Takie tam, podział na "dobrych" i " złych" gdzie Ci pierwsi wszystko robia idealnie i są aniołkami.
Film obejrzałem bo jest jednym z tych, które sobie chwala koleżąneczki na przerwach gdy się przechwalały co która oglądała. Po serii achów i ochów zdecydowałem się na kolejną produkcję romantyczną, a w tym wypadku również i taneczną. Wcześniej obejrzałem niezbite numer 1 w kobiecych rankingach "szkołę uczuć: , która okazała sie przyjemnym filmidłem, może nie rewelacyjnym, ale zdolnym by wycisnąć z kobit pare łez.
Tu jednak pojawił sie opór w odbieraniu tego filmu, a przedewszystkim gra Alby... dość sztuczna, udaje spostrzegawczą, a wygląda przy tym dość idiotycznie... może winna reżysera co kazał robić jej co do joty co on powie nie zostawiając miejsca na improwizację.
Słodkość tego filmu jest nie do zniesienia, a główną jej rozsiewaczką jest sama Alba, która chętnie zatrudni wszytskie dzieciaki do klipu (zrobi nawet casting), szkoda, że to były tylko te bachory co tańczyły z nią, a jakby tak do niej przyszedło jakieś bardzo uzdolnione dziecko na casting i zatańczyło świetnie, a ona by je olała i zatrudniła swoją "ekipe" to co kto tu jest zły.
W takich filmach zazwyczaj jest podział na tych złych do szpiku kości co by tylko kombinowali by im było dobrze i na tych co są zupełnie bezinteresowni w dążeniu do własnej kariery.
No, ale to film o tańcu nie ? Mamy go dość dużo, w takim oryginalnym, ostanio na topie po "Step up" wydaniu. Jest miejscami ciekawy i można popatrzeć.
Ogólnie dzięki Bogu film się kupy trzyma i pozwala na chwile radości dla oka. Nad scenariuszem można ubolewać tak samo jak nad humorem w tym filmie... choć mały z czupryną fajny był.
Film taki sobie... troche zbyt pastikowy, ale jak na nasze czasy...5/10