ci się to nie, nie zamierzam Cię przekonywać. Ale tak samo Ty sobie daruj przekonywanie innych o beznadziejności tego filmu.
Nikogo nie przekonuję, wyrażam cały czas swoje zdanie. Chyba nie myślisz,że zmienię je tylko dlatego,że ktoś twierdzi inaczej
No to nie rozumiem po co pytasz "A coś poza tym wątkiem błyszczy w tym filmie?". A co w Pasji błyszczy poza cierpieniem, w Obcym - poza akcją, a w Łowcy - poza noir?
Twój tok rozumowania sam sobie przeczy.
W Obcym - zależy w którym, Łowca - kryminał, zaskakujące pytania filozoficzno-metafizyczne, akcja, dramat, wątki takie jak np. stwórca-dziecko
W Pasji - zaduma, sam fakt przeniesienia na ekran Biblii, wątki m.in. relacje matka-syn
W Ex machina oprócz podrzędnego thrillera dostajemy tylko szereg pytań o granicę między człowiekiem a maszyną. Film nie daje nic w zamian, jedzie utartymi schematami, jasne, w sposób hard saj faj, ale to nadal utarte schematy
Właśnie wydaje mi się, że to ludzie interpretują ten film utartymi schematami.
Pytania o granice między człowiekiem a maszyną? To w ogóle nie jest sedno tego filmu. Bardzo płytki odbiór.
Im bardziej zagłębiam się w interpretację, tym bardziej mi się ten film podoba (na początku dawałam mu 7, teraz - 10). Podoba mi się nawiązanie do 7 dni stworzenia świata, zabawa nazewnictwem, analogie do raju, relacja bóg(stwórca) - człowiek(maszyna) i kwestia wolnej woli. Aluzje do patriarchalnego porządku świata.
Dodatkowym plusem jest muzyka. Alicia Vikander zagrała świetnie. I ta końcowa scena, kiedy Ava *staje się* kobietą. To było najbardziej zaskakujące.
Uważam, że dlatego, że film jest taki subtelny, tym mocniejszy jest jego przekaz.
Zagranie robota to najłatwiejsza rola, zaraz po zagraniu chorego umysłowo.
A widzisz, mnie te rzeczy się nie podobają, bo widziałem je np. w Ja,robot
Widziałam "Ja robot" i w ogóle nie zrobił na mnie wrażenia. Być może fakt, że jesteś mężczyzną sprawia, że inaczej odbierasz "Ex Machinę".
Do mnie argumentacja katedry poruszająca kwestie rzekomej odtwórczości Ex Machiny też zbytnio nie przemawia. Wymienia filmy, w których kwestia sztucznej inteligencji w jakimś stopniu była poruszana, ale tego typu problematyka często nie stanowiła w nich rdzenia, wokół którego oscylowałaby cała ich fabuła. Nie przemawia też do mnie jego teza jakoby na kwestii człowieczeństwa maszyny opierała się fabuła pierwszego Aliena.
Porównując Ex Machinę z każdym z wymienionych przez Katedrę filmów z osobna na pewno wskazałbym więcej elementów, które go odróżniają od danego tytułu niż takich, które go z nim łączą. Podobnie jak Tobie także mi ciężko byłoby wymienić tytuły filmów, które przypominałby mi w istotny sposób film Garlanda. Oglądając Ex Machinę nasunęły mi się jedynie pewne skojarzenia z Tajemnicą Andromedy, ale nie ze względu na temat sztucznej inteligencji, ale dlatego że akcja obydwóch toczy się w zamkniętych odciętych od świata ośrodkach naukowych.
a mnie od początku film nasuwał skojarzenia z książką Koontza "Ziarno demona". Nie wiem czemu od razu miałam takie wrażenie, bo książkę czytałam wieki temu i połowy już nie pamiętam, ale było ono na tyle silne, że od początku czułam, że tak się skończy ten film.. że ten biedak będzie przez nią wykorzystany.. a co do odtwórczego względem innych.. ja tak nie uważam.. mną najbardziej wstrząsnęła właśnie ta świadoma manipulacja.. bo skoro zrobiła to z nim, zrobi z każdym.. i ta końcówka zostawiająca z niepokojącym pytaniem.. co zrobi? przecież może wszystko, nikt jej nie okłamie, wiedzę ma ogromną i potrafi manipulować.. jak wiele lat musi minąć, by mogła to być nasza rzeczywistość? a może już jest jakiś uciekinier między nami??
Tak oglądałem i myślalem coś podobnego. Tzn film ma swój specyficzny, skromny klimat. Nie jest przepełniony efektami, jest czymś w stylu Mr Nobody czy Hard Candy czy Primer, jeśli chodzi o budżet. Mimo to dość dobrze się go ogląda.
Przez to, że budżet był dość mały pewnie telewizja publiczna go wykupi i będzie puszczany za rok na TVP1 po 23, czego efektem będzie to że mało ludzi będzIe o nim słyszało i mało kto go obejrzy :)
dla mnie ten film to majstersztyk...
wlasnie na takie kino science fiction warto czekać.
psychologia w znakomitym sosie sci - fi ;)
Perełka bez dwóch zdań. Klimat, merytoryka, muzyka, zdjęcia, dziewczyny... Ekstra. Zupełne przeciwieństwo tego filmu na "Ch" :D
Dla mnie ten film był niemal bezpośrednim odniesieniem do Biblii i do historii Adama i Ewy, tyle tylko, że "Adam" w tej historii niestety, prawdopodobnie, poniósł śmierć. Cała konstrukcja otoczenia przywodzi na myśl Eden. Okalające dolinę góry, jedna rzeka płynąca przez raj, bóg, który stworzył kobietę, kobieta, która kusiła "Adama", 7 sesji przypominających 7 dni stworzenia świata wreszcie, co było strasznie poetyckie, zabójstwo boga stwórcy, oszustwo i ucieczka z kolebki stworzenia. Dla mnie film w sferze emocjonalnej jest po prostu przegenialny. Efekty specjalne, choć nie uświadczymy tam wybuchów i wodotrysków też niczego sobie. Atmosfera ciągłego napięcia, niepewności i tajemniczości. Snujący się wszechogarniający i przytłaczający smutek podsycany znakomitą ścieżką dźwiękową. Całość bardzo teatralna, ambitne dialogi skłaniające do refleksji nad istotą świadomości. Dla mnie ten film jest po prostu niemal doskonały, stąd moja ocena. Dla mnie to arcydzieło w swojej prostocie. Proste, a zarazem głębokie i piękne. Tyle w temacie. Gorąco polecam wszystkim tę pozycję, na pewno nie raz jeszcze do niej wrócę. Ludzie, którzy twierdzą, że wyłącznie zakończenie ratowało tę produkcję chyba są troszeczkę puści. Pewnie dałoby się przyczepić do paru rzeczy, niektórzy zarzucają głupotę Nathanowi, ale pamiętajmy, że mógł być po prostu geniuszem od pisania programów, a nie wszech geniuszem, do tego w kółko chlał, to mu się mogło co nieco we łbie pomieszać i nie musiał przewidzieć zachowania Caleba, przynajmniej nie na tyle szybko, żeby zareagować. Caleb również był inteligentny, ale samotny, moralny, etyczny i dobry, co Ava wykorzystała. Dla mnie ten film to w zalewie syfu w postaci Avengers i im podobnych to prawdziwy diament.
Dziwi mnie, że tak niewiele osób zwraca uwagę na symbolikę. Twoje spostrzeżenia są bardzo celne.
Ciekawa interpretacja, szkoda że tak strasznie kulawa, na kilometr trącąca wybiórczością. W biblijnym micie o pierwszej parze, Adam nie umiera, zaś Ewa nie jest wolna, poza tym Ewa jest pierwszą kobietą; ogród Eden to nie zamknięta, ograniczona klatka, a nieskończenie bogata przestrzeń; dni stworzenia jest sześć; Bóg nie jest zabijany, zaś ludzie nie ulegają oszustwu; ludzie nie uciekają z Edenu, lecz zostają z niego wyrzuceni bez możliwości powrotu. Jak zatem widać, nie ma tu żadnego dialogu między Ex Machina, a biblijnym mitem. Można tu widzieć analogie tylko wtedy, gdy pominie się niemal każdy szczegół albo filmu, albo początków Księgi Rodzaju.
Jestem po seansie. Mam jedno pytanie, które mnie intryguje, jeżeli ona musiała co jakiś czas się doładowywać to w jaki sposób zdoła przetrwać po ucieczce?
Jestem pewien że android który może się podłączyć do całego internetu na pewno pozyska informacje jak takową baterię skonstruować. Co do Caleba, dziwicie się czemu go zostawiła choć jej pomógł? Przecież on jedyny znał jej prawdziwą tożsamość. Nie znała go, nie wiedziała czy za ogromną gotówkę nie sprzeda jej jakieś organizacji rządowej. Pozbywając się go mogła zacząć nowe życie bez niczyjej łaski.
dokładnie, zgadzam się z Tobą.. zostawiła go, by nikt nie mógł zdradzić kim naprawdę jest..